Gdy Ziemia niespodziewanie zostaje przeniesiona do Strefy
Widmo Superman staje przed sporym wyzwaniem, zważywszy na to, że zaludniona ona
jest nie tylko przez całą armię Kryptonijskich zbrodniarzy ale także niedawno
uwięzionego w niej Rogola Zaara. Co więcej większość członków Ligi
Sprawiedliwości okazuje się niezdolna do pomocy. Ta jednak może przyjść z
nieoczekiwanej strony.
Dziwić może nieco kolejność wydawania w Polsce poszczególnych
tomów serii z Supermanem pisanych przez Bendisa, bowiem wydarzenia z tego
albumu chronologicznie miały miejsce przed wydarzeniami z NIEWIDZIALNEJ MAFII.
Na szczęście nie ma to tak dużego znaczenia i nie przeszkadza w połapaniu się o
co chodzi. To zresztą nie jest zbyt trudno, gdyż większość komiksu stanowią
walki Supermana z mieszkańcami Strefy Widmo – trzeba przyznać, że bardzo
widowiskowe. Swoją droga scenarzysta sporo nazmieniał jeśli chodzi o Strefę
Widmo – teraz jest to jakby po prostu inny wymiar, a uwięzieni w niej
przebywają na znajdującej się tam planecie. Co więcej z jakiegoś powodu
atmosfera strefy widmo jest szkodliwa dla ludzi. Jedynym powodem tego wydaje
się to, ze jest to sposobem na uzasadnienie czemu Liga nie jest w stanie go
wesprzeć w większym stopniu. Z drugiej strony niektórzy jej członkowie nie są
tym dotknięci zbyt mocno, by z kolei byli w stanie opracować i wykonać plan
uwolnienia Ziemi ze Strefy. Zresztą cały komiks wypełniony jest podobnymi
niekonsekwencjami, dziwnymi zachowaniami postaci (dotyczy to zwłaszcza Martian
Manhuntera) i niespecjalnie przemyślanymi rozwiązaniami fabularnymi.
Najczęściej okazuje się że służyły one temu, by można było w historii umieścić
jakąś wyjątkową widowiskową scenę. Dotyczy to także tak istotnej rzeczy jak
powód przeniesienia Ziemi do Strefy Widmo, który w zasadzie sprowadza się do
„jakoś tak się samo zrobiło”. Scenarzyście przyznać jednak trzeba, że dzięki
akcji gnającej na złamanie karku podczas samego czytania niespecjalnie zwraca
się na to uwagę. Kiedy jednak choć na chwilę zatrzymać się i zastanowić nad tym
co się przeczytało to cała fabuła okazuje trzymać się w całości jedynie na
słowo honoru.
Zważywszy że Bendis niespecjalnie przyłożył się do
scenariusza, dobrze stało się, iż rysownikiem jest tutaj Ivan Reis, który
potrafił przenieść na strony komiksu rozbuchane wizje scenarzysty, tak by były
odpowiednio widowiskowe. Odwalił on kawał świetnej roboty, którą podziwiać
można między innymi na sporej ilości jedno – lub dwustronicowych paneli i po
raz kolejny udowodnił, że jest jednym z najlepszych twórców pracujących dla DC.
Jeśli sięgać po ten tom, to w zasadzie jedynie dla jego ilustracji. Jako że po
przejęciu sterów serii przez Bendisa wrócono do starego zwyczaju rozdzielania
poszczególnych numerów okładkami oryginalnych zeszytów fakt, że dodatki
ograniczają się do zaledwie dwóch alternatywnych okładek nie boli tak bardzo
jak przy okazji wydań zbiorczych z logo Odrodzenia na okładce.
O ile ACTION COMICS pod rządami nowego scenarzysty
rozpoczęło się całkiem nieźle to przy okazji SUPERMANA ograniczyło się niestety
do bezmózgiej ale widowiskowej rozpierduchy w stylu wysokobudżetowych filmów
Michela Baya czy Rolanda Emmericha, które ogląda się jedynie dla efektownych
wybuchów. Jeśli wystarczy wam świetna oprawa graficzna to polecam, ale jeśli
oczekujecie od komiksu czegoś więcej to lepiej sobie odpuścić.
Tomasz Kabza
Opisywane wydanie zbiera materiał z komiksów SUPERMAN #1-6
Komiks do nabycia w sklepach Egmontu i ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz