Po nagłym i niezbyt przyjemnym
dla jednej ze stron rozstaniu poprzednich autorów z serią BATWOMAN, DC
powierzyło kontynuację pisania przygód Kate Kane Marcowi Andreyko. Przed nowym
scenarzystą postawiono zadanie stworzenia wciągających i ciekawych historii
traktujących zarówno o prywatnym życiu głównej bohaterki, jak również
spełnianiu się przez nią w roli Kobiety-Nietoperza. W efekcie jesteśmy
świadkami zupełnie nowego rozdziału w życiu Kate, ale jednocześnie kontynuowane
są wątki zainicjowane przez m.in. J. H. Williamsa III jeszcze przed startem
DCnU.
Przyznam się, że bardzo się
obawiałem zmiany warty i tego, co stanie się z tą serią po rezygnacji JHW III
oraz Hadena Blackmana. Obojgu udało się bowiem stworzyć komiks może nie epicki
i powalający na kolana, ale w miarę oryginalny, zamknięty we własnym poniekąd
zakątku Gotham i stanowiący odskocznię od innych tytułów z rodziny Batmana.
Marc Andreyko stanął przed trudnym zadaniem, ale moim zdaniem można stwierdzić
podliczając różne plusy i minusy, że chyba sobie poradził.
Batwoman w wersji Andreyko to już
nie jest ta sama postać, co wcześniej, ale nie znaczy to wcale, że tego komiksu
nie da się już czytać. Co nieco pozostało z magii runu JHW III i Blackmana, a
klimat z tego kręcącego się gdzieś w granicach paranormalnego zmienił się na
bardziej bliski zwykłemu człowiekowi. Batwoman ku mojej uciesze nadal trzyma
się gdzieś na uboczu Gotham i z dala od wszelkiego rodzaju problemów, z jakimi
mierzą się Batman, Robin, Nightwing czy Batgirl. Znów główną siłą komiksu nie
jest walka z siłami zła, ale walka toczona o własną przyszłość i przyszłość
swoich bliskich. Wątek Kate oraz Maggie nie tyle nie stał się mniej ciekawy,
ale o dziwo decyzje zaproponowane przez scenarzystę (zapewne w porozumieniu z
trzymającymi nad wszystkim pieczę władzami DC) wydają się logiczne
czytelnikowi, który jest gotów nawet przyznać rację stwierdzeniu, że
superbohater powinien dla dobra najbliższych nie wiązać się z nikim na stałe.
Największą porażką opisywanego
tomu jest jego początek, który jest próbą wyjścia na przeciw wymaganiom
czytelnika i stanowi zakończenie arcu This
Blood is Thick. Podkreślam „próbą”, gdyż nie jest to z pewnością sposób, w
jaki zamierzali to zrobić poprzednicy Andreyko. Wygląda to jak takie na szybko,
że by nie powiedzieć na odwal się dopisane zakończenia, gdzie nagle drastycznie
zmienia się tempo akcji, gdzie mamy masę debilnych wręcz dialogów zwłaszcza
pomiędzy Batwoman a Batmanem i cukierkowe, absolutnie nie pasujące do tego
wszystkiego zakończenie z dwiema wymienionymi przed chwilą postaciami wspólnie
i z uśmiechem na twarzy patrolującymi Gotham. Zło pokonane, sprawiedliwość
zatryumfowała, Bones znajduje „tatusia”, wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Niby
OK, ale to nie oto tutaj chodziło. Może byłoby lepiej, gdybyśmy jednak tego
zakończenia w ogóle nie dostali...
Kolejne numery na całe szczęście
windują poziom w górę. Rabuś o pseudonimie Wolf Spider, żądna krwi
kobieta-wampir, wypuszczenie więźniów z Arkham oraz trudne początki
rozpoczynających swoje kariery w Gotham Kate Kane oraz Maggie Sawyer w ramach
tie-inu do Zero Year. Każda z tych
historii ma w sobie lepsze i gorsze momenty, a w tle rozgrywa się chyba
najciekawsza sprawa dotycząca kwestii córki oraz byłego męża Maggie, a także
próbującą sobie z tym wszystkim poradzić Kate, która kieruje się do pewnego
specjalisty. Można też się przy okazji trochę wzruszyć czytając list Kate do
swojej ukochanej.
Większość tego zbioru rysowana
jest przez Jeremy’ego Hauna, którego kreska nie jest z pewnością z tych
określanych górną półką. Rysunki Hauna są jednak na tyle poprawne i dokładne,
że w żadnym wypadku nie rażą oczu i pozwalają płynnie przechodzić ze strony na
stronę. Pozostali ilustratorzy wypadają zdecydowanie słabiej, gdyż albo
kompletnie nie pasują do klimatu prezentowanego przez tę serię (jak np.
Moritat), albo nie są tym razem w swojej szczytowej formie (taki chociażby
Trevor McCarthy).
Podsumowując mogę powiedzieć, że
pomimo może niezbyt przekonującego startu wszystko zaczęło się z numeru na
numer rozkręcać i podążać w dobrym kierunku. Andreyko rzuca nowe, świeże
spojrzenia na Kate Kane i jej otoczenie, a czyta się to wszystko całkiem
przyjemnie. Ciężko jednoznacznie powiedzieć, czy komiks ten nadaje się dla
tych, którzy chcieliby rozpocząć swoją przygodę z Batwoman. Według mnie trzeba
mieć jakąś podstawową wiedzę na temat poprzednich wydarzeń, bo bez tego pewne
nawiązania i relacje mogą nie być tak oczywiste. Na pewno jestem zaskoczony
pozytywnie, gdyż nie spodziewałem się, że zostanę jeszcze przy tym tytule, a
jednak tak się stało. Teraz pozostaje czekać na kolejny tom i liczyć, że ten w
miarę dobry, na pewno satysfakcjonujący poziom zostanie zachowany.
Ocena: 3,5/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATWOMAN #25 – 34 oraz
BATWOMAN ANNUAL #1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz