Recenzja pierwszego tomu serii TALON, która przez ponad rok ukazywała się w ramach New 52, a która w listopadzie ubiegłego roku zawitała także do Polski za sprawą wydawnictwa Egmont.
Oryginalnie wydane jako TALON VOL. 1: SCOURGE OF OWLS
Historia Calvina Rose - jedynego Talona, któremu udało się uwolnić spod władzy Court of Owls i teraz próbuje rozpocząć nowe, "normalne" życie. Czy jest to jednak możliwe? Scenariusz James Tynion IV, rysunki Guillem March.
Historia Calvina Rose - jedynego Talona, któremu udało się uwolnić spod władzy Court of Owls i teraz próbuje rozpocząć nowe, "normalne" życie. Czy jest to jednak możliwe? Scenariusz James Tynion IV, rysunki Guillem March.
O istnieniu Talonów
(co prawda powstało polskie określenie "Szpon", ale niezbyt mi ono odpowiada i z góry uprzedzam malkontentów, że nie będę go w poniższym tekście używał trzymając się oryginału) dowiedzieliśmy się po raz pierwszy na łamach serii BATMAN, gdzie w
pewnym momencie organizacja Court of Owls wysłała dziesiątki swoich
specjalnie wytrenowanych zabójców – Talonów właśnie, aby ci pozbawili
życia najbardziej wpływowych postaci Gotham City. Jak się okazuje
Trybunał Sów wcale nie zniknął po tym, jak jego członkowie zostali
pokonani przez Mrocznego Rycerza i jego sojuszników. Scenarzyści Scott
Snyder oraz James Tynion IV uznali, że jest jeszcze wiele w tym temacie
do opowiedzenia, do czego służyć miał właśnie osobny komiks zatytułowany
TALON, który nadpłynął wraz z tzw. „trzecią falą”.
TALON można zatem
spokojnie uznać za bezpośrednią kontynuację historii, która rozegrała
wcześniej na łamach pierwszych jedenastu numerów BATMANA. Z każdym
numerem dostajemy porcję świeżych informacji na temat sekretów Court of
Owls, odkrywamy ich tajne siedziby ulokowane nie tylko w Gotham City, a
także dowiadujemy się, że Trybunał Sów wcale nie zaprzestał swojej
działalności i cały czas jego członkowie planują powrót na scenę. A
wszystkie te informacje czytelnik odkrywa krok po krok wraz z głównym
bohaterem opowieści – dawnym Talonem o imieniu Calvin Rose.
Calvin był nietypowym
Talonem, gdyż w przeciwieństwie do jego poprzedników zamiast zmysłu
zabójcy posiadał dar uwalniania się z każdej pułapki oraz łamania
wszelkich, nawet tych najbardziej skomplikowanych zabezpieczeń. Okazał
się on pierwszą osobą, która znalazła wyjście z labiryntu (ten sam, w
którym uwięziony został swego czasu Człowiek-Nietoperz), czym zyskał
uznanie wielkiego mistrza i został wcielony w szeregi Court of Owls.
Szybko okazało się jednak, że Rose nie pasuje do schematu wyznaczonego
przez Trybunał Sów i ma inne zdanie na temat „eliminowania szczurów”,
czyli w praktyce zabijania osób zagrażających interesom organizacji.
Można powiedzieć, że był po prostu za miękki do tej brudnej roboty. Był
bardziej artystą, niż zimnokrwistym mordercą. Calvin zdradził swoich
pracodawców, przez co musi teraz przed nimi się ukrywać. Pomimo swojej kontrowersyjnej przeszłości Calvin jest jak najbardziej pozytywną postacią i chyba każdy czytelnik od początku zaczyna kibicować temu doświadczonemu ciężko przez los młodemu człowiekowi.
Calvin Rose uciekał
właściwie przez całe swoje życie, z różnych powodów, ale teraz musi
oglądać się cały czas za siebie, bo Court of Owls nie wybacza zdrady.
Czy to się Calvinowi podoba, czy też nie, Talonem jest się do końca
życia. Głównemu bohaterowi wydaje się, że po Night of the Owls jego
życiu nic już nie zagraża i może bezkarnie wrócić do Gotham, ale
rzeczywistość szybko pokazuje, w jak wielkim był błędzie. Kilkanaście
Talonów nadal ukrywa się w Gotham i okolicy. Czy to znaczy, że dramat
mężczyzny nigdy się już nie skończy i zawsze będzie uciekał?
I w tym momencie na
scenę wkracza owiana tajemnicą postać (słowo tajemnica jest chyba
najtrafniejszym określeniem i najczęściej występującym słowem w całej
serii) – Sebastian Clark.
Starzec, który rzekomo sam doświadczył w przeszłości przykrości ze
strony Sów jest żądny zemsty na tej organizacji. Clark, który wydaje się
wiedzieć praktycznie wszystko o Trybunale Sów proponuje Calvinowi
współpracę w celu zniszczenia organizacji od wewnątrz. Gdy tak się
stanie mężczyzna będzie wreszcie wolny. Jak to zwykle w takich wypadkach
bywa nie wszystko układa się zgodnie z planem, a na drodze staje co
rusz jakiś Talon, albo grupa Talonów. Najgroźniejszym z nich okazuje się
zresztą przywrócony do życia specjalnie na potrzeby serii „Rzeźnik z
Gotham”. Współpraca Calvina z Sebastianem bardzo przypomina mi zresztą
szorstkie relacje Bruce’a i Terry’ego z BATMAN BEYOND. Sebastian Clark
nie do końca mówi o sobie wszystko, ale tego przekonacie się, gdy już dobrniecie do końca komiksu.
Odsłony szósta oraz
siódma strasznie mieszają, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, i
rozpoczynają nowy etap dla Calvina Rose’a. O ile pewnych rzeczy można
było się od początku domyśleć, o tyle samo zakończenie #7 jest dla większości szokujące
i rozbudza zdecydowanie apetyt czytelnika.
TALON to komiks
zdecydowanie dla tych, którym do gustu przypadły pierwsze dwa tomy
BATMANA (ich pobieżna przynajmniej lektura jest konieczna przed
przystąpieniem do omawianego komiksu) wydane w ramach New 52, oraz dla
tych, którzy pragną dowiedzieć się znacznie więcej na temat przeszłości
i dalszych losów Court of Owls. Nie ma może tutaj jakoś przesadnie dużo
akcji, ale jest na tyle intrygująco i ciekawie, że chce się sięgać po
kolejne numery. Część osób może powiedzieć, że to wszystko wtórne
elementy historii, które już kiedyś mogliśmy oglądać i czytać na łamach
innych seriach (jest np. dużo wspólnego z AZRAELEM zagłębiającym się w
tajniki zakonu Św. Dumasa), ale mi to się podoba. Rysunki całkiem
znośne, a jedyne co mnie cały czas drażni, to słaby wizerunkowo kostium,
jaki nosi tytułowy Talon. Ogólnie naprawdę fajna lektura, do której
szczerze zachęcam.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów TALON #0 - 7.
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Zasadniczo zgadzam się z recenzją. Talon to taki komiks, w którym trudno o rzeczy typu "wow", ale jest solidny, ma spoko bohatera i po prostu fajnie się go czyta - szkoda tylko, że II tom jest już dużo gorszy.
OdpowiedzUsuńA, i jeszcze jedno: tajemnica Clarka to żadna tajemnica. Może gdyby gość nie wyglądał jak wygląda, udało by się kogoś oszukać, ale z obecną aparycją jego przeszłość nikogo nie zdziwi.