Jakiś czas
temu ruszyła nowa, nieźle zapowiadająca się inicjatywa. Polegała ona na
ruszeniu z tworzeniem ukazującego się co miesiąc, darmowego magazynu
internetowego poświęconego superbohaterom. Jakiś czas później pierwszy z nich
ukazał się, zebrał pozytywne opinie. Nie trwało długo, aż gruchnęła ciekawa
wieść: numer drugi najpierw ukaże się w Internecie, a następnie w druku. Słowo
ciałem się stało, a właściwie papierem. Jako że otrzymałem do swoich łap
wydrukowany i pachnący tuszem drugi numer ”SuperHero Magazyn”, wypada napisać
Wam kilka zdań o tym, czy warto zainwestować te 9,99zł, które widnieje na
okładce jako cena.
Po rozpakowaniu magazynu z koperty, pierwsze wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Fajny, śliski papier, okładka z grzbiecikiem, format nieco mniejszy niż standardowe periodyki. Czas więc zagłębić się w lekturę. Tu od razu warto wspomnieć, że konstrukcja magazynu jest bardzo typowa. Na początku wstęp i zbiór krótkich newsów, następnie tematy numeru oraz cała reszta artykułów. Już wtedy rzuca się w oczy pierwszy plus, który polega na tym, iż nie ma tu zdawkowych, krótkich artykułów rodem z komiksowego zakątka Onetu. Każdy artykuł jest zarazem rozbudowany, ale także i nie nużący. Język jest przystępny na tyle, że ”SuperHero Magazyn” może spokojnie być czytany zarówno przez młodszych odbiorców, jak i tych z wieloletnim już stażem.
Po rozpakowaniu magazynu z koperty, pierwsze wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Fajny, śliski papier, okładka z grzbiecikiem, format nieco mniejszy niż standardowe periodyki. Czas więc zagłębić się w lekturę. Tu od razu warto wspomnieć, że konstrukcja magazynu jest bardzo typowa. Na początku wstęp i zbiór krótkich newsów, następnie tematy numeru oraz cała reszta artykułów. Już wtedy rzuca się w oczy pierwszy plus, który polega na tym, iż nie ma tu zdawkowych, krótkich artykułów rodem z komiksowego zakątka Onetu. Każdy artykuł jest zarazem rozbudowany, ale także i nie nużący. Język jest przystępny na tyle, że ”SuperHero Magazyn” może spokojnie być czytany zarówno przez młodszych odbiorców, jak i tych z wieloletnim już stażem.
Pomimo dość
ograniczonej tematyki, wcale nie można narzekać na różnorodność pojawiających się
tekstów. Jest tu coś o komiksach polskich autorów, teksty poświęcone pozycjom wydanym
w naszym kraju, jak i tych, które ukazały się jak dotąd jedynie w USA. Nie brakuje
też opinii o animacjach. Ale nie samymi recenzjami człowiek stoi. W ”SuperHero Magazyn”
znajdziecie także przewodniki, polecające komiksy z danymi postaciami. Do jednego
z nich wrócę jeszcze w późniejszej części tekstu.
Szata graficzna
jest dość uboga, ale wbrew pozorom nie jest to żaden zarzut. Już od czasów pamiętnego
magazynu ”Kawaii” w swojej najlepszej formie preferuję czasopisma, które nie
rzygają w czytelnika pełną paletą barw i przykuwają poziomem tekstów, a nie
wybuchami wszelkiej ilości kolorów czy ogromnymi obrazkami. Te w opisywanym
dziś magazynie oczywiście są obecne, jednakże rzadko kiedy stanowią one
dominującą pozycję na stronie.
Żeby jednak
nie było za słodko. Drukowany ”SuperHero Magazyn” ma swoje wady i wcale nie zawaham
się o nich wspomnieć. Pierwsza z nich, to mała kwestia techniczna. Mianowicie w
niektórych artykułach, pomiędzy tekstem głównym a obrazkami lub dodatkowymi
ramkami jest zbyt duża pusta przestrzeń, co mnie osobiście nieco przeszkadzało
w lekturze. Jest to o tyle bardziej rzucające się w oczy, ponieważ nie jest to
reguła. Najmocniej bije to w oczy przy opiniowaniu ”Superman: The Men of
Tomorrow”, gdzie odstępy są duże na blisko dwa centymetry. Liczę, że w
kolejnych numerach zostanie to poprawione.
Przeszkadzały
mi także niezbyt zabawne, krótkie komiksy pojawiające się w magazynie. To jednak
oczywiście kwestia gustu. Troszkę też rzucały się w oczy pewne nawyki
poszczególnych autorów, szczególnie widoczne na przykładzie umieszczania łacińskiego
zwrotu ”spiritus-movens” gdzie tylko pasował. Chociaż magazyn liczy blisko 100
stron, to jednak czyta się go bardzo szybko i gdy czwarty raz trafiłem na wspomniany
zwrot, w mojej głowie pojawiał się donośny ”MEH”.
Mimo tych
paru niedociągnięć, jestem bardzo zadowolony z lektury, inicjatywie kibicuję i
z pewnością sięgnę po kolejne numery. Także po pierwszy, jeśli ukaże się drukiem.
Moja ocena to solidne 4/6.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz