Jest iście epicki, jest naprawdę fajny, a sam osobiście
jestem bardzo podekscytowany – to są słowa Brandona Routha na temat kostiumu
Atoma (ARROW). Brandon jest aktualnie w trakcie przyswajania sobie historii
Sword of the Atom (rocznik 1983) celem lepszego przygotowania się do roli, którą
przyszło mu odgrywać. Zdaniem aktora, Atoma w kostiumie na pewno zobaczymy przed
końcem trzeciego sezonu ARROW i powinniśmy być pod dużym wrażeniem. Według
niego pierwsze myśli jakie przychodzą do głowy po zobaczeniu kostiumu to Iron
Man i Robocop. Nie żeby wyglądał jak wdzianka obu bohaterów, ale ogólnie pojęty
koncept nasuwa takie skojarzenia.
Kostium za nami, pora zatem na tożsamość, a dokładniej nazwisko aktora, który wcieli się w Johna Graysona, czyli ojca Dicka (eks Robin, eks Nightwing). Pojawi się on w szesnastym epizodzie, a nazywa się…
… Rob Gorrie. Poniżej jego zdjęcie z Jimem Gordonem.
Czyżby obietnice Marka Pedowitza i jego ludzi odnośnie
crossoveru SUPERGIRL z ARROW można jednak włożyć między bajki? Pewne jest, że
jest więcej przeciw (jak chociażby dwie różne stacje, czyli CW, CBS) niż za. Co
ciekawe, szefowa CBS nie była taka optymistyczna w tym właśnie temacie i twardo
stwierdziła, że póki co SUPERGIRL zostaje pod ich skrzydłami. Co do samej
bohaterki, to będzie to tytuł stricte feministyczny (no może nieco
przesadziłem), ale kuzynka Kal-Ela to niewątpliwie silna kobieta (i nie chodzi
tu wyłącznie o jej moce). Jest silna, inteligentna, niezależna, piękna i stawia
czoła wszystkiemu i wszystkim – po prostu ideał. Śmiem twierdzić, że nawet
dzielne Amazonki nie dorastają jej do pięt, a już na pewno nie byłyby w stanie
sprostać wymaganiom scenarzystów serialu SUPERGIRL. Trudne zatem zadanie przed
nie wybraną jeszcze aktorką, której przyjdzie się wcielić w ten przekoloryzowany
obraz kobiety/heroiny idealnej. I jeszcze jedno, kostium jest oczywiście
super/idealny/kosmiczny/nieziemski i najlepszy pod słońcem (wszyscy tak mówią,
a potem wiemy jak jest naprawdę). Nie wierzę w ten projekt i czas pokaże, czy
się myliłem.
Ulubiony bohater komiksowy na małym ekranie? Oczywiście Nightwing i to pomimo braku swojego własnego serialu.
Na pewno w niedługim czasie takowego nie otrzyma, ale przecież w drodze jest
inny projekt, czyli TITANS. W nim Dick grać ma pierwsze skrzypce, ale do tego
jeszcze daleka droga. Steven R. McQueen ma to gdzieś i już jakiś czas temu rozpoczął
kampanię na rzecz dostania roli Nightwinga. Odkąd skończył z THE VAMPIRE DIARIES
jest do wzięcia na pełen etat i może TNT skorzysta z jego usług.
B10
abstrahując od lekko wyczuwalnego seksizmu autora przy opisie przyszłej produkcji CBS, to zdanie "Ulubiony bohater komiksowy na małym ekranie (niemal wszystkich)?" wydaje się do korekty, a przynajmniej ja nie do końca wiem do czego odnosi się wpis w nawiasie ;-) na chłopski rozum idzie o bohatera, ale przy takim zapisie to raczej o ekran
OdpowiedzUsuńAmen - zgadzam się w 100% i co do seksizmu (w dodatku podszytego złośliwością) bijącego z artykułu i co do rażących błędów stylistycznych, które niestety nie ograniczają się tylko do tego jednego zdania.
UsuńMoże jak mamy być niekompetentni co do formy i w dodatku wyżywać się na kobitce-super-bohaterce, to dajmy tekst do napisania jakiemuś koledze z redakcji?
Chyba miało być luźno, zabawnie i uszczypliwie a wyszło żałośnie. :P Chyba autor pomylił blogi...może pisał dla Czas na komiks? Tam w recenzjach można ciekawe rzeczy poczytać właśnie o feministkach, gejach czy Afryce. :D
UsuńMoże z Hataku?
UsuńWpis z nawiasu usunięty, wszelkie inne błędy stylistyczne też mogę poprawić (jak ktoś mi je wskaże). Co do poziomu samego posta się nie odniosę, bo to nie moja broszka. Blog działa nieco w stylu Image Comics, a każdy autor jest osobnym "studiem" :)
UsuńNawias faktycznie znalazł się w złym miejscu, ale "seksizm"? Przepraszam bardzo - gdzie?
UsuńNiezgadzanie się z koncepcją przedstawioną przez twórców (która swoją drogą jest bardzo sztampowa, że aż śmieszna) jest seksizmem? To już prędzej stereotypowe podejście scenarzystów do tematu superbohaterki zakrawa na rzeczony (wielokrotnie) "seksizm".
To zdanie "(...) której przyjdzie się wcielić w ten przekoloryzowany obraz kobiety/heroiny idealnej" zdaje się przeczyć zarzutom.
Bez żartów, to już nawet nie jest przesadna pogoń za polityczną poprawnością, a przejaw paranoi. Trochę więcej luzu.
Człowieku jaka polityczna poprawność i jaka paranoja. Autor notki po prostu zrobił wielkie halo, że ktoś (kobieta - szefowa CBS?) opisała superbohaterkę w samych superlatywach. Jak główną postacią jest silna kobieta to już jest feministyczny tytuł. :D Czy dostalibyśmy taką samą notkę gdyby szef stacji opisał tak jakiegoś superbohatera?
Usuń"To już prędzej stereotypowe podejście scenarzystów do tematu superbohaterki zakrawa na rzeczony (wielokrotnie) "seksizm"." Eee...co? Zawsze myślałem, że stereotypowe podejście do pisania superbohaterek to skąpe stroje, wplątywanie gwałtów do ich historii, krzywdzenie i zabijanie ich by rozwinąć postacie męskie a nie pisanie ich jako silne babki. Ależ się pomyliłem....
Widocznie mamy inną definicję "wielkiego halo". Napisał, że to co zostało powiedziane o głównej bohaterce jest przekoloryzowane nawet jak na superhero i tyle.
UsuńMoim zdaniem popadanie ze skrajności w skrajność i serwowanie pomnikowego obrazu "silnej kobiety" (to miałem na myśli pisząc o stereotypowym podejściu scenarzystów... Człowieku), zamiast postaci trochę bardziej wielowymiarowej w żadnym razie nie jest dobrym tropem. Seriale i filmy znają wiele przykładów silnych kobiet, które przy okazji nie były sztampowe.
Najważniejsze jednak jest to, że ironia w tym akapicie o którym toczy się dyskusja nie jest jakoś mocno zawoalowana i rzucanie "seksizmów" po prostu nie jest potrzebne.
Doskonale wiem co miałeś na myśli pisząc o stereotypowym pisaniu superbohaterki. :) Mnie chodziło o to, że te stereotypowe pisanie jest (a może było - nie śledzę wszystkiego) troszkę inne.:) Żarty typu hoho feministyczny tytuł bo silna babka w roli głównej są słabe. Mam wątpliwości czy autor notki pisałby w podobnym tonie gdyby bohaterem serialu był jakiś przekozak, itp. :) To mnie boli a widocznie Ciebie nie no i tyle. :) Przy Agent Carter też już czytałem, że feministki będą zadowolone, itp. :D
UsuńNawet nie wiecie jak mi głupio za to, że jestem takim żałosnym seksistą. Gdy moja żona się o tym dowiedziała omal nie spłonęła ze wstydu, że ma takiego męża. Boję się co będzie dalej....
OdpowiedzUsuńDobrze, że Supergirl nie jest czarna, bo jeszcze zostałbym posądzony o rasizm. Miło też wiedzieć, że niejaki Ragman siedzi w mojej głowie i wie o czym myślę (wątek o tym, że przekozaka nie wyśmiałbym). Czuję się dzięki temu znacznie bezpieczniej. Tak się też zastanawiam, czy Pani Magdalena Środa powinna rzucić okiem na ten tekst :P
OdpowiedzUsuńJakbyś pisał w prześmiewczy sposób, że jest czarna to możliwe. :) Wyraziłem tylko wątpliwość a nie definitywnie stwierdziłem co by B10 napisał więc po co te teksty o niby siedzeniu w głowie. No ale spoko obiecuje, że będę unikał twoich wpisów.
UsuńDa się tu jakoś edytować posty? obiecuję* czytania twoich wpisów*
Usuń