Scott Snyder kontynuuje swoją
przygodę z serią BATMAN w ramach New 52. Przygodę, która rozpoczęła się od
konfrontacji z Trybunałem Sów, a później przeistoczyła się w chorą zabawę z
udziałem Jokera i gościnnym występem zaangażowanej we wszystko dosyć mocno
całej bat-rodzinki. Jeżeli dotychczasowe historie zaproponowane przez Snydera z
udziałem Bruce’a Wayne’a nie przypadły Wam do gustu, to kolejną szansą do
zmiany zdania o tym scenarzyście staje się opowieść dziejąca się kilka lat
wstecz w stosunku do aktualnych wydarzeń i zatytułowana Rok Zerowy.
Snyder tym razem podejmuje temat
wydawałoby się strasznie oklepany i mocno na przestrzeni lat eksploatowany, a
mianowicie przedstawia własny origin Mrocznego Rycerza. Chciałoby się
powiedzieć: „ile razy już to widzieliśmy, cóż więcej nowego i oryginalnego
można w tym temacie poruszyć?” Wątek przemiany Bruce’a w obrońcę Gotham City
prezentowali nam w przeszłości różni wielcy twórcy komiksowi danej epoki i
macie w dużej mierze rację twierdząc, że zbyt wiele nie można tutaj już od
siebie dodać. Finał tej opowieści jest przecież sztywny i z góry ustalony,
podobnie jak różne inne elementy typu trening Wayne’a, powrót do Gotham,
nietoperz wlatujący przez okno, czy też eksploatacja jaskini pod posiadłością.
Scott zdecydował się jednak zaprezentować własny pogląd na całą sprawę i
stworzyć komiks czerpiący po trochu z Roku
Pierwszego, nawiązujący chwilami do filmowej wizji Christophera Nolana oraz
będący nawet ukłonem w stronę Kane’a oraz Fingera.
W tym nowoczesnym i
uwspółcześnionym originie Batmana śledzimy losy młodego Bruce’a, który dopiero co
powrócił ze swoich światowych wojaży wzbogacony intelektualnie i wykształcony w
zakresie różnych sztuk walki. Oczywiście pierwsze kroki stawiane przez głównego
bohatera nie są usłane różami i stanowią przykład na to, że każdy człowiek uczy
się na swoich błędach. W jego poczynaniach jest dużo improwizacji i popełnia
błędy, jakich „dorosły Batman” przewidujący wszystko na kilka ruchów do przodu
nie mógłby sobie wybaczyć. Strój noszony przez naszego herosa również nie
przypomina tego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, a już chociażby fioletowe
rękawiczki są ewidentnym nawiązaniem do legendarnego DETECTIVE COMICS #27. Na
początku Bruce nie chce się afiszować i próbuje pozostać w ukryciu, być uznanym
za zmarłego, ale jego plany szybko ulegają zmianie. Ciekawe są też szorstkie
relacje pomiędzy młodym Wayne’em a Alfredem, które
Głównym przeciwnikiem Bruce’a
jest Gang Red Hooda, który sieje postrach w mieście i dziwnym trafem obrał
sobie za cel rodzinę Wayne’a. Członkami gangu są podobnie jak w przypadku
Trybunału Sów elity miasta, a lider grupy okazuje się kimś znacznie ważniejszym
dla przyszłych losów Batmana, niż by się mogło na początku wydawać. Dla
urozmaicenia dostajemy także świeże spojrzenie na postać Edwarda Nygmy, który
jeszcze nie rzuca tak zagadkami na lewo i prawo, jak znany nam Riddler, ale
powoli wyrasta z niego groźny antagonista Mrocznego Rycerza, który da mu się
mocno we znaki w kolejnym tomie. Co ważne nie jest on tutaj przedstawiony jako
zwykły złodziejaszek, ale jako inteligentny i szalony zarazem strateg.
W komiksie bardzo dużo się
dzieje, jest sporo zwrotów akcji i masa efektownych eksplozji, pojedynków,
pościgów. Jednym słowem wszystko to, do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić
czytając i oglądając serię autorstwa Snydera i Capullo. Ten drugi wspomagany
jest tym razem już nie przez inkera Jonathana Glapiona, ale przez Danny’ego
Miki, który ma trochę uboższy wachlarz umiejętności, ale jego praca na pewno
nie rozczarowuje. Dodatkowe krótkie historie napisane przez Jamesa Tyniona oraz
zilustrowane przez fenomenalnego Rafaela Albuquerque (duet znany z poprzednich
tomów) przybliżają czytelnikowi kilka innych interesujących faktów z
przeszłości Bruce’a Wayne’a.
W ramach dodatków na końcu zbioru
dostajemy słowo Snydera skierowane do czytelników i podkreślające wielkość
trzymanego w naszych rękach dzieła (z czym oczywiście można w mniejszym lub
większym stopniu polemizować) oraz szczegółowy scenariusz do zeszytu 21.
BATMAN ROK ZEROWY: TAJEMNICZE
MIASTO to pierwsza z dwóch części i wszystko zakończy się, utworzy większą
całość dopiero z kolejnym tomem. Jest to niewątpliwie historia ciekawa,
przepełniona akcją i zdominowana przez żywe kolory, co jak podkreśla sam autor
ma kontrastować z mrocznym i ponurym klimatem Roku Pierwszego Franka Millera i Davida Mazzuchielliego. Jest to
całkowita zmiana klimatu w porównaniu do dopiero co zakończonego starcia z
Jokerem, które część osób mogło rozczarować. Widać wyraźnie, że Scott Snyder
nie schodzi poniżej pewnego wysokiego poziomu i pomimo, że omawiany komiks
zapewne nigdy nie stanie się klasykiem na miarę wspomnianego Roku Pierwszego, to trzeba przyznać, że
bardzo fajnie się to czyta. Doskonały przykład na to, że BATMAN ukazujący się
od września 2011 roku to cały czas jedna z najlepszych propozycji w bogatej
ofercie DC. Mnie się podobało, polecam niezdecydowanym i czekam z
niecierpliwością na dalszy ciąg.
Ocena: 4,5/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN #21 – 24
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie
egzemplarza recenzenckiego.
Faktytycznie niezłe przedstawienie originu Batmana. Bardzo dobry komiks
OdpowiedzUsuń