środa, 4 lutego 2015

BATMAN TOM 4: ROK ZEROWY - TAJEMNICZE MIASTO

Był już Trybunał Sów, był szalony klaun, pora zatem na coś, co z pozoru też już kiedyś było, czyli origin Mrocznego Rycerza. Tyle tylko, że tym razem oczami duetu Snyder/Capullo.
Scott Snyder kontynuuje swoją przygodę z serią BATMAN w ramach New 52. Przygodę, która rozpoczęła się od konfrontacji z Trybunałem Sów, a później przeistoczyła się w chorą zabawę z udziałem Jokera i gościnnym występem zaangażowanej we wszystko dosyć mocno całej bat-rodzinki. Jeżeli dotychczasowe historie zaproponowane przez Snydera z udziałem Bruce’a Wayne’a nie przypadły Wam do gustu, to kolejną szansą do zmiany zdania o tym scenarzyście staje się opowieść dziejąca się kilka lat wstecz w stosunku do aktualnych wydarzeń i zatytułowana Rok Zerowy.

Snyder tym razem podejmuje temat wydawałoby się strasznie oklepany i mocno na przestrzeni lat eksploatowany, a mianowicie przedstawia własny origin Mrocznego Rycerza. Chciałoby się powiedzieć: „ile razy już to widzieliśmy, cóż więcej nowego i oryginalnego można w tym temacie poruszyć?” Wątek przemiany Bruce’a w obrońcę Gotham City prezentowali nam w przeszłości różni wielcy twórcy komiksowi danej epoki i macie w dużej mierze rację twierdząc, że zbyt wiele nie można tutaj już od siebie dodać. Finał tej opowieści jest przecież sztywny i z góry ustalony, podobnie jak różne inne elementy typu trening Wayne’a, powrót do Gotham, nietoperz wlatujący przez okno, czy też eksploatacja jaskini pod posiadłością. Scott zdecydował się jednak zaprezentować własny pogląd na całą sprawę i stworzyć komiks czerpiący po trochu z Roku Pierwszego, nawiązujący chwilami do filmowej wizji Christophera Nolana oraz będący nawet ukłonem w stronę Kane’a oraz Fingera.

W tym nowoczesnym i uwspółcześnionym originie Batmana śledzimy losy młodego Bruce’a, który dopiero co powrócił ze swoich światowych wojaży wzbogacony intelektualnie i wykształcony w zakresie różnych sztuk walki. Oczywiście pierwsze kroki stawiane przez głównego bohatera nie są usłane różami i stanowią przykład na to, że każdy człowiek uczy się na swoich błędach. W jego poczynaniach jest dużo improwizacji i popełnia błędy, jakich „dorosły Batman” przewidujący wszystko na kilka ruchów do przodu nie mógłby sobie wybaczyć. Strój noszony przez naszego herosa również nie przypomina tego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, a już chociażby fioletowe rękawiczki są ewidentnym nawiązaniem do legendarnego DETECTIVE COMICS #27. Na początku Bruce nie chce się afiszować i próbuje pozostać w ukryciu, być uznanym za zmarłego, ale jego plany szybko ulegają zmianie. Ciekawe są też szorstkie relacje pomiędzy młodym Wayne’em a Alfredem, które

Głównym przeciwnikiem Bruce’a jest Gang Red Hooda, który sieje postrach w mieście i dziwnym trafem obrał sobie za cel rodzinę Wayne’a. Członkami gangu są podobnie jak w przypadku Trybunału Sów elity miasta, a lider grupy okazuje się kimś znacznie ważniejszym dla przyszłych losów Batmana, niż by się mogło na początku wydawać. Dla urozmaicenia dostajemy także świeże spojrzenie na postać Edwarda Nygmy, który jeszcze nie rzuca tak zagadkami na lewo i prawo, jak znany nam Riddler, ale powoli wyrasta z niego groźny antagonista Mrocznego Rycerza, który da mu się mocno we znaki w kolejnym tomie. Co ważne nie jest on tutaj przedstawiony jako zwykły złodziejaszek, ale jako inteligentny i szalony zarazem strateg.

W komiksie bardzo dużo się dzieje, jest sporo zwrotów akcji i masa efektownych eksplozji, pojedynków, pościgów. Jednym słowem wszystko to, do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić czytając i oglądając serię autorstwa Snydera i Capullo. Ten drugi wspomagany jest tym razem już nie przez inkera Jonathana Glapiona, ale przez Danny’ego Miki, który ma trochę uboższy wachlarz umiejętności, ale jego praca na pewno nie rozczarowuje. Dodatkowe krótkie historie napisane przez Jamesa Tyniona oraz zilustrowane przez fenomenalnego Rafaela Albuquerque (duet znany z poprzednich tomów) przybliżają czytelnikowi kilka innych interesujących faktów z przeszłości Bruce’a Wayne’a.

W ramach dodatków na końcu zbioru dostajemy słowo Snydera skierowane do czytelników i podkreślające wielkość trzymanego w naszych rękach dzieła (z czym oczywiście można w mniejszym lub większym stopniu polemizować) oraz szczegółowy scenariusz do zeszytu 21.

BATMAN ROK ZEROWY: TAJEMNICZE MIASTO to pierwsza z dwóch części i wszystko zakończy się, utworzy większą całość dopiero z kolejnym tomem. Jest to niewątpliwie historia ciekawa, przepełniona akcją i zdominowana przez żywe kolory, co jak podkreśla sam autor ma kontrastować z mrocznym i ponurym klimatem Roku Pierwszego Franka Millera i Davida Mazzuchielliego. Jest to całkowita zmiana klimatu w porównaniu do dopiero co zakończonego starcia z Jokerem, które część osób mogło rozczarować. Widać wyraźnie, że Scott Snyder nie schodzi poniżej pewnego wysokiego poziomu i pomimo, że omawiany komiks zapewne nigdy nie stanie się klasykiem na miarę wspomnianego Roku Pierwszego, to trzeba przyznać, że bardzo fajnie się to czyta. Doskonały przykład na to, że BATMAN ukazujący się od września 2011 roku to cały czas jedna z najlepszych propozycji w bogatej ofercie DC. Mnie się podobało, polecam niezdecydowanym i czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg.

Ocena: 4,5/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN #21 – 24

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

1 komentarz:

  1. Faktytycznie niezłe przedstawienie originu Batmana. Bardzo dobry komiks

    OdpowiedzUsuń