sobota, 21 lutego 2015

SZPON TOM 2: UPADEK SÓW

Recenzja TALON VOL. 2: THE FALL OF THE OWLS wydanego w Polsce przez Egmont jako SZPON TOM 2: UPADEK SÓW

Pierwsze wydanie zbiorcze serii TALON zostawiło w mojej pamięci całkiem dobre wrażenie. Końcówka poprzedniego tomu zostawiła głównego bohatera w ciężkiej sytuacji i stało się jasne, że dotychczasowy Calvin Rose przestał istnieć. James Tynion IV daje Calvinowi drugą szansę i nadaje zupełnie nowy sens jego misji. Nie ma już tutaj praktycznie wszechobecnej do tej pory atmosfery tajemniczości i niepewności, co było dużą zaletą serii, a twórcy postawili zdecydowanie na akcję. Taka zmiana może oznaczać tylko jedno: zwiększenie zainteresowania czytelnika, albo wręcz przeciwnie.

Bane. To właśnie ten złoczyńca wszystko popsuł. I nie chodzi mi tylko o to, co zrobił Calvinowi, ale co zrobił całej serii. Przeniesienie akcji na Santa Prisca i współpraca z Trybunałem Sów całkowicie odmieniły obraz dotychczasowych wydarzeń i skupiły się bardziej na samym Bane’ie i jego przygotowaniach do ataku na Gotham City. TALON nie sprzedawał się zbyt dobrze i zapadła decyzja o zakończeniu tytułu wraz z #17. Seria posłużyła zatem do wylansowania Bane’a i zamienienie jej w prolog do mini serii FOREVER EVIL: ARKHAM WAR. Rose był jedynie tłem dla głównej intrygi i szybko zeszedł na drugi plan.

Ogólnie cały zbiór był nie tylko mieszanką stylów, ale pod koniec także i polem do popisu dla innych oprócz Tyniona scenarzystów, przez co klimatycznie dostaliśmy coś zupełnie innego, niż dotychczas. Czy lepszego? Może trochę tak. Chwała za to, że James kończąc swój run w #14 sfinalizował wątki dotyczące Butchera, który wymknął się spod kontroli, Sebastiana Clarka (w pierwszym tomie fajnie rozpisany, w drugim strasznie słabo poprowadzona postać), doświadczonej ciężko przez los Casey oraz poddanej praniu mózgu Sarah. Po odejściu Tyniona swoje pięć minut po raz kolejny dostała i dobrze je wykorzystała Marguerite Bennett odbiegając od głównych wydarzeń i opowiadając historię Talona z lat 20-tych. Dwuczęściowy epilog dotyczący Lazarus Pit stworzył Tim Seeley. Po drodze był też mało istotny mini crossover z serią BIRDS OF PREY we współpracy z Christy Marx.

Rysownik Guillem March, który zilustrował cały pierwszy tom zakończył już swoją pracę nad TALONEM, co akurat trochę mnie zasmuciło. Jego prace nie było może najwyższej klasy, ale jakoś tak przyzwyczaiłem się do jego kreski, która nieźle oddawała atmosferę komiksu. Zamiast Marcha dostajemy cała masę innych twórców, w tym m.in. Szymona Kudrańskiego. Przeplatanie się różnych stylów i ciągła zmiana rysownika popsuły w dużym stopniu odbiór całości, a do tego Sepulveda, Kudrański czy Lucas mieli już znacznie lepsze momenty, niż to ma miejsce w serii TALON. Odniosłem wrażenie, jakby każdy z nich mniej przykładał się tym razem do swojej pracy. Lucas, odpowiedzialny za szatę graficzną trzech ostatnich części  świetnie wypadł w one-shocie COURT OF OWLS #1, ale tutaj miał lekkie wahania formy. Styl Kudrańskiego pasuje do mrocznego świata Batmana, ale w przypadku Talona dominująca czerń i skryte w cieniu sylwetki przeszkadzały w odbiorze historii. Chyba najlepiej ze wszystkich artystów wypadły prace Emanuela Simeoni’ego, z którym była to moja pierwsza styczność.

Zbiór UPADEK SÓW jest całkiem spory, jeśli chodzi o objętość, gdyż posiada 240 stron. Jak wspomniałem wcześniej seria zakończyła swój żywot po kilkunastu numerach i trzeba było jakoś upakować pozostały materiał w jednym tomiszczu. I tak trzeba się cieszyć, że wydano ten zbiór, gdyż DC już nie raz odpuszczało sobie ze względu na słabe zainteresowanie drukowania jedynego/ostatniego/ostatnich trejdów komiksu, który wcześniej poszedł do kasacji. Minusem jest fakt, że skoro komiks i tak ma już znacznie powiększoną objętość, to dlaczego nie dołączono jeszcze wspomnianego wyżej one-shota wydanego w ramach Villains Month? Pasowałby przecież idealnie rysunkowo i tematycznie do zeszytu piętnastego.

SZPON TOM 2: UTRAPIENIE SÓW to słabszy komiks od swojego poprzednika. Odkrywanie przez Calvina kolejnych sekretów Trybunału Sów zostało zepsute decyzją o uśmierceniu głównego bohatera i zaangażowanie w całą intrygę Bane’a. Od tej pory przestało być ciekawie i zaczęło się końcowe odliczanie do decyzji o kasacji. Chyba nawet sam scenarzysta wiedział już, że to koniec tej serii i zaangażowany był w międzyczasie w całkiem inny projekt. Miałem wrażenie, jakbym od #8 czytał zupełnie inny komiks pozbawiony otoczki, jaka panowała do tej pory. Szkoda, ale widocznie uznano, że Sowy nie są już tak ciekawe i trzeba zebrać do kupy wszystkie dotychczasowe postacie w serii i dokonać jednej wielkiej rozpierduchy. Suma sumarum całość kończy się jakby nie było happyendem, co akurat trzeba zaliczyć na plus. Zakończenie nie jest na szczęście z gatunku tych otwartych, a Calvin można powiedzieć integruje się z resztą bat-uniwersum. Komiks miał lepsze i gorsze momenty, ale wystawię finalną ocenę 3. O ile pierwszy tom z czystym sumieniem polecam, o tyle drugi już nie bardzo. Można sięgnąć po niego z ciekawości co do ostatecznych losów Calvina Rose’a i jego sojuszników, ale nie oczekujcie nic wielkiego.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów TALON #8 – 17 oraz BIRDS OF PREY #21

Ocena: 3/6

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego

2 komentarze:

  1. Zgadzam się z recenzją. Tom pierwszy był bardzo fajny, ale drugi wszystko zepsuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi akurat postać Talona w tej serii nie odpowiada. Za bardzo pachnie to Azraelem. Ciekawe "który" Talon będzie w nowej grupie "Suicide Squad" "Rose?" a może ktoś inny.Ale wracając do tematu mi sie podobał "Upadek Sów" powód jeden = Bane!

    Świetną robote robicie. Najlepsza stronka o DC !

    OdpowiedzUsuń