wtorek, 17 lutego 2015

Podwójny wywiad: Brian Azzarello

Azz gościł w Polsce 2 razy. Za każdym razem udało nam się przeprowadzić z nim wywiad.


Brian Azzarello to scenarzysta znany z takich tytułów, jak: jak 100 BULLETS, BATMAN: BROKEN CITY, JOKER, LEX LUTHOR: THE MAN OF STEEL, FLASHPOINT BATMAN: KNIGHT OF VENGEANCE, WONDER WOMAN.

Pierwszy wywiad pochodzi zXXII Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi w 2011 roku.


Autorzy pytań:
Bartosz Józefiak  i Damian "Damex" Maksymowicz
Tłumaczenie: Andrzej "Amen" Nowak
--
Gdyby któregoś dnia agent Graves zapukał do twoich drzwi, zostawiając ci walizkę i sto naboi, czy użyłbyś ich? Jeśli tak to, na kim?

Nie wiem czy bym ich użył. Przez sto numerów serii starałem się odpowiedzieć na to pytanie. Za to wiem, kto byłby w walizce i zapewne ona też zdaje sobie z tego sprawę.

W serii 100 NABOI, Ameryka odgrywa bardzo ważną rolę, w czasie swojej pracy nad HELLBLAZEREM umieściłeś anglika w Stanach. Podobnie LOVELESS rozgrywa się w przeszłości tego kraju. Czy amerykanie i Ameryka są zawsze głównymi bohaterami w twoich pracach?

Wiesz, nigdy tego nie zauważyłem (śmiech). Wydaje mi się, że mam coś do powiedzenia o Ameryce i komentuję to w swoich komiksach. Stany są pełne hipokryzji. Amerykański sen... niby powinien inspirować. Jak mu się przyjrzymy, to polega on na dojściu po trupach do celu, a potem na nieustannej walce by to utrzymać? To bardzo samolubne podejście.

O tym jest 100 NABOI? Że amerykański sen jest tylko fasadą?

100 NABOI bardziej dotyczyło przemocy w Stanach. Nie wszystko jest kłamstwem... Mam nadzieję. To nas zmusza do wstawania, co rano.

W serii większość postaci wykorzystuje naboje, które dostali. Czy można przez to rozumieć, że każdy z nas marzy o posiadaniu takiej walizki? Czy w każdej osobie drzemie taka ciemna strona?

Tak, myślę, że każdy z nas ma w sobie taki morderczy moment. Czy jest ciemna strona? Tak. Nie możemy się określać, jako czarnych lub białych. Jesteśmy szarzy. Dobrzy ludzie robią gówniane rzeczy, a gówniani ludzie robią dobre rzeczy.

W serii jednak więcej osób było, z tej ciemnej niż szarej strefy?

Tu się z tobą nie zgodzę. Dizzy dla mnie nie była taką negatywną postacią. Zdarzały jej się paskudne rzeczy, jednak przez całą serie niosła ze sobą poczucie winy. Nie sadze, że ci wszyscy zabójcy byli złymi ludźmi (śmiech).

Agent Graves, jaka jest jego motywacja? Czy uważa się za ostatniego strażnika reguł i prawa? Czy raczej działa tylko dla własnej korzyści?

To bardzo skomplikowana postać. Na to pytanie sobie sam odpowiedziałeś. Oba twierdzenia są poprawne.
Czy w czasie pracy nad serią 100 NABOI pojawił się taki moment, gdy poczułeś, że robicie coś wielkiego? Coś, co będzie miało wielki wpływ na rynek, na ludzi i na cały komiks, jako medium?

O rany... hm... nie (śmiech). Jeden moment... może, gdy zapowiedziano drugie wydanie zbiorcze. Wiedząc, że to będzie wydawane uznaliśmy już, że wszystko w porządku. Serię pisaliśmy na rocznych kontraktach, więc za pierwszym razem podpisaliśmy umowę na 12 numerów. Po drugim roku prawnik powiedział nam, że będziemy dostawać umowy tak długo, jak tylko będziemy potrzebować. Wtedy poczułem, że dokonaliśmy czegoś. Pod koniec serii DC nie chciało żebyśmy kończyli. Edytor powiedział nam, wprost że jeśli chcemy tworzyć dalej to proszę bardzo.

Czy uważasz, że to twoje największe dzieło i że zawsze będziesz traktowany, jako Brian Azzarello - ten, który stworzył 100 NABOI?

Nie wiem, za rok może będziesz mógł powiedzieć Brian Azzarello, ten od WONDER WOMAN? Albo od SPACEMANA? Nie wiem, co z moich pomysłów wypali. Cieszę się z tego, co zostawiam po sobie w komiksach. Jeśli to będzie 100 NABOI? Będę bardzo zadowolony, nie martwię się o to.

100 NABOI było napisane i dopiero pokazałeś je Eduardowi? Czy pisałeś je pod tego rysownika?

Razem z Eduardo pracowaliśmy nad mini-serią JONNY DOUBLE. DC było z niego bardzo zadowolone, seria się nie sprzedała wyjątkowo dobrze, jednak byli szczęśliwi z naszego duetu. Tak powstało 100 NABOI i Eduardo był jego częścią od początku. 

Jak pracowałeś przy 100 nabojach? Było tam mnóstwo postaci, które wchodziły w konflikty między sobą. Jedna walczyła z druga, często zmieniając strony. Jak to planowałeś?

Na ścianie. Kto, z kim walczył, kto kiedy miał zginąć. Tak, wszystko miałem zaplanowane i dzięki temu wszystko się udało. Od samego początku znałem zakończenie.
Po starcie DCnU, było dla nas pewnym zaskoczeniem, że zajmujesz się WONDER WOMAN, a nie Batmanem. Dlaczego akurat ta postać?

Bo to „Nowe 52". Gdybym pracował nad BATMANEM, to czy było by to coś nowego? Wszyscy by się tego spodziewali. Ja jestem zadowolony, chociaż wiele osób było przestraszonych moją pracą nad WW. Po pierwszych numerach już chyba nie ma się, czego bać. A jeśli ciągle się boją to cóż... walić ich. Cliff i ja chcieliśmy dać tej postaci coś nowego i myślę, że udało nam się to osiągnąć. 

Nawiązując do Batmana. Razem z Eduardo Risso stworzyliście BATMAN KNIGHT OF VENGEANCE, który wyróżnia się na tle innych tie-inów do serii FLASHPOINT. Mini seria jest cała na własnych warunkach. Co cię zainspirowało do takich zmian - nowego Jokera, czy nowego Batmana?

Pomysł Thomasa Wayne'a był odgórny, Geoff sam go mi przedstawił. Na początku nie chcieli żebym pisał Batmana. Zaproponowali mi inną postać, tylko już nie pamiętam, jaką. Przedstawili mi konspekt, że Bruce i Martha giną. Powiedziałem im, że przepuszczają świetną okazję, jakby Bruce zginął a Joker już się tworzył. No i znowu miałem rację. Potem ja i Eduardo mogliśmy robić, co chcieliśmy.

Jak byś zachęcił czytelników do SPACEMANA osoby, które znają cię głównie z takich komiksów jak 100 NABOI, czy BATMAN?

Jeśli podobały się ci się nasze poprzednie serie, to na tej również się nie zawiedziesz. Tworzymy rodzaj science-fiction z noir. Zawsze odnosiłem się do „Łowcy Androidów", jeśli ci się podobał to SPACEMAN na pewno wpadnie w twój gust, chociaż z filmem nie ma nic wspólnego. Historia dzieję się w przyszłości, gdzie wszystkie przewidywania naukowców, co do zmian klimatu się spełniły. Podobnie jak przewidywania polityczne, ekonomiczne i społeczne. Główny bohater został genetycznie stworzony przez NASA by udać się na Marsa. Jednak, gdy ludzie dowiedzieli się o tych eksperymentach... Właściwie, czemu ja ci opowiadam całą historię? No nie ważne. Na Marsa nigdy nie dotarł. 

Odnośnie powieści graficznej JOKER - główna postać wygląda podobnie do Heatha Ledgera z MROCZNEGO RYCERZA. Można znaleźć informację, że Lee Bremejo naszkicował postać, jeszcze przed premierą filmu. Czy Nolan mógł się na nim wzorować?

Nie jestem do końca pewien, czy Nolan widział JOKERA. Na pewno miał do niego dostęp, bo był udostępniony twórcom filmowym. Natomiast pracę nad komiksem rozpoczęliśmy zanim w ogóle ogłoszono prace nad MROCZNYM RYCERZEM. A wygląd Jokera pierwszy raz pojawił się w komiksie LEX LUTHOR, który zrobiliśmy dawno temu. W gazecie było zdjęcie tego samego Jokera. 

Pracowałeś również nad HELLBLAZEREM. Twój run należy do najmroczniejszych, jaki pojawił się w tej serii. Constantine był tam praktycznie anty-bohaterem. Myślisz, że to jest jego miejsce?

Tak. Jak mówiłem wcześniej, są ludzie źli, którzy robią dobre rzeczy. Gdy zacząłem pracę nad serią w okolicach... nie wiem, 170-któregoś numeru, postać była pisana na zasadzie monologu. Wiedzieliśmy wszystko, co było w jego głowie. Pomyślałem, sprawmy żeby był niebezpieczny. Sprawmy by był nieprzewidywalny. Pewnie, był mroczny, ale to tylko mój run. Teraz pewnie jest beztroskim facetem. (śmiech)
___________________________________________________________________________________

Drugi wywiad z MFKiG w 2012 roku.

Wywiad przeprowadzili: Andrzej "Amen" Nowak i Damian "Damex" Maksymowicz.
Tłumczenie: Łukasz "kolas" Kolasa
--
Zacznijmy od WONDER WOMAN – pojawili się tam New Gods, a dokładnie Orion, czy możemy spodziewać się kolejnych gości z tego panteonu?

Możecie spodziewać się Oriona i na razie więcej nie powiem, musicie pozwolić mi opowiedzieć moją historię.

Czy dalej jest spokrewniony z Darkseidem jak w starym DC? Czy to zupełnie nowe spojrzenie?

Masz na myśli New Genesis,  Apokalips itp.? Tak, to wszystko wciąż istnieje. Nie wiem jak bardzo się w to zagłębimy w WONDER WOMAN.

Ok, jest więc jakakolwiek szansa na mały „sneak peek” odnośnie nadchodzących wydarzeń?

Nie, nie! (śmiech)

Zawsze warto spróbować…  Nowy wygląd greckich bogów to wyłącznie twój pomysł, Cliffa Chianga, czy to wypadkowa pomysłów twoich i jego?

Tak, razem nad tym pracujemy i łączymy pomysły.

A kto w większym stopniu odpowiada za – świetny swoją drogą - design Hadesa?

Tony Akins narysował, ale to ja opisałem jak chciałbym żeby wyglądał. Pamiętacie film „Dzieci przeklętych”? Jeden z chłopców w tym filmie miał koronę ze świec, to była właśnie inspiracja co do tego jak powinien wyglądać.

Rozmawialiśmy o New Gods, ale czy planujesz wprowadzić jeszcze jakichś greckich bogów, których dotąd nie widzieliśmy?

Tak, zobaczycie ich więcej.

Ło, nie spodziewaliśmy się, że nam coś zdradzisz. (śmiech)

Zobaczycie Dionizosa w następnym numerze, dokładnie w #13.

Jego wygląd będzie równie zaskakujący, jak pozostałych?

No ja myślę, chociaż osobiście uważam, że najlepiej wyszedł nam Ares. Głównie dlatego, że wygląda tak jak ja. (śmiech) Cliff oparł jego wygląd na mnie.

Czy jeszcze ktoś z najbliższego otoczenia stał się inspiracją dla jakiejś postaci?

Nie.

Wspomniałeś, że będziesz mógł pracować nad WONDER WOMAN nawet dwa lata, czy DC jest zadowolone z twojej pracy, z wyników finansowych?

Bardzo zadowoleni, bardzo, BARDZO zadowoleni. Chcieliby żebym nie odszedł po dwóch latach. Na tą chwilę pozwalają mi zostać przy serii tak długo jak zechcę.

Dostajesz sygnały od fanów? Są zadowoleni ze zmian, które wprowadziłeś?

Tak myślę. Słuchajcie, oczywiście w Internecie przeczytasz jak to wszystkim się nie podoba – zrzędzą i biadolą – najprawdopodobniej tych gości jest garstka i powtarzają ciągle te same kurewskie brednie. Jednak sprzedaż ewidentnie przeczy temu, co mówią. Jest najwyższa w historii tego tytułu.

Sami nigdy wcześniej nie kupiliśmy numeru WONDER WOMAN…

Czyli udaje nam się wykonywać dobrą robotę. Jeśli im się nie podoba – gówno mnie to obchodzi, bardzo mi przykro, nikt nie każe im tego czytać.

Jeszcze trochę odnośnie WONDER WOMAN, macie wolną rękę, czy wydawca narzuca wam jakieś ograniczenia?

To wręcz zabawne, pozwalają nam na wszystko czego chcieliśmy od samego początku. Nie mieli żadnych konkretnych planów związanych z serią. Naprawdę mi zaufali.

A jesteś zobligowany do umieszczenia gdzieś po drodze Supermana w związku z tym co ostatnio wydarzyło się w JUSTICE LEAGUE (pocałunek eSa i WW dop. redakcja)?

Nie.

Pracujesz nad czymś nowym dla Vertigo?


Tak. Ale nie powiem wam co. (śmiech) Ukaże się w przyszłym roku i pracuję z znowu z Eduardo Risso.

W tym roku prowadziłeś w Polsce warsztaty dla scenarzystów, jesteś zadowolony z ich przebiegu?

Wydaje mi się, że poszło dobrze, ale powinniście raczej wypytać uczestników o ich wrażenia. Było naprawdę dobrze, to świetne doświadczenie i nie mogę się doczekać powtórki w przyszłym roku.

Dostajesz dużo dobrych ocen za WONDER WOMAN, a jak wygląda to w przypadku BEFORE WATCHMEN?

BEFORE WATCHMEN sprzedaje się lepiej niż WONDER WOMAN. (śmiech)

Ok, ale czy uważasz że Alan Moore chciałby aby ten projekt miał miejsce?

Wiem tylko tyle ile przeczytałem i  wynika z tego, że Alan Moore w tym momencie nie lubi komiksów w ogóle. Nie lubi żadnych komiksów.

Ale wciąż je pisze.

Jest tylko jedna osoba, którą Alan Moore lubi i jest to Alan Moore. Z tego co pamiętam to powiedział, że przez ostatnich dwadzieścia lat albo więcej nic oryginalnego w świecie komiksu nie powstało, wliczając w to choćby SANDMANA Neila Gaimana.

Co jest o tyle zaskakujące, że Moore uczył Gaimana jak pisać scenariusze.

Nie wiem, mówi że ich nie lubi, że są straszne. Nie podoba mu się nic co robimy.

Wspomniałeś dzisiaj na prelekcji, że pisałeś Constantine’a wzorując się na Alanie Moorze, czy to samo dotyczy Rorschacha i Komedianta?

Masz na myśli, czy jestem wierny jego wizji tych postaci? Tak, myślę że jestem. 

Czy jest jednak coś, co chciałbyś dodać im od siebie?

Nie. Piszę je ze względu na to kim są, one nie należą do mnie. Zresztą nie należą też do Alana Moora, należą do Jeffa Robinova, jest prezesem w Warner Brothers Films. Dowiedziałem się tego pracując nad Komediantem. Chciałem zrobić coś istotnego z postacią i sprawa ta przeszła przez wszystkie szczeble DC Comics, od wydawców do prezesów, aż w końcu trafiła do niego i powiedział: „Nie ma mowy, nie możesz tego zrobić”. Stało się bardzo jasne – kto jest w posiadaniu Watchmenów, nie obchodzi mnie kto ich obserwuje. (śmiech)  [Tutaj miała miejsce gra słów w nawiązaniu do słynnego cytatu – „Who watches the Watchmen?”. Brian powiedział dokładnie – „It became very clear who owns the Watchmen. I don’t care who watches them.”]

Skoro jesteśmy przy tym temacie, oglądałeś film?

Tak oglądałem.

Podobał ci się?

Myślę, że to czego zabrakło w filmie, a było bardzo ważne w komiksie, to poczucie człowieczeństwa. (Zack Snyder) Zrobił co mógł w czasie który mu dano, może gdyby pozwolono mu zrobić mini-serial w styl HBO, mógłby bardziej zagłębić się w ten aspekt. Skupił się na „hero”, a zgubił gdzieś całą psychologiczną otoczkę i parę pomniejszych, ale jakże istotnych wątków.

Czy jako scenarzysta uważasz, że to dobrze iż zmieniono zakończenie w stosunku do oryginału? Czy to rozwiązanie faktycznie było lepsze dla kina niż to, które dostaliśmy w komiksie?

Nie wiem, wydawało się bardziej prawdopodobne i realistyczne, ale sam lubię ogromnego potwora z mackami, lubię to, co zostało napisane. (śmiech) W filmie dają też jednoznacznie do zrozumienia, że to Komediant zabił Kennedy’ego – w komiksie jest zupełnie inaczej, nie mamy pewności, jest to tylko sugerowane – może to zrobił, a może tylko sobie żartował. Odniosłem się do tej kwestii w swoim komiksie, pokazałem co robił w tym czasie – mówi: „Nie pytajcie mnie gdzie byłem kiedy zastrzelono Kennedy’ego” i niby z tego żartuje, ale tak naprawdę bije z niego żal. 

Dlaczego wybrałeś Komedianta i Rorschacha?

To Rorschach wybrał mnie. (śmiech) Zadzwonili do mnie i zaproponowali właśnie jego. W przypadku Komedianta – to był mój wybór. 

Dlaczego?

Bo miałem historię do opowiedzenia o tej postaci. To ten sam powód dla którego Darwyn Cooke robi MINUTEMEN – początkowo odmówił, ale potem wymyślił dobrą historię i się zgodził.

Czy w przyszłości, za parę lat, gdyby jakieś duże bądź małe wydawnictwo poprosiło cię o udział w podobnym przedsięwzięciu polegającym na pisaniu prequela jakiejś znanej historii, zgodziłbyś się znowu na udział?

Nie wiem, to zależy czy miałbym jakieś ciekawe historie do opowiedzenia. Nie wiem nawet czy będę miał jeszcze coś do powiedzenia o Komediancie i Rorschachu kiedy skończę aktualne historie. Prawdopodobnie powiedziałbym – „nie”. Ale tak to wygląda dzisiaj, nie wiem co będzie jutro, może o czymś pomyślę i zaskoczy.

Czyli jeżeli pojawi się jakiś pomysł na historię to wchodzisz w to?

Tak, ale nie będę próbował robić niczego na siłę.

Ok, bardzo dziękujemy za poświęcony czas i do zobaczenia.

Dzięki, do zobaczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz