Po dwóch dobrych tomach spodziewałem się, że Kyle Higgins obniży loty i nie dostaniemy już tak ciekawej historii jak poprzednio. Niestety miałem rację.
Śmierć Rodziny na dobre wyszła chyba tylko
Batmanowi, gdzie komiks bazował na współpracy i wzajemnym zrozumieniu Snydera i
Capullo. Odnoszę wrażenie, iż reszta scenarzystów nie dała rady wstrzelić się w
koncepcję Scotta Snydera i próbowała napisać cały scenariusz trochę na siłę.
Taka sytuacja miała miejsce w przypadku Higginsa, lecz nie wyglądało to tak źle
jak w innych seriach. Najpierw wszystko po kolei.
Tom trzeci rozpoczyna się historią pt. The Hunter Toma Defalco, zilustrowaną przez Marka Irwina i Raula Fernandeza.
Opowieść ta mało wnosi jeśli chodzi o mitologię Nightwinga, ale czyta się ją
przyjemnie i szybko. Rysunki są ładne, przemyślne. Są przyjemne dla oka, lecz
nie na tyle, by fascynowały w jakiś szczególny sposób.
Podobała mi się narracja tego zeszytu, oraz wplecenie w
pojedyncze kadry wspomnień Graysona z młodości, oraz rozwój znajomości Dicka z
Sonią Branch, córką człowieka odpowiedzialnego za śmierć Graysonów. Gdy
zaczynamy nakręcać się na coś więcej, to pojawia się Batgirl, czyli Barbara
Gordon, kolejny obiekt uczuć Dicka. Sprytny manewr Panie Defalco. To może zbić
z tropu.
Kolejny zeszyt pisany jest przez tego samego autora, lecz
okazał się zwykłą nawalanką, przeplataną scenami z życia codziennego, gdy nasz
bohater zrzuca strój herosa i prowadzi swój cyrk.
Reszta komiksu to już "dzieło" Higginsa. Joker
próbuje zniszczyć Dicka psychicznie, uderzając w cyrk i posługując się jego
byłą dziewczyną. Historia dalej niczym nie zaskakuje, lecz rysunki zwracają
uwagę dokładnością, szczególnie na dużych kadrach. Kolejny zeszyt to po prostu The Punchline Snydera i Capullo z batmanowskiej Śmierć Rodziny, a szkoda. Liczyłem na ten zeszyt pokazany z perspektywy
Nightwinga. Kolejny zawód.
I znów wracamy do Higginsa, a nie jest to tym razem powód do
radości. Another Saturday Night to historia tak słaba i fatalnie
zilustrowana, że nie ma co wielce pisać. Nightwing w nowym mieście; nawalanka;
poznanie Ursy podczas nawalanki; umówienie się z nią po nawalance i dostanie
"kosza". Koniec zeszytu. To była fatalnie zilustrowana męka.
Później było lepiej, bo w końcu gorzej być nie mogło, a
ilustracje Juana Jose Rypa też były niczego sobie. Higgins pokazał konsekwencje
powrotu Jokera i zmiany w życiu Graysona, który ciągle nie może zdecydować
między Sonią i Barbarą. Jest jeszcze Damian Wayne prawiąca Nightwingowi kazanie.
Autor w bardzo przyjemny sposób ukazuje relację Dicka z resztą bat-rodziny.
Alfret gawędzący z Nightwingiem podczas zszywania jego ran. Jak za starych,
dobrych czasów, gdzie Batman miał tylko jednego pomocnika - Cudownego Chłopca,
Richarda Greysona.
W następnym zeszycie zorientowałem się, że miało być to
tylko wprowadzenie do wydarzeń późniejszych, gdzie widzimy Dicka nad grobem
Damiana, oraz to, jak śmierć brata mocno na niego wpłynęła. Odrzuca od siebie
wszystkie bliskie osoby. Jest załamany. Higgins umiejętnie próbóje pokazać
relację jaka nawiązała się między Graysonem a nowym Robinem, bo jak wiemy ich
znajomość nie zaczęła się zbyt dobrze. Komiks kończy się wielkim hukiem: Tony
Zucco, zabójca Graysonów wciąż żyje i mieszka w Chicago. Ostatnia strona to świetny
wstępniak do następnego tomu i pozwala czytelnikowi domyślać się tego, co dziać
się będzie w następnym komiksie. Nightwing będzie próbował dorwać
mordercę.
Cały tom był bardzo nierówny. Raz wciągał, a raz nudził.
Podobnie pod względem graficznym. Dużo zapychaczy i rozterek Dicka. Fajnym
dodadkiem było sporo szkicy koncepcyjnych na ostatnich stronach. Mogło być
lepiej. Scenariusz potrafił zaskoczyć i zanudzić. Widać było ogromną różnicę
między jakością rysunków w poszczególnych zeszytach. Czasem była to ogromna
przepaść. Widać było, że rysownicy zatrudnieni tylko do narysowania pojedynczej
historii nie trudzili się i zrobili to od niechcenia. Może w następnym tomie
będzie lepiej...
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów NIGHTWING #13 - 18 oraz BATMAN #17
Ocena: 3/6
Michał Hedrych
Tom chyba faktycznie najgorszy z całej serii. Zgadzam sie z recenzją. Rysunki na średnim poziomie i historia nie wciąga za bardzo
OdpowiedzUsuńMam tylko jedno pytanko: czytałeś to po angielsku, czy może jest dostępne w Polsce?
OdpowiedzUsuńPo angielsku. W Polsce niestety nie wydali :-/
OdpowiedzUsuń