poniedziałek, 20 lutego 2017

JLA – AMERYKAŃSKA LIGA SPRAWIEDLIWOŚCI TOM 4

Tom ten zawiera historię wieńczącą pracę Granta Morrisona przy tym tytule. Oczywiście jak przystało na tą serię ma ona oszałamiający rozmach, a zagrożenie z jakim przyjdzie się Lidze mierzyć okazuje się na tyle poważne, że Niebiańskie Zastępy widząc co się dzieje, spisują wszechświat na straty i zajmują się tworzeniem następnego. Dodatkowo mamy tu też kilka numerów JLA: CLASSIFIED napisanych również przez Szkota.


Większość tego wydania zbiorczego zajmuje Trzecia Wojna Światowa oraz jej jednoczęściowy prolog. W jej trakcie Lex Luthor wraz z odnowionym Gangiem Niesprawiedliwości dokonuje odwetu na JLA, dodam że bardzo skutecznego. Jest to jednak dla bohaterów jedynie początkiem kłopotów, bowiem szybko okazuje się, że Luthor w tej rozgrywce jest jedynie zwykłym pionkiem, a prawdziwe zagrożenie jest nieskończenie bardziej poważne. Okazuje się nim Mageddon, superbroń stworzona przez bogów poprzedniego wszechświata, która niedawno się przebudziła i doprowadzi do zagłady tego uniwersum. Teraz dotarł do Układu Słonecznego i sama jego obecność w pobliżu wywołuje wśród ludzi agresywne zachowania, które w krótkim czasie doprowadzają do tytułowej wojny. Tak więc bohaterowie muszą dzielić swą uwagę między walkę z Gangiem Niesprawiedliwości, próby powstrzymania konfliktu niszczącego Ziemię oraz znalezienie sposobu na zatrzymanie Mageddona.

Jak widać po tym wprowadzeniu w komiksie dzieje się dużo i w zasadzie każdy członek JLA ma tu swoje 5 minut, a akcja gna do przodu na złamanie karku. Wiąże się z  tym ten problem, że czasem trudno połapać co się dzieje, zwłaszcza gdy przeskakuje ona od jednej grupy postaci do drugiej. Od czasu do czasu zdarza się też nawiązanie do jakiejś historii lub postaci, które nie pojawiły się w wydaniach dostępnych w Polsce. Dotyczy to zwłaszcza Justice League: A Midsummer’s Nightmare autorstwa Marka Waida i Fabiana Niciezy, będącego wprowadzeniem do tej serii JLA, a którego wydarzenia okazywały się zapowiadać aktualne problemy Ligi. Także samiutki nieco „deusexmachinowaty” finał walki z Mageddonem trochę zawodzi. Na szczęście wydarzenia bezpośrednio go poprzedzające pozwalają przymknąć na to oko. Generalnie jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że wydłużenie historii o numer lub dwa wyszłoby jej na zdrowie. No ale to jedyne większe wady jakie tu znajdziemy. Sama opowieść jest bowiem całkiem dobrze przemyślana i trzymająca w napięciu. Tak jak zresztą cała seria autorstwa Morrisona, przypomina mi ona filmowe blockbustery – niekoniecznie sensowne, rzadko pozbawione wad, ale zawsze o imponującym rozmachu i przyjemne w oglądaniu (czy czytaniu).

Co do reszty tomu, to zebrana w nim i zawarta w numerach 1-3 serii JLA: CLASSIFIED historia opowiada o próbie przejęcia przez Gorilla Grodda kontroli nad umysłami znanego z poprzedniego tomu Korpusu Ultrażołnierzy i pod nieobecność Ligi, zajętej akurat w innym wszechświecie, podbicia za ich pomocą świata. Jak się rychło okazuje Grodd nie działa sam, a jego tajemniczy współpracownik ma swe własne plany. Jest ona całkiem niezła, pełna zwrotów akcji i zaskakujących scen. Mam z nią jednak pewien problem. Nie za bardzo wiem czemu się tu znalazła. Rozumiem, że została napisana przez Morrisona, ma JLA w tytule oraz pojawia się w niej Korpus, ale z samą właściwą serią nie ma wiele wspólnego. Zresztą napisana została ona kilka lat później, a sama właściwa JLA, nie licząc obecnego już wcześniej na miejscu zdarzeń Batmana, większe znaczenie odgrywa dopiero w zakończeniu. Jest ona zresztą w głównej mierze prologiem do kilku miniserii autorstwa Szalonego Szkota zebranych pod szyldem Seven Soldiers of Victory oraz wprowadza parę postaci (Rycerz i Giermek), które potem będą częstymi gośćmi w jego komiksach związanych z Batmanem. Opowieść sprawia przez to wrażenie wepchniętej tu na siłę, chyba tylko po to by dobić do ilości stron podobnej jak w poprzednich wydaniach zbiorczych. Wrócę tu na chwilę do mojego marudzenia z recenzji tomu 3 na nieobecność w nim większości historii DC One Million, bowiem wydaje mi się, że jej zamieszczenie tam i przesunięcie paru numerów właściwej serii do tomu 4 miałoby o wiele więcej sensu niż rozwiązanie na jakie zdecydowało się DC. Jednak odstawiając na bok moje problemy z działaniami redaktorów wydawnictwa muszę przyznać, że sama opowieść podobała mi się chyba nawet minimalnie bardziej od Trzeciej Wojny Światowej.

Za rysunki we właściwej serii JLA odpowiada jak zwykle Howard Porter, co zważywszy na pełną akcji historię sprawdza się całkiem nieźle, choć wszystkie wady jego stylu niestety ciągle pozostają obecne. Czasem postacie wyglądają mocno nienaturalnie lub są niepodobne do samych siebie. O wiele lepiej wypada ilustrujący JLA: CLASSIFIED Ed McGuiness, którego charakterystyczne lekko kreskówkowe rysunki bardzo lubię. W odróżnieniu od poprzednich tomów brak tym razem jakichkolwiek dodatków, jeśli nie liczyć okładek oryginalnych zeszytów. Co ciekawe związana jest z nimi drobna wpadka, gdyż alternatywna okładka 1 zeszytu JLA:C został umieszczona przy numerze 3.

Podsumowując: to wydanie zbiorcze jest godnym zwieńczeniem runu Granta Morrisona. Wprawdzie bardzo daleko tej serii do poziomu prezentowanego przez większość jego bardziej autorskich dzieł, ale też miał tu zupełnie inne cele. Chcodziło mu o stworzenie przyjemnej, niewymagającej rozrywki i pod tym względem JLA, a w tym także ten tom, sprawdza się doskonale.  

4/6

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Recenzowany komiks jest do kupienia w sklepie ATOM Comics 

Tomasz Kabza

2 komentarze:

  1. Trzecia Wojna Światowa? Czyli to było pisane w okresie tworzenia 52? Wydawało mi się że JLA Morrisona to były pisane wiele lat wcześniej

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, po prostu w uniwersum DC mieli Trzecią Wojnę Światową 2 razy, raz w JLA i drugi raz w trakcie 52.

    OdpowiedzUsuń