Niedzielny wieczór to czas na najnowszą odsłonę "Serialowni". Tym razem będzie nieco spokojniej, ponieważ na tapetę bierzemy raptem cztery produkcje, których kolejne epizody pojawiły się minionych siedmiu dniach. Biorąc pod uwagę to, że jedna z nich to serial animowany, zaś drugą jest sitcom, nasze opinie są też nieco krótsze. Jak zawsze przestrzegamy Was przed ewentualnymi spoilerami i zapraszamy do rozwinięcia posta.
SUPERGIRL 2x12: Luthors
Krzysiek T.: Zacznę od końca. Ponieważ mamy tu dopiero dwunasty odcinek i trzeba duet Kara - Mon-El jeszcze trochę poprzeciągać przez romantyczne pierdololo, to podczas ostatniej sceny czekałem tylko, aż coś zepsuje klimat. Nie myliłem się. Tak samo zresztą nietrudno było przewidzieć, że tak łopatologiczne wmawianie nam winy Leny Luthor to ściema i koniec końców okaże się, iż jest ona niewinna. Znów nie myliłem się. Cieszyłbym się jak dzieciak na widok zbroi Luthora, gdyby jej pojawienie się nie było zaspoilerowane odpowiednio wcześniej. Właściwie to po obejrzeniu tego odcinka miałem wrażenie, że bicie głową w ścianę przez trzy kwadranse przyniosłoby mi więcej pożytku i mniej więcej tyle samo rozrywki. Bardzo słaby odcinek, którego w żadnym stopniu nie uratował całkiem przyzwoity Metallo.
Dawid: Na początku cieszyłem się z powrócenia do wątku związanego z Leną Luthor, ale szybko okazało się, że całość jest strasznie przewidywalna i praktycznie pozbawiona jakichś zaskakujących momentów. Henshaw Cyborg znów wypadł słabo i tylko rozbawił mnie jego występ, z kolei całkiem poprawnie i zgodnie z moimi oczekiwaniami ze swojej roli wywiązał się Corben/Metallo. Odcinek okazał się mało przyjemnym w odbiorze zapychaczem, których oby w tym sezonie już więcej nie było.
Radek: O czymś nie wiem i ogłoszono jakiś konkurs na najgorszy serial roku z wysokimi nagrodami finansowymi? Jakim cudem to dostaje miejsce na antenie? Bardzo się staram znaleźć jakieś zalety, ale nie pomaga ani historia rodziny Luthor, ani chwilowy powrót Corbena, romans Alex, zatrzymany w miejscu wątek Marsjan a tym bardziej najgorszy związek w historii telewizji, czyli Kara i Mon-El. Dlaczego ja to ciągle sobie robię? Chyba tylko dlatego, że oglądam wszystkie seriale z Arrowverse.
Dawid: Na początku cieszyłem się z powrócenia do wątku związanego z Leną Luthor, ale szybko okazało się, że całość jest strasznie przewidywalna i praktycznie pozbawiona jakichś zaskakujących momentów. Henshaw Cyborg znów wypadł słabo i tylko rozbawił mnie jego występ, z kolei całkiem poprawnie i zgodnie z moimi oczekiwaniami ze swojej roli wywiązał się Corben/Metallo. Odcinek okazał się mało przyjemnym w odbiorze zapychaczem, których oby w tym sezonie już więcej nie było.
Radek: O czymś nie wiem i ogłoszono jakiś konkurs na najgorszy serial roku z wysokimi nagrodami finansowymi? Jakim cudem to dostaje miejsce na antenie? Bardzo się staram znaleźć jakieś zalety, ale nie pomaga ani historia rodziny Luthor, ani chwilowy powrót Corbena, romans Alex, zatrzymany w miejscu wątek Marsjan a tym bardziej najgorszy związek w historii telewizji, czyli Kara i Mon-El. Dlaczego ja to ciągle sobie robię? Chyba tylko dlatego, że oglądam wszystkie seriale z Arrowverse.
ARROW 5x13: Spectre of the Gun
Tomek: Doceniam to co twórcy chcieli zrobić w tym odcinku zabierając głos w debacie o dostępie do broni w USA. Szkoda tylko, że wyłożyli się przy tym na twarz. Już sam początek odcinka nastroił mnie do niego bardzo nieprzychylnie, gdy podczas ataku na biuro burmistrza w pomieszczeniu znalazło się 3 (a prawdopodobnie nawet 4) zamaskowanych mścicieli, a jedynym który nie został sparaliżowany przez widok człowieka z bronią był Wild Dog. Ktoś mógłby argumentować, że nie chcieli zdradzać swych ukrytych tożsamości, ale dotychczas Oliverowi to jakoś nie przeszkadzało kopać tyłki nawet bez przebrania. A żeby Rene nie było za dobrze, to we flashbackach okazuje się, że jego powody dla których jest zwolennikiem dostępu do broni palnej są kompletnie bez sensu. Sam twierdzi, że gdyby miał broń to uratowałby żonę, a pokazane nam jest że miał broń, ale i tak jej nie uratował. Z drugiej strony pretensje Curtisa, że ten nosi broń też są kompletnie nie na miejscu zważywszy na to czym się zajmuje Team Arrow oraz to, że większość jego członków korzysta z zabójczego uzbrojenia. Zresztą sam problem dostępu do broni jest skwitowany stwierdzeniem Queena, że sprawa jest skomplikowana a następnie rozwiązany magiczną ustawą, która satysfakcjonuje wszystkich. Jeśli tyle mieli w temacie do powiedzenia, to wolałbym już żeby się nie odzywali.
Tomek: Doceniam to co twórcy chcieli zrobić w tym odcinku zabierając głos w debacie o dostępie do broni w USA. Szkoda tylko, że wyłożyli się przy tym na twarz. Już sam początek odcinka nastroił mnie do niego bardzo nieprzychylnie, gdy podczas ataku na biuro burmistrza w pomieszczeniu znalazło się 3 (a prawdopodobnie nawet 4) zamaskowanych mścicieli, a jedynym który nie został sparaliżowany przez widok człowieka z bronią był Wild Dog. Ktoś mógłby argumentować, że nie chcieli zdradzać swych ukrytych tożsamości, ale dotychczas Oliverowi to jakoś nie przeszkadzało kopać tyłki nawet bez przebrania. A żeby Rene nie było za dobrze, to we flashbackach okazuje się, że jego powody dla których jest zwolennikiem dostępu do broni palnej są kompletnie bez sensu. Sam twierdzi, że gdyby miał broń to uratowałby żonę, a pokazane nam jest że miał broń, ale i tak jej nie uratował. Z drugiej strony pretensje Curtisa, że ten nosi broń też są kompletnie nie na miejscu zważywszy na to czym się zajmuje Team Arrow oraz to, że większość jego członków korzysta z zabójczego uzbrojenia. Zresztą sam problem dostępu do broni jest skwitowany stwierdzeniem Queena, że sprawa jest skomplikowana a następnie rozwiązany magiczną ustawą, która satysfakcjonuje wszystkich. Jeśli tyle mieli w temacie do powiedzenia, to wolałbym już żeby się nie odzywali.
Krzysiek T.: Przez pewien moment odcinka zastanawiałem się jak to jest, że żaden dziennikarz nie ma nic przeciwko temu, iż burmistrz Queen zatrudnia wokół siebie rodzinę i przyjaciół. Ale to takie tam pierdółki. Ogólnie jestem pod wielkim wrażeniem, ponieważ CW pozwoliło zrobić odcinek chociaż trochę politycznie zaangażowany, a jednocześnie i tak poszli w swoje standardowe rejony, bo chociaż Team Arrow trochę się podzielił w kwestii prawa do posiadania broni, to jednak w finale nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi, tylko tajemniczy zbiór przepisów, który jest cudowny dla każdego. Trochę to słabe i naciągane, ale z drugiej strony zupełnie niezaskakujące. CW jednak trzyma się z daleka od tego typu kwestii. Reszta epizodu w sumie niczym specjalnie nie zaskakuje. Jedyne co się u mnie po nim zmieniło, to tyle, że jeszcze bardziej lubię Wild Doga. I jeszcze odwołam się do jednej kwestii poruszonej przez Tomka. Moim zdaniem Rene żałował, że nie miał broni przy sobie, gdy napadł na nich dealer. Gdyby miał, może ocaliłby żonę. Tak to przynajmniej zrozumiałem.
Piotrek: Tym razem dostaliśmy polityczno/kontrowersyjny odcinek, który w innych serialach CW by nie przeszedł, ale w ARROW pasował do nieco poważniejszego tonu i twórcom udało się wpleść temat posiadania broni w taki sposób, że nie było tego za dużo, a jednocześnie wydawał się czymś naturalnym w związku z całym tematem epizodu i originem Wild Doga, dzięki któremu mamy inne spojrzenie na postać. Teraz znamy jego motywy i otwiera się furtka na przyszłe tematy odcinków w postaci jego córki. Zakończenie głównego wątku nie zostało rozwiązane siłą, ale typową dla CW emocjonalną przemową bohatera tym razem wydało się sensowniejsze niż bójka i podsumowało również całą sprawę z posiadaniem broni. Dawno nie widzieliśmy Prometheusa. Ciekawe, czy jest to oczekiwanie na odkrycie kim jest(zazwyczaj pokazane w odcinkach 14-16 czyli już niedługo), czy po prostu twórcy nie mają na niego pomysłu.
Piotrek: Tym razem dostaliśmy polityczno/kontrowersyjny odcinek, który w innych serialach CW by nie przeszedł, ale w ARROW pasował do nieco poważniejszego tonu i twórcom udało się wpleść temat posiadania broni w taki sposób, że nie było tego za dużo, a jednocześnie wydawał się czymś naturalnym w związku z całym tematem epizodu i originem Wild Doga, dzięki któremu mamy inne spojrzenie na postać. Teraz znamy jego motywy i otwiera się furtka na przyszłe tematy odcinków w postaci jego córki. Zakończenie głównego wątku nie zostało rozwiązane siłą, ale typową dla CW emocjonalną przemową bohatera tym razem wydało się sensowniejsze niż bójka i podsumowało również całą sprawę z posiadaniem broni. Dawno nie widzieliśmy Prometheusa. Ciekawe, czy jest to oczekiwanie na odkrycie kim jest(zazwyczaj pokazane w odcinkach 14-16 czyli już niedługo), czy po prostu twórcy nie mają na niego pomysłu.
POWERLESS 1x03: Sinking Day
Tomek: Wreszcie się dobrze bawiłem podczas oglądania tego serialu przez cały
odcinek, a nie tylko od czasu do czasu. Najlepszą scenę zaserwowali nam
już jednak na samym początku i potem już żadna jej się dorównała. Dobrze
też zrobiło ograniczenie efektów specjalnych do obserwowania przelotu
Olympiana na ekranie telewizora lub za oknem, dzięki czemu nie dało się
im zbyt dokładnie przyjrzeć. Oby tak dalej, a może coś z tego serialu
będzie.
Krzysiek T.: Faktycznie jest coraz lepiej. Wreszcie dano więcej miejsca Alanowi Tudykowi i był to zdecydowanie dobry pomysł. Także i Vanessa Hudgens nie przeszkadzała jak w obu poprzednich epizodach. Kilka żartów naprawdę się udało. Mi najbardziej przypadły do gustu te związane z mieszkańcami Atlantisu i ich zwyczajami. Wątek skupiony wokół Olympiana bez szału. Mam nadzieję, że tendencja wzrostowa się utrzyma także w kolejnych epizodach.
Krzysiek T.: Faktycznie jest coraz lepiej. Wreszcie dano więcej miejsca Alanowi Tudykowi i był to zdecydowanie dobry pomysł. Także i Vanessa Hudgens nie przeszkadzała jak w obu poprzednich epizodach. Kilka żartów naprawdę się udało. Mi najbardziej przypadły do gustu te związane z mieszkańcami Atlantisu i ich zwyczajami. Wątek skupiony wokół Olympiana bez szału. Mam nadzieję, że tendencja wzrostowa się utrzyma także w kolejnych epizodach.
JUSTICE LEAGUE ACTION 1x08: Time Share
Tomek: Początek jeszcze nie zapowiadał jak fajny będzie ten odcinek. Ot po
prostu kolejna pogoń za złoczyńcą. Ale od momentu gdy Batman i Blue
Beetle w pościgu za Chronosem przenoszą się w czasie do BATMAN: TAS
uśmiech nie schodził mi z twarzy. Zresztą to nie jedyna rzecz do której
epizod nawiązywał, oprócz tego mamy tu jeszcze YEAR ONE czy wygląd
Mrocznego Rycerza rodem z jego pierwszych pojawień się na łamach
DETECTIVE COMICS. Poza tym
nawet Chronos okazał się całkiem ciekawym przeciwnikiem. Ogółem odcinek
ten zdetronizował mojego dotychczasowego faworyta i aktualnie jest mym
ulubionym epizodem serialu.
Krzysiek T.: Blue Beetle robiący sobie jaja z Batmana rozłożył mnie na łopatki. Była to chyba jak dotąd najbardziej zabawna scena w dotychczasowych odcinkach JUSTICE LEAGUE ACTION. Ogólnie jak już wspomniał Tomek, odcinek miał masę nawiązań do komiksów oraz wcześniejszych animacji i wyłapywanie ich stanowiło również bardzo ciekawą wartość dodaną epizodu. Chronos był ok, chociaż moim zdaniem nie miał najlepiej dopasowanego głosu. Ale to raczej drobnostka, nie sądzę bowiem, byśmy mieli widywać go w tym serialu za często.
Piotrek: Na ten moment jeden z moich ulubionych odcinków JUSTICE LEAGUE ACTION, dzięki pokazaniu duetu Batmana i Blue Beetle, który bardzo lubię, bo mimo iż są swoim przeciwieństwem dobrze ze sobą pracują i mają ciekawą relację(często pokazują to w specyficznym BATMAN: THE BRAVE AND THE BOLD). Dostaliśmy też sporo nawiązań chociażby do BATMAN TAS, jak słynna scena z piorunem. Nie zabrakło też sprawnej akcji i "typowo Batmanowej" sceny z walką w ciemnościach. Oby więcej takich odcinków :).
Piotrek: Na ten moment jeden z moich ulubionych odcinków JUSTICE LEAGUE ACTION, dzięki pokazaniu duetu Batmana i Blue Beetle, który bardzo lubię, bo mimo iż są swoim przeciwieństwem dobrze ze sobą pracują i mają ciekawą relację(często pokazują to w specyficznym BATMAN: THE BRAVE AND THE BOLD). Dostaliśmy też sporo nawiązań chociażby do BATMAN TAS, jak słynna scena z piorunem. Nie zabrakło też sprawnej akcji i "typowo Batmanowej" sceny z walką w ciemnościach. Oby więcej takich odcinków :).
Grafiki pochodzą ze strony: Comicbook.com
napisaliście o 5 serialach ale opinie tyczą tylko 4 zapomnieliście w pisać 5 czy tak miało być :)
OdpowiedzUsuńO, słuszna uwaga.
UsuńJak pisałem początek tego posta w czwartek, to byłem przekonany, że w piątek lecą nowe odcinki TEEN TITNAS: GO!, a tymczasem będą dopiero jutro. No a potem mi się zapomniało to poprawić.