Za nami kolejny tydzień nieobfitujący w nowe odsłony seriali z bohaterami z komiksów DC Comics, lecz na pewno możemy odnotować oficjalne rozpoczęcie jesiennego sezonu. Ten nastąpił wraz ze startem nowego sezonu GOTHAM, o którym opowiemy kilka zdań. Jak zwykle przy tej okazji przestrzegamy przed ewentualnymi spoilerami oraz zapraszamy do rozwinięcia posta.
GOTHAM 4x01: Pax Penguina
Tomek: Miło widzieć, że serial wraca porąbany jak zwykle, dodatkowo z Pingwinem wnoszącym
określenie “przestępczość zorganizowana” na nowy poziom. Generalnie
jednak otwarcie sezonu mnie nie porwało. Odcinek był po prostu poprawny,
ale nic więcej. Żadna scena nie zapadała jakoś specjalnie w pamięć, a
parę głupot by się w nim znalazło. Dodam jeszcze, że David Mazouz
próbujący być Batmanem, póki co wypada raczej zabawnie. Przyznam jednak,
że czasem nawet zamierzenie - np. jego pojawianie się i znikanie
znienacka za plecami Gordona wywołały u mnie spory uśmiech.
Krzysiek T.: Moim podstawowym problemem z tym odcinkiem jest fakt, że jego główny wątek - a więc licencje od Pingwina - jest zbyt naiwny i niedorzeczny nawet jak na ten serial. Dlatego też entuzjazm wobec premiery sezonu szybko został ostudzony, a inne elementy odcinka temu zbytnio nie pomagały. Zarówno coraz mocniej Batmanujący Bruce jak i coraz bardziej Catwomanująca Selina to wątek niezmiennie nudny, zaś Scarecrowa było zwyczajnie mało. Oczywiście Pingwin sam w sobie znów skradł odcinek, a znikający w Batmanowym stylu Bruce faktycznie był fajnym puszczeniem oka w stronę widzów, ale to tylko kilka momentów, które nie wpłynęły zbytnio na końcową ocenę. Oby dalej było jednak tylko lepiej.
TEEN TITANS: GO! 4x34: Ones and zeroes
Krzysiek T.: Gdy odcinki tego serialu mocniej niż z reguły zaczynają iść w kierunku totalnego absurdu, moja radość z oglądania Tytanów wykładniczo rośnie. I tak było tym razem. Nasi bohaterowie tworzą maszynę, która ma im zaserwować pizzę o smaku, jaki dotąd nie został wymyślony. Pociąga to za sobą masę gagów, ale i kilka ukrytych sprytnie obserwacji na temat zwyczajów żywieniowych w USA. Nie wiem jednak, czy grupa docelowa w USA wyłapała te smaczki. Mnie się jak najbardziej podobało.
JUSTICE LEAGUE ACTION 1x37: Phazed and confused
Tomek: Niestety tym razem odcinek wypadł słabiutko. Spora jego część to nijaka
nawalanka z potężniejszym niż zwykle Sinestro. Kiedy do wnętrza jego
pierścienia przenika Atom i musi tam stawić czoła swym lękom, zapowiada
się, że może zrobić się ciekawiej, ale niestety szybko przezwycięża
strach i ta cześć również zmienia się w nawalankę. Tym razem z
Despotellisem – inteligentnym wirusem będącym członkiem Korpusu Sinestro
- wzmacniającym siłę pierścienia swego przywódcy. Humoru w
epizodzie też jest jak na lekarstwo – podczas jego oglądania
uśmiechnąłem się ledwie raz.
Zdjęcia pochodzą ze strony Comicbook.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz