Najgłośniejszym
tytułem imprintu Young Animal zdecydowanie jest DOOM PATROL. Najbardziej
wyczekiwanym przeze mnie był z kolei CAVE CARSON HAS A CYBERNETIC EYE. Ale
który z czterech początkowych komiksów imprintu okazał się w moich oczach tym
najlepszym? Ten, za którego recenzję zabierałem się najdłużej. To może
nietypowe zawierać konkluzję tekstu już na samym początku, ale nie ma się co
oszukiwać – żaden tytuł z Young Animal nie podbił mojego serca tak mocno, jak SHADE: THE CHANGING GIRL
i w dalszej części recenzji postaram się wyjaśnić jak do tego doszło.
Główną bohaterką komiksu jest niejaka Loma Shade. Jest to kosmitka, lecz ma kilka bardzo ludzkich przywar. Gdy przyjrzycie się jej zachowaniu, odnajdziecie w niej dwudziestokilkulatkę, która szuka dla siebie miejsca na świecie. To, co odróżnia Lomę od nas, jest fakt posiadania niesławnego płaszcza, który okazuje się być przepustką po równoległych światach. Bohaterka korzysta z niego i po niedługim błądzeniu po wszechświatach w końcu trafia do ciała Megan Boyer – dziewczyny z Ziemi. Dość nietypowej, bo gdy Loma przejmuje jej ciało, budzi się w szpitalu. Okazuje się, że Megan uległa wypadkowi, a ponieważ w swojej szkole i okolicy nie była szczególnie lubianą postacią, podejrzanych jest całkiem spora ilość. Dorzućmy do tego problemy z zaadoptowaniem się do ludzkich zwyczajów oraz podążający śladem Lomy jej krajanie, a wyjdzie nam z tego niemały rozgardiasz.
Główną bohaterką komiksu jest niejaka Loma Shade. Jest to kosmitka, lecz ma kilka bardzo ludzkich przywar. Gdy przyjrzycie się jej zachowaniu, odnajdziecie w niej dwudziestokilkulatkę, która szuka dla siebie miejsca na świecie. To, co odróżnia Lomę od nas, jest fakt posiadania niesławnego płaszcza, który okazuje się być przepustką po równoległych światach. Bohaterka korzysta z niego i po niedługim błądzeniu po wszechświatach w końcu trafia do ciała Megan Boyer – dziewczyny z Ziemi. Dość nietypowej, bo gdy Loma przejmuje jej ciało, budzi się w szpitalu. Okazuje się, że Megan uległa wypadkowi, a ponieważ w swojej szkole i okolicy nie była szczególnie lubianą postacią, podejrzanych jest całkiem spora ilość. Dorzućmy do tego problemy z zaadoptowaniem się do ludzkich zwyczajów oraz podążający śladem Lomy jej krajanie, a wyjdzie nam z tego niemały rozgardiasz.
Zanim zdecydowałem się sięgnąć po wydanie
zbiorcze komiksu SHADE: THE CHANGING GIRL, miałem na swoim koncie jedynie
pierwszy jego rozdział. Ten jeszcze mnie do końca nie przekonywał, lecz kredyt
zaufania, jakim obdarzyłem cała inicjatywę Young Animal zdecydował o tym, bym w
ciemno sięgnął i po EARTH GIRL, MADE EASY. Lektura tego komiksu sprawiła, że z
jedynego tytułu imprintu Gerarda Way’a, do którego podchodziłem ostrożnie, SHADE:
THE CHANGING GIRL stało się moim faworytem. Dlaczego tak się stało?
Nawet nie wiem dzięki komu bardziej, ale obie
twórczynie komiksu wykonały kawał tak rewelacyjnej roboty, że najchętniej obie
bym serdecznie wyściskał. Scenariusz to prawdziwa perełka, to niesamowite ileż
w nim udało się zawrzeć wciągających rzeczy! SHADE: THE CHANGING GIRL porusza
całą masę wątków i Cecil Castellucci prowadzi każdy z nich brawurowo.
Przedstawienie postaci Lomy jest bardzo poprawne, chociaż przyczepić się można,
że mało oryginalne. Scenarzystka garściami czerpie z komiksu SHADE: THE
CHANGING MAN Petera Milligana, lecz są to rzeczy nie tak oczywiste. Loma, Megan
i cała reszta to zupełnie nowe postacie, lecz pewne nazwy, rzeczy to ukłon w
stronę komiksowego pierwowzoru i w moich oczach Castellucci rewelacyjnie
poradziła sobie w hołdem dla starego, przy jednoczesnym wprowadzeniu nowego.
Obawiałem się trochę, że tak duże nagromadzenie
wątków doprowadzi do tego, że koniec końców któryś z nich zacznie nieco
odbiegać poziomem od reszty. Nic takiego nie ma tu miejsca, zarówno te części
fabuły, które skupiają się bardziej na Lomie, jak i te poświęcone Megan, są
równie fascynujące. Z taką samą przyjemnością interesowałem się tym, kto mógł
być odpowiedzialny za wypadek drugiej z wymienionych, jak i tym, czy ciało Lomy
wpadnie w niepowołane ręce. Kilkukrotnie uśmiechałem się szeroko obserwując
sceny, w których główna bohaterka ewidentnie nie rozumiała ludzkich zwyczajów.
Drugi plan jest na kartach SHADE: THE CHANGING GIRL bardzo przyjemnie
poprowadzony, w komiksie pojawia się spora ilość postaci, lecz scenarzystka daje
radę wszystkim nadać wyrazisty charakter, a także niejednokrotnie myli tropy,
dzięki czemu do samego końca nie jesteśmy pewni tego, kto stoi za wypadkiem
Megan. Cecil Castellucci udało się nawet ludzką szarość i zwykłość pokazać
intrygująco – wszak to ona momentami staje się opoką dla Lomy. Po cichu
liczyłem też na nieco więcej miejsca dla chłopaka bohaterki, który został z jej
ciałem na planecie Meta. Zakochany po uszy, sympatyczny jegomość również
stanowił ciekawy element komiksu. Zasadniczo nie mam do warstwy fabularnej
zupełnie nic do zarzucenia. Chociaż sam pierwszy zeszyt jeszcze mnie nie przekonał,
przeczytanie całości w formie wydania zbiorczego zupełnie odmieniło tę opinię.
Oczywiście nie jest to coś, co może zawalczyć o jakieś poważniejsze nagrody
(jak sądzę), ale jako dostarczający masę dobrej rozrywki tytuł SHADE: THE
CHANGING GIRL sprawdza się wyśmienicie.
Lecz grzechem byłoby nie wspomnieć o równie
dużych zasługach Marley Zarcone. Artystka posługiwała się na łamach EARTH GIRL,
MADE EASY cienką lecz wyrazistą kreską, przywodzącą na myśl wczesne prace Fiony
Staples (NORTH 40 z WildStormu na zawsze w moim serduchu). Tam jednak obecna
rysowniczka ”Sagi” z Image Comics nie porywała tak duża ilością tego, co dzieje
się na każdym kadrze. Zarcone zaś odleciała zupełnie, praktycznie na każdej
stronie tworząc coś w moich oczach zapierającego dech w piersiach. Zaskakująco
pomysłowe, momentami wręcz mocno psychodeliczne ilustracje sprawiały, że i tak
już wystarczająco ciekawa historia wciągała jeszcze mocniej. Zarcone miała
jednak szczęście, że jej prace kolorowała Kelly Fitzpatrick, bo obie panie rozumiały
się bardzo dobrze. Kolorystka postawiła na jaskrawą i bijącą po oczach paletę
barw oraz nietypowe rozwiązania przy tłach. Całość idealnie wpasowała się w
klimat SHADE: THE CHANGING GIRL, jak i całego zamysłu stojącego za linią Young
Animal.
Podobnie jak w przypadku poprzednio omawianych
komiksów, tak i tutaj dodatki to posłowie Gerarda Way’a, galeria okładek,
profile paru postaci oraz back-upowe historie, które można było znaleźć w
komiksach. Szczególnie ta poświęcona DIAL H FOR HERO okazała się bardzo
pomysłowa. Jest tego całkiem sporo i całkowicie tłumaczy to cenę okładkową
komiksu.
Ogólnie na komiksy z imprintu Young Animal nie
miałem okazji za mocno narzekać I każdy z nich przypadł mi do gustu. Lecz
gdybym miał wskazać jednego faworyta, zapewne ku zdziwieniu wielu z Was, byłby
to pierwszy tom SHADE: THE CHANGING GIRL. Totalnie polecam zapoznać się z tym
tytułem, a ja już wypatruję kolejnej odsłony.
-------------------------------------------------------------
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów SHADE: THE CHANGING GIRL #1-6
SHADE: THE CHANGING GIRL vol. 1: EARTH GIRL, MADE EASY do kupienia w ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz