niedziela, 7 czerwca 2020

THE LOST CARNIVAL: A DICK GRAYSON GRAPHIC NOVEL


Witam w kolejnym odcinku moich niedzielnych polecanek/odradzanek komiksowych, gdzie dzielę się swoimi opiniami na temat przeczytanych w ostatnim czasie historii obrazkowych ze świata DC. Tym razem zapragnąłem zaaplikować sobie coś lekkiego, szybkiego i przyjemnego, a w tym celu sięgnąłem po jeden z tytułów docelowo przeznaczonych dla grupy young adults. Na przestrzeni minionych miesięcy zapoznałem się ze sporą ilością powieści graficznych skierowanych do dzieci i nastolatków, jakie ukazują się w ramach DC Comics, a czas spędzony przy lekturze większości z nich okazał się dobrze zagospodarowanym. Wielu pozytywów spodziewałem się również po najnowszej opowieści z udziałem Dicka Graysona, za którą odpowiadają mało znany scenarzysta Michael Moreci oraz jeszcze mniej rozpoznawalna artystka - Sas Milledge (wspomagana przez Phila Hestera). Sprawdźmy zatem co takiego narozrabiał i jakie przygody przeżył młody Grayson, podczas swoich letnich występów w Haly's Circus.

Dick Grayson nigdy nie należał i aktualnie również nie należy do grona moich ulubionych postaci DC. Mimo to najnowszą serię ongoing z Odrodzenia śledziłem jeszcze niedawno okazjonalnie, ale przestałem całkowicie po tomie ósmym, gdzie bohater stracił częściowo pamięć i stał się Rickiem Graysonem. Nie spodobał mi się kompletnie ten pomysł i nie zamierzam do NIGHTWINGA z Rebirth już wracać. Na szczęście omawiany dzisiaj komiks nie ma kompletnie nic wspólnego z tym nieudanym scenariuszowo eksperymentem, o dziwo nie ma też generalnie zbyt wiele wspólnego z postacią Dicka Graysona/Nightwinga. Oczywiście, w komiksie pojawia się kluczowy dla originu tego bohatera okres spędzony u boku rodziców w Haly's Circus, ale tak poza tym wszystko jest zupełnie nowe, świeże, pokazane z nieznanej do tej pory perspektywy. Nie trzeba tak naprawdę wiedzieć nic na temat dotychczasowej, komiksowej historii Graysona, a tym bardziej odnośnie jego roli u boku Batmana (ani na chwilę jego, ani też innych bywalców Gotham City tutaj nie uświadczymy), aby czerpać przyjemność ze śledzenie perypetii nastoletniego Richarda. Zupełnie nowe postacie, odmienne otoczenie czy brak postaci w obcisłych kostiumach i maskach wcale jednak nie sprawiają, że komiks ten nie jest wart uwagi. Wręcz przeciwnie, był to jeden z tych powodów, dla których zapragnąłem poznać fabułę nakreśloną przez Michaela Moreci i zobaczyć, co ciekawego ma do powiedzenia w temacie wczesnych lat przyszłego Robina/Nightwinga/Batmana.

Haly's Circus najlepsze lata ma za sobą, a przy życiu cały interes trzymają tak naprawdę występy największej atrakcji cyrku - Latających Graysonów. Nastoletni Dick spędza kolejne wakacje w ten sam sposób, czyli będąc częścią popularnej rodziny trapezistów. Chłopak ma jednak dosyć rutyny i manifestuje swoje niezadowolenie z aktualnego sposobu życia. Nie chce popełnić błędu rodziców (a przynajmniej tak uważa) i zamiast jak oni stać w miejscu, pragnie zmian, robienia czegoś lepszego, ambitniejszego, co wreszcie będzie sprawiać mu przyjemność. Jego spojrzenie na otaczający świat oraz bliskie mu osoby zmienia się w dniu, kiedy w okolicy otwiera się nowa atrakcja - zaginione wesołe miasteczko. Dla Dicka rozpoczyna się największa do tej pory przygoda, oferująca miłość, spotkanie z potężną magią oraz zmierzenie się z prawdziwym niebezpieczeństwem.

Dzięki temu komiksowi możemy jak rzadko kiedy obserwować ten okres w życiu Dicka, który nadal ma wokół siebie kochających rodziców, nie nosi bagażu straty najbliższych mu osób, i który bardzo daleki jest od zostania pierwszym Robinem. Okres, w którym kształtuje się jako człowiek, zbiera  życiowe doświadczenie, a przy okazji również dowiaduje się o istnieniu alternatywnych wymiarów czasowych. Można traktować tą opowieść jako elseworld, ale można też wyobrazić sobie, że to wszystko mogłoby być ciekawym uzupełnieniem kontinuum, dodaniem do życiorysu Graysona oryginalnego, intrygującego rozdziału. Główny bohater jest w trakcie poszukiwania swojej właściwej drogi życiowej, stąd przeżywa okres młodzieńczego buntu, zbyt łatwo daje ponieść się emocjom, a duży wpływ na jego poczynania ma zauroczenie nowo poznaną dziewczyną. Dostajemy coś na kształt znanego i oklepanego wątku zakazanej miłości pomiędzy członkami dwóch wrogo nastawionych do siebie obozów, wokół którego tak naprawdę rozgrywa się cała akcja. Dick musi wybrać, gdzie będzie mu lepiej i nauczyć się jednocześnie, że nie zawsze dostajemy to, czego pragniemy, że trzeba mieć szacunek do rodziny i otoczenia, które nas ukształtowało, że często dobro wspólne jest ważniejsze, niż dobro jednostki. Kilka razy zachowanie Dicka jest irytujące, ale poza tym czytelnik sympatyzuje z nim oraz Lucianą, spodziewając się szczęśliwego zakończenia. I takie też w moim odczuciu otrzymuje, choć duża część finałowych rozwiązań była dla mnie niestety łatwa do przewidzenia.

Ten komiks czyta się stosunkowo szybko, są trzymające w napięciu zwroty akcji, atmosfera tajemniczości i stopniowe odkrywanie prawdy dotyczące wydarzeń z przeszłości, niespodziewany złoczyńca, elementy magii, trochę emocjonującej akcji i zarazem trochę poruszających, a nawet wzruszających scen. Oprócz tego przytoczone zostają również pewne uniwersalne, życiowe mądrości, które skierowane są do odbiorcy w każdym wieku.

Rysunki w tego typu zbiorach mają dla mnie zawsze drugorzędne znaczenie. Nie zmienia to jednak faktu, że zawsze przyjemniej kartkuje się kolejne strony i lepiej przeżywa daną opowieść, kiedy warstwa wizualna jest dopracowana, na wysokim poziomie. W tym konkretnym przypadku tak do końca nie jest, gdyż ilustracje są jak na mój gust jedynie poprawne. Z jednej strony jakoś szczególnie nie rozczarowują, ale z drugiej mogłyby być ciut lepsze jakościowo. W każdym razie bardzo trafiony uznaję pomysł na kolorystykę tego tomiku, bazującą jedynie na kilku barwach. Część plansz zdominowana jest w większości przez biel oraz błękit, zaś na pozostałych, głównie tych opisujących wydarzenia związane z tajemniczym wesołym miasteczkiem, dominuje kolor biały, żółty oraz brązowo-pomarańczowy. Są też krótkie sekwencje biało-zielone (wymieszane "gościnnie" z brązem czy żółtym kolorem), które podkreślają przeniesienie akcji do innego wymiaru.

THE LOST CARNIVAL to niemal 200 stron, podzielonej na osiem rozdziałów lektury, która nie stoi na jakimś bardzo wysokim poziomie, ale w większości spełnia oczekiwania, jakie miałem zabierając się za ten komiks. Pierwsza miłość, przyjaźń, emocje przysłaniające racjonalne rozwiązania, poszukiwanie własnej drogi, konsekwencje własnych decyzji, siły nadprzyrodzone oraz zabawa w detektywa, dzięki którym możemy obserwować Dicka Graysona zarówno wykorzystującego swoje niezwykłe talenty, jak i nieznośnego nastolatka, który myśli że jest najważniejszy i naraża na nieprzyjemności bliskie mu osoby. Są ciekawsze momenty, jest kilka denerwujących zachowań głównego bohatera, ale oceniając całość i kierując się szkolnym systemem ocen, wystawiłbym twórcom solidną czwórkę. Uważam jednocześnie, iż DC spokojnie mogło wypuścić ten tytuł w kategorii 8-12 lat, gdyż nie ma tutaj jakichś mocniejszych scen i trudniejszych tematów, dyskwalifikujących w roli potencjalnych odbiorców tych nieco młodszych fanów komiksu.

Opisana przeze mnie powieść graficzna dobrze sprawdza się jako zamknięta, jednorazowa lektura, ale jednocześnie jest duże pole do tego, aby stworzyć kontynuację i pokazać dalsze losy przyszłego Nightwinga.

Nowy origin młodego Dicka Graysona, skierowany zwłaszcza dla młodszego czytelnika, możecie nabyć m.in. w sklepie ATOM Comics.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz