Witam w kolejnym odcinku moich
niedzielnych polecanek/odradzanek komiksowych, gdzie dzielę się swoimi opiniami
na temat przeczytanych w ostatnim czasie historii obrazkowych ze świata DC. Tym
razem zapragnąłem zaaplikować sobie coś lekkiego, szybkiego i przyjemnego, a w
tym celu sięgnąłem po jeden z tytułów docelowo przeznaczonych dla grupy young
adults. Na przestrzeni minionych miesięcy zapoznałem się ze sporą ilością
powieści graficznych skierowanych do dzieci i nastolatków, jakie ukazują się w
ramach DC Comics, a czas spędzony przy lekturze większości z nich okazał się
dobrze zagospodarowanym. Wielu pozytywów spodziewałem się również po najnowszej
opowieści z udziałem Dicka Graysona, za którą odpowiadają mało znany
scenarzysta Michael Moreci oraz jeszcze mniej rozpoznawalna artystka - Sas
Milledge (wspomagana przez Phila Hestera). Sprawdźmy zatem co takiego narozrabiał
i jakie przygody przeżył młody Grayson, podczas swoich letnich występów w
Haly's Circus.
Dick Grayson nigdy nie należał
i aktualnie również nie należy do grona moich ulubionych postaci DC. Mimo to najnowszą
serię ongoing z Odrodzenia śledziłem jeszcze niedawno okazjonalnie, ale przestałem
całkowicie po tomie ósmym, gdzie bohater stracił częściowo pamięć i stał się
Rickiem Graysonem. Nie spodobał mi się kompletnie ten pomysł i nie zamierzam do
NIGHTWINGA z Rebirth już wracać. Na szczęście omawiany dzisiaj komiks nie ma kompletnie
nic wspólnego z tym nieudanym scenariuszowo eksperymentem, o dziwo nie ma też generalnie
zbyt wiele wspólnego z postacią Dicka Graysona/Nightwinga. Oczywiście, w
komiksie pojawia się kluczowy dla originu tego bohatera okres spędzony u boku
rodziców w Haly's Circus, ale tak poza tym wszystko jest zupełnie nowe, świeże,
pokazane z nieznanej do tej pory perspektywy. Nie trzeba tak naprawdę wiedzieć
nic na temat dotychczasowej, komiksowej historii Graysona, a tym bardziej
odnośnie jego roli u boku Batmana (ani na chwilę jego, ani też innych bywalców
Gotham City tutaj nie uświadczymy), aby czerpać przyjemność ze śledzenie
perypetii nastoletniego Richarda. Zupełnie nowe postacie, odmienne otoczenie
czy brak postaci w obcisłych kostiumach i maskach wcale jednak nie sprawiają,
że komiks ten nie jest wart uwagi. Wręcz przeciwnie, był to jeden z tych
powodów, dla których zapragnąłem poznać fabułę nakreśloną przez Michaela Moreci
i zobaczyć, co ciekawego ma do powiedzenia w temacie wczesnych lat przyszłego
Robina/Nightwinga/Batmana.
Haly's Circus najlepsze lata
ma za sobą, a przy życiu cały interes trzymają tak naprawdę występy największej
atrakcji cyrku - Latających Graysonów. Nastoletni Dick spędza kolejne wakacje w
ten sam sposób, czyli będąc częścią popularnej rodziny trapezistów. Chłopak ma
jednak dosyć rutyny i manifestuje swoje niezadowolenie z aktualnego sposobu
życia. Nie chce popełnić błędu rodziców (a przynajmniej tak uważa) i zamiast jak
oni stać w miejscu, pragnie zmian, robienia czegoś lepszego, ambitniejszego, co
wreszcie będzie sprawiać mu przyjemność. Jego spojrzenie na otaczający świat
oraz bliskie mu osoby zmienia się w dniu, kiedy w okolicy otwiera się nowa
atrakcja - zaginione wesołe miasteczko. Dla Dicka rozpoczyna się największa do
tej pory przygoda, oferująca miłość, spotkanie z potężną magią oraz zmierzenie
się z prawdziwym niebezpieczeństwem.
Dzięki temu komiksowi możemy jak
rzadko kiedy obserwować ten okres w życiu Dicka, który nadal ma wokół siebie
kochających rodziców, nie nosi bagażu straty najbliższych mu osób, i który
bardzo daleki jest od zostania pierwszym Robinem. Okres, w którym kształtuje się jako człowiek, zbiera życiowe doświadczenie, a przy okazji również dowiaduje się o istnieniu alternatywnych wymiarów czasowych. Można traktować tą opowieść
jako elseworld, ale można też wyobrazić sobie, że to wszystko mogłoby być
ciekawym uzupełnieniem kontinuum, dodaniem do życiorysu Graysona oryginalnego,
intrygującego rozdziału. Główny bohater jest w trakcie poszukiwania swojej
właściwej drogi życiowej, stąd przeżywa okres młodzieńczego buntu, zbyt łatwo
daje ponieść się emocjom, a duży wpływ na jego poczynania ma zauroczenie nowo
poznaną dziewczyną. Dostajemy coś na kształt znanego i oklepanego wątku
zakazanej miłości pomiędzy członkami dwóch wrogo nastawionych do siebie obozów,
wokół którego tak naprawdę rozgrywa się cała akcja. Dick musi wybrać, gdzie
będzie mu lepiej i nauczyć się jednocześnie, że nie zawsze dostajemy to, czego
pragniemy, że trzeba mieć szacunek do rodziny i otoczenia, które nas
ukształtowało, że często dobro wspólne jest ważniejsze, niż dobro jednostki. Kilka
razy zachowanie Dicka jest irytujące, ale poza tym czytelnik sympatyzuje z nim
oraz Lucianą, spodziewając się szczęśliwego zakończenia. I takie też w moim
odczuciu otrzymuje, choć duża część finałowych rozwiązań była dla mnie niestety
łatwa do przewidzenia.
Ten komiks czyta się
stosunkowo szybko, są trzymające w napięciu zwroty akcji, atmosfera
tajemniczości i stopniowe odkrywanie prawdy dotyczące wydarzeń z przeszłości,
niespodziewany złoczyńca, elementy magii, trochę emocjonującej akcji i zarazem trochę
poruszających, a nawet wzruszających scen. Oprócz tego przytoczone zostają
również pewne uniwersalne, życiowe mądrości, które skierowane są do odbiorcy w
każdym wieku.
Rysunki w tego typu zbiorach
mają dla mnie zawsze drugorzędne znaczenie. Nie zmienia to jednak faktu, że
zawsze przyjemniej kartkuje się kolejne strony i lepiej przeżywa daną opowieść,
kiedy warstwa wizualna jest dopracowana, na wysokim poziomie. W tym konkretnym
przypadku tak do końca nie jest, gdyż ilustracje są jak na mój gust jedynie
poprawne. Z jednej strony jakoś szczególnie nie rozczarowują, ale z drugiej mogłyby
być ciut lepsze jakościowo. W każdym razie bardzo trafiony uznaję pomysł na
kolorystykę tego tomiku, bazującą jedynie na kilku barwach. Część plansz
zdominowana jest w większości przez biel oraz błękit, zaś na pozostałych,
głównie tych opisujących wydarzenia związane z tajemniczym wesołym miasteczkiem,
dominuje kolor biały, żółty oraz brązowo-pomarańczowy. Są też krótkie sekwencje
biało-zielone (wymieszane "gościnnie" z brązem czy żółtym kolorem),
które podkreślają przeniesienie akcji do innego wymiaru.
THE LOST CARNIVAL to niemal
200 stron, podzielonej na osiem rozdziałów lektury, która nie stoi na jakimś bardzo
wysokim poziomie, ale w większości spełnia oczekiwania, jakie miałem zabierając
się za ten komiks. Pierwsza miłość, przyjaźń, emocje przysłaniające racjonalne
rozwiązania, poszukiwanie własnej drogi, konsekwencje własnych decyzji, siły
nadprzyrodzone oraz zabawa w detektywa, dzięki którym możemy obserwować Dicka Graysona
zarówno wykorzystującego swoje niezwykłe talenty, jak i nieznośnego nastolatka,
który myśli że jest najważniejszy i naraża na nieprzyjemności bliskie mu osoby.
Są ciekawsze momenty, jest kilka denerwujących zachowań głównego bohatera, ale oceniając
całość i kierując się szkolnym systemem ocen, wystawiłbym twórcom solidną
czwórkę. Uważam jednocześnie, iż DC spokojnie mogło wypuścić ten tytuł w
kategorii 8-12 lat, gdyż nie ma tutaj jakichś mocniejszych scen i trudniejszych
tematów, dyskwalifikujących w roli potencjalnych odbiorców tych nieco młodszych
fanów komiksu.
Opisana przeze mnie powieść
graficzna dobrze sprawdza się jako zamknięta, jednorazowa lektura, ale
jednocześnie jest duże pole do tego, aby stworzyć kontynuację i pokazać dalsze
losy przyszłego Nightwinga.
Nowy origin młodego Dicka Graysona, skierowany zwłaszcza dla młodszego
czytelnika, możecie nabyć m.in. w sklepie ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz