Dziś w roli głównej występuje komiks
z cyklu 100-PAGE GIANT, do jakich często i chętnie zaglądam. Jak pewnie dobrze
wszyscy Wiecie, są to pozycje premierowo pojawiające się w sieci sklepów
Walmart, a po jakimś czasie stają się dostępne również dla szerszej grupy
odbiorców. Oprócz nowych historii zawierają standardowo także przedruki opowieści
sprzed kilku lat, czy kilkunastu lat, stanowiących większą część poszczególnego
numeru. Oprócz powiększonych objętościowo zeszytów z udziałem swoich najpopularniejszych
bohaterów, od pewnego czasu DC wydaje również okazjonalnie w tym samym cyklu i formacie
antologie. Jedna z nich, ze względu na swoją zawartość, od razu przykuła moją
uwagę. Poświęcona jest ona rzeczom dotyczącym kosmicznego zakątka DCU, czyli tego
wszystkiego, co od dawna stanowi dla mnie najciekawszą część oferty
wydawnictwa. Nie mogłem zatem odmówić sobie zakupu, zwłaszcza że cena takich
gigantów, wynosząca 5 dolarów za niecałe 100 stron, jest bardzo przystępna dla
kieszeni.
Jakość wydania jest standardowa
dla DC GIANT, czyli sztywny grzbiet i miękka okładka, która według mniej jest
bardziej praktyczna podczas kartkowania kolejnych stron, niż te bardziej
sztywne oprawy, stosowane chociażby aktualnie w jubileuszowych one-shotach z
udziałem różnych bohaterów/złoczyńców. Zeszyt składa się z trzech nowych
historii (łącznie zajmują 32 strony), trzech przedruków (łącznie 51 stron) oraz
umieszczonych pomiędzy poszczególnymi opowieściami, reklam innych tytułów DC (13
stron).
Najdłuższa z premier (16
stron) to opowieść ze świata Zielonych Latarni. Hal Jordan nie zdaje sobie
sprawy, że spędzając zbyt dużo czasu broniąc planety Ziemia, dopuszcza do wielu
nieszczęść i tragedii w innych miejscach sektora kosmicznego 2814. Niektórzy z
pokrzywdzonych postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce i m.in. ukarać Jordana za
jego bierność oraz zaniedbania. Bardzo fajna historia, klimatycznie nawiązująca
do pierwszych lat działalności Jordana, a także pasująca bez trudu jako
fragment obecnego runu Morrisona i Sharpa. Rysunki Kennetha Rocaforta są fantastyczne.
Zawsze chciałem zobaczyć tego artystę ilustrującego świat GL i wreszcie się
doczekałem.
Kolejna opowieść (8 stron) to krótka
wizyta na postapokaliptycznej Ziemi-51, czyli w pełnym dziwacznych postaci
świecie Ostatniego Chłopca na Ziemi. Kamandi pomaga służącemu-robotowi w
powstrzymaniu ataku inteligentnych szczurów, a następnie umożliwia robotowi
ponowne spotkanie z wyczekiwanymi przez niego od lat mieszkańcami domu. Ciepły
i poruszający epizod, dobrze oddający charakter Kamandiego. Ilustracje bardzo
pasujące do klimatu fabuły, podkreślające ponurą atmosferę.
Trzecia z nowości (8 stron) poświęcona
jest Legionowi Superbohaterów. Dawnstar, Colossal Boy oraz Brainiac 5 kierują
misją ratunkową, mającą na celu uwolnienie Wildfire'a oraz Cosmic Boya. Odpowiedzialny
za scenariusz oraz szkice Dan Jurgens odwalił kawał dobrej roboty. Podoba mi
się zwłaszcza sposób pisania oraz rozumienia roli w drużynie, odgrywanych przez
Coluańczyka oraz Dawnstar. Czuć w tej niedługiej historyjce ducha lat 80-tych, nostalgię
za dawnym, klasycznym "prawdziwym" Legionem, opowieściami kreowanymi
w tamtym czasie przez Paula Levitza. A może to jednak Jurgens powinien dostać
szansę pisania ongoingu z Legionem w roli głównej, zastępując nieudolnie
sprawdzającego się na tym stanowisku Bendisa? Wizualnie całość również
zachwyca, a Jurgens wraz z pomagającymi mu w tuszowaniu i kolorowaniu artystami
wspina się tutaj na swój najwyższy poziom.
Pozostałe trzy opowieści to
przypomnienie opublikowanego już kiedyś materiału. Z tym wyjątkiem, że nie są
to jakieś słabej czy maksymalnie średniej jakości historie z New 52, czy
Rebirth (jak w większości DC GIANTS), ale dobre jakościowo klasyki sprzed kilku
dekad. Sam nigdy nie miałem okazji żadnego z nich przeczytać, także tym
bardziej cieszyłem się z decyzji o ich umieszczeniu w tym one-shocie.
Pierwsza z nich (25 stron)
pochodzi z DC COMICS PRESENTS #3 z roku 1978. Za sprawą mało znanego i niezbyt
efektownie prezentującego się złoczyńcy, Ziemia oraz Rann zostają zamienione
miejscami, co doprowadza do szeregu różnych, niebezpiecznych dla obu
mieszkańców obu miejsc zdarzeń. Superman oraz Adam Strange łączą siły, aby
przywrócić poprzedni stan rzeczy. Piękne i dokładne rysunki wykonane przez legendarnego
Garcia-Lopeza, dużo efektownej akcji oraz dobre zaprezentowanie/zareklamowanie przez
Davida Michelinie'a postaci Adama Strange'a wszystkim tym, którzy jeszcze o nim
nie słyszeli.
Drugi przedruk (20 stron) pochodzi
z THE BRAVE AND THE BOLD #113 z roku 1974. Bob Haney oraz Jim Aparo opisują
dzień, w którym nowy burmistrz niespodziewanie wysyła na emeryturę Gordona oraz
Batmana. Ten ostatni zostaje zastąpiony przez Metal Men. Szybko jednak okazuje
się, że w wyniku ataku na Wayne Enterprisess, to właśnie dwaj
"emeryci" okazują się niezbędni do powstrzymania napastników. Co
takiego z kosmicznym zakątkiem DCU ma wspólnego ta historia? Ano nic, ale co z
tego, skoro czytało się ją z dużym zaciekawieniem, a szczegółowe ilustracje
będącego w szczytowej formie Aparo stanowią ucztę dla oczu. Oryginalny pomysł,
ciekawe wykonanie, trzymająca w napięciu fabuła. Jeden z najmocniejszych, jeśli
nie najmocniejszy punkt całej omawianej antologii.
Na koniec najkrótsza (6 stron)
opowieść pochodząca z kart TALES OF THE GREEN LANTERN CORPS ANNUAL #3 z roku
1987. Alan Moore oraz Bill Willingham, czyli zacne i znane nazwiska,
przedstawiają epizod dotyczący Zielonych Latarni, a konkretnie zapomnianej już
dzisiaj nieco Katmy Tui. Udaje się ona do skrytego w wiecznym mroku miejsca
kosmosu zwanego Obsidian Deeps, aby zwerbować stamtąd nowego członka Korpusu
Zielonych Latarni. A nie jest to proste, gdy mamy do czynienia z istotą ślepą,
nie potrafiącą wymówić i nie znającą znaczenia takich słów, jak zieleń, czy
światło. "In Blackest Night" nawiązuje tytułem do słów z przysięgi
Green Lanternów i pokazuje, jak różne osoby postrzegają znaczenie siły woli. Na
przykładzie dwójki kosmitów Moore podkreśla istnienie barier pomiędzy różnymi
społecznościami, chociażby w sposobie komunikacji, a także pokazuje, że jak się
chce, to można znaleźć sposób na ich przełamanie.
Ze względu na pandemię i
wstrzymanie dostaw z USA, trochę się naczekałem na swój egzemplarz omawianego
komiksu, ale zdecydowanie warto było uzbroić się w cierpliwość. Wszystkie zaprezentowane
tutaj opowieści, choć niczego nie urywają, to jednak stoją na solidnym, dobrym
poziomie, zarówno pod kątem fabuły, jak i warstwy plastycznej. FROM BEYOND THE
UNKNOWN to jak do tej pory jedna z najlepszych pozycji, jakie zaserwowano nam w
ramach linii DC GIANT. Polecam sprawdzić, zwłaszcza osobom mającym sentyment do
nieco starszych opowieści z udziałem eSa, gacka, czy Legionistów. Szkoda tylko,
że to jednorazowy eksperyment ze strony wydawnictwa, gdyż w ofercie DC Comics
brakuje tego typu nietypowej, "kosmicznej" antologii, najlepiej
ukazującej się z częstotliwością raz na miesiąc.
Omawiany komiks znajdziecie w ofercie sklepu ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz