Jedna ze zdecydowanie najdziwniejszych grup superbohaterów powraca z trzecim i niestety ostatnim tomem swoich przygód. Cieszę się bardzo, że wydawnictwo Egmont sięgnęło po legendarny run Granta Morrisona, którego pewien wycinek (oczywiście lekko przerobiony) otrzymaliśmy w świetnym, pierwszym sezonie serialowego wcielenia DOOM PATROL. Drugi lada chwila pojawi się na małych ekranach na całym świecie, w tym także i w Polsce, gdyż HBO Go już zapowiedziało, że jeszcze w czerwcu pojawi się nie jeden, a aż trzy odcinki. Zanim jednak to nastąpi, mamy na tyle dużo czasu, by kupić, przeczytać i znakomicie bawić się przy trzecim, a najlepiej przy wszystkich trzech tomach od wydawnictwa Egmont.
Tym razem członkowie Doom Patrolu muszą mierzyć się z… uzależniającą kampanią prezydencką? Tak, Mister Nobody oraz jego bractwo Dada wsiadają w emitujący narkotyczne promieniowanie autobus i rozpoczynają walkę o urząd prezydenta USA. I ku rozpaczy Robot Mana, z każdym kolejnym dniem zdobywają coraz większe poparcie. Ktoś musi coś z tym zrobić? Ale kto, skoro ekipa jest w rozsypce? Aegis postanawia odejść, by dopełnić swojej przemiany, Crazy Jane znika, zaś Dorothy Spinner nie jest w stanie poradzić sobie z własnym demonem… który koniec końców staje się jak najbardziej materialny. Świecarz staje się największym wyzwaniem, z jakim Doom Patrol musiał kiedykolwiek się mierzyć.
Tym razem członkowie Doom Patrolu muszą mierzyć się z… uzależniającą kampanią prezydencką? Tak, Mister Nobody oraz jego bractwo Dada wsiadają w emitujący narkotyczne promieniowanie autobus i rozpoczynają walkę o urząd prezydenta USA. I ku rozpaczy Robot Mana, z każdym kolejnym dniem zdobywają coraz większe poparcie. Ktoś musi coś z tym zrobić? Ale kto, skoro ekipa jest w rozsypce? Aegis postanawia odejść, by dopełnić swojej przemiany, Crazy Jane znika, zaś Dorothy Spinner nie jest w stanie poradzić sobie z własnym demonem… który koniec końców staje się jak najbardziej materialny. Świecarz staje się największym wyzwaniem, z jakim Doom Patrol musiał kiedykolwiek się mierzyć.
Przy czym nie obawiajcie się zbyt mocno, nawet najbardziej pokręcona fabuła w DOOM PATROL z czasem staje się stosunkowo jasna. Albo przynajmniej tak mi się wydaje ;) Podobać może się z pewnością to, że każdy członek naszej radosnej grupy dziwaków ma tu swoje pięć minut. Zaś wyborczy postulat Mistera Nobody, który chce… ustawowego wydłużenia rozmiarów linijek. To jest tego typu komiks, przygotujcie się na niespodziewane. Co prawda, na swój sposób można powiedzieć, że rozdziały poświęcone Świecarzowi są najbliższe temu, co uznajemy za tak zwane ”typowe superhero”, ale i tutaj Morrison potrafił co nieco namieszać oraz zmylić tropy, dzięki czemu całość trzeciego tomu DOOM PATROL czytało mi się znakomicie.
I tutaj warto jeszcze osobny akapit poświęcić pogrubionemu zeszytowi, który kończy niniejszy tom. Historia zatytułowana ”Doom Force” przedstawia nam alternatywną przyszłość, gdzie Dorothy Spinner wraz z bandą jeszcze bardziej zakręconych postaci (żywa góra, człowiek-nieszczęście czy też człowiek, który może nie jest najlepszy w tym co robi, ale też nikt inny poza nim tego nie robi) muszą stawić czoła złowrogiemu i bardzo skromnie odzianemu rodzeństwu, które chce zniszczyć świat. Ten podwójnej objętości zeszyt reklamowany był jako początek nowej, ekstremalnej serii, ale to wszystko to ściema, ponieważ tak naprawdę nie chodzi w nim o nic innego, jak o wyśmiewanie się w Marvelowskiego ”X-Force”, które pojawiło się na sklepowych półkach rok wcześniej. Grant Morrison oraz grupka ilustrujących owy rozdział rysowników, jeńców za bardzo nie brali i szydzili zarówno z kuriozalnych strojów żeńskich postaci, niezbyt mądrych rozwiązań fabularnych, a nawet z dość… hm… powiedzmy, że ”charakterystycznego” stylu rysowania Roba Liefelda. Nie jest to oczywiście opowieść ani szczególnie mądra, ani tym bardziej dobrze narysowana (aczkolwiek celowo), lecz w kategorii bardzo celnych i bezpardonowych parodii, należy się jej zdecydowany plus. Szkoda tylko, że zaledwie parę miesięcy później, wydawnictwo DC samo popłynęło z dokładnie tym samym trendem i dało czytelnikom takie cuda na kiju jak JUSTICE LEAGUE TASK FORCE, EXTREME JUSTICE czy niezapomniane GUY GARDNER: WARRIOR.
Rysunkowo nic się nie zmieniło na przestrzeni tego tomu – głównym rysownikiem jest Richard Case, sporadycznie zastępowany przez innych artystów. Co ciekawe, jednym z takich zastępców jest, będący wówczas u progu kariery, Sean Phillips (znany z takich tytułów jak ŚPIOCH, ”Criminal”, ”Fatale”, ”Zaćmienie” i inne) i nie ukrywam, gdybym nie wyłapał tego w spisie treści, to w życiu bym nie rozpoznał, iż jest to właśnie ten rysownik. O rysunkach Richarda Case’a nie będę się jakoś szczególnie mocno rozpisywał. Jego styl jest dość typowy dla okresu, w którym komiks powstawał (a więc tuż przed nastaniem ery EKSTREMALNYCH komiksów) i ani mnie szczególnie nie zachwycił, ale też nie mam zamiaru na niego narzekać. Mamy tu do czynienia z solidną, rzemieślniczą robotą, która nijak nie przeszkadza w lekturze.
Jeśli chodzi o jakość wydania, to nic się nie zmieniło względem poprzednich tomów. Trzecia odsłona DOOM PATROL to solidnie napakowane (15 zeszytów) i liczące niewiele ponad czterysta stron tomiszcze w twardej oprawie. Cena okładkowa oczywiście do najniższych nie należy i wynosi 120 złotych bez grosza, więc po rabatach wychodzi coś ośmiu dyszek. Jedynym dodatkiem do tej publikacji jest posłowie z zeszytu ”Doom Force”, gdzie twórcy między innymi ”obiecują” jakich postaci trzeba spodziewać się w nieistniejącej kontynuacji. Wśród nich tacy ”herosi” jak Głowotyłek, duet Załaduj i Strzelaj czy też niejaki Lubrykant.
Podsumowując, DOOM PATROL to kolejna świetna pozycja z Egmontowskiej linii Vertigo. I nie mam tu na myśli tylko tego tomu, ale liczącą trzy odsłony całość. Kupować, czytać, cieszyć się i czekać na ANIMAL MANA tego samego scenarzysty – to jest procedura, którą jak najszybciej powinniście wszyscy wdrożyć.
Krzysztof Tymczyński
Omawiany tom zawiera materiał z komiksów DOOM PATROL (1987) #50-63 oraz DOOM FORCE SPECIAL #1.
DOOM PATROL TOM 3 możecie kupić w sklepach Egmontu oraz ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz