Podczas, gdy w komiksowym
świecie DC głośno było ostatnimi czasy o przedwczesnym odejściu Toma Kinga z
funkcji scenarzysty BATMANA, na półkach sklepowych dostępne jest już kolejne,
dziewiąte wydanie zbiorcze z przygodami Mrocznego Rycerza autorstwa byłego pracownika
CIA. Tym razem zawiera ono tylko jeden krótki story arc, a oprócz tego także
dodatkowo dwa zeszyty specjalne. Jeśli ktoś stęsknił się za Oswaldem
Cobblepotem/Pingwinem oraz lubi, kiedy to Alfred gra pierwsze skrzypce, to
warto się z tą odsłoną zapoznać.
Pierwsza, trzyczęściowa
historia jest niejako kontynuacją wątku dotyczącego Mr. Freeze'a. Pingwin,
który właśnie stracił miłość swojego życia (i wszystko wskazuje na to, że
chodzi tutaj o bardzo... specyficzną i oryginalną partnerkę życiową) zdradza
Batmanowi prawdę na temat Bane'a. Ten ostatni najwyraźniej ma się bardzo dobrze
i potajemnie pociąga za sznurki w Arkham, dążąc do złamania psychicznego Mrocznego
Rycerza i przejęcia władzy w Gotham City. Bruce postanawia jak najszybciej
przekonać się o prawdziwości tych informacji przeprowadzając własne, dosyć
brutalne jak na jego standardy śledztwo.
Tytułowy story arc to jeszcze
jedna okazja, aby ukazać nowe, agresywne oblicze Batmana. Udział w umysłowych
gierkach Bane'a ewidentnie nie wychodzi mu na dobre, a niedawna konfrontacja z
Mr. Freeze'em to jak się okazuje nie był jednorazowy brak kontroli nad własnymi
emocjami. Rozbity psychicznie bohater jest zagrożeniem nie tylko dla
zamieszkujących Gotham złoczyńców, ale także dla tych, którzy do tej pory
uważali go za przyjaciela. Łatwo jest pewne rzeczy popsuć, ale znacznie
trudniej potem wszystko naprawić, przywrócić do dawnego stanu konkretne
relacje. A to właśnie relacja na linii Batman-Gordon ucierpiała chyba
najbardziej i ciekawe, czy oraz kiedy powstałe rany się zabliźnią. Nie ma tutaj
jakiejś specjalnie interesującej akcji, a jedynie wybrane momenty godne uwagi.
Wśród tych ostatnich znajdują się m.in. rozmowa Alfreda z Oswaldem, czy też
intrygujący cliffhanger. Narracja wzbogacona jest często przez fragmenty
poezji, ale jakoś niezbyt pasuje mi to do klimatu panującego w tej opowieści.
Antologia BATMAN SECRET FILES
#1 składa się z pięciu, przeważnie ośmiostronicowych historyjek. Nie są one w
żaden sposób powiązane z wydarzeniami, jakie rozgrywają się w głównej serii. To
po prostu zbiór luźnych historii z Człowiekiem-Nietoperzem w roli głównej i
szansa na zaprezentowanie się specjalnie na tą okazję zaproszonym twórcom.
Jedynie pierwsza i najkrótsza opowieść jest autorstwa Toma Kinga. Czy ten
fragment omawianego zbioru jest jakość szczególnie ciekawy i istotny?
Absolutnie nie, to zbiór jakich wiele i jakie pojawiają się m.in. przy okazji
jubileuszowych zeszytów danych serii. Każdemu może spodobać się oczywiście w
tym zestawieniu co innego, ale chyba najwięcej osób, podobnie jak ja, doceni
tutaj epizod autorstwa Toma Taylora, w którym swoje siły łączą na krótko
Detective Chimp oraz Batman. W pozostałych odsłonach dostajemy gacka polującego
w zaśnieżonych górach na potwora, funkcjonariusza cierpiącego na skutek toksyny
Stracha na Wróble, czy też sprawę morderstwa z udziałem dronów. Historyjki z
cyklu - ani ziębi, ani grzeje.
Najlepsza historia pochodzi z
BATMAN ANNUAL #3 i znajduje się na samym końcu. Tom Taylor skupił się w całości
na ukazaniu niezwykłej więzi, jaka od lat łączy Bruce'a Wayne'a z Alfredem. Obserwujemy
jedną z nocnych akcji Batmana od strony jego lokaja, wspólnika, przyjaciela,
czy nawet można powiedzieć ojca, który zastąpi każdego, ale jego samego
zastąpić się nie da. Kiedy trzeba przygotuje zupę na wynos, w wolnym czasie
naostrzy batarangi, a w nagłym wypadku odprowadzi do domu i da łupnia całej
bandzie zbirów. Niby wszystko to wiemy, ale Taylor pięknie zebrał całość do
kupy, wywołując w niejednym serduchu choć kapkę wzruszenia. Dla mnie rewelacja.
Mikel Janin = Batman, Batman =
Mikel Janin. Pomimo, że jego kreska nie jest zbytnio realistyczna i znam wielu
lepszych fachowców władających ołówkiem, to jednak dosyć szybko przyzwyczaiłem
się do tego, że właśnie Janin jest głównym rysownikiem serii. Tym razem również
staje na wysokości zadania pokazując, że dobrze czuje się ilustrując do
scenariusza Kinga. Bane w jego wersji nie trafia w moje gusta, ale za to podoba
mi się Pingwin a'la Danny DeVito z POWROTU BATMANA. Z gościnnych artystów w
pamięci zapadł mi przede wszystkim Jorge Fornes (pierwszy raz o nim słyszę)
nawiązujący swoim oldskulowym stylem do tego, jaki obserwujemy w BATMAN: ROK
PIERWSZY. Cieszę się, że Fornes jeszcze będzie miał okazję kilkukrotnie pojawić
się na łamach BATMANA. Z kolei kreskówkowy styl Otto Schmidta (ten od GREEN
ARROWA) dobrze sprawdził się w scenach z Alfredem w roli głównej. Warstwa
graficzna ponownie wypada satysfakcjonująco, pomijając odpowiedzialnych za
drobniejsze epizody trzech innych gościnnych artystów, których prace
najzwyczajniej niczym się nie wyróżniają.
Część osób może narzekać, że
to tylko trzy zeszyty głównej serii niezbyt posuwające akcję do przodu, plus
trochę nic nie wnoszących, marnej jakości one-shotów. I mają w tym sporo racji,
ale nie do końca. Dla mnie to właśnie krótsze historie autorstwa Kinga o
Batmanie są zawsze tymi ciekawszymi, to w takich niedługich, zamkniętych
opowieściach sprawdza się znakomicie (mam na myśli różne annuale, speciale, czy
chociażby ostatnio #54). Na takie historie zawsze czekam. W tym wypadku
autorami tego typu opowieści okazali się gościnni twórcy, a poziom ich prac, z
jednym wyjątkiem, określić można jako przeciętny. Tym wyjątkiem jest raczej
niezawodny Tom Taylor, który pokazał się z całkiem dobrej strony w krótszym
epizodzie z udziałem Bobo, oraz już zdecydowanie ze swojej najlepszej strony w
kończącym ten zbiór annualu. I tak szczerze mówiąc właściwie tylko dla tego
ostatniego zeszytu warto sięgnąć po THE TYRANT WING. Jeśli ktoś jest zagorzałym
fanem tego cyklu i zbiera całą serię, to zapewne i tak zaopatrzy się w omawiany
tom. Pozostałym osobom proponuję zaoszczędzić pieniądze i ewentualnie zakupić
BATMAN ANNUAL #3.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN #58 - 60, BATMAN
SECRET FILES #1 oraz BATMAN ANNUAL #3
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz