Autorem tekstu jest Radosław "Radziu" Szalek, którego możecie kojarzyć z łamów Avalonu. Jest to jedna z kilku osób, które odpowiedziały na naszą rekrutację, lecz pierwsza której udało się trafić na bloga. Jak potoczą się jego dalsze losy na DCManiaku? Czas pokaże. Przywitajcie go jednak ciepło, a jeśli macie jakieś konstruktywne opinie na temat tekstu, komentarze są dla Was.
W kwietniu 2015 Warner Bros. wydało kontynuację
animacji Syn Batmana z 2014 roku pt. ″Batman kontra Robin″. W
Polsce ukazała się ona nakładem wydawnictwa Galapagos. Czy warto ją dodać do
swojej kolekcji i obejrzeć?
Robinem w tej animacji jest syn Bruce'a Wayne'a - Damian. Ma on problemy z przestrzeganiem zasady Batmana o niezabijaniu. Podczas sprawdzania śladów w sprawie porwania dzieci napotyka tajemniczą istotę - Talona, reprezentujacego Trybunał Sów znaną z komiksów Snydera, tajemniczą organizację obecną w Gotham od lat i próbującą je przejąć. Zamaskowany asasyn oferuje Damianowi wolność i akceptację jakich chłopak potrzebuje, ten mu ufa i ot, mamy tytułowy konflikt.
Na pewno film warto obejrzeć,
natomiast trzeba być także przygotowanym na wiele jego wad. Nie raz
brakuje mi w nim logiki i spójności. Mam tu na myśli na przykład scenę
o której już mówiłem, a więc pierwsze spotkanie Talona z Damianem. Nie za łatwo
główny bohater ufa zamaskowanym, brutalnym zabójcom? Kto o
zdrowych zmysłach od razu za kimś takim by poszedł? Podobnych
fabularnych kwiatków jest sporo, często bowiem bohaterowie podejmują decyzję
opierając się na dziwnych argumentach albo w ogóle ich nie mając.
Kolejną wadą jest czasami irytujący Robin, a dokładniej mówiąc jego butność, bezczelność i pycha, która wcale nie wprowadza
jakiś śmiesznych wątków komediowych. Szczególnie, że to
głównie jego film - Batman z reguły przychodzi na miejsce akcji i
naprawia jego bałagan lub jest tylko elementem wątku relacji
ojciec-syn.
Całą resztę filmu oceniam
pozytywnie. Zdecydowanie fabuła, będąca mocną mieszanką wspomnianego
już Snyderowskiego BATMANA z New 52 i oraz historii "Batman vs Robin" Granta
Morrisona powoduje, że animację, mimo wad, oglądamy z
przyjemnością. Ma na to wpływ również dynamika i widowiskowość
scen akcji. Trzeba twórcom przyznać, że świetnie poradzili sobie
z odtworzeniem Trybunału Sów, całej ich tajemniczości oraz klimatu ich
spotkań. Czuć wyraźnie, że są realnym zagrożeniem. Porządnie
zrealizowano wątek ojciec-syn. Każdy fan wątków
rodzinno-obyczajowych powinien być usatysfakcjonowany. Niezmiennie
świetni i profesjonalni są aktorzy dubbingowi (przy czym mówię o
angielskich głosach). Ciekawostka -
Dollmakerowi świetnie podkłada głos w tej historii znany aktor i
muzyk- ″Weird Al″ Yankovic.
Powiedziałem, że całą resztę
oceniam pozytywnie, prawda? Cóż, trochę Was okłamałem. Jest
jeszcze animacja. Bardzo ciężko jest mi ją ocenić - gdy przejrzeć
opinie na innych serwisach właściwie wszystkim się bardzo podoba. Moim zdaniem warstwa wizualna niestety
przypomina tanie anime i ciężko mi jest zachwycać się stroną
graficzną. Jednak w dzisiejszych czasach wszystkie animacje od DC
tak wyglądają, więc po prostu się przyzwyczaiłem. Może to ze
mną jest coś nie tak? Nie chciałbym Was zniechęcać, obejrzyjcie
tę animację lub chociaż jakieś zdjęcia z filmu w internecie i
oceńcie sami. Osobiście chciałbym powrotu do klasycznego wyglądu animacji od
DC - charakterystycznych kanciastych kształtów w stylu Batman: TAS
czy Justice League. Przecież dobrze też to zrealizowano w 3D w GREEN
LANTERN: TAS.
Na płycie wydanej przez Galapagos
znajduje się materiał dodatkowy o JUSTICE LEAGUE: GODS AND
MONSTERS. To nie tylko fragmenty animacji, ale też wypowiedzi
twórców na temat fabuły i postaci. Powiem tak: jeszcze nigdy w
życiu nie miałem aż takiego hype'u na żadną animację, czekam na nią bardzo
niecierpliwie! W momencie pisania tego artykułu zostało mi 12 dni
oczekiwania, zobaczymy co z tego wyjdzie.
Podsumowując, film jest warty zakupu
i obejrzenia. Trzeba być przygotowanym na kilka jego wad, ale należą
one do takich, które komuś nie analizującemu dokładnie każdego
aspektu nie będą doskwierać. Na poziomie czysto rozrywkowym
jest to produkcja bardzo solidna, dająca ok. 70 minut przyjemnego seansu. Ode mnie mocne 7,5/10.
Radosław "Radziu" Szalek
Krótko, zwięźle i na temat :) Lekka i przyjemna recenzja, szybko się czyta. Nie to co poniektóre, że 4x tyle tekstu, co tutaj i nie wiadomo, kiedy koniec! :) +1 :D
OdpowiedzUsuńDzięki! Zawsze fajnie usłyszeć miłe słowa :)
Usuń@LV, podasz jakiś przykład? Zastanowiło mnie to "4x tyle tekstu". :)
Usuń@BatMar: Hm... Let me think. No chociażby na FilmWebie co po niektóre recenzje filmów, nie przytoczę teraz konkretów, ale to samo w sumie się tyczy gier. Na gram.pl z półtora miesiąca temu czytałem recenzje Heroes of the Storm czy też nawet naszego rodzimego Wieśka - ta sama zasada. 4x tyle tekstu.
UsuńMyślałem że chodzi Ci, że u nas takie giganty się pojawiają :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńjęzykowo/literacko bardzo słabo napisane, ale to detal - niech chłopak pisze, może z czasem przyjdzie więcej luzu pod piórem ;-)
OdpowiedzUsuńnatomiast za cholerę nie rozumiem opinii "Nie raz brakuje mi w nim logiki i spójności." w kontekście jedynego przykładu przywołanego przez autora - można napisać, że scena jest nieprzekonywująca psychologicznie or something, ale gdzie tu brak spójności czy logiki wreszcie?
krótko: bardzo słaby tekst - nie tędy droga, Redakcjo
Jest i negatywna opinia. Ważne, że konstruktywna. Dzięki za to. Co do językowo-literackiej warstwy pewna osoba zrobiła mi korektę i ją podesłała- została wysłana już prośba o edycję- mam nadzieję, że najważniejsze błędy zostaną poprawione. Natomiast mam pytanie- uważasz, że to są błędy, czy nie umiem pisać w ogóle?
UsuńEdycja zrobiona
Usuń