wtorek, 28 lipca 2015

JUSTICE LEAGUE 3000 VOL. 2: THE CAMELOT WAR

Kolejne przygody nietypowej i jedynej w swoim rodzaju Ligi Sprawiedliwości z XXX wieku.


Seria JUSTICE LEAGUE 3000 niespodziewanie na tyle przypadła mi do gustu, że bez wahania sięgnąłem po drugi tom komiksu pisanego przez duet Keith Giffen/J.M. Dematteis oraz rysowanego przez Howarda Portera. Mając w pamięci wszystko to, co zaserwowali nam wyżej wymienieni twórcy na przestrzeni pierwszych siedmiu zeszytów już wiedziałem mniej więcej, czego można się spodziewać po kolejnych odsłonach. Przygotowałem się na sporą dawkę akcji połączoną z mnóstwem zabawnych dialogów i co najmniej kilkoma nieoczekiwanymi zwrotami akcji. 

THE CAMELOT WAR już samym swoim tytułem daje do myślenia i mniej więcej przygotowuje czytelnika na to, co może zastać w środku. Sam komiks składa się jednak z dwóch części, z czego ta pierwsza finalizuje wątki z poprzedniego tomu, zaś kolejna część zbioru rozpoczyna nowy etap w życiu Bruce’a, Diany, Hala oraz Clarka... tzn. Supermana oczywiście, no bo jak powszechnie wiadomo Kryptonijczyk strasznie się wścieka, gdy w jego obecności wymienia się imię i nazwisko najpopularniejszego dziennikarza Daily Planet.

Starcie z The Five znajduje wreszcie swój finał, ale jak się szybko okazuje przegrana strona nie ustaje w znalezieniu innego sposobu, aby wziąć srogi rewanż na drużynie Ariel Masters, która o mały włos a zmieniłaby nazwę na Team Superman (nie zgadniecie, kto wysunął taką propozycję...). Zapewne kolejny tom odpowie na pytanie, czy alternatywna liga Terry’ego wykona zadanie i pokona Batmana, Supermana i spółkę. Kolejny etap dla naszych sympatycznych bohaterów rozpoczyna się w momencie, gdy postanawiają oni na dłużej zagościć w świecie opartym na legendach arturiańskich zwanym Camelot Nine, gdzie zamierzają zaadoptować dla siebie nową siedzibę organizacji. Następuje zatem drastyczna zmiana klimatu z zaawansowanej technologicznie planety Cadmus, na zamieszkaną przez rycerzy Camelot Nine.

Problem w tym momencie polega na tym, że następuje jakby chwilowy przestój, akcja nie jest już taka dynamiczna, a najciekawsze wydają się fragmenty dotyczące nowego Flasha, a właściwie nowej Flas..., nie to chyba się nie odmienia. Nazwijmy ją po prostu kobietą, która teraz posiada moce Barry’ego Allena. Ten ostatni jak wiadomo zdążył zginąć dwukrotnie na przestrzeni poprzedniego tomu. Wyścig z eSem, który dostaje zadyszki oraz jak zwykle zapomina, że w XXX wieku nie potrafi latać to te momenty, kiedy uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Batman, Green Lantern oraz Wonder Woman tym razem nie mają jakichś ciekawych bądź zabawnych momentów. Jeśli nie oni, to jednak inni decydują tym razem o sile tego komiksu.

Oprócz wspomnianej kobiecej wersji Flasha najmocniejszym punktem całego komiksu są Blue Beetle oraz Booster Gold, którzy nagle zostają odnalezieni na dawnej planecie Ziemia, obecnie zwanej Takron-Galtos. Fani pamiętający świetność dawnej JLI zapewne nie posiadają się z radości widząc w akcji ten specyficzny duet herosów, i rzeczywiście scenarzyści bardzo dobrze odwzorowali sylwetki tych członków Justice League International, która jak to zauważyła Diana była taką parodią prawdziwej Ligi Sprawiedliwości. Jak widać twórcy zaczynają systematycznie powiększać obsadę pisanej przez siebie serii o kolejne postacie z dawnej JLI, co tylko cieszy, gdyż każda taka wprowadzona osoba oznacza powiew świeżości i podniesienie poziomu komiksu.

Drugi tom w większości spełnia pokładane w nim nadzieje, ale niestety brak tutaj trochę tej magii tajemniczości i niepewności, jakie nieustannie towarzyszyły mi podczas lektury pierwszej części. Wszystko stało się trochę bardziej przewidywalne, dotychczasowe osoby pierwszoplanowe zrobiły się mniej ciekawe, ale jednocześnie co za tym idzie interesujące stały się wątki dotyczące nowych osób, jakie zaprezentowali, czy też precyzyjniej rzecz ujmując odświeżyli nam scenarzyści. Zobaczymy w jakim kierunku dalej pociągnięty zostanie wózek o nazwie JUSTICE LEAGUE 3000, gdyż jestem ciekaw konfrontacji z Etriganem oraz dalszych losów duetu Blue & Gold.

Jeśli ktoś liczył na rychłą kasację tego tytułu i zamknięcie go w ośmiu czy też góra dwunastu numerach, to musi teraz robić wielkie oczy ze zdumienia. Być może zadziałał tutaj syndrom Harley Quinn, dzięki któremu czytelnicy chętniej sięgają teraz po pozycje mniej poważne, niepowiązane z kontinuum i skierowane do każdej grupy odbiorców. A może po prostu Giffenowi oraz DeMatteisowi udało się najzwyczajniej trafić ze swoimi pomysłami i stworzyć coś, czego do tej pory nie było, a na co aktualnie jak się okazało jest spore zapotrzebowanie. Ja w każdym razie mimo mniej powalającej na kolanach drugiej odsłony omawianej serii dalej będę śledził losy Ligi z roku 3000, a później także i z 3001.

Ocena: 4/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów JUSTICE LEAGUE #8 - 13

Drugi tom JL 3000 można nabyć w sklepie ATOM Comics 

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz