Recenzja drugiego tomu przygód Batmana w świecie serialu z lat 60.
Pierwszy
tom serii był dla mnie zdecydowanie największym zaskoczeniem w tym roku. Nigdy
bym nie przypuszczał, że przygody Batmana w świecie serialu z lat 60 mogą być
tak niesamowicie wciągające. Postanowiłem więc sięgnąć teraz po kolejny tom serii
tworzonej przez Jeffa Parkera zastanawiając się, czy da radę mnie czymś zadziwić.
Dał radę.
Czytając
ten komiks widać, z jaką ostrożnością był tworzony poprzednik. Dynamiczny Duet
musiał się mierzyć tam ze standardową plejadą łotrów. Tutaj natomiast Parker
pozwala sobie na coraz więcej. Oprócz dobrze nam znanych przeciwników jak
Riddler, czy Joker dostajemy również takich, którzy stworzeni zostali na
potrzeby show z Adamem Westem. Olga, Queen of Cossack, King Tut, czy też
Bookworm zdecydowanie nie są postaciami, których się spodziewałem. I bardzo
dobrze. Odrobina urozmaicenia nikomu jeszcze nie zaszkodziła.
Seria
jest niewątpliwie pełna dobrego, prostego humoru sytuacyjnego. Utrzymany został
serialowy klimat i koncepcja, według której jedna krótka historia odpowiada
jednemu odcinkowi. Wszystkie przygody, w które pakują się bohaterowie są jak
zwykle absurdalne, w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Poprzednio
narzekałem odrobinę, że Parker stara się nawrzucać jak największą ilość postaci
do jednego tomu, oraz, że zapożycza wiele z animacji i komiksów o Mrocznym
Rycerzu. Tutaj wykazuje się kreatywnością znaną z innych jego dzieł. Wszystkie
historie, które stworzył na potrzeby zawartych w tym albumie zeszytów są po
prostu świetne i bardzo przemyślane.
Jeśli
macie dzieci, czy młodsze rodzeństwo to z pewnością możecie sprezentować im ten
komiks. Na pewno będą zachwycone, a Wy również będziecie się przy tym dobrze
bawić. Wszystko jest tu kolorowe i zabawne. Język stosowany w dialogach jest
bardzo prosty, a w razie problemów u dzieci zawsze możecie służyć tłumaczeniem.
Niestety
czas przejść negatywów, a tak jak poprzednio jest tu jeden minus, ale za to bardzo
duży. Tym mankamentem są oczywiście rysunki. Ciężko jest oczekiwać wyrównanego
poziomu od komiksu, do którego prace tworzyło jedenastu artystów, ale niektóre
są po prostu szkaradne. W ostatnich historiach doskonale widać różnicę w
jakości. Kreska sprawia wrażenie niedopracowanej i robionej trochę od
niechcenia. Najmniej podobały mi się prace Rubena Procopio, które wyglądają jak
obraz malowany akwarelami. Wiem, że te ilustracje pewnie kosztowały go wiele
wysiłku, ale prezentują się koszmarnie. Pewnie znajdą się osoby, które to
docenią, ale ja należę do przeciwników takich udziwnionych prac w komiksach.
Kolory
zostały nakładane przez czterech kolorystów i one już wyglądają dobrze, ale w
dalszym ciągu oczekuję czegoś lepszego.
Dialogi
stworzone przez Parkera są bardzo proste i właśnie tą prostotą całkowicie mnie urzekły.
Również serialowa narracja wypada niesamowicie i podczas czytania aż słychać w
głowie głos narratora. Poprzedni tom zachęcił mnie do zobaczenia kilku odcinków
serialu i stwierdzam jeszcze dobitniej, że komiks utrzymuje klimat tamtych
czasów, ale jednocześnie jest dużo lepszą rozrywką niż show z Adamem Westem.
Tak
jak poprzednio na końcu albumu znajduje się galeria alternatywnych okładek, które
są w większości brzydkie.
Nigdy
bym nie przypuszczał, że zostanę takim zwolennikiem tej serii, ale całokształt
komiksu kupił mnie całkowicie i jestem pewny, że następne tomy już wkrótce
trafią do mojej kolekcji. Polecam niezdecydowanym, gdyż jest to naprawdę
świetna rozrywka dla czytelnika w każdym wieku.
Ocena końcowa: 4+/6
Zawiera materiał z Batman 66 #6-10
Komiks dostępny w sklepie ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz