niedziela, 12 lutego 2017

Top 100 najlepszych komiksów/runów w historii DC część 3 (z 4)


Pora na kolejną część zestawienia. Wciąż obowiązuje przypadkowa kolejność pozycji na liście.

Poprzednie części: 1, 2.


CATWOMAN EDA BRUBAKERA
Da się zrobić nie tylko dobrą, ale wręcz świetną solową serię z Selina Kyle. Potrzeba tylko kogoś, na miarę Bru. Autor zrobił z Catwoman obrońcę gothamskiej dzielnicy, mocno przyłożył się do rozbudowania postaci wspierających i dołożył swój kryminalny sznyt. Kostium Seliny z tego runu (projektu Darwyna Cooke'a) jest aktualny po dziś dzień.

JONAH HEX JUSTINA GRAYA I JIMMY'EGO PALMIOTTIEGO
Obecnie, jeśli komiksowy western jest dobry, to stanowi hybrydę z science-fiction. Wyjątkiem była seria JONAH HEX. To mroczny tytuł odbrązawiający mityczny dziki zachód. Historie zamykały się zazwyczaj w jednym zeszycie, dzięki czemu seria była bardzo przystępna nowym czytelnikom. Twórcy wrócili do postaci Heksa w New 52, w serii ALL-STAR WESTERN.

BIRDS OF PREY GAIL SIMONE
Black Canary, Huntress i Oracle/Barbara Gordon. Z tej pierwszej Simone zrobiła kogoś więcej niż laskę w kabaretkach; ta drugą "awansowała" do pierwszoligowych postaci; kreacja tej trzeciej sprawiła, że wielu fanów nie chciało, by w New 52 Babs wróciła do roli Batgirl. To przyjemna i pełna akcji seria, mocno skupiona na relacjach pomiędzy bohaterkami. Może to Chuck Dixon rozpoczął pisanie przygód Ptaszyn, ale to Simone posiadła tę serię.

THE NEW TEEN TITANS (Marv Wolfman i George Pérez)
To ci dwaj przedstawili najbardziej pamiętny skład drużyny. Na łamach tej serii zadebiutował Deathstroke - jeden z największych bad-assów DCU, także tu Robin stał się Nightwingiem. Wreszcie z tego runu pochodzi pamiętna historia THE JUDAS CONTRACT. Twórcy serii postawili na fabułę opery mydlanej w trykotach. Serię porównywano - zresztą słusznie - z X-Men Chrisa Claremonta. NTT była czarnym koniem oferty DC z lat 80-tych i zdarzało jej się wyprzedzać mutantów Marvela (UNCANNY X-MEN) na listach sprzedaży. Jeśli podobały Wam się jakieś bardziej współczesne inkarnacje Tytanów (pomijając tę żenadę z New 52), to pamiętajcie, że zawdzięczają one wiele dziedzictwu NEW TEEN TITANS.

YOUNG JUSTICE (Peter David)
Przed TEEN TITANS Johnsa, trzon tej drużyny tworzył inną. Właściwie, nie była to drużyna sensu stricte, a grupa trzymających się razem przyjaciół. Komiks prezentuje sobą dobrze rozpisane relacje, lżejsze historie i odpowiednio wyważony humor. Nie mylić z serialem animowanym o tym samym tytule.

TEEN TITANS GEOFFA JOHNSA
Jeśli NEW TEEN TITANS za bardzo dla Was trąci myszką i szukacie czegoś bardziej współczesnego, to sprawdźcie, jak poradził sobie Johns. Scenarzysta skupił się na relacjach między postaciami (i ich rozwoju), jednocześnie prezentując mroczniejsze podejście niż David w YJ. Status quo drużyny ustanowione przez Johnsa przetrwało aż do FLASHPOINTU.

JUSTICE LEAGUE INTERNATIONAL (+ FORMERLY KNOW AS THE JUSTICE LEAGUE, I CAN'T BELIEVE IT'S NOT THE JUSTICE LEAGUE; Keith Giffen, J.M. DeMatteis, Kevin Maguire, Ty Templeton i Adam Hughes)
JLI to tak naprawdę dwie serie - JUSTICE LEAGUE AMERICA (ta lepsza) i JUSTICE LEAGUE EUROPE (ta gorsza). Do tego dochodzą dopiero liczne spin-offy plus dwie historie z Super Buddies. Twórcy JLI nie dostali do użytku najpopularniejszych postaci (prócz Batmana), zrobili więc co mogli z tymi, którzy byli dostępni. Komediowy charakter serii zyskał duże grono fanów, którzy dziś z sentymentem patrzą na okres "Bwah Ha Ha" w dziejach Ligi. Giffen i DeMatteis spiknęli ze sobą Boostera Golda i Blue Beetle'a (Teda Korda) tworząc niezapomniany bromance.

JLA GRANTA MORRISONA I HOWARDA PORTERA
EPICKOŚĆ bije z tej serii. Run Morrisona porównuje się do AUTHORITY, tyle że z udziałem ikon DC. W tej serii Batman udowadniał, że jest nadczłowiekiem, a Superman przesunął Księżyc... i siłował się z aniołem! Najbardziej zachwaloną historią z JLA jest ROCK OF AGES. Osobiście, nigdy nie rozumiałem tego hype'u na ten run. Morrison wziął elementy extreme z lat 90-tych i przepuścił je przez swój szalony filtr. O wiele bardziej podobała mi się JLA: ZIEMIA DWA napisana przez Morrisona, z rysunkami Franka Quitleya.

JLA: WIEŻA BABEL (Mark Waid)
Historia obowiązkowa dla fanów Batmana, mającego plan na każdą okazję... nawet na pokonanie towarzyszy z Ligi. Jedna z najlepszych historii z udziałem Justice League, na którą patrzy się inaczej, po wcześniejszej lekturze KRYZYSU TOŻSAMOŚCI.

NOWA GRANICA (Darwyn Cooke)
List miłosny dla Złotej i Srebrnej Ery. Cooke rozpisał na kartach swego największego dzieła bardzo ludzkie postacie. Sprawił też, że choć tak różni, wszyscy herosi i złoczyńcy tworzą tu jednorodną całość. Nie są zlepkiem różnym elementów, a żywym, oddychającym uniwersum. Wreszcie, to jeden z niewielu komiksów z dobrze napisanym Halem Jordanem.

SHAZAM!: THE MONSTER SOCIETY OF EVIL (Jeff Smith)
Autor kultowego BONE bierze na warsztat najpotężniejszego śmiertelnika w DCU. W tej mini serii all ages nie ma odcieni szarości, wszystko jest prostsze i pogodniejsze. Czytanie tej wersji genezy Captaina Marvela to czysta frajda, porównywalną z tą, jaką zapewniały w dzieciństwie kreskówki.

STARMAN JAMESA ROBINSONA I TONY'EGO HARRISA (+ Peter Snejbjerg)
Herosów o przydomku "Starman" było w DCU wielu, o czym można przekonać się w tej serii. Jednym z nich był Ted Knight, który miał przekazać tożsamość jednemu ze swych synów - Danielowi. Ten zginął jednak zaraz po swym superbohaterskim debiucie i zbuntowany Jack został zmuszony przejąć schedę po zmarłym bracie. STARMAN to jeden z najlepszych runów w historii komiksu mainstreamowego. W ogromnym stopniu przyczyniła się do tego tematyka dziedzictwa, dotycząca zarówno rodzin policjantów, herosów, jak i złoczyńców.

KSIĘGI MAGII (Neil Gaiman)
Historia młodego Tima Huntera, wybrańca, któremu przeznaczone jest być największym magiem w historii. W tej mini serii, poznaje on różne oblicza magii, by móc zdecydować, którą ścieżką podąży. Coś dla fanów Harry’ego Pottera (komiks poprzedza książki J.K. Rowling) i talentu Gaimana. Komiks doczekał się kilku kontynuacji pióra innych autorów.

GREEN LANTERN - ERA JOHNSA
Johns był przy Latarnikach aż 9 lat. W tym czasie zrobił z Sinestro jednego z najciekawszych złoczyńców, stworzył nowe, ciekawe postacie i wzbogacił mitologię o kolejne Korpusy. Te na stałe zadomowiły się już w DCU i trudno teraz wyobrazić sobie to uniwersum bez nich. Dwa eventy - SINESTRO CORPS WAR i BLACKEST NIGHT plasują się wśród najlepszych w historii wydawnictwa. Serią towarzyszącą GREEN LANTERN Johnsa było GREEN LANTERN CORPS Tomasiego. Jego run w GLC skupiał się bardziej na postaciach niż na spektakularnych scenach, czy one-linerach i jakościowo był lepszym komiksem niż GL.

RED LANTERNS CHARLESA SOULE'A
Solową serię z Czerwonymi zapoczątkował Peter Milligan. Z jego runu pamiętam tylko tyle, że był. Potem - na zdecydowanie za krótko - przyszedł Charles Soule. Scenarzysta zrobił z Red Lanterns kosmicznych Synów Anarchii i znakomicie wykorzystał postać Guya Gardnera. Niestety, w REBIRTH znowu zrobiono z RL rzygających nienawiścią przygłupów :(

BAT-EPOPEJA GRANTA MORRISONA
7 lat. Tyle zajęło Morrisonowi przedstawienie swojej opowieści. Snuł ją na kartach serii BATMAN, BATMAN AND ROBIN, BATMAN: RETURN OF BRUCE WAYNE i BATMAN, INCORPORATED. Mimo słabego startu i gorszej pierwszej serii INC., to chyba najlepsze współczesne bat-historie. Przede wszystkim, lektura zmuszała do myślenia, analizowania (często pojedynczych zdań, czy słów) i wracania do poprzednich numerów w poszukiwaniu wskazówek. Być może, gdyby nie blog rikdada - który jakimś dziwnym sposobem wszystko rozumiał - cisnąłbym w pewnym momencie wszystko w kąt. Tak się jednak nie stało i  polecam nie zrażać się do wizji Morrisona. Można przez to ominąć tak wspaniałe czytelnicze doświadczenie, jakim jest chociażby jego BATMAN AND ROBIN.

WONDER WOMAN BRIANA AZZARELLO I CLIFFA CHIANGA
Przed tym runem nie lubiłem nawet postaci WW. Azz podszedł do serii inaczej, nie tworząc szeregu zamkniętych historii, a jedną dużą, trwającą 3 lata. Przepisem na sukces okazało się oderwanie serii od reszty DCU i skupienie na mitologii. Chiang stworzył interesujące designy bogów (pamiętny Hades, czy Wojna – wyglądający jak Azzarello) , a Diana w jego wykonaniu to nie seksbomba, lecz atletycznie zbudowana wojowniczka. Twórcy nie przejęli się garstką ówczesnych fanów Amazonki i zrobili coś innego. Efektem były bardzo pozytywne recenzje, jakich seria z WW nie miała od dawna.

THE DEATH AND RETURN OF SUPERMAN
Od lat śmierci i powroty są na porządku dziennym, ale prekursorem - jeśli chodzi o zabijanie ikon - był Człowiek ze Stali. Walka z Doomsdayem na ulicach Metropolis, krwawe „S” na czarnym tle, „Pogrzeb przyjaciela”, „Rządy Supermanów”… tyle pamiętnych scen przywołują te hasła. Może to kwestia nostalgii, ale jako epicka historia, to wciąż daje radę. Na pewno, jako całość wypada lepiej niż KNIGHTFALL. Młodsi nie wiedzą, ale gdy eS zginął, to mówili o tym nawet w naszej krajowej TV!

SUPERMAN: CZERWONY SYN (Mark Millar, Dave Johnson i Kilian Plunkett)
Co by było, gdyby rakieta z małym Kal-Elem wylądowała w Związku Radzieckim? To dobry elseworld, z ogromnym potencjałem, który nie został do końca wykorzystany. Nie zawiódł rysownik, którego designy postaci naprawdę cieszą oko. W scenariuszu najbardziej podoba mi się geneza Hala Jordana (mocna rzecz) i finał z zaskakującym twistem. Millar stracił w moich oczach, gdy niedawno dowiedziałem się, że pomysł na epilog podpowiedział mu Morrison.

CHECKMATE GREGA RUCKI
Kolejna grupa, gdzie istotną rolę pełniła Amanda Waller. Tym razem jest to agencja szpiegowska, w której szeregach znaleźli się m.in. Alan Scott, Mister Terrific, Count Vertigo i August General in Iron. Zadaniem Checkmate było "strzec strażników". Rucka podszedł do tego z właściwym sobie talentem.

THE OMEGA MEN TOMA KINGA  I BARNABY'EGO BAGENDY
Inteligentny komiks sci-fi traktujący o wojnie, religii i polityce. W składzie drużyny znalazł się Kyle Ryner. Seria miała zostać przedwcześnie skasowana, ale głośny protest fanów sprawił, że DC pozwoliło twórcom dokończyć zaplanowaną historię.

SUICIDE SQUAD JOHNA OSTRANDERA
Nikomu nie udało się napisać lepszych przygód Squadu niż jemu. Mimo że po serii widać upływ lat - przez silny aspekt polityczny - to i tak jest to jeden z solidniejszych runów DC, który zasługuje na miano trykociarskiej Parszywej dwunastki

SECRET SIX (Gail Simone, Nicola Scott i J. Calafiore)
 
Jeden z moich ulubionych tytułów. Szóstka to grupa anty-bohaterów, którzy częściej niż z innymi walczy ze sobą. Dużo krwi, czarnego humoru i świetnie rozpisanych postaci np. Deadshot i Catman. Simone jako jedynej udało się ciekawie rozpisać Bane’a. Ten, który złamał nietoperza ma w serii okazję zatłuc kogoś jego własnymi rękami (po ich wcześniejszym wyrwaniu), czy jechać na dinozaurze :) Nowa wersja S6 z New 52 nie przetrwała niestety długo i nie była aż tak dobra.

BATGIRL BRYANA Q. MILLERA
Zupełnie nie podszedł mi chwalony run z Cassandrą Cain w roli Batgirl. Stephanie Brown jako Spoiler była mi obojętna, w roli Robina jedynie irytowała. Uważałem, że zasłużyła sobie na cięgi od Black Maska w WAR GAMES. Mimo sceptycznego podejścia do Steph, Miller mnie kupił i czasem przekonał do postaci. Po lekturze serii autentycznie żałowałem, że New 52 odbierze Stephanie pelerynę. Steph w tej serii uczyniła Batgirl swoją tożsamością, wyróżniając się na tle poprzedniczek.

BATMAN AND ROBIN PETERA TOMASIEGO I PATRICKA GLEASONA
Seria, która w New 52 podobała mi się o wiele bardziej niż BATMAN Snydera. Twórcy postawili na relację ojca z synem, pokazując nam Bruce'a w nowej, obcej dla niego roli. Niemy zeszyt z Batsem, zaraz po śmierci syna jest jednym z bardziej emocjonalnych komiksów superhero.


P.S. Na koniec o kilku tytułch, których nie znajdziecie w zestawieniu.

Wciąż czekają na przeczytanie:
SUPERGIRL Sterlinga Gatesa i Jamala Igle'a
WONDER WOMAN Rucki (nie ten obecny z Rebirth)
WONDER WOMAN Simone
THE QUESTION Denny'ego O’Neil i Denysa Cowana
HITMAN Gartha Ennisa i Johna McCrea’y

Również poza setką:
BRIGTEST DAY - to moje guilty pleasure i w tym wypadku pozwoliłem sobie na odrobinę obiektywizmu.
SPRAWIEDLIWOŚĆ - wizualne arcydzieło, zdecydowanie najlepsza praca Aleksa Rossa. Scenariusz pozostawia jednak wiele do życzenia...
BATMAN: ŚMIERĆ W RODZINIE - jeden z najważniejszych bat-komiksów, który nie jest aż taki dobry, jak mówią. Warto znać tylko ze względu na śmierć Jasona Todda. 


Komiksów szukajcie w ATOM Comics. Hasło "FLASH" zapewni Wam rabat na komiksy DC nie objęte w danej chwili innymi promocjami.

Damian "Damex" Maksymowicz

3 komentarze:

  1. Te posty to świetny pomysł. Ucieszyłem się, że jeszcze tyle dobrego zostało mi do przeczytania.
    Jeszcze jedne wniosek to DC ma więcej dobrych historii niż Marvel? Czy jest na to pytanie odpowiedź?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja jestem pro DC i sporo serii b.dobrych jest z Vertigo, imprintu DC. Vertigo teraz jest cieniem dawnego siebie, ale jest za to Young Animal. Marvel czegoś takiego nie ma. Żeby nie było, z Marvela też jest niemało runów, które lubię.

      Usuń
    2. Ja X byliby z DC to rozstrzygnąć byłoby łatwo.

      Usuń