Kolejny tom BATMAN METAL to taki potworek Frankensteina, pozszywany z różnych zeszytów, objęty głośnym eventem, upichconym przez Scotta Snydera. W przeciwieństwie do drugiego woluminu mamy tu aż trzy zeszyty głównej eventowej mini serii. Do tego dochodzą czteroczęściowy crossover plus dwa one-shoty.
Mini seria wciąż daje radę. Obłąkany scenariusz wspina się na kolejne wyżyny, przedstawiając nowe, absurdalne pomysły. Dalej uważam, że jest to historia, od której odbiją się nowi czytelnicy, ale starzy wyjadacze, o ile nie mają już dość bat-centrycznego DCU z "bat-bogiem", to powinni bawić się nie najgorzej. Choć lubię METAL, to czuję już trochę przesyt wyśrubowanym na maksa Batmanem i tęsknię za detektywistycznym aspektem postaci gdy była bardziej ludzka. Niemniej, wracając do meritum, mimo prywatnego mocnego zwrotu w stronę życiowego Spider-Mana miałem kupę frajdy z przesadzonego Batmana, ujeżdżającego jokerowego smoka.
Crossover "Nietoperze z piekła rodem” to rzecz do zapomnienia. Herosi z Ligi kontra Koszmarni Batmani i ich spersonalizowane bat-jasknie. Jedyne co pamiętam to geneza monety w jaskini Bezlitosnego. Szczyt przesady, który jednocześnie bawi i jest już po prostu za bardzo...
Jednoczęściowy "Hawkman: Odnaleziony" skupia się na tytułowej postaci. Mimo osoby scenarzysty - niezwykle popularnego ostatnimi czasy w naszym kraju - Jeffa Lemire’a, fabuła nie porywa. Strzępki odświeżonej genezy Jastrzębia przybliżyły nam już poprzednie tomy, one-shot ma jedynie na celu pokazanie zawziętości skrzydlatego herosa, jego nieustępliwość w obliczu beznadziejnej sytuacji. Nic więcej.
Wisienką na torcie MROCZNEGO WSZECHŚWIATA jest one-shot napisany przez aż czterech pisarzy. "Mroczni Rycerze powstają: Dziki gon". Jednym z kwartetu skrybów jest Grant Morrison i daje to o sobie znać. Zeszyt utrzymany jest bardzo mocno w duchu niektórych dzieł "Szalonego Szkota". Zaczynamy od genezy Detektywa Chimpa, co jest punktem wyjściowym do dodatkowej Ziemi i elementów obecnych w THE MULTIVERSITY Morrisona (Egmoncie, musisz to wydać!).
Nie będę wgryzał się w warstwę graficzną MROCZNEGO WSZECHŚWIATA. Ta jest ze wszech miar poprawna i rzesza rysowników nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Wystarczy przekartkować omawiany tom, by przekonać się na własne oczy.
Gdy event DARK NIGHTS: METAL publikowany był na bieżąco, byłem jego wielkim piewcą na DCM-owym facebooku. Patrząc wstecz, trochę przeszarżowałem. O ile główna mini seria niezmiennie zapewnia mi frajdę (choć ostatni akt nawet jak na ten event bywa za bardzo over the top), to na całościową ocenę METAL rzutują też wszystkie, dostępne w polskiej edycji naleciałości w postaci tie-inów. Te niemal w całości pominąłem przy pierwotnej lekturze i zdecydowanie była to wówczas trafna decyzja. Z przykrością piszę te słowa, ale trzytomowa wersja METAL to w dużej mierze marnotrawstwo pieniędzy. Jak jestem za wspieraniem polskiego rynku, to w tym przypadku polecam zakup jednotomowego wydania amerykańskiego, co będzie znacznie mniej obciążające dla portfela i przede wszystkim nie sprawi, że zaczniecie sceptycznie patrzeć na to, co dalej. Koniecznie dajcie szansę LIDZE SPRAWIEDLIWOŚCI Scotta Snydera, a METAL wciągnijcie sobie w czystej, nieskażonej formie, bo to nadal szalona jazda, z której bije miłość do uniwersum DC.
Damian "Damex" Maksymowicz
Album zawiera materiały pierwotnie opublikowane w amerykańskich zeszytach: Dark Nights: Metal #4–6, The Flash #33, Justice League #32–33, Hal Jordan And The Green Lantern Corps #32, Hawkman: Found #1, Dark Knights Rising: The Wild Hunt #1.
BATMAN METAL tom3 MROCZNY WSZECHŚWIAT dostępny między innymi w sklepie Egmontu oraz w ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz