Recenzja drugiego tomu serii SUPERMAN/BATMAN, który ukazał się w naszym kraju nakładem wydawnictwa Egmont.
Pierwszy tom serii pisanej przez Jepha Loeba zapewnił mi sporą dawkę prostej, ładnie narysowanej rozrywki. Autor położył wtedy większy nacisk na ilość postaci i akcji, a mniejszy na fabułę. W recenzowanym dzisiaj tomie widać sporą zmianę w sposobie pisania historii, co tylko wyszło jej na dobre.
Komiks rozpoczyna się od poszukiwań kawałków kryptonitu, które są pozostałością po deszczu meteorytów. Podczas przeczesywania dna oceanu Batman natrafia na statek kosmiczny. Okazuje się, że przybyła nim Kara Zor-El, kuzynka Supermana. Została ona wysłana na Ziemię, by zaopiekować się Kal-Elem, lecz jej podróż nie przebiegła zgodnie z planem. W związku z tym zastała go jako dorosłego mężczyznę i najpotężniejszego herosa na planecie. Kara będzie musiała zaadaptować się do nowego życia, co nie będzie łatwe. Gdyby tego było mało, na uzdolnioną dziewczynę czyha Darkseid, który widzi w niej nowego kapitana Gwardii Honorowej.
Loeb kolejny raz stawia na narrację przedstawioną z perspektywy zarówno Mrocznego Rycerza, jak i Człowieka ze Stali. Muszę przyznać, że uważałem to za jeden z największych plusów WROGÓW PUBLICZNYCH, a teraz czytanie kolejnych kontrastujących ze sobą myśli tytułowych bohaterów zaczęło mnie męczyć. Już chyba wszyscy wiedzą, że jeśli Superman będzie do czegoś optymistycznie nastawiony, to Batman podejdzie to tego podejrzliwie, na chłodno. Nie inaczej ma się sprawa przybycia Kary. Clark całkowicie szczęśliwy z faktu istnienia drugiego mieszkańca Kryptonu nie widzi żadnych negatywnych cech kuzynki. Bruce za to wietrzy spisek i groźbę w każdym wykonanym przez dziewczynę ruchu. Również przesadna nadopiekuńczość Kenta strasznie irytowała mnie podczas czytania. Zwłaszcza dobrze to widać podczas wizyty na wyspie Amazonek. Mimo tego mamy tu jednak całkiem dobrze nakreśloną fabułę. Zwłaszcza jeśli chodzi o wątek Darkseida.
Autor w bardzo ciekawy sposób przedstawił nam jednak origin Supergirl, a cała historia zdecydowanie należy do tych godnych polecenia. Loeb zrobił coś, co nie udało mu się w poprzednim tomie - zgrabnie połączył fabułę z ogromną ilością akcji. Nadal dostajemy tu sporą dawkę mordobicia, ale teraz przynajmniej znamy jej cel i głębsze motywy bohaterów.
Zmienił się również rysownik serii. Eda McGuinnesa zastąpił Michael Turner, co również znacząco podniosło poziom komiksu. Prace Turnera są jeszcze bardziej dynamiczne od tych z poprzedniego tomu. Szczególnie warto zwrócić uwagę na większe kadry. Rysownik doskonale wie, w którym miejscu należy dodać więcej szczegółów, a w którym są one zbędne. Zwłaszcza sceny z pobytu na Apokolips przyciągają wzrok na dłużej.
Peter Steigerwald, który był odpowiedzialny za nałożenie kolorów, również wzorowo wywiązał się ze swojego zadania. Podobnie jak w przypadku prac Turnera, szczególnie widać to podczas wizyty u Darkseida.
Dodatki albumu stanowią szkice koncepcyjne i alfabet kryptoński, co również jest bardzo fajnym akcentem. Warto jeszcze dodać, że cały komiks dedykowany jest pamięci Christophera Reeve`a, który wcielał się w postać Supermana w filmach z lat 1978-87.
SUPERGIRL to komiks zdecydowanie godny polecenia wszystkim fanom akcyjniaków z prostą, ale dokładną i przemyślaną fabułą, ładnymi rysunkami i ciekawymi bohaterami. Dodam jeszcze tylko, że do cieszenia się lekturą nie jest potrzebna znajomość WROGÓW PUBLICZNYCH.
OCENA: 5-/6
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Do kupienia w sklepie ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz