niedziela, 22 maja 2016

KRYZYS NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH

Gdy tylko pojawiła się pierwsza zapowiedź wydania KRYZYSU NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH w Polsce, wybuchłem wielkim entuzjazmem. Historia ta to kamień milowy w dziejach komiksu. Zaryzykuję stwierdzenie, że nie tylko amerykańskiego, ale także światowego. Gdy początkowa radość w końcu minęła, pojawiły się pierwsze wątpliwości. Te pozostały ze mną aż do momentu, gdy dorwałem wreszcie komiks ten w swoje łapska i w pewnym sensie się potwierdziły. Ale czy to oznacza, że historia jest słaba?

KRYZYS NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH to historycznie rzecz ujmując pierwszy crossover na tak wielką skalę i z tak ogromnymi reperkusjami. Oto bowiem pojawia się Anty-Monitor, który niszczy kolejne alternatywne wszechświaty, zabijając przy tym niezliczone ilości ludzkich istnień. Jest on przeciwieństwem Monitora, a ten z kolei stara się ze wszystkich sił powstrzymać tę potężną istotę. Niestety ma on ich zbyt mało, by poradzić sobie w pojedynkę. Dlatego też w końcu prosi o pomoc starannie wyselekcjonowanych herosów z tych światów, które jeszcze nie doczekały się nadejścia Anty-Monitora. Tak rozpoczyna się najbardziej epicka przygoda, od powodzenia której zależeć będą losy wszechświata. I to niejednego.

Historia ta ukazała się w USA w latach 1985-1986, gdy na rynku dominował zarówno zupełnie inny sposób prowadzenia narracji, jak i rysowania. Niestety tego właśnie dotyczyła jedna z obaw, które towarzyszyły mi przed publikacją komiksu w Polsce, i co gorsza, całkowicie się potwierdziła. KRYZYS NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH bowiem wciąż jest komiksem monumentalnym i niezwykle ważnym, ale zarazem jest to też historia, po której widać trzy dekady, jakie upłynęły od jej wydania. To, co wówczas było całkowicie normalne w komiksach, a więc rozbudowana narracja w trzeciej osobie, nierzadko całe ściany tekstów dialogowych na każdej stronie, czy czasem komicznie wyglądające kostiumy niektórych postaci (na czele z legendarnym wręcz uosobieniem kiczu lat osiemdziesiątych, a więc disco-Nightwingiem), dziś jest czymś trudnym do przebrnięcia dla czytelnika, który nie miał za wiele do czynienia z komiksami, które są starsze niż kilka lat.

Inną sprawą jest fakt, że Marv Wolfman i George Perez wprowadzili w życie to, co początkowo sobie postanowili. KRYZYS NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH powstał dlatego, by uporządkować chaos, jaki dominował wówczas w uniwersum DC. Czytelnicy czuli się zagubieni, gdy dowiadywali się o istnieniach kolejnych alternatywnych Ziem i mieszkających tam innych wersji znanych i lubianych postaci. Było tego po prostu za dużo i właśnie uproszczenie tej sytuacji było głównym powodem powstania komiksu. Ostatecznie cel udało się osiągnąć, lecz środki, jakich użyto, mogą przerosnąć typowego zjadacza komiksów DC. Na łamach dzisiaj omawianego komiksu pojawia się bowiem (podobno) ponad tysiąc postaci, z których znakomita większość jest całkowicie anonimowa dla polskiego czytelnika, a część odgrywa dość sporą rolę. Żeby daleko nie szukać przykładu: Psychopirat ma naprawdę ważny udział w fabule, a konia z rzędem temu, kto nie jest psycho-fanem DC i kojarzy chociaż, kim on jest.

Nie ma co się oszukiwać: KRYZYS NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH mocno się postarzał i stanowi pozycję bardzo trudną w odbiorze nawet dla osób, które deklarują się jako fani DC Comics. Nie zmienia to jednak faktu, że chociaż z dzisiejszego punktu widzenia nie prezentuje się aż tak wybornie jak trzy dekady temu, to wciąż jest to dobry komiks. Monumentalność i rozmach fabuły prowadzonej przez Wolfmana oraz Pereza czuć z każdą kolejną stroną. Czytelnik otrzymuje niepowtarzalną właściwie okazję rzucenia okiem do świata herosów DC sprzed czasów, gdy nastał w nim mrok dziś już tylko konsekwentnie się nawarstwiający i przeczytać historię, której konsekwencje naprawdę zmieniły wszystko na zawsze. Dziś KRYZYS NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH uchodzi za wzór dobrze i przemyślanie poprowadzonego crossovera, a także stanowi przykład tego, jak poprawnie stworzyć całe uniwersum na nowo. Nic dziwnego, że Dan DiDio latami konsekwentnie dążył do wyeliminowania wydarzenia tego z kanonu DC (co w końcu za sprawą CONVERGENCE niejako mu się udało), ponieważ to właśnie przez pryzmat tej historii widać, jak bardzo zabrakło mu jaj podczas tworzenia New52 i jak bardzo brakuje mu ich teraz, gdy nastają czasy Rebirth. To, czego on nie potrafił zrobić, Wolfman i Perez robią właściwie bez zmrużenia oka – nie wahają się zabić wielu postaci, także tych bardzo znanych i lubianych, nie mają skrupułów wywrócić cały świat do góry nogami. I robią to dobrze oraz w sposób, który robi wrażenie do dziś. KRYZYS NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH dziś tak naprawdę obnaża słabość już nie tylko uniwersum DC z tamtego okresu, lecz stanowi także symboliczny, ale zarazem przykry i dosadny pstryczek w noc wobec obecnych władz wydawnictwa, miotającym się od jednego miękkiego restartu do kolejnego.

KRYZYS NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH Egmont opublikował w ramach linii DC Deluxe. Oprócz powiększonego formatu oraz standardowej już obwoluty, otrzymujemy także garść dodatków. Jest tu więc wstęp autorstwa Marva Wolfmana, jak zwykle słabe, miałkie i totalnie niepotrzebne posłowie Kamila Śmiałkowskiego oraz dokładnie 25 stron ciekawostek związanych z powstawaniem komiksu, które w całości zostało przetłumaczone na język polski. Jako iż komiks jest opasłym tomiszczem, cena okładkowa do niskich nie należy i wynosi 119,99zł, lecz wystarczy trochę poszperać, by znaleźć go znacznie taniej.

Osobiście nie jestem w stanie powiedzieć Wam, czy warto kupić ten komiks. Z jednej strony jest to solidny kawał historii naszego ukochanego medium. Z drugiej zaś, mamy do czynienia z komiksem trudnym w lekturze ze względu na mnogość postaci oraz bardzo widoczną ilość czasu, jaka upłynęła od czasu premiery. Dla mnie wydanie tego komiksu w Polsce to jedno z najważniejszych, chociaż zdecydowanie spóźnionych wydarzeń tego roku, a ponieważ komiks oczywiście bardzo przypadł mi do gustu, dlatego też wystawiam 8/10. Wiem jednak, że dla części z Was może on stanowić zaporę nie do przejścia. Przemyślcie wiec zakup ten trzy razy.

Opisywany komiks możecie nabyć w sklepie ATOM Comics.

5 komentarzy:

  1. Często wracam do tego komiksu i za każdym razem odkrywam w nim coś nowego. Prawdziwy majstersztyk jeśli chodzi o konstrukcję crossovera i przygotowania gruntu pod zupełnie nowe uniwersum. Świetna rzecz i pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów komiksu superhero, nawet, jeśli nie raz czy dwa pogubią się podczas lektury. Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałem jeszcze w ręku polskiego wydania, ale w oryginale jest to komiks, który czytałem więcej niż jeden raz. Kamień milowy wydawnictwa DC, który traktuje jak w pewnym sensie ikonę, a tego typu ikony zbierałem przez lata w wersji Absolute (BTW: chyba nawet prezentowałem na DC Multiverse w mojej prywatnej serii "Nightwing poleca").

    Nie rozumiem skąd pomysł porównywania tej historii do dzisiejszych eventów/crossoverów ? To tak jakbyś porównywał stare filmy fantasy, gdzie potwory to były powiększone na potrzeby filmu jaszczurki z obecnymi produkcjami typu Hobbit czy Władca Pierścieni. Bez sensu.

    Z całą pewnością dzisiejszy odbiorca nie może robić tego typu porównań. Najlepiej jest sięgnąć do kilku komiksów z lat 80" i zobaczyć widoczną różnicę, by nazwać Kryzys na nieskończonych ziemiach arcydziełem swoich czasów (to kluczowe określenie - swoich czasów).

    PS: Mnie ciekawi jak wyszło polskie tłumaczenie ? Może kilka słów o tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrzę na swój tekst raz, drugi oraz trzeci i nadal nie wiem gdzie doszukałeś się porównań do dzisiejszych eventów czy crossoverów. Proszę czytać ze zrozumieniem i nie sugerować mi co mogę, a czego nie mogę. Zwłaszcza w kontekście rzeczy, których nie zrobiłem :D

      Usuń
    2. Źle to ująłem. Nie mówię o wymienianiu tytułów (no bo ich nie ma, nawet jak czwarty raz przeczytasz swój tekst :P), tylko kwestii odniesienia do dzisiejszych komiksów. Jeżeli ktoś się będzie zabierał pierwszy raz za ten komiks mając w głowie takie porównania do obecnych komiksów, to zrezygnuje z czytania po 10 stronach.

      I jeszcze moje pytanie - jak wypadło tłumaczenie ? I co do rysunków - czy zastosowano technikę remasterowania jak w WKKM #83 Thor Opowieści z Asgardu (dla wyjaśnienia - odnowione kolorowanie rysunków J. Kirby'ego - świetnie to wygląda) ?

      Usuń
    3. Nie odnoszę się do dzisiejszych komiksów, tylko dzisiejszej polityki wydawniczej. To różnica :)

      Natomiast co do tłumaczenia - nie wiem. Kryzys w oryginale czytałem lata temu i nie mam porównania. Zaś kolory zostały zremasterowane i nie wygląda to źle.

      Usuń