FLASHPOINT -
PUNKT KRYTYCZNY to komiks, który jest wieloma rzeczami na raz:
1) Team-upem
przeciwieństw, czyli Batmana z Flashem.
2) Eventem,
po którym naprawdę już nic nie było takie samo. To kamień milowy w historii
uniwersum, stanowiący koniec dotychczasowego DCU i początek New 52 - znanego
polskim czytelnikom, jako Nowe DC Comics.
3) Niemalże
pełnoprawnym elseworldem, który doczekał się w USA masy tie-inów (przeważnie niewartych uwagi). W tym
genialnego BATMAN: KNIGHT OF VENGANCE duetu Azzarello i Risso.
4) Jednym z
najlepszych i zarazem najważniejszych komiksów z Flashem.
Co
najważniejsze dla nas czytelników, w każdej z tych kategorii komiks
sprawdza się nad wyraz dobrze.
Geoff Johns,
specjalista od eventów, zabiera nas do dystopijnego świata, po którym
przewodnikiem będzie Barry Allen. Pewnego dnia budzi się on w innej
rzeczywistości, gdzie jego matka żyje, ale poza tym świat stoi na krawędzi
zagłady - rozdarty wojną między Wonder Woman a Aquamanem. Wraz z Barrym
będziemy poznawać odmienne wersje znanych postaci i obserwować jego próby
naprawienia tego świata. Na szczęście, dla nowych czytelników nie będzie to
niezrozumiałe, a fani DC będą mieli nie lada frajdę widząc znanych bohaterów i
złoczyńców w odmiennych rolach. Johns mógł uwolnić się w tym komiksie od
ciężaru kontinuum i po swojemu zdefiniować od zera cały świat oraz zamieszkujące
go postacie. Jeśli chodzi o to drugie, zazwyczaj mu się to udaje i na szczęście
FLASHPOINT nie jest wyjątkiem od tej reguły.
Z Barrym mam
taki problem, że dla mnie Flashem jest Wally West, a Allen to jednowymiarowa
postać. Nawet Johns, który napisał znakomity run z Wallym, nie potrafił później
nadać głębi Barry'emu. Udało mu się to dopiero we FLASHPOINT i zrobił coś, co
wcześniej było nie do pomyślenia - Barry zachował się samolubnie. Dzięki temu,
że początkowo pozbawiony jest supermocy, widzimy jego determinację i to, że to
nie moce czynią z niego herosa. Najlepszą postacią eventu jest jednak Batman,
jedna z najciekawszych wariacji na temat mściciela z Gotham. Jeśli myśleliście,
że widzieliście mrocznego Batmana, to ten sprawi, że zmienicie punkt
odniesienia. Zdecydowanie nie jest on bohaterem, za to pełni funkcję wyśmiewania
elementów Srebrnej Ery np. imię Eobard czy kostium w pierścieniu itd. W ogóle,
team-up Mroczn(iejsz)ego Rycerza z Flashem to siła napędowa FLASHPOINTU i Bats
jest niezwykle istotny dla wydarzeń w nim zachodzących. To nie jedyna świetnie
rozpisana postać. Cyborg, który pełnił w tym świecie rolę substytutu Supermana,
(z tym, że na usługach prezydenta) wyszedł według mnie dużo lepiej niż w New
52. Z drugiej strony, wypadł słabiej niż Mera i Atom w BLACKEST NIGHT.
Dzieciaki S.H.A.Z.A.M. to z kolei małe gwiazdy tego wielkiego eventu i szkoda,
że nie dostaliśmy ich więcej.
Andy Kubert (z
tych Kubertów) nie jest w top liście moich ulubionych artystów, ale to naprawdę
sprawny rysownik. Jego kreska w połączeniu z grubszym tuszowaniem Sandry Hope
pasuje do pesymistycznego świata, w jakim osadzono akcję komiksu. Dzięki
zabiegom kolorysty Aleksa Sinclaira widać też pewną uniwersalność rysunków
Kuberta. Zarówno pełne neonów Gotham, jak i kilka innych scen (nie będę
spoilerował) wyglądają bez zarzutu. Kubert nie poległ też przy rysowaniu
zatłoczonych scen, co zdarza się wielu innym. Zbliżenia i kadry przepełnione
akcją pozwalają mu na pełny popis umiejętności.
FLASHPOINT
ma właściwie jedną zasadniczą wadę - długość. Podobnie jak chronologicznie
późniejszy event, WIECZNE ZŁO, przydałby się jeszcze jeden numer, by rozwinąć
pewne wątki i postacie wewnątrz głównej mini serii, a nie w towarzyszących jej
tie-inach. Nie jest to tak odczuwalne, jak właśnie przy - przeciętnym według
mnie - WIECZNYM ŹLE, ale jako udany komiks, FLASHPOINT aż prosi się o kilka
stron ekstra. Ten drobny grzeszek został naprawiany w animowanej adaptacji
komiksu Johnsa i Kuberta, zatytułowanej JUSICE LEAGUE: FLASHPOINT PARADOX.
Rozbudowano w nim chociażby konflikt Atlantydów z Amazonkami i pewnego
speedstera. Polecam seans po wcześniejszej lekturze papierowego pierwowzoru.
Niektórzy za minus mogą uznać też małą ilość "wow momentów". Jako
osoba, która przeczytała naprawdę dużo komiksów pióra Geoffa Johnsa, cieszyłem
się, że ten tytuł nie był nimi przeładowany, a w miejsce tego skupiono się na
postaciach.
Polskie wydanie, podobnie jak poprzednie komiksy z linii "DC Deluxe", stoi na wysokim poziomie. To samo tyczy się tłumaczenia. Rzuca się w oczy brak komentarza twórców i mała liczba dodatków, nie były one jednak obecne także w oryginalnym wydaniu.
Widzieliśmy
już wiele alternatywnych wersji superbohaterskich uniwersów. Ta, przedstawiona
we FLASHPOINT, należy do jednej z ciekawszych i jako nieliczna rzeczywiście
miała i wciąż ma znaczenie. Jeśli zaś chodzi o eventy DC, to chyba nie było
jeszcze drugiego, tak przystępnego jak ten i jednocześnie pozbawionego głównego
złoczyńcy, za to z mnóstwem moralnie dwuznacznych, cynicznych herosów. Warto
przeczytać ten komiks, choćby dla samej świetnej końcówki z udziałem Batmana, z
potężnym emocjonalnym ładunkiem. Sprawdźcie sami, nie będziecie żałować dodania
FLASHPOINTU do swojej kolekcji.
Ocena: 5/6
Damex
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów: FLASHPOINT #1-#5.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Opisywany komiks można nabyć w sklepie Atom Comics.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Opisywany komiks można nabyć w sklepie Atom Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz