czwartek, 16 czerwca 2016

JONAH HEX TOM 1: OBLICZE PEŁNE GNIEWU

Joanh Hex: Oblicze pełne gniewu, tom 1

O wydaniu w Polsce tej serii o wymierzającym sprawiedliwość rewolwerowcu mówiło się od dawna. Ze względu na obecność na naszym rynku All-Star Western z New 52 nie jest to debiut, ale to właśnie run Jimmy'ego Palmiottiego jest chyba tym najsłynniejszym i najbardziej reprezentatywnym dla postaci. O tym, czy komiks zasłużył na swoją sławę, dowiecie się z tej recenzji.

Najpierw jednak kilka słów wyjaśnienia dla tych, którzy go potrzebują. Tytułowy bohater to wychowany przez Apaczów były żołnierz Konfederacji, którego twarz została paskudnie oszpecona. Działa jako łowca nagród. Jednak nie chodzi mu tylko o pieniądze - robi to dla sprawiedliwości. Krótko mówiąc: kula dla każdego, kto krzywdzi niewinnych.

OBLICZE PEŁNE GNIEWU jest komiksem dziwnym. Biorąc pod uwagę rewelacyjne opinie, które ten run zbierał od lat, spodziewałem się nieziemsko dobrego scenariusza z masą zwrotów akcji. Zamiast tego dostałem zbiór krótkich historyjek z Dzikiego Zachodu, które łączy wyrazisty protagonista. Większość z nich jest oparta na takim samym schemacie - Hex przyjmuje zadanie, wyrusza w podróż, często spotyka kogoś ze swojej przeszłości, okazuje się, że sprawy nie są takie, jak byśmy przypuszczali na początku, następuje strzelanina, Jonah okazuje się być lepszym nawet od sporej grupki przeciwników, wymierza karę wszystkim winnym. Za najlepszą opowieść uważam pierwszą z nich, w której bohater szuka zaginionego chłopca. Reszta nie odstaje mocno jakością i tom czyta się z prawdziwą przyjemnością, ale musicie być gotowi na jego epizodyczny charakter.

Największą zaletą komiksu JONAH HEX jest tytułowy rewolwerowiec. Jeśli widzieliście go np. w 11. odcinku DC'S LEGENDS OF TOMORROW, to wiecie, czego się spodziewać. Prawdziwego badassa, wyrazistej osobowości i pełnego zdeterminowania, by winnym wymierzyć sprawiedliwość. Nie chciałbym, by mnie ścigał albo się ze mną pojedynkował. Szczególnie, że rzadko się zdarza, by ktoś wyszedł z takiego konfliktu cało.

Z rysunkami bywa tutaj różnie. Większość opowieści zilustrował Luke Ross. Jemu należą się same pochwały, zaprezentował nam bardzo przyjemne w oglądaniu, realistyczne kadry. Szczególnie przypadły mi do gustu twarze, które w wyrazisty sposób przedstawiają emocje bohaterów. Jednak otoczenie i krajobrazy nie pozostają wcale w tyle. Problem polega na tym, że gościnnie jako ilustrator pojawił się Tony DeZuniga, którego kadry są niestaranne i niedopracowane, stylizowane na coś niezbyt rzeczywistego, mocno dynamicznego  (kojarzy mi się z pracami Guéry w SKALPIE). Szkoda tylko, że nie do końca ten zabieg wyszedł.

Jeśli masz ochotę na parę historyjek z Dzikiego Zachodu z wyrazistym protagonistą, to JONAH HEX: OBLICZE PEŁNE GNIEWU jest dla ciebie. Ale jeśli liczysz na coś ambitniejszego, to możesz się zawieść. Ja ten tom oceniam na 7,5/10.

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękujemy wydawnictwu Egmont.

Komiks do nabycia w sklepie ATOM COMICS.

Radosław "Radziu" Szalek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz