Po Hushu przyszła kolej na trzeci tom Wielkiej Kolekcji Komiksów DC. Oto recenzja pierwszej części Kołczanu, czyli jednej ze sztandarowych historii z Zieloną Strzałą w roli głównej.
Był taki czas, kiedy najpopularniejszy
łucznik z uniwersum DC długo pozostawał martwy. Chuck Dixon uśmiercił go w 1995
roku na łamach sto pierwszego zeszytu drugiego woluminu serii GREEN ARROW.
Oliver Queen zginął wówczas w wybuchu bomby, którą grupa terrorystyczna Eden
Corps podłożyła na pokładzie samolotu zmierzającego do Metropolis. Nową Zieloną
Strzałą został jego nieślubny syn, Connor Hawke, a sam Ollie na kilka dobrych
lat popadł w zapomnienie. Zmieniło się to dopiero za sprawą Kevina Smitha w komiksie,
który parę dni temu wydał na naszym rynku Eaglemoss.
Sześć lat po tragicznej śmierci
Queena, Green Arrow powrócił z nową serią, której scenariuszem zajął się
właśnie znany reżyser. Dla twórcy takich filmów jak chociażby CLERKS, MALLRATS
czy też DOGMA nie był to pierwszy romans z komiksem – wcześniej napisał m.in. ciepło
przyjętą przez fanów historię o Daredevilu, zatytułowaną Guardian Devil.
Smith przywrócił Ollie’ego dla
świata DC, a dziś Kołczan (w
oryginale Quiver) uważany jest za pozycję
obowiązkową dla fanów szmaragdowego łucznika. Bo choć sam powrót głównego
bohatera do życia może budzić kontrowersje, o tyle autorowi udało się sprawnie oddać
barwny charakter Queena i rozwinąć jego relacje z innymi członkami Ligi
Sprawiedliwości.
Protagonista pojawia się nagle na
jednej z ulic w Star City, gdzie ratuje starszego mężczyznę przed bandą
tamtejszych zbirów. Zdaje się nie pamiętać wielu wydarzeń i nie dostrzega
upływu czasu. Żyje w przeświadczeniu, że dopiero co wrócił z podróży po Stanach
Zjednoczonych, którą odbył ze swoim najlepszym przyjacielem, Halem Jordanem. Każde
kolejne spotkanie ze starymi znajomymi wiąże się dla niego z niemałym szokiem.
O tym, że Smith zna uniwersum DC
i czuje się w nim jak ryba w wodzie niech świadczy to, jak przedstawił reakcję
innych herosów na cudowne zmartwychwstanie Olivera. Nowy Green Lantern,
zastępca Hala, czyli Kyle Rayner oryginalnego Green Arrowa zna jedynie z
opowieści, dlatego wieść o jego powrocie nie robi na nim większego wrażenia. Superman
za to od razu ściska swojego starego kompana i cieszy się, że widzi go żywego. Z
kolei Batman, jak to Batman, nie okazuje żadnej radości i najpierw chce znaleźć
jakieś sensowne wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Dlatego natychmiast porywa
Ollie’ego, żeby w spokoju go zbadać i sprawdzić czy to na pewno on.
To właśnie postacie są główną
siłą tego komiksu. Fabuła nie jest tutaj zbytnio istotna, a zatem ciężko w jej
przypadku mówić o jakichkolwiek spoilerach. Nawet pisząc o ostatnim
zamieszczonym w tym wydaniu zeszycie nie zepsułbym czytelnikom zabawy. To nie
sama intryga, a interakcje między bohaterami sprawiają, że warto przeczytać Kołczan. Każdy z herosów, niezależnie od
tego jak dużo Smith poświęca mu miejsca, zachowuje się zgodnie ze swoim
charakterem.
Mimo że mnóstwo tutaj nawiązań do
innych starszych historii, to nawet stosunkowo nowi czytelnicy nie powinni mieć
problemów z nadążeniem za fabułą. Wszak główny bohater razem z nimi uczy się realiów
panujących w tym świecie. Dla niego to także niecodzienna sytuacja, z którą on
sam musi się zapoznać.
Za ilustracje w Kołczanie odpowiada Phil Hester. To w
jaki sposób rysuje postacie, przypomina mi prace Joe Quesady ze wspomnianego Guardian Devil. Ta kreskówkowa estetyka
bez wątpienia pasuje do scenariusza Smitha, który wypełniony jest świetnymi
dialogami i humorem.
Jak zwykle w Wielkiej Kolekcji
Komiksów DC w tomiku znalazło się też miejsce na przedruk starszego zeszytu. Tym
razem jest to osiemdziesiąty piąty numer serii THE BRAVE AND THE BOLD
pochodzący z 1969 roku. Krótka historia autorstwa Boba Haneya przedstawia
team-up Green Arrowa z Batmanem, ale zapamiętana została z innego powodu. To tutaj
Oliver po raz pierwszy wkłada swój ikoniczny strój, który z niewielkimi
zmianami utrzymał się aż do dziś. Zaprojektował go naturalnie Neal Adams –
rysownik mocno związany z postacią łucznika.
Pierwsza część Kołczanu pod względem rozmachu nie
zbliża się nawet do Husha, ale i tak
sporo w niej uroku. To komiks, który warto postawić sobie na półce. I to nie
tylko ze względu na panoramę Alexa Rossa. 4,5/6
Opisywane wydanie
zawiera materiał z komiksów GREEN ARROW vol. 3 #1-5 oraz THE BRAVE AND THE BOLD
vol. 1 #85
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz