Bardzo długo zbierałem się do
przeczytania tego komiksu. Serial stacji NBC bardzo mnie wciągnął, a poprzednie
przygody Constantina jeszcze z serii HELLBLAZER czytałem mniej więcej dwa lata
temu, więc jednak postanowiłem, że kupię vol. 1 i przekonam się na własne oczy
jak bardzo New 52 wpłynęło na tę postać. Słyszałem o nim więcej złych
rzeczy, niż dobrych, ale ostatecznie skusiło mnie nazwisko Lemire na
okładce.
Na samym początku ostrzegę, że
nie jest to John jakiego znamy z Vertigo, więc wszyscy fani starych serii będą
się czuli zawiedzeni nowym wizerunkiem postaci. Po raz pierwszy od czasu
relaunchu zadebiutował on w JUSTICE LEAGUE DARK, gdzie sprawiał wrażenie
bardziej barwnej postaci, niż we własnej solowej serii. Ray Fawkes i Jeff
Lemire aż za bardzo starali się zrobić z niego luzaka, który nie przejmuje się
niczym, poświęca przyjaciół dla większego dobra i wychodzi zawsze z każdej
opresji bez większego problemu.
Głównym przeciwnikiem w serii
jest ugrupowanie o nazwie "The Cold Flame". W jego skład wchodzą
potężni magowie tacy jak Sargon, Mr. E i Tannark, którzy chcą doprowadzić do
zniszczenia Constantine’a. Niestety nawet oni wypadli trochę nijako i
bezbarwnie. Na każdym kroku John natrafiał na zagrożenie z ich strony, zawsze
urządzali manifestacje siły, która miała być nieporównywalnie większa od tej,
jaką dysponował tytułowy bohater, lecz on i tak zawsze jakoś się wymykał.
Przypominało to trochę zabawę w kotka i myszkę, z tym, że ten drugi ucieka od
kłopotów z niebywałą łatwością. Świadomość kosztu, jaki niesie ze sobą
używanie magii zawsze towarzyszy Johnowi. W tym komiksie również jest to
wszystko nakreślone, lecz wygląda to tak, że więcej się o tym mówi, niż się to
pokazuje.
Sporo już napisałem o wadach, czas
wspomnieć troszkę o mocnych stronach komiksu, lecz jest ich niestety nie tak
wiele. Niewątpliwie największym plusem są dialogi. Tutaj wreszcie można poczuć
powiew starego, dobrego Johna Constantina. Cięte riposty i typowy dla niego
humor sprawiły, że czas, który poświęciłem na przeczytanie nie był do końca
zmarnowany. Również pojedyncze historyjki wplecione w całość, jak próba otrucia
w samolocie, czy podróż z dawną znajomą, Julią, po Londynie okazały się
najmilszym akcentem komiksu i pokazały zdecydowanie ciekawszą stronę maga. Również
narracja stała na bardzo dobrym poziomie i właśnie tam można było odczuć dotyk
Lemira. Pozwala wczuć się choć odrobinę w klimat, oraz wdraża nas w całą
sytuację z charakterystycznym dla tej postaci angielskim humorem i odrobiną
sarkazmu.
Pojawiły się też dwa gościnne
występy. Pierwszy to krótka scena z Zatanną, a drugi to historia z udziałem
Shazama. Ta pierwsza postać jest świetnie stworzona. Od razu możemy wyczuć
napięcie między nią, a Johnem. Niestety czarodziejka zaliczyła tylko krótki
epizod. Inaczej sprawa się ma z Shazamem, który dostał cały zeszyt dla siebie,
ale wypadł już jednak bardzo nijako, a cała sytuacja z jego udziałem nie była
najwyższych lotów.
Trochę za połową albumu Ray
Fawkes działa już sam. Już nawet bez sprawdzania podczas lektury można zwrócić
uwagę na brak Lemire’a. Uświadomiłem sobie wtedy, że jedyne co było dobre
wychodziło od niego. Zniknęły przebłyski dobrej historii, a komiks do samego
końca mi się dłużył i nie mogłem się doczekać końca.
Na sam koniec wspomnę o rysunkach
stworzonych przez Marcelo Maiolo i Renato Guedesa. Są one niewątpliwie bardzo
dokładne i narysowane w ciekawy, charakterystyczny sposób. Doskonale oddały
klimat, jaki zawsze towarzyszy Johnowi. Były mroczne, a artyści zastosowali
niezłą grę światłem. Widać, że bawili się formą, ale zachowali przy tym idealne
proporcje. Bardzo podobało mi się otoczenie, które tworzyli, szczególnie ulice
Londynu i wnętrza pomieszczeń, które zrobili z zachowaniem szczegółów.
Podsumowując w kilku słowach.
Komiks nie jest tym, do czego przyzwyczaili się fani Johna Constantine’a. Jest
w dużej mierze bezbarwny, ale za to cały tom jest bardzo ciekawie i
klimatycznie narysowany. Można sięgnąć po niego ze względu na rysunki, lecz
jeśli szukacie dobrej, wciągającej historii, to zdecydowanie odradzam. Lepiej
wrócić do starego, dobrego Hellblazera.
Ocena: 2+
Michał Hedrych
Opisywane wydanie
zawiera materiał z komiksów CONSTANTINE #1 – 6
Powyższy komiks
znajdziecie w sklepie ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz