poniedziałek, 13 kwietnia 2015

SUPERMAN: DOOMED

Superman kontra Doomsday w ramach New 52.


Po kilku jak do tej pory mniejszych występach w ramach New 52, Doomsday powraca wreszcie w większej historii, która ma z założenia poważnie namieszać w świecie Człowieka ze Stali. Doomed swoim zasięgiem bije na głowę chociażby wcześniejsze dwie historie z cudacznym H’elem w roli głównej i tym samym możemy uznać ten event za największy, także objętościowo (ponad 500 stron) jaki przytrafił się Supermanowi w ramach New 52. Czy oznacza to jednak równocześnie, że i większe będą tym razem emocje? 

Część osób być może już zaciera swoje ręce na myśl o tym, że będą mieli okazję przeczytać o kolejnym epickim pojedynku Doomsdaya z Kal-Elem, które nawiązywać będzie klimatycznie do Death of The Superman z początku lat 90-tych. Nic z tych rzeczy. To nie jest żadna powtórka klasycznej opowieści, ani żaden godny rematch pomiędzy dwójką wielkich wojowników. To zupełnie nowa historia, w której Supermanowi przychodzi się mierzyć z kompletnie nową, „podrasowaną” i zmodyfikowaną wersją starego, dobrego Doomsday’a. Bestia przeszła ewolucję i znacznie przypakowała zyskując przy tym nowe moce. Moce, które zabijają niczym śmiercionośny wirus wszelkie życie gdziekolwiek się pojawi. Woda wrze, lasy płoną, ludzie oraz zwierzęta giną – jednym słowem totalna rozpier#@%!. Doomsday w wersji 2.0 stał się dosłownie maszyną zagłady i posiadł jakimś dziwnym przypadkiem moc potężniejszą od samego Darkseida. Do tego otoczony jest aurą niczym jakieś promieniowanie radioaktywne i wyposażony we własny portal a’la Boom Tube wykorzystywany przez nowych Bogów.

I tutaj ciekawa sprawa, że tym razem eSowi znacznie łatwiej przychodzi stawić czoła przeciwnikowi, co jest o tyle dziwne, że Doomsdaya z lat 90-tych pokonał po morderczej walce poświęcając przy okazji własne życie, zaś Doomsdaya po ewolucji znacznie łatwiej mu okładać pięściami. Wniosek jest zatem taki, że Superman z New 52 jest kilka razy silniejszy od tego ze starego uniwersum. Skoro tak, to w takim razie powinien być w stanie również przezwyciężyć infekcję, jakiej nabawił się w finale potyczki z Doomsdayem. I właśnie ten motyw staje się przewodni przez większość czasu trwania komiksu SUPERMAN: DOOMED, który to komiks zahacza przynajmniej na chwilę praktycznie o wszystkie tytuły ze świata Supermana i angażuje najbliższe otoczenie Kryptonijczyka z Wonder Woman, Lois, Batmanem, Laną oraz Steelem na czele.

Główny plan scenarzystów, którzy przygotowali cały event było pokazanie nie Supermana walczącego z kolejnym przeciwnikiem, ale z samym sobą. Nie lada wysiłku i siły woli większej niż w przypadku Zielonych Latarników potrzeba Człowiekowi ze Stali, aby przejąć kontrolę nad świadomością Doomsdaya, z którym od tej pory dzieli jedno ciało. Mamy zatem dwa w jednym, gdzie co rusz jedna bądź druga osobowość staje za sterami. Chwila nieuwagi, rozluźnienia i nagle eS przeobraża się w nieobliczalną, agresywną i żądną krwi bestię. Staje się na tyle dużym zagrożeniem, że uznany zostaje za niebezpieczeństwo dla całego świata i dobrowolnie decyduje się odejść, opuścić planetę Ziemia. W tym momencie automatycznie przed oczami pojawia się obraz z komiksu SUPERMAN: EXILE – końcówka lat 80-tych – gdzie targany wyrzutami sumienia po wykonanej egzekucji i tym samym złamaniu własnego przyrzeczenia Człowiek ze Stali przenosi się na stałe w przestrzeń kosmiczną, tyle że na znacznie krótszy czas. Tutaj jest podobnie i znów Kal-El skazuje sam siebie na banicję dla dobra ludzkości.

Inna sprawa, że decydując się na ten desperacki krok nie zdaje sobie sprawy, że realizuje dokładnie punkt po punkcie plan, który nakreślił dla niego jeden z jego największych wrogów. Tak, tak, to nie pomyłka. Doomsday wbrew temu co sugerować mógłby sam tytuł i okładka odgrywa tutaj tylko rolę jednej z wielu marionetek, które mają pomóc samemu Brainiacowi opanować umysły mieszkańców Ziemi i przerobić na nowo Uniwersum według własnego widzimisię. Dochodzi zatem do rewanżu za porażkę, jaką Kolekcjoner Światów poniósł w starciu z niedoświadczonym Kryptonijczykiem na początku runu Granta Morrisona w ACTION COMICS.

Miało być epicko i nie da się ukryć, że jest epicko, a to ze względu na masę występów gościnnych zarówno po tej dobrej, jak i złej stronie mocy. Scenarzyści serwują nam sporo emocji z kilkoma nieoczekiwanymi zwrotami akcji, dużo spektakularnych pojedynków i naszpikowane efektami specjalnymi oraz odpowiednią dozą zniszczeń wymiany ciosów pomiędzy SuperDoomem a [ ], gdzie w brakujące miejsce można wpisać właściwie każdą wybraną postać z otoczenia eSa. Ryzyko pomyłki jest niewielkie.

Rysunkowo jest różnie, gdyż jak to bywa przy okazji wszelkiej maści eventów regularnych twórców wspiera cała rzesza tzw. fil-in artists, stąd nawet jedna odsłona może być stworzona przez trzech-czterech ilustratorów. Nie będę oryginalny twierdząc, że najlepiej wypadły fragmenty zilustrowane przez Tony’ego Daniela oraz Aarona Kudera. Swoje pięć minut otrzymał nawet Szymon Kudrański, który do tej pory kojarzony był jak już raczej ze światem Batmana.

SUPERMAN: DOOMED to zwariowany projekt napisany i narysowany z dużym rozmachem, który zahacza o kilka poruszanych wcześniej w różnych miejscach tematów i kończy przynajmniej na jakiś czas wątki dotyczące Doomsdaya, Brainiaca oraz obdarowanej supermocami Lois Lane. Dzieje się dużo, ale tylko połowa z tych rzeczy zasługuje na uwagę. Minusem dla mnie jest fakt, że do jednego kotła wrzucone zostają sprawy, które do tej pory rozgrywały się w osobnych miesięcznikach i tym samym koniecznie trzeba sięgnąć po wcześniejsze odsłony ACTION COMICS, SUPERMAN oraz SUPERMAN/WONDER WOMAN, aby wiedzieć kto jest kim i jaką przynajmniej pełni rolę w życiu eSa. Druga sprawa to słabe dialogi, które ustępują zdecydowanie fajnym scenom walki. Widać, że Lobdell przemycił tutaj niestety trochę swojego „talentu”, jaki prezentował w SUPERMANIE. To ciekawe, że nawet najlepsi scenarzyści, jak Charles Soule współtworząc jakiś crossover dostosowują się raczej do poziomu prezentowanego przez innych, a nigdy na odwrót. Cóż, to pewnie taka tradycja związana zawsze z mega historiami rozciągniętymi na wiele odsłon i serii. Po trzecie dzieje się sporo rzeczy na raz, co wielu osobom może nieco zamieszać w głowie i wydaje się, jakby obecność pewnych osób była kompletnie zbędna, robią oni tylko sztuczny tłok i niepotrzebne zamieszanie. Przykładowo sięgamy po takiego Mongula, aby za chwilę odesłać go z powrotem.

Plusem z kolei są ważne role pełnione przez Lois Lane, Wonder Woman, czy Mrocznego Rycerza, którzy nie są akurat tłem dla całego komiksu, a wręcz przeciwnie dają dużo dobrego od siebie chcąc ratować przyjaciela, Metropolis i cały wszechświat. Interesujący okazuje się również problem Clarka, który zmaga się z obecnością świadomości Doomsdaya w swoim umyśle i sposób, w jaki główny bohater decyduje się na pewien czas oddać „stery” potworowi, gdyż ten lepiej poradzi sobie z armią Brainiaca.

Twórcy komiksu stawiają w swojej historii pytanie dotyczące tego, kto tak naprawdę chce lepiej dla mieszkańców Ziemi? Kal-El, który niby troszczy się o ludzi, ale stał się nieobliczalny, zmienił wygląd na mniej godny zaufania i w każdej chwili może zniszczyć całe miasto? A może Brainiac, który uwolnił ich od Supermana i teraz chce zmienić wszechświat na taki, w którym teoretycznie wszystkim będzie żyło się lepiej? Z pewnością wypadło o niebo lepiej, niż w przypadku wcześniejszych H’el on Earth, Krypton Returns oraz Psi-War, ale było dużo momentów nużących, zbyt bardzo rozwleczonych. Nie można jednak odmówić osobom zaangażowanym w całe przedsięwzięcie, że stworzyli coś oryginalnego, monumentalnego, momentami śmieszącego, a chwilami poruszającego, co nijak ma się do Śmierci Supermana, ale nie nazwałbym tego na pewno kompletną porażką. Warto zapoznać się również z zakończeniem SUPERMAN: DOOMED, które w pewnym sensie zapowiada początek CONVERGENCE. Moja ogólna ocena pozostaje neutralna, czyli ani nie powaliło mnie na kolana, ani nie będę odradzał lektury tego komiksu. Części fanów Człowieka ze Stali zapewne ta kosmiczna batalia się spodoba, z kolei osobom sporadycznie zaglądającym do świata Supermana raczej niekoniecznie.

Ocena: 3/6

Dawid Scheibe

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów SUPERMAN: DOOMED #1 – 2, ACTION COMICS #30 – 35, SUPERMAN #31, SUPERMAN/WONDER WOMAN #7 – 12, SUPERGIRL #34 – 35, ACTION COMICS ANNUAL #3, SUPERMAN/WONDER WOMAN ANNUAL #1 oraz BATMAN/SUPERMAN #11

Powyższe wydanie zbiorcze znajdziecie w sklepie Atom Comics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz