czwartek, 5 listopada 2015

FLASH sezon 2 odcinek 5 "The Darkness and The Light"- opinia [SPOILERY]

Czas na recenzję kolejnego epizodu serialu o najszybszym człowieku na Ziemi. Konkretniej mówiąc, to tylko jednej z Ziemi. Jak wypadł odcinek, w którym dowiadujemy się więcej o Wellsie z tej drugiej? O tym już za chwilę.


Dzisiaj zacznę od wydania opinii o głównej osi fabularnej. Poznaliśmy alternatywną wersję Harrisona. Kompletnie różną od tego, co znaliśmy wcześniej (no, może poza tym, że zostało zasugerowane, że znowu ma jakieś sekrety). Wygląda na osobę, która naprawdę chce walczyć z Zoomem i pomóc Barry'emu. Ale, mimo wszystko, według mnie zapowiada się na równie złożoną, skomplikowaną i ciekawą postać, co jego wersja w pierwszym sezonie (wnioski wyciągam na podstawie tego, że mimo wszystko ma coś do ukrycia). Bardzo mocno czekam również na rozwiązanie cliffhangera z finałowej sceny, gdzie widać córkę Wellsa jako zakładniczkę Zooma i czekającą na ratunek.

Powrócono do intensywnego rozwijania wątków miłosnych. Przede wszystkim obejrzeliśmy scenę pierwszej randki Patty i Barry'ego (który był w tym czasie ślepy!), która była jedną z lepszych scen komediowych, jakie ostatnio widziałem w serialach. Uśmiałem się porządnie, naprawdę solidnie nakręcona i napisana. Bardzo do siebie pasują. Kontynuacji doczekał się wątek relacji Caitlin-Jay Garrick (który wrócił po odcinku przerwy). Kolejny związek, który się uroczo ogląda. Cisco poderwał barmankę z CC Jitters. Nie rozumiem, dlaczego w ten sposób urwano jego "romans" z Lisą Snart (chyba, że będzie romansował na dwa fronty?). Najrozsądniejsza opcja to fakt, że to sposób na wprowadzenie kogoś znanego z komiksów (może mnie coś ominęło z newsów?).

Dobra, teraz czas na największą zaletę "The Darkness and The Light". Ośmielę się to powiedzieć: Light to najlepszy "metahuman tygodnia" od bardzo dawna (nie licząc znanego wcześniej Captaina Colda, chyba najlepszy w drugim sezonie). Fenomenalnie przedstawiono jej potyczkę z Barrym, jego wątpliwości dotyczące jej intencji oraz spotkanie Lindy z Ziemi-1. Zaskoczył mnie również zwrot akcji właśnie z tożsamością Light. Mam nadzieję, że twórcom starczy kreatywności, by serwować nam coś tak dobrego co tydzień.

Jeśli chodzi o główną oś fabularną (rozumianą jako Zoom i wszystko związane z alternatywną Ziemią) niewiele się dowiedzieliśmy poza finałowym cliffhangerem. Zobaczymy dalej co zrobią z potencjałem, który z pewnością ten sezon ma. Natomiast ten epizod oceniam bardzo pozytywnie. Historia sobowtóra Lindy z Ziemi-2 zapewniła 40-kilka minut solidnej rozrywki. I do tego dostaliśmy jedną z zabawniejszych scen komediowych w serialach okołosuperbohaterskich w ostatnim czasie. Czego chcieć więcej? Jeśli może być jeszcze lepiej, to czekam na kontynuację na prawdę niecierpliwie.

Radosław "Radziu" Szalek

3 komentarze:

  1. Ponieważ na temat fabuły napisano w sumie to, co chciałem powiedzieć (choć moim zdaniem metahumany to jak na razie bolączka tego sezonu, bardziej tło niż poważni przeciwnicy [co nie zmienia faktu, że twist z tożsamością Lighta oceniam pozytywnie]), więc może co nieco o obyczajówce. KAPITALNA. Jestem pod naprawdę wielkim wrażeniem jak świetnie poradzili sobie scenarzyści z opisaniem scen czysto romansowych. Do tej pory były jakieś takie smętne, nudne, nieprawdopodobne, sztywne... a tu proszę! Randka Barry'ego nie dość, że poprowadzona bardzo zręcznie, to jeszcze przezabawnie i z klasą. Powolne stopniowanie miłosnego napięcia i zwolnienie całej energii w finale wątku, brawo! Porównywać do tego relację Jay-Caitlin to trochę nie wypada, bo ta druga moim zdaniem wprowadzona trochę z czapy i na siłę, ale dobra, niech Snow ma trochę szczęścia w końcu.

    Z reguły mało mnie obchodzą tego typu fabularne motywy (nienawidziłem ich w pierwszym sezonie), ale jeśli mają być przeprowadzane jak "blind date", to ośmielę się pokusić o stwierdzenie, że mam nadzieję, iż Zoom nie ukradnie całego czasu antenowego w kolejnym odcinku! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę drogi Radosławie, że popełniasz podobny błąd co bohaterowie serialu, pisząc o poznaniu innej wersji Wellsa. Przecież my Wellsa z Ziemi-1 znaliśmy tylko przez kilka minut - cały pozostały czas mieliśmy do czynienia z Eobardem Thrawnem. Mnie to osobiście bardzo przeszkadzało, że wszyscy byli tak nieufni wobec niego, skoro nigdy nie poznali jego odpowiednika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, masz rację :D Następnym razem się poprawię :) Z drugiej strony ciężko walczyć z przyzwyczajeniem, kiedy ciągle nazywano go Harrisonem/Profesorem Wellsem (on sam siebie też tak określał). Inna sprawa, że faktycznie w takim razie bohaterowie zachowują się nielogicznie.

      Usuń