Nie doczekaliśmy się wielu głosów za, ale z drugiej strony nikt też nie narzekał. Ilość wyświetleń jednak mówi sama za siebie i "Serialownia" oficjalnie wchodzi w tryb cotygodniowy. Dziś weźmiemy na tapetę odcinki seriali z tego tygodnia, zaś Was oczywiście prosimy o komentarze.
UWAGA na spoilery!!!
GOTHAM 2x08: Tonight's the Night
Michał: Ostatni odcinek był zbyt dobry jak na standardy tego serialu, więc teraz nie spodziewałem się, że utrzyma on poziom. I nie utrzymał. Pierwsze skrzypce grała Barbara, która jak zawsze była sztywno zagrana. Przez większość czasu można się zastanawiać, czy głupszy jest Gordon, czy Bruce? Wątek Nygmy jak zawsze jest nic nie warty. Wszyscy wiemy jak to się skończy. Może jego kolaboracja z Pingwinem pozwoli tej postaci się trochę rozwinąć w serialu, bo do tej pory jest słabo. Mocno odczuwalny był brak Oswalda przez większą część odcinka. Jednak wnosi on sporo dobrego do serialu, co w głównej mierze jest zasługą świetnego Robina Lorda Taylora. Mimo tego narzekania nadal twierdzę, że jest lepiej niż w pierwszym sezonie i nadal mam w planach oglądać GOTHAM, aż do ewentualnego skasowania serialu.
Radek: Jest nieźle, ale jest spora wada. Nie jestem wrażliwy na jakieś drobne
nielogiczne rzeczy (niespójne zachowania, łamanie praw fizyki itd.), ale
zachowanie Gordona w tym odcinku było tak niezmierną głupotą. Naprawdę
jak przyszła Barbara wydać się w ręce policji i chciała go gdzieś
zaprowadzić, to wydało mu się dobrym pomysłem pójść z nią?! Naprawdę
myślał, że ma wszystko pod kontrolą? Szczególnie, że reszta bohaterów mu
to cały czas odradzała i tłumaczyła. Myślę, że to po prostu było ze
strony scenarzystów "Gordon ma z nią iść, bo tak nam pasuje do
scenariusza, nie przejmujmy się logiką".
SUPERGIRL 1x03: Fight or Flight
Dawid: Trzeci odcinek i po raz kolejny jestem zadowolony z tego, co właśnie
obejrzałem. Serial ten traktuję jako lekką, zabawną i zadziwiająco
przyjemną odmianą, a w dodatku ze świetnie granymi rolami Olsena oraz
Kary. Bardzo dobrze, że Superman zostaje tylko pokazany w kilku
niewyraźnych momentach i przez to Kara gra główne skrzypce. Ciekawym
zabiegiem był końcowy czat z udziałem Clarka, występ Reactrona wypadł
poprawnie, Cat nadal irytuje, a Max Lord zapowiada się na takiego Leksa
Luthora z Nacional City. O dziwo wciągnąłem się nawet bardziej w
prywatne rozterki Kary i jestem ciekaw, który z dwójki kandydatów umówi
się z nią jako pierwszy. Henkshaw równie dobrze może okazać się
superzłoczyńcą, co pewnym sympatycznym Marsjaninem.
Typowy serial dla nastolatek, który albo porzuca się zaraz po
obejrzeniu pierwszego epizodu, albo z niewiadomych powodów chce się
sięgać po kolejne odcinki.
Maurycy: Nie potrafię nie lubić tego serialu. Jest miejscami infantylny i schematyczny, ale co z tego, skoro tak lekko się go ogląda? To naprawdę sympatyczna produkcja, która póki co przypomina zlepek wielu złych elementów z paroma, dla których warto dawać jej kolejne szanse. Dawno żadnej postaci nie polubiłem tak szybko jak Kary odgrywanej przez Melissę Benoist. Dla niej samej z przyjemnością zasiadam do każdego kolejnego epizodu. Fabuła co prawda prezentuje się bardzo średnio (potwory odcinka kiedyś się znudzą), główna intryga póki co nie porywa, ale nie przeszkadza mi to w cieszeniu się serialem. SUPERGIRL traktuję z dużą wyrozumiałością, nie mam wobec niej żadnych większych oczekiwań. Może dlatego nie należę do grona jej krytyków? I jeszcze jedno: nie zgadzam się z tym, że za dużo tu Supermana. Moim zdaniem jego „obecność” to dość logiczny zabieg, a co za tym idzie ciekawy wątek. Kara musi najpierw udowodnić, że nie jest tylko kobiecą wersją innego herosa. Kiedy w końcu wypracuje sobie imię, nawiązań do Supermana będzie na pewno mniej.
Radek: Mam mieszane uczucia. Czyżby formuła się wyczerpała? Może za bardzo czerpią z FLASHA? Mam na myśli standardową formułę "złoczyńcy tygodnia" przeplataną z główną osią fabuły. Która de facto w tym odcinku nie rozwinęła się wcale (albo prawie wcale? Przynajmniej nic mi nie przychodzi do głowy). Z drugiej strony Mellisa Benoist jest niezmiennie urocza. Jeśli chodzi o inne sprawy, jestem zadowolony, że Kara wybiera Olsena, a nie Winna, który mnie denerwuje, jest tak ewidentnie zrobiony na siłę, żeby się podobać Karze. No nic, na pewno najsłabszy odcinek z dotychczasowych trzech, zobaczymy co dalej.
Katarzyna: Trzeci odcinek "Supergirl" nie odstaje poziomem od poprzednich, jest lepszy pod pewnymi względami, słabszy pod innymi, ale wciąż tak samo przyjemny i niewymagający. Główną atrakcją tego tygodnia było pojawienie się Supermana, którego cameo trwało co prawda ułamek sekundy i nie pokazało nam zbyt wiele, ale jego konsekwencje ciągnęły się przez cały epizod. Chociaż mi osobiście obecność Człowieka ze Stali nie jest w tym serialu do szczęścia potrzebna, to uważam, że było to świetne posunięcie: pokazało, jakim wysokim oczekiwaniom musi sprostać Kara, ale także pomogło jej rozwinąć się jako superbohaterka. Sama Supergirl wypada, jak zwykle, przesympatycznie, zarówno jako obrońca miasta, jak i swoje cywilne alter-ego. Trochę przeszkadzało mi spore nagromadzenie okołomiłosnej dramy, ale przyzwyczaiłam się już, że w tego typu serialu nie można tego uniknąć.
THE FLASH 2x06: Enter Zoom
Maurycy: Nie potrafię nie lubić tego serialu. Jest miejscami infantylny i schematyczny, ale co z tego, skoro tak lekko się go ogląda? To naprawdę sympatyczna produkcja, która póki co przypomina zlepek wielu złych elementów z paroma, dla których warto dawać jej kolejne szanse. Dawno żadnej postaci nie polubiłem tak szybko jak Kary odgrywanej przez Melissę Benoist. Dla niej samej z przyjemnością zasiadam do każdego kolejnego epizodu. Fabuła co prawda prezentuje się bardzo średnio (potwory odcinka kiedyś się znudzą), główna intryga póki co nie porywa, ale nie przeszkadza mi to w cieszeniu się serialem. SUPERGIRL traktuję z dużą wyrozumiałością, nie mam wobec niej żadnych większych oczekiwań. Może dlatego nie należę do grona jej krytyków? I jeszcze jedno: nie zgadzam się z tym, że za dużo tu Supermana. Moim zdaniem jego „obecność” to dość logiczny zabieg, a co za tym idzie ciekawy wątek. Kara musi najpierw udowodnić, że nie jest tylko kobiecą wersją innego herosa. Kiedy w końcu wypracuje sobie imię, nawiązań do Supermana będzie na pewno mniej.
Radek: Mam mieszane uczucia. Czyżby formuła się wyczerpała? Może za bardzo czerpią z FLASHA? Mam na myśli standardową formułę "złoczyńcy tygodnia" przeplataną z główną osią fabuły. Która de facto w tym odcinku nie rozwinęła się wcale (albo prawie wcale? Przynajmniej nic mi nie przychodzi do głowy). Z drugiej strony Mellisa Benoist jest niezmiennie urocza. Jeśli chodzi o inne sprawy, jestem zadowolony, że Kara wybiera Olsena, a nie Winna, który mnie denerwuje, jest tak ewidentnie zrobiony na siłę, żeby się podobać Karze. No nic, na pewno najsłabszy odcinek z dotychczasowych trzech, zobaczymy co dalej.
Katarzyna: Trzeci odcinek "Supergirl" nie odstaje poziomem od poprzednich, jest lepszy pod pewnymi względami, słabszy pod innymi, ale wciąż tak samo przyjemny i niewymagający. Główną atrakcją tego tygodnia było pojawienie się Supermana, którego cameo trwało co prawda ułamek sekundy i nie pokazało nam zbyt wiele, ale jego konsekwencje ciągnęły się przez cały epizod. Chociaż mi osobiście obecność Człowieka ze Stali nie jest w tym serialu do szczęścia potrzebna, to uważam, że było to świetne posunięcie: pokazało, jakim wysokim oczekiwaniom musi sprostać Kara, ale także pomogło jej rozwinąć się jako superbohaterka. Sama Supergirl wypada, jak zwykle, przesympatycznie, zarówno jako obrońca miasta, jak i swoje cywilne alter-ego. Trochę przeszkadzało mi spore nagromadzenie okołomiłosnej dramy, ale przyzwyczaiłam się już, że w tego typu serialu nie można tego uniknąć.
THE FLASH 2x06: Enter Zoom
Michał: Już dawno nie było tak emocjonującego odcinka w żadnym z seriali z Arrowverse. Starcie Flasha z Zoomem według mnie było dużo lepsze niż zmagania z Reverse Flashem w poprzednim sezonie. Widać, że efekty specjalne stoją na wyższym poziomie, choć jednak może być lepiej. Sam Zoom jest bardzo wyrazistą postacią. Czuć emanujący od niego mrok i tajemniczość. Tom Cavanagh dopiero teraz przekonał mnie, że jego powrót do serialu w zupełnie innej roli był dobrą decyzją. Świetnie wszedł w rolę zdesperowanego ojca. Oby tak dalej. Oprócz tego był to standardowy odcinek Flasha, bardzo dobrze zagrany i zawierający masę humoru. Relacja Barry'ego z Patty nabiera tempa i kolejny raz udowadnia, że nawet romantyczne sceny można zagrać z dużym luzem, czego nie można powiedzieć o pokrewnym serialu stacji CW.
Dawid: Do tej pory serial ten nie schodził poniżej pewnego poziomu, ale
akurat ten epizod trochę zaniżył dobrą średnią. Głupawe i irytujące
próby przygotowania pułapki z wykorzystaniem Lindy, Wells ewidentnie
chcący (mimo tego, co próbowano nam wmówić), aby Cisco go „dotknął”, a
także bezsensowne zdradzenie swojej podwójnej tożsamości przez Allena.
To były jedne z tych momentów, które były strasznie źle poprowadzone i
wkurzały podczas oglądania.
Wynudziłem się strasznie, aż do momentu pojawienia się na głównym
planie Zooma, który wreszcie został ukazany w pełnym świetle. To, że z
łatwością przy pierwszej okazji pokona Barry’ego było oczywiście
pewnikiem, ale fajnie ukazano wielką słabość Flasha, gdy przeciwnik
kompletnie upokorzył go pomiatając nim jak jakąś szmatą. Na całe
szczęście teraz na scenę wraca Grodd, a to po prostu musi oznaczać
znacznie lepszy poziom.
Maurycy: Podoba mi się
to jak FLASH „okrzepł”. W porównaniu z początkiem pierwszego sezonu zrobił
gigantyczny postęp. Lepiej prezentują się postacie, relacje między nimi, lepiej
wypada humor. Z kolei nowy czarny charakter, Zoom, robi jeszcze bardziej
piorunujące (i nie używam tego słowa przypadkiem) wrażenie niż Reverse Flash.
Fajnie, że serial zostawia widzom możliwość snucia różnorakich teorii odnośnie
fabuły. Kim jest Zoom? Jak dotąd obstawiałem, że Henrym Allenem z Ziemi 2, ale
po tym odcinku mam co do tego pewne wątpliwości. Liczę, że twórcy nie zdradzą
tego zbyt szybko.
Katarzyna: Dość nierówny odcinek. Sporo czasu poświęcono kontynuowaniu wątku z
poprzedniego tygodnia, dostajemy więc utrzymane w dość lekkim i
komediowym tonie szkolenie jednej postaci do roli villaina, interakcje
między członkami drużyny (tu, znowu, ogromny plus dla postaci Wellsa i
jego relacji z pozostałymi) i inne standardowe elementy flashowego
epizodu. Dopiero pod koniec dostajemy coś, co faktycznie robi wrażenie:
Zoom, główny antagonista sezonu, w końcu pokazuje się w całej swojej
okazałości. I wypada, jak na standardy tej serii, genialnie. Wygląd,
głos, okazywany brak litości i faktyczne rezultaty, które otrzymał już
przy pierwszym starciu z Flashem - wszystko to wyszło zaskakująco
dobrze. Nawet scena, w której złapał on błyskawicę w dłonie nie razi
idiotycznością aż tak bardzo, a to już sporo znaczy.
Krzysiek T.: Mam niemały problem z oceną tego epizodu. Z jednej strony praktycznie przez 3/4 epizodu dosłownie nic nie sprawiło, że oglądałem go z jakimś większym zainteresowaniem. Było naprawdę bardzo przewidywalnie, czasem niestety wręcz irytująco. Czekałem na tytułowe wejście Zooma i była to jedna z dwóch rzeczy w tym odcinku, które mnie nie zawiodły. Oczywiście trudno było nie przewidywać tego, że złoczyńca ten przy pierwszym starciu zrobi z Flasha worek treningowy, ale ku mojemu zdziwieniu, wyszło to naprawdę emocjonująco i szokująco. Zoom w kilka chwil sprawił, że chyba każdy bohater tego serialu poczuł strach i pokazał, że Reverse-Flash był naprawdę małym problemem. W tym momencie przestało mi przeszkadzać, że tytułowy bohater znów zmaga się z innym speedsterem. No i druga zaleta odcinka: Harrison Wells. Powiedzcie serio, czy po tym co w dwóch ostatnich odcinkach pokazał Tom Cavanagh, ktoś może tęsknić za mdłym i nudnym Jay'em Garrickiem? Oprócz Caitlin oczywiście ;) Bo ja, po tych dwóch epizodach, zupełnie nie.
IZOMBIE 2x06: Max Wager
Maurycy: To z kolei
serial, o który póki co jestem wyjątkowo spokojny. Nawet jeśli niekoniecznie
podoba mi się kierunek, w jakim zmierzają niektóre wątki. Drugi sezon ciągle
może pochwalić się zgrabnie napisanym scenariuszem i sympatycznymi bohaterami.
Jedyne do czego faktycznie mogę się przyczepić to to, że warstwa proceduralna
staje się odrobinę zaniedbana. Ale, tak czy siak, iZOMBIE utrzymuje się na
solidnym poziomie. Kto nie ogląda, niech bierze się za nadrabianie zaległości.
Krzysiek T.: Mówcie sobie co chcecie, ale mnie nie przekonacie. To nie THE FLASH, a właśnie IZOMBIE jest najlepszym obecnie serialem opartym na komiksach z logo DC na okładce. Ten odcinek tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu. Właściwie nie umiem znaleźć jakiegoś minusa. Jest solidna historia, mamy konsekwentny rozwój postaci, fabuła rusza do przodu, pojawiają się niespodziewane zwroty akcji (BLAINE!!!), a widz co chwilę ma okazje się uśmiechnąć. Tym razem twórcom udało się nawet sprawić, że detektyw Babineux stał się bardziej wyrazisty i, nazwijmy to umownie, ludzki. Rose McIver ponownie pokazuje, że jest genialna i nie jestem w stanie stwierdzić, czy pod względem naturalności i charyzmy bardziej uwielbiam ją, czy też Mellisę Benoist.
Niech za siłę tego serialu przemawia fakt, że moja lepsza połowa po tym właśnie odcinku postanowiła nadrobić pierwszy sezon. Było to w piątek, a dziś ma już 6 epizodów za sobą :)
ARROW 4x06: Lost Souls
Michał: Dużo szumu i nic więcej. Tak w skrócie można opisać ostatni odcinek ARROW. Wszystkie zapowiedzi koncentrowały się na ratowaniu Palmera i powrocie mamy Felicity. Pierwszy wątek pozostawił po sobie spory niedosyt. Spodziewałem się jakiejś spektakularnej akcji ratunkowej, ale niestety wyszło, jak wyszło. Całość skończyła się szybciej niż zaczęła. Neal McDonough w dalszym ciągu nie przekonuje mnie do siebie w roli Darhka. Znam tego aktora z serialu Justified i wiem, że potrafi świetnie zagrać postać negatywną. Może się jeszcze rozkręci. Powrót Donny Smoak również był strasznie drętwy i z robionym na siłę humorem. W międzyczasie dostaliśmy kilkuminutowy kryzys w związku Olivera z Felicity, który był strasznie idiotyczny ze względu na powód i sztuczną grę Emily Bett Rickards. Odcinek zdecydowanie poniżej przeciętnej.
Krzysiek T.: Ten odcinek dał mi tylko jedną rzecz. Otóż po jego obejrzeniu jestem już na 95% pewien, że nagrobek z pierwszego odcinka należy do Felicity. No, a przynajmniej bardzo bym sobie tego życzył. To fascynujące, jak wraz z "pogłębieniem" osobowości tej początkowo sympatycznej blondynki, coraz bardziej po prostu nie mogę na nią patrzeć i życzę jej postaci wszystkiego najgorszego.
Sam odcinek dłużył się niesamowicie. Ja, w przeciwieństwie do Michała, bardzo lubię odtwórcę roli Damiena Darhka i uważam, że nawet pokazując tutaj 50% swoich umiejętności i tak jest lepszy niż ktokolwiek z obsady. I te kilka scen z nim to w mojej ocenie najlepsze, co było w tym odcinku. Cała reszta to jeden, wielki "meh".
Trailer BATMAN: BAD BLOOD
Dawid: Bardzo interesująca zapowiedź, która na pewno podsyca jeszcze bardziej
wyczekiwanie na premierę. Liczę zwłaszcza na mocny występ Batwoman oraz
zabawne momenty z udziałem Damiana. Zapowiada się kolejna godna uwagi
animacja związana z Batmanem, a w tym przypadku nawet z całą
bat-rodzinką.
Radek: Widziałem już ten zwiastun wcześniej, był na płycie z JUSTICE LEAGUE:
GODS AND MONSTERS. Jest nieźle, w sumie czekam na film (zresztą i tak
obejrzę niezależnie od recenzji innych, bo chcę być na bieżąco z DCAU),
ale mój zapał chłodzi jakość poprzednich animacji z "sagi". To nie były
złe tytuły, ale też nie było to nic wybitnego. Wygląda na to, że zmiana
osoby kryjącej się za maską Batmana może być odświeżająca. Trailer daje
nadzieje na jakieś ciekawe osobiste wątki o Batwoman i Batwingu. Czy ten
potencjał zostanie wykorzystany? Ciężko powiedzieć po tym dość krótkim,
niewiele pokazującym trailerze. Na pewno znając poprzednie części, można
liczyć na sporo scen walki, dość dobrze zrealizowane, czasami brutalne.
Widzę, że Gotham to zbyt wymagający serial dla niektórych. Przecież jasno było zasygnalizowane, że Gordon być może wciąż kocha Barbarę i że za tym kryje się jakaś tajemnica.
OdpowiedzUsuń