niedziela, 8 listopada 2015

Serialownia #1 (edycja próbna)

Kolejna nowa rubryka ląduje na DCManiaku, lecz jej dalsze losy zależą tylko i wyłącznie od Was (stąd też tymczasowy brak logo dla niej). Próbowaliśmy dwojako na naszym fan-page'u na Facebooku - zbiorczo oraz rozdzielnie - pytać Was o opinie na temat obejrzanych odcinków seriali z bohaterami DC. Dziś spróbujemy zrobić to samo, ale tu, na blogu. W rozwinięciu newsa znajdziecie nasze wypowiedzi na temat tego, co udało nam się obejrzeć, zaś komentarze zostawiamy już do Waszej dyspozycji.

UWAGA na spoilery!

Dajcie znać, czy "Serialownia" ma gościć na blogu w każdą niedzielę :)
GOTHAM 2x07: Mommy's Little Monster
Radek: Ten odcinek wyraźnie pokazał, że o ile absolutnie Gotham nie jest serialem świetnym, to jest zdecydowanie lepiej niż w pierwszym sezonie. Skupiono się na ciekawym wątku prób przejęcia władzy przez Theo Galavana i jego manipulacji i morderstw. Bawiłem się naprawdę nieźle i muszę przyznać, że paru zwrotów akcji autentycznie się nie spodziewałem (rewelacyjna scena z matką Pingwina!). Jedyne co martwi, to jak zawsze nudny wątek Edwarda Nygmy. Wiemy wszyscy dokąd to prowadzi. Poza tym rozumiem zmieniać wizję postaci w stosunku do komiksów, ale jeśli ma się w to miejsce jakiś ciekawy pomysł, a nie denerwującą wersję Normana Osborna. Chciałbym również mniej młodego Bruce'a Wayne'a niż w tym odcinku, bo ten aktor nie potrafi go dobrze zagrać.
SUPERGIRL 1x02: Stronger Together
Radek: Podtrzymuję to samo zdanie, które miałem po pilocie. Zdecydowanie największą zaletą jest aktorka grająca główną bohaterkę. Da się tej postaci nie polubić? Serial ten jest bardzo fajną komedią w warstwie "życia codziennego". Często słyszę krytykę tego poczucia humoru, czego kompletnie nie rozumiem, bo na pewno jest to humor w moim stylu. Szczególnie dialogi z udziałem Kary w CatCo. W warstwie "superbohaterskiej" nie mogę wyjść z podziwu jak szybko rozwija się akcja. To dobrze, bo dzięki takiej ilości napięcia oglądamy odcinek z zainteresowaniem.
Krzysiek T.: Czyżbym doczekał się swojego nowego "guilty pleasure"? Na to wygląda, bo drugi odcinek SUPERGIRL ponownie oglądałem z szerokim uśmiechem na ustach i praktycznie nie czując zażenowania. Dużo się dzieje. Podoba mi się to, że twórcy serialu już na samym początku umieścili w nim bardzo dużo intrygi. Być może także dzięki temu produkcja tak mi się podoba, ponieważ mamy więcej Supergirl niż Kary. Melissa Benoist świetnie radzi sobie zarówno jako bohaterka jak i jej cywilne alter-ego, ale przypuszczam, że im mniej przydługich scen z Cat Grant, tym lepiej. Wciąż jest uroczo, fabuła całkiem niezła, efekty dają radę. Zdecydowanie będę oglądać dalej.

PS: IMO gość grający Olsena jest aktorsko najlepszy z całej obsady. Jako jedyny jest naprawdę swobodny i naturalny, momentami wypada lepiej niż główna bohaterka. A że czarnoskóry? Nie mam z tym najmniejszego problemu.
THE FLASH 2x05: Darkness and Light
Maurycy: FLASH powoli, powoli się rozkręca. Pierwsze odcinki odrobinę mnie rozczarowały, masa tam zbędnych wątków, nie do końca uzasadnionych rozwiązań fabularnych, ale widzę, że serial wraca na właściwe tory. To ciągle nie jest pozycja wybitna, ale ostatni odcinek oglądało się naprawdę bardzo przyjemnie. Pojawił się nowy, interesujący czarny charakter, a sceny romansowe zostały poprowadzone z takim luzem i gracją jakich nigdy nie spodziewałbym się po stacji The CW. Duet Barry-Patty wypada arcysympatycznie, podczas ich spotkania niemal cały czas się uśmiechałem. Jeśli dodamy do tego powrót znakomitego Toma Cavanagha do obsady, to śmiało wyjdzie z tego najlepszy, jak dotąd, odcinek drugiego sezonu.
Olaf: Taki typowy odcinek FLASHA. Na razie nie jest tak fajnie, jak w poprzednim sezonie, ale może Wells ożywi trochę atmosferę. Za to z każdym odcinkiem jestem coraz bardziej pewien, że Patty Spivot to Zoom.
Dawid: Taki romantyczny epizod z atakiem Doctor Light w tle. Związek Barry’ego i Patty rozwija się nadspodziewanie dobrze, przez co wątek ten ku mojemu zdziwieniu wyrasta na najciekawszy w całym odcinku. Zupełne przeciwieństwo tego, czego byliśmy świadkami pomiędzy Allenem i strasznie irytującej Iris w pierwszym sezonie. Caitlin zgodnie z moimi oczekiwaniami skłania się ku Jayowi i zapewne w przyszłych epizodach uświadczymy dalszego rozwoju ich uczucia. Cisco wreszcie ujawnia prawdę o sobie (debiutuje długo wyczekiwany pseudonim „Vibe”), a przy okazji przypisana mu zostaje kolejna sympatia. Czyżby Lisa miała czuć się zagrożona? Widać wyraźnie, że producentom zależy na tym, aby wszystkich głównych bohaterów uwikłać, czasem na siłę, w jakieś związki. Cieszę się z włączenia do grupy Harissona Wellsa z Ziemi-2, gdyż wprowadza on do serialu atmosferę intrygi, niepewności i ukrytych motywów. Bardzo dobrze wypadła kobieca wersja Doctor Light, która okazała się jednym z lepiej odwzorowanych metaludzi, włączając w to także pierwszy sezon. Jej tożsamość i badania Wellsa każą przypuszczać, że zapowiadana od dawna Killer Frost może również okazać się Caitlin z alternatywnej Ziemi. Końcówka standardowo daje do myślenia i zachęca do sięgnięcia po więcej.
Krzysiek T.: Mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony fajnie pokazany przeciwnik tygodnia, kilka świetnych scen z udziałem Wellsa, Cisco ujawnia przyjaciołom swoje moce i otrzymuje pseudonim, bardzo zabawna randka Barry'ego i Patty oraz... zbyt dużo romansowania. Bardzo nie podoba mi się to, co obecnie dzieje się z Jay'em Garrickiem. Jego relacja z Caitlin powoduje u mnie nudności, zaś sama aktorka grająca doktor Snow jakby cofnęła się w rozwoju. Teraz to ona irytuje mnie dużo mocniej niż Iris. Debiut nowej Hawkgirl został moim zdaniem koncertowo zepsuty. Na szczęście ilość plusów przykryła minusy i z niecierpliwością czekam na kolejne epizody.
IZOMBIE 2x05: Love and Basketball
Maurycy: Podobnie jak FLASH, iZOMBIE po słabym początku wychodzi na prostą. Wątki prowadzone są naprawdę zgrabnie, bohaterowie systematycznie się rozwijają i stawiane są przed nimi nowe wyzwania. Ciągle nie mogę wyjść z zachwytu nad tym jak ewoluuje postać Majora, byłego narzeczonego Liv. Chyba tylko w iZOMBIE mogłoby wyjść to tak sprawnie. Dodatkowy plus za drobne nawiązanie (przynajmniej tak mi się wydaje, że to miało być nawiązanie) do serii ROCKY.
ARROW 4x05: Haunted
Maurycy: Nigdy nie mogłem zebrać się do oglądania CONSTANTINE’A. Słyszałem wiele pochlebnych opinii, ale kiedy serial anulowano straciłem do niego kompletną motywację. Cieszy mnie jednak, że tytułowy bohater tamtej serii nie przepadł i zawitał do ARROW. Dzięki niemu do produkcji o Strzale w końcu zawitało trochę świeżości. Matt Ryan był bezapelacyjnie największym plusem odcinka. W niecałe 20 minut pokazał więcej charyzmy niż Stephen Amell przez trzy sezony. Reszta dość standardowo. Wciąż nie przekonuje mnie Damien Darhk, a co za tym idzie, niespecjalnie wciąga mnie fabuła tego sezonu. Dość toporny humor miesza się tutaj z wałkowanymi do bólu kwestiami o odpowiedzialności, zaufaniu, przyjaźni i oddaniu. Jest ciut lepiej niż pod koniec poprzedniego sezonu, ale to żaden wyczyn.
Krzysiek P.: Arrow, jak to Arrow — jeżeli (tak, jak ja) w pewnym momencie odbiliście się z różnych powodów od tego serialu, to ten odcinek nie sprawi, że nagle zapragniecie do niego wrócić. Jednakże występ Matta Ryana podniósł stanowczo poziom odcinka. Jego Constantine był w nim dokładnie taki sam, jak w zbyt szybko anulowanym serialu — charyzmatyczny, sarkastyczny, kiedy trzeba oraz naprawdę dobrze zagrany. A niech cię, NBC!
P.S. - Przy okazji odcinek przypomniał mi jak bardzo lubię Caity Lotz w roli Sary. Może jednak obejrzę, choć pilota LEGENDS OF TOMORROW?
Krzysiek T.: No, na ten odcinek czekałem od samego początku sezonu i się nie zawiodłem. Matt Ryan jako John Constantine nie stracił na szczęście nic ze swojego uroku i charyzmy, dzięki czemu z łatwością stał się najjaśniejszym punktem tego odcinka. To było w sumie zabawne patrzeć, jak Ryan z łatwością usuwa w cień całą główną obsadę. Wracając jednak do samego epizodu, oczywiście oprócz niemal wszystkich scen z Johnem, bardzo podoba mi się w tym sezonie rozwój kapitana Lance. Od lat bawi mnie jego stale zaciśnięta szczęka, ale nigdy nie wątpiłem, że aktor ten może grać trzy razy lepiej niż to, co cały czas pokazywał. Odkąd jego rola się zwiększyła, świetnie sobie radzi. ARROW nadal jest serialem w porywach średnim, ale właśnie takie epizody jak te sprawiają, że nawet przez myśl nie przychodzi mi odstawienie go na bok.
Teaser serialu PREACHER
Olaf: Nie bardzo mnie ten trailer jara. Będę musiał zobaczyć aktorów w akcji, żeby się przekonać czy to się uda. Nie spodziewam się niczego tak fajnego, jak komiks, ale mam jednak nadzieje, że dobrze wykorzystają licencję.
Krzysiek P.: Obejrzałem go już kilka razy i dalej nie wiem, co o nim sądzić. KAZNODZIEJA to jeden z moich ulubionych komiksów, który (wraz z SANDMANEM i THE INVISIBLES) sprawił, że wróciłem do ich czytania. Czy serial, choć częściowo, odda elementy, które tak bardzo lubiłem w oryginale? Na razie za wcześnie, aby to powiedzieć. Gdybym nie znał komiksu, to wypuszczony trailer na pewno nie pozwoliłby mi ocenić o czym ów serial ma być tak naprawdę (wyjątkowo mało w nim jakichkolwiek oznak wątków nadprzyrodzonych, chociażby). Na pewno podobał mi się jednak montaż zwiastuna, a od strony technicznej serial zapowiada się na pozycję z naprawdę wyższej półki. Także Dominic Cooper przyciąga uwagę swoją rolą. Czas pokaże czym tak naprawdę, będzie serialowy KAZNODZIEJA.
Dawid: Te półtorej minuty jakoś bardzo nie wpłynęły na to, czy zdecyduję się sięgnąć po ten serial, czy też nie, bo i tak to zrobię. Obejrzałem go bez jakichś większych emocji, bo tak naprawdę niewiele się z niego można dowiedzieć na temat fabuły. Aktor wcielający się w rolę tytułowego kaznodziei nie robi najlepszego wrażenia, dobrze z kolei zapowiada się serialowa wersja Cassidy’ego. Klimat zapewne średnio ma się do tego, co można było doświadczyć czytając komiksowy pierwowzór, ale cały czas mam nadzieję, że zostanę przez twórców pozytywnie zaskoczony.
Krzysiek T.: Obejrzałem, nie odrzucił mnie tak jak LUCIFER, ale tez daleko mi do zachwytów. Jest ok pod względem montażu, lecz gdyby to nie była ekranizacja znanego komiksu, pewnie nie zainteresowałbym się tą produkcją po takim trailerze. Ale... Totalnie nie śledziłem nowinek castingowych do PREACHERA i nie wiedziałem, że Cassidy'ego zagra Joe Gilgun. Facet był jedynym powodem, dla którego obejrzałem całe Brytyjskie "Misfits" i jeśli tu ma zagrać postać równie obleśną co Rudy Wade, to ja... jestem kupiony :)

Źródła: zdjęć: comicbook.com

4 komentarze:

  1. O cholera. Zapomniałem, że też miałem napisać opinie. :-P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje opinie:

    "The Flash".(2x05)
    Z tym odcinkiem mam jeden problem, o którym już pisałem: to, że ani bohaterowie, ani nawet scenarzyści zupełnie nie przejmują się tym, że ci pierwsi nie znali prawdziwego Harrisona Wellsa i traktują Wellsa-2 niesprawiedliwie z powodu tego, co zrobiła kompletnie inna osoba - Eobard Thrawne. Zresztą, sam Wells mi się nie podoba, bo jest na siłę tak bardzo chamski i tajemniczy. Wątki romansowe jakoś mi nie przeszkadzają, bo Cisco był przeuroczy, a Jay i Caitlyn stali się dla mnie takim tłem, na które ledwie zwróciłem uwagę (zresztą, też mi się zdaje, że Killer Frost okaże się Caitlyn-2). Za to Patty to z całą pewnością moja ulubiona bohaterka z serialu tego typu (od Smallville do The Flash) i będę niezadowolony, jeśli okarze się Zoomem (coś więcej o tej teorii?), zwłaszcza że moim zdaniem nic na to nie wskazuje.

    "iZombie" (2x04-05)
    Niestety, cały 2. sezon na razie zawodzi, bo zamiast gęstej jak śmietana intrygi kryminalnej powróciliśmy do związku Liv i Majora - zupełnie porzucając np. rodzinę Moore'ów, co zapowiadało się arcyciekawie. Nudzą się też przemiany Liv, bo o ile w pierwszym sezonie potrafili zrobić coś naprawdę zróżnicowanego i momentami kreatywnego (schizofrenia!), to teraz kręcą się w kółko - w tych odcinkach było to widać bardzo dobrze, bo ani jeden, ani drugi mózg w ogóle jej zbytnio nie zmieniły; wątek Maxa Ragera zaś jest dla mnie niezrozumiały i wypełniony traficznymi postaciami. Coraz bardziej wkurza mnie też bezradność Clive'a.
    BTW Serial może przedstawiać prawdę - w tym tydniu widziałem dwóch ziomów wyglądających jak zombie z "iZombie", tak więc strzeżcie się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest jakaś wielka teoria, bardziej przeczucie. Po prostu oglądnąłem/przeczytałem już wystarczającą ilość średnich rzeczy, żeby widząc podobny zabieg fabularny domyślić się co się stanie. Nie oznacza to jednak, że będę zaskoczony jeżeli stanie się inaczej. Wygląda to tak- scenarzyści spróbują jakoś emocjonalnie przedstawić Zooma, a póki go w ogóle nie ma to ciężko to zrobić. Za to jeżeli Zoomem jest Patty to od razu jak go przedstawią mamy już związane z nim jakieś uczucia + "ola boga to cały czas była ona?? Tak chciała podejść Barregoo???". Po za tym cała postać Patty od pierwszego momentu jest podejrzana, jakoś tak skacze i krzyczy cały czas "PATRZCIE JESTEM UROCZA I NIESZKODLIWA". Mają wobec niej jakieś plany nie wiem tylko jakie. Albo okaże się sympatią Barrego na długo(eeee taka tandeta poza tym nie potrzeba wtedy tak uwydatniać jej charakteru. Iris jakoś mogli normalnie przedstawić w 1 sezonie), albo będzie jakiś (bardziej od romansu) tandetny zwrot akcji czyli (cały mój domysł polega na tym, że Flash nie jest jakimś wybitnym serialem :D w ramach tego) albo ją zabiją, albo dostanie moc, albo okaże się Zoomem. Ew mogą pojechać po bandzie bycia średnim i zrobić tak, że Zoom ją zabije (albo bezpośrednio albo pośrednio) a potem okaże się, że to ona jest Zoomem. Oby jednak zmniejszyła się ilość romansów w tym serialu, bo coraz częściej na jakichś głupich wstawkach cierpią przeciwnicy. Patty jako Zoom(/człowiek Zooma) by pasowała. Zoom mogły wtedy zniszczyć Flasha i psychicznie i fizycznie. Bo jeżeli jego wielki plan polega na rzucaniu randomowych przeciwniku i liczeniu, że może coś się stanie to jest ostro tępy.

      Usuń