Mamy ostatni dzień listopada, a zatem czas na krótkie
podsumowanie kolejnych czterech nowych serii od Vertigo, których pierwsze
numery zadebiutowały na przestrzeni ostatnich czterech tygodni. Czy i tam razem
warto zainteresować się ofertą zaprezentowaną przez ten imprint? Sprawdźmy.
UNFOLLOW #1
Umierający miliarder postanawia przeprowadzić na ludziach
pewien eksperyment. Twórca specjalnej aplikacji, która zrewolucjonizowała rynek
mediów społecznościowych obdarowuje 140 losowo wybranych posiadaczy telefonów
komórkowych częścią swojego majątku, przez co w jednej chwili stają się oni
multimilionerami.
Już pierwsze strony tego komiksu są intrygujące i zwiastują,
że wkrótce na pewnej wyspie może dojść do krwawej, tygodniowej rozgrywki z
udziałem dużej grupy „wybrańców”. Później tempo akcji spada, a scenarzysta
skupia się na zaprezentowaniu wybranych, kompletnie różnych pod względem
miejsca zamieszkania i prezentowanych wartości osób. Łączy ich tylko jedno – są
posiadaczami odpowiednika twittera na swoich telefonach, przez co los się do
nich uśmiechnął i mogą teraz zacząć niejako żyć od nowa. Mamy okazję zobaczyć,
jak przełomowe dla wielu z nich są to momenty, gdyż do niejednej z tych osób
śmierć właśnie zagląda w oczy. Co ciekawe, gościnnie pojawia się też pewien
gadający leopard?!
Pierwszy zeszyt nie powala jakoś poziomem, a służy jedynie,
aby zarysować ogólny kształt sytuacji i zachęcić do sięgnięcia po dalsze
odsłony. Dopiero w nich dowiemy się, jak dokładnie będzie przebiegał
eksperyment dotyczący odkrycia prawdy kryjącej się za ludzką naturą. Rysunki
nie są z najwyższej półki, ale też nie rażą jakoś strasznie w oczy. Drugi
zeszyt na pewno przeczytam, a później się zobaczy, w jakim kierunku to wszystko
zmierza. Na razie ciężko wyczuć, co z tego będzie. Może wyjść hit, ale równie
dobrze całość może okazać się niewypałem.
Ocena: 4-/6
SLASH & BURN #1
Opowieść o Rosheen, czyli dawnej piromance, która w dorosłym
życiu walczy z płomieniami jako strażak. Ogień całkowicie ukształtował jej
dzieciństwo sprawiając, że uzależniła się od niego. Jak się okazuje, nie
wszystkie demony przeszłości odeszły w niepamięć i główna bohaterka nadal
boryka się ze swoim uzależnieniem.
Pierwszy zeszyt pokazuje nam różne aspekty z życia Rosheen,
począwszy od wycinków z dzieciństwa spędzonego w sierocińcu, poprzez jej mały
romans z nowym detektywem, aż po jej chorą wręcz obsesję na punkcie
wszystkiego, co związane jest z ogniem. Jest kilka wątków, przez co każdy z
nich potraktowany jest zdawkowo i ma się wrażenie, iż scenarzysta chciał aż
nadto pokazać w premierowej odsłonie serii. A szkoda, bo przez to wszystko
śledztwo dotyczące tajemniczej śmierci z początku zeszytu przestało być
istotne, a najbardziej okazale wypadła scena ratowania bezdomnego.
Rysownik został bardzo dobrze dobrany, a jego ilustracje
fajnie oddają emocje Rosheen. Niestety zanosi się na to, że nie sięgnę po
kolejne odsłony tej serii, gdyż nie wciągnął mnie ten wstęp, a perypetie
głównej bohaterki są według mnie ciekawsze dla żeńskiej części odbiorców. Nie
moje klimaty, może Wam podpasuje.
Ocena: 3-/6
RED THORN #1
Dziewczyna o imieniu Isla powraca z Ameryki do rodzinnej
Szkocji, aby zająć się między innymi poszukiwaniami zaginionej przed laty
siostry. Przy okazji do życia budzi się jedyny ocalały i uwięziony przez lata w
podziemiach miasta pogański półbóg – Thorn.
Jest to jeden z tych tytułów od Vertigo, na które czekałem
najbardziej. Scenarzysta zachowuje się tutaj trochę tak, jakby został zmuszony
do przyspieszenia tempa i chciał jak najszybciej przejść do kulminacyjnego
momentu tego numeru. Akcja rozgrywa się jak dla mnie zbyt szybko, jak na jeden
zeszyt, przez co ulatuje z tego komiksu trochę magii i specyficznego klimatu.
Isla okazuje się ciekawą postacią, pojawia się motyw z ożywającymi rysunkami, a
niewidziana nigdy przez nią Laura może mieć z nią więcej wspólnego, niż by się
wydawało. Na razie nic nie wiemy na temat tytułowego Thorna, który zapewne
przejmie pałeczkę już w kolejnym zeszycie.
Nie da się ukryć, że cała historia jest nader interesująca i
bez wątpienia warto zaczepić się przy tej serii na dłużej. Zwłaszcza, że mocnym
punktem są tutaj rysunki w wykonaniu Meghan Hetrick. Spodziewałem się wprawdzie
zupełnie innego rozpoczęcia tej serii, ale i tak nie ma zbytnio co narzekać,
tylko czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
Ocena: 4,5/6
JACKED #1
Josh to mężczyzna w średnim wieku, który w akcie desperacji
sięga po oferowane w sieci, ulepszające życie tabletki. Efekty są lepsze, niż
się spodziewał i zostaje obdarzony supermocami. Szybko okazuje się jednak, że
nowe zdolności uzależniają, a oprócz tego mają pewne nieoczekiwane skutki
uboczne.
Eric Kripke ukazuje nam prosty i nieskomplikowany pomysł,
który bardzo szybko i przyjemnie się czyta. Ojciec rodziny cierpi na kryzys
wieku średniego, ma problemy z żołądkiem, prostatą, kolanem. W dodatku nadal
nie może znaleźć pracy i stracił wszelkie uznanie w oczach żony oraz dzieci.
Wszystko zmienia się w momencie, gdy za namową brata kupuje poprzez internet
specyfik, który robi z niego Supermana. Cały numer jest dobrze rozpisany,
zaczynając od intrygującego początku, poprzez szczegółowe ukazanie szarego,
mizernego i pozbawionego sensu życia Josha, aż po niespodziewany obrót sytuacji
pod koniec. Ogląda i czyta się to niczym dobry serial, a całość wciąga
niczym... dobry narkotyk.
Każdy zastanawiał się przynajmniej raz, jakby to było, gdyby
posiadał supermoce. Tutaj mamy okazję zobaczyć jeden z takich przypadków i na
przestrzeni kolejnych numerów zapewne poznamy konsekwencje, jakie niesie ze sobą
zażycie „Jacked”. Zabawny i zachęcający do dalszego czytania numer,
zdecydowanie dla dorosłego odbiorcy.
Ocena: 5/6
Od powoli rozkręcającego się UNFOLLOW, poprzez słabsze
jakościowo SLASH & BURN, aż po rokujące dobrze na przyszłość RED THORN oraz
nadspodziewanie dobre od początku do końca JACKED. Tak w skrócie wyglądał
listopad od strony Vertigo, który pod względem nowej oferty prezentuje się ciut
gorzej, niż październik. Teraz czekam, tyle że już z trochę mniejszymi emocjami na to, co przyniesie ze sobą grudzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz