Pierwsze wydanie zbiorcze
zostawiło po sobie całą masę pozytywnych doznań. Poprzeczko została postawiona
bardzo wysoko i tym samym oczekiwania wobec kolejnych historii w ramach serii
SUPERMAN stały się z mojej strony jeszcze większe. Zakup drugiego tomu stał się
bardzo szybko oczywistą sprawą dla miłośnika przygód super taty i jego
niezwykłej rodziny. Przed przystąpieniem do lektury omawianego komiksu jak mało
kiedy nie miałem żadnych wątpliwości, że czeka mnie tylko i wyłącznie przyjemnie
spędzony czas, i że zakończę go z poczuciem wewnętrznego zadowolenia. I już
teraz oznajmiam, że się nie zawiodłem.
SON OF SUPERMAN był
kilkuczęściową historią kręcącą się głównie wokół postaci Eradicatora. Tym
razem dla odmiany scenarzyści dostarczają nam aż cztery różne historie
składające się z jednego lub dwóch zeszytów. Takie odejście od standardów,
czyli nie pisanie na siłę arcu pod kątem upakowania go później w wydanie
zbiorcze jest jak najbardziej pozytywnym zjawiskiem i przeważnie owocuje wyższym
poziomem prezentowanych opowieści. Nie inaczej jest w tym przypadku. Krótsze
rozdziały świetnie sprawdzają się w tej jakby nie patrzeć rodzinnej serii i
pozwalają ukazać kompletnie różne strony bycia Supermanem.
Otwierająca album najkrótsza
opowieść jest prawdziwą perełką i przykładem na to, jak genialnym medium
potrafi być komiks. Stanowi ona mały epilog do ciężkiego starcia z Eradicatorem
i zasłużoną chwilę wytchnienia dla całej super rodzinki. Rodzina Smithów udaje
się wieczorem na wiejski jarmark, gdzie ma okazję do lepszej integracji ze
społecznością Hamilton Country. Lekka, zabawna i pełna rodzinnego ciepła
odsłona, której małego, dodatkowego dreszczyku emocji oraz humoru dostarcza
potajemna interwencja Clarka. Dawno nie było tak oryginalnego zeszytu z
Kal-Elem w roli głównej, który według mnie śmiało nadaje się do wyróżnienia w
kategorii zeszytu roku. Zresztą sami sprawdźcie i oceńcie.
Druga historia to hołd oddany
NOWEJ GRANICY i tym samym jej wielkiemu twórcy - Darwynowi Cooke'owi, który zmarł
w maju 2016 roku. Superman, Superboy oraz Krypto trafiają przypadkowo na
Ziemię-21, a konkretnie na niezwykłą wyspę pełną dinozaurów oraz reliktów z
Drugiej Wojny Światowej. Odnajdują ślady po grupie zwanej The Loosers (nie
czytałem polskiej wersji NOWEJ GRANICY, ale domyślam się, że zostali nazwani
Straceńcami czy coś w tym stylu), której kilku członków wyruszyło w 1945 na
misję uratowania Ricka Flaga. Te dwa zeszyty to sentymentalna i pełna nawiązań
wycieczka w przeszłość. Walka bark w bark z kapitanem Stormem, czy też
wzruszająca scena, gdy ojciec z synem odczytują inskrypcję Johnny'ego Clouda w
jaskini to jedne z tych momentów, które zapierają dech w piersiach. Całość
super zobrazowana przez Douga Mahnke.
Trzecia w kolejności opowieść
to preludium i zapowiedź tego, co zobaczymy później na łamach serii SUPER SONS.
Jej głównymi bohaterami są Superboy oraz Robin, którzy zostają przez swoich
ojców poddani specjalnym testom, mającym na celu nauczyć ich współpracy i
wzajemnego zrozumienia. Ze względu na skrajnie różne charaktery chłopców (przykładowo
Damian ma w Rebirth dziwną tendencję do porywania i przeprowadzania testów, a
Jon dopiero poznaje swoje często trudne do okiełznania moce) dochodzi do
częstych i nieuniknionych zgrzytów, a przy tym mnóstwa zabawnych sytuacji,
humorystycznych dialogów i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Swoje małe pięć minut
dostaje również bat-krowa. Bruce oraz Clark stawiają na zupełnie różne metody
wychowania swoich synów, ale przyświeca im praktycznie ten sam cel. Superman i
Batman wyjątkowo nie występują tutaj jako superbohaterowie, tylko troszczący
się o przyszłość własnych pociech rodzice. Tym bardziej warto przeczytać i
zobaczyć ich w tej nietypowej, jakże innej i zdecydowanie trudniejszej roli.
Zamykająca zbiór opowieść trochę
mniej przypadła mi do gustu. Była dobra, ale na tle wcześniejszych trzech po
prostu prezentuje się mniej epicko, wyjątkowo. Jest to tak naprawdę bardziej
opowieść z Frankensteinem i jego żoną w rolach głównych, a mniej związana z
Clarkiem i Lois. Okazuje się, że Hamilton County skrywa w sobie różne
tajemnice. Jedna z nich wychodzi na jaw w tych dwóch zeszytach, zaś kolejna
wypłynie na powierzchnię dopiero za jakiś czas. Warto zaznaczyć, że wyjątkowo
nie pojawia się tutaj postać Jona.
Od strony graficznej nic się
nie zmieniło, gdyż odpowiadają za nią ci sami specjaliści, co w pierwszym
tomie. Oznacza to zatem, że nadal mamy do czynienia z prawdziwą ucztą dla oczu,
gdy przychodzi podziwiać ilustracje Jorge Jimeneza (#7), Douga Mahnke (#8-9,
#12-13) oraz Patricka Gleasona (#10-11). Rzadki to dzisiaj przypadek, aby nad
jedną serią pracowali trzej różni plastycy, z czego każdy znajduje się wysoko
na liście moich ulubionych artystów, a do tego jeszcze każdy w wysokiej formie.
Oczywiście nie można pominąć wkładu ze strony osób odpowiedzialnych za tusz i
kolory. Dzięki nim wszystkim mogłem czerpać jeszcze większą przyjemność z
lektury omawianego komiksu.
Jak w większości drugich tomów
z logo Rebirth na okładce, w ramach dodatków otrzymujemy jedynie galerię okładek
alternatywnych. W tym przypadku jest to sześć grafik autorstwa Andrew Robinsona
oraz jedna wykonana przez Kennetha Rocaforta.
Komiks TRIALS OF THE SUPER SON
potwierdza tylko słuszność drogi, jaką wraz z początkiem Rebirth obrał duet
Peter Tomasi/Patrick Gleason. Seria SUPERMAN pod ich kierownictwem to cały czas
najlepszy tytuł wydawany przez DC i przede wszystkim utrzymany zostaje
niezwykły klimat z pierwszego tomu. Wszystkich, którym przypadła do gustu
poprzednia historia z udziałem Eradicatora i zastanawiają się, czy twórcy nadal
wykonują dobrą robotę w świecie Człowieka ze Stali uspokajam, że tak właśnie
jest. Mało tego - jest chyba nawet jeszcze lepiej. Jeśli jeszcze nie
wciągnęliście się w tą serię, to jak najszybciej nadróbcie zaległości, bo to
kawał dobrej rozrywki na wysokim poziomie.
Ocena: 5,5/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów SUPERMAN #7 - 13.
Jeśli jeszcze nie macie swojego egzemplarza, to możecie go nabyć między
innymi w sklepie ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz