Alex Ross, czyli jeden z
najbardziej rozpoznawalnych pod względem stylu rysowników komiksowych, a także
autor panoramy zdobiącej całą kolekcję jest głównym architektem, który
przyczynił się do stworzenia maksi serii SPRAWIEDLIWOŚĆ, jaka prezentowana jest
zarówno w ramach dwudziestej, jak i dwudziestej pierwszej odsłony WKKDC. Jest
to drugi już z rzędu dubel w kolekcji Eaglemossa, ale podobnie jak opisywany
niedawno LEX LUTHOR: CZŁOWIEK ZE STALI, historia ta należy do szerokiego grona
pozycji, z którymi prędzej czy później warto się zapoznać. Osobiście nie
posiadam bogato wyposażonego w dodatki, opasłego wydania od Muchy. Podzielone
przez WKKDC na dwie części wydanie jest zatem moją pierwszą stycznością z tym
określanym przez wielu monumentalnym, wielce znaczącym dla całej historii DCU dziełem.
Komiks zaczyna się jak u
Hitchcocka, czyli od zniszczenia całej planety. Kilku złoczyńców ma ten sam
sen, który świadczy o tym, że Liga Sprawiedliwości prędzej czy później
doprowadzi do zniszczenia Ziemi. Superłotrzy pod wodzą Lexa Luthora
postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce, zanim nie będzie za późno. Superman i
spółka krok po kroku i z niespodziewaną łatwością zostają usunięci z pierwszego
planu, a rolę opiekunów rodzaju ludzkiego przejmują dotychczasowi złoczyńcy. Duża
w tym zasługa jednego z członków JLA, który (nie wiedzieć czemu, bo ciężko
logicznie takie zachowanie wytłumaczyć) przechowywał w mało bezpiecznym miejscu
informacje pozwalające m.in. poznać sekretną tożsamość każdego członka zespołu.
Scenarzysta Jim Krueger z pomocą Alexa Rossa opowiadają swoją historię z
perspektywy tych teoretycznie złych, którzy w jasny i prosty sposób udowadniają
światu, kto tak naprawdę stoi po stronie dobra. Na pierwszy rzut oka robią oni
to, czego członkowie Ligi Sprawiedliwości nie potrafili uczynić - wykorzystują
swoje niezwykłe moce oraz umiejętności, aby uleczyć ludzkość z bólu, głodu, wszelkich
ułomności. Wygląda na to, że powoli nastaje początek zupełnie nowej, lepszej
ery dla mieszkańców Ziemi. Luthor i jego sojusznicy zarzucają JLA, że poprzez
swoją bezczynność i obojętność na codzienne ludzkie problemy są oni takimi
samymi zbrodniarzami, za jakich uważa się chociażby więźniów Arkham.
Dotychczasowa służba Ligi uznana zostaje jako jedno wielkie niepowodzenie, czas
zatem, aby ktoś inny spróbował na tym polu swoich sił. Pytanie tylko, czy taka
zmiana wyjdzie ludziom na dobre, gdyż jak wiadomo po złoczyńcach można
spodziewać się wszystkiego.
W opowieści Kruegera przewija
się bardzo dużo postaci ze świata DC, a także co pewien czas umieszczane są
jakieś easter eggi. Warto wspomnieć przy tej okazji o zabawnej reklamie z
udziałem Plastic Mana, czy też klub o nazwie Batcave.
Za stronę graficzną komiksu
odpowiadają mniej znany Doug Braithwaite (ołówek) oraz zdecydowanie bardziej
popularny Alex Ross, który wykończył w piękny, malowniczy i bardzo realistyczny
sposób prace kolegi po fachu. Oczywiście można nie lubić stylu prezentowanego
przez Rossa, gdyż ma on ewidentną tendencję do przerysowywania superbohaterów,
ukazywania ich bardziej jako bogów, a mniej jako ludzi. Często też przeszkadza
zbyt duża ilość postaci oraz wydarzeń rozgrywających się zarówno na pierwszym
planie, jak i w tle. Nie można jednak absolutnie odebrać temu artyście, że jest
prawdziwym mistrzem w swoim fachu, który oddaje pracy całe swoje serce i
potrafi tak zaczarować czytelnika swoją dbałością o szczegóły, że ten bardzo
często całkowicie zapomina o scenariuszu i delektuje się bez reszty każdym
kadrem. Jeśli patrzeć tylko na szatę graficzną, to rzeczywiście komiks ten w
pozytywnym znaczeniu tego słowa wyróżnia się na tle dotychczasowych albumów,
jakie ukazały się w ramach WKKDC i obok DŁUGIEGO HALLOWEEN jest dla mnie taką
wizualną perełką pośród pierwszych 20 tomów.
Pod koniec tradycyjnie
umieszczono przedruk starszej historii, tym razem jej głównym bohaterem jest
Aquaman. W swojej pierwszej komiksowej przygodzie z roku 1941 Aquaman ratuje
załogę zatopionego statku i rozprawia się z odpowiedzialnymi za atak Niemcami.
Można z ciekawości porównać sobie pierwotną wersję postaci stworzoną przez
Norrisa i Weisingera do tej dzisiejszej, a także pośmiać się czytając, że
ojciec nauczył Aquamana... oddychać tlenem z wody!
Dwudziesty tom jest na
pierwszy rzut oka jednym z tych grubszych. Niestety w ramach dodatków jest
bardzo ubogo, gdyż dołączone zostają raptem dwie grafiki autorstwa Rossa. Nie
starczyło tym razem miejsca nawet na galerię okładek, być może wszystkie 12
zostaną umieszczone pod koniec kolejnego tomu.
Najnowszy tom WKKDC dostarczył
sporą dawkę pozytywnych wrażeń, które wynikają przede wszystkim z przepięknych
malunków, jakie zdobią ten komiks, i od których często trudno oderwać oczy. Przyznam
jednak szczerze, że pierwsze sześć zeszytów nie zrobiło na mnie równie piorunującego
wrażenia odnośnie scenariusza. Właściwie nie można na ten temat zbyt długo się
rozpisywać. Akcja toczy się o dziwo w trochę zbyt wolnym i nużącym tempie, bez
większych zaskoczeń i ani się spostrzeżemy, a już docieramy do końca pierwszej
części. Brakuje na tym etapie tego czegoś, co rzeczywiście potwierdzałoby
epickość i wyjątkowość historii, z którą przyszło mi się zmierzyć. Cóż, być
może dalsza część będzie bardziej trzymała w napięciu, gdyż przepiękne rysunki
znaczą bardzo wiele, ale to jednak nie wszystko, o co w komiksie
superbohaterskim chodzi.
Ocena: 4/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów JUSTICE #1 - 6 oraz MORE
FUN COMICS #73.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz