Okazjonalne crossovery, czyli
wydarzenia krzyżujące serie w ramach jednej rodziny tytułów, mają to do siebie,
że nawet najwybitniejszy scenarzysta musi podporządkować się nie tylko
ustaleniom „góry”, ale także i wziąć pod uwagę aktualną pracę pozostałych
kolegów po fachu. Z mojego doświadczenia spędzonego nad komiksami wynika, że
przez to wszystko w większości przypadków crossovery takie „zamulają” nawet
topowego twórcę, który dostosowuje się do poziomu pracującego nad danym
projektem zespołu. Greg Pak był trochę przyblokowany i nie pokazał pełni swoich
umiejętności w czasie historii Doomed, ale
byłem więcej niż pewien, że w kolejnych odsłonach serii poziom wywinduje w
górę. Siódmy tom serii, a zarazem trzeci spod pióra Grega Paka to pozorne
uspokojenie atmosfery po wielkiej, epickiej walce o ocalenie Ziemi przed
Brainiacem. Jest to jednak cisza przed burzą, która tym razem nawiedza spokojne
miasteczko Smallville.
Minęły dwa miesiące od zwycięskiego
starcia z Brainiacem i uporania się przez Supermana z „Doomsdayowym” wirusem.
Dyżurny obrońca Metropolis powraca do świata żywych naładowany pozytywną
energią oraz z lekką zmianą wizerunku, a konkretnie z bujną brodą. Ostatnio
widzieliśmy brodatego eSa pod koniec lat 80. ubiegłego wieku, kiedy udał
się na dobrowolne zesłanie i opuścił Ziemię (patrz zbiór SUPERMAN: EXILE). Jak
widać, twórcy poszli tym samym tropem i ponieważ po raz kolejny Ostatni Syn Planety
Krypton zniknął na dłuższy czas z powierzchni trzeciej planety Układu Słonecznego,
znów widzimy go z zarostem.
Klimatycznie nowa historia jest
kompletnie różna, i to pod każdym względem, od tego, z czym mieliśmy do
czynienia tom wcześniej. Twórcy serwują nam właściwie trzy oddzielne historie,
z czego pierwsza jest najdłuższa i najciekawsza, i która stanowi w pewnym
sensie epilog do ataku Brainiaca na Metropolis. Czytając przygody Supermana,
Lois oraz Johna Henry’ego w spowitym przez tajemniczą mgłę, odciętym na chwilę
od reszty świata Smallville ma się wrażenie, jakby była to mieszanka kilku
różnych opowieści spod pióra Stephena Kinga. Jest to niewątpliwie poruszająca, mroczna,
przerażająca i przepełniona horrorem na każdym kroku opowieść, w której
największym przeciwnikiem dla tytułowego bohatera jest jego własny strach. Wcześniejsza
ingerencja Doomsdaya w Phantom Zone ma poważne reperkusje dla mieszkańców
Smallville, którzy na swój sposób próbują zażegnać niebezpieczeństwo. W tej
historii z udziałem różnych zombie, czy też potworów karmiących się ludzkimi
emocjami, główne skrzypce odgrywa złoczyńca o pseudonimie Ultra-Humanite, który
jest kompletnie nową, znacznie bardziej przerażającą wersją jednego z
klasycznych przeciwników Supermana. Tak właściwie z poprzednimi złoczyńcami o
tym samym pseudonimie kompletnie nic go nie łączy, a dodatkowo jego historia
przeplata się z historią młodego Kal-Ela. Sam wygląd, jak i sposób żerowania na
strachu swoich ofiar czyni go jednak ciekawą i oryginalną postacią. Nie zawsze
przeciwnika można pokonać potężnym ciosem, czasami trzeba liczyć jedynie na
siłę własnego umysłu, pomysłowość oraz opanowanie. Trzeba zmierzyć się z
najgłębiej skrywanymi lękami i dokonać osobistego poświęcenia, aby ocalić
ukochane osoby, ukochane miasto. I tak jest właśnie w tym przypadku.
Dla pewnego urozmaicenia, oprócz
głównego wątku, zbiór ten zawiera również historię z udziałem Bizarro. Jest to
kompletna zmiana klimatu i w pewnym sensie zbalansowanie powagi oraz mroku,
jakie spowijały serię przez ostatnie cztery numery. Przygody Supermana w
Bizarroworld, który to świat jest pod każdym względem parodią i odwrotnością
znanej nam Ziemi, zdecydowanie mogą się podobać. Dziwna sprawa, gdy Clark
znajduje bratnią duszę i zrozumienie jedynie w oczach złoczyńcy, podczas gdy
wszyscy inni wydają się postępować na przekór logice. Twórcy nawiązują tutaj
także do ostatniego starcia eSa z Doomsdayem oraz pokazują oryginalny sposób, w
jaki Człowiek ze Stali pozbywa się zarostu. Dużo szalonego poczucia humoru, a
Kuder ma okazję pokazać się rysunkowo z nieznanej mi do tej pory, bardzo „kreskówkowej”
i bardzo interesującej strony. Jest to możliwość poznania wersji Bizarro w
wykonaniu Paka oraz Kudera, która jednak nie ma wiele wspólnego z jeszcze
lepszą interpretacją tej postaci, jaką zaserwowano pod szyldem „DC You”.
Żeby nie było tak fajnie, DC
postanowiło dołączyć do siódmego tomu ACTION COMICS zeszyt wydany z okazji
miesiąca spod znaku Futures End. One-shot stworzony przez gościnnych artystów,
który nie ma żadnego powiązania ze wspomnianym Futures End ani też z
pozostałymi historiami zawartymi w tym tomie. Jest to taki jednorazowy powrót
znanego z dawniejszych czasów piaskowego Supermana, który obdarowuje na chwilę
stojących na życiowym zakręcie ludzi mocami, dając im inspiracje do zmiany
nastawienia, zachowania, postrzegania siebie oraz bliskich. Może kogoś ten
zeszyt poruszył, dla mnie było to dosyć słabe i takie przesadnie, na siłę
sentymentalne.
Czas na krótkie podsumowanie. Seria
ACTION COMICS po przerwie, podczas której zaangażowana była w projekt pod
tytułem Doomed, powróciła na właściwe
tory. Jest to bardzo dobra, pod względem poziomu, pozycja, oczywiście jak na
wszelkie standardy związane ze światem Supermana w ramach New 52. Nietypowa i
oryginalna historia z gatunku horroru, która teoretycznie nie powinna sprawdzić
się w przypadku takiej postaci, jak Człowiek ze Stali, nieoczekiwanie okazała
się ciekawa i wciągająca. Greg Pak oraz Aaron Kuder pokazują, że zarówno w
mrocznych, jak i humorystycznych klimatach czują się wybornie i jeśli tylko
dostaną w miarę wolną rękę od edytorów, to gwarantują wysokich lotów historię. Szukacie
oryginalnej, dobrze zilustrowanej i praktycznie niewymagającej znajomości
żadnych wcześniejszych wydarzeń opowieści z Kal-Elem w roli głównej? Być może
ten komiks jest właśnie dla Was.
Ocena: 4,5/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów ACTION COMICS #36 – 40
oraz ACTION COMICS: FUTURES END #1
Oczywiście komiks jest do nabycia w sklepie ATOM Comics
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz