Każdy
z Was na pewno pamięta, od czego zaczynał swoją przygodę z czytaniem komiksów.
Jeśli chodzi o mnie, to właśnie HUSH otworzył mi oczy i zachęcił do sięgnięcia
po dalsze losy Mrocznego Rycerza. Premiera BvS zbliża się wielkimi krokami,
więc to idealna pora na zrecenzowanie słynnego dzieła Jepha Loeba i Jima Lee.
Jeph
Loeb postawił sobie zadanie stworzenia kolejnej intrygującej historii
detektywistycznej z udziałem Batmana. Postanowiono nie konfrontować go z
którymś z dobrze znanych przeciwników, tylko nadać historii świeżości i
unikalności, wprowadzając do gry zupełnie nową postać. W tym celu do życia
powołano tytułowego Husha.
Pewnie
każdy, kto już czytał HUSHA, wie, że misterne budowanie intrygi nie poszło
Loebowi tak dobrze, jak planowano, ale rozmach dzieła robi wrażenie. Podczas
ponad 300 stron lektury otrzymujemy szybką akcję od pierwszej do ostatniej
strony, sporo świetnie sportretowanych postaci oraz jeden z najbardziej
epickich pojedynków Mrocznego Rycerza z Człowiekiem ze Stali. Kent będący pod
wpływem Poison Ivy został zmuszony do stoczenia walki ze swym przyjacielem.
Wayne uzbrojony w pierścień z kryptonitem musi powstrzymać Supermana i wyzwolić
go spod wpływu toksyn Ivy. Jim Lee wykonał świetną robotę podczas całego
komiksu, ale to właśnie starcie dwóch herosów najbardziej zapada w pamięć. Jaki
był wynik pojedynku? Przeczytajcie, to się dowiecie.
Jak
wspominałem wyżej, na potrzeby komiksu wykreowano zupełnie nowego złoczyńcę.
Thomas Elliot, czyli tytułowy Hush, to najlepszy przyjaciel z dzieciństwa
Bruce`a Wayne`a. Gdy był dzieckiem, jego rodzice mieli wypadek samochodowy.
Młody Wayne złożył mu obietnicę, że jego ojciec ich uratuje. Nie wszystko
poszło tak, jak powinno, i znajomość chłopców się urwała. Po latach powraca on do
miasta jako chirurg, by pomóc przyjacielowi.
Bardzo
lubię tę postać. To zmotywowany, inteligentny i śmiertelnie groźny przeciwnik.
Jest zarówno świetnym strategiem, jak i wojownikiem. Przez większość czasu nie
wychodzi z cienia, choć niestety czytelnik zna jego tożsamość praktycznie od
samego początku. Myślę jednak, że potencjał postaci nie został całkowicie
wykorzystany przez scenarzystę. Loeb miał bardzo interesujący pomysł, ale nie
potrafił utrzymać stabilnego poziomu całej historii.
Miejscami
było niestety przewidywalnie i cały komiks lekko na tym ucierpiał. Nie zmienia
to jednak faktu, że HUSH stanowi niesamowicie wciągającą, pełną akcji i
spektakularnych pojedynków opowieść. Scenarzyście bardzo dobrze wyszło jednak
pokazanie ludzkiego oblicza Batmana. Widać, że dręczą go wątpliwości, a emocje
często biorą górę nad zdrowym rozsądkiem. Mimo mnogości postaci, każda ma tu
swoje miejsce i jest tu z jakiegoś konkretnego powodu. Nic nie jest zrobione na
siłę.
Piękne
rysunki Jima Lee są wisienką na torcie. Każda postać sprawia bardzo dumne i
majestatyczne wrażenie. Wszyscy wyglądają aż przesadnie idealnie. Lee
niesamowicie mocno przyłożył się do pracy. Każdy kadr jest całkowicie
dopracowany i aż trzeba zatrzymać wzrok na dłużej przy tak dobrych rysunkach.
Nie wyobrażam sobie innego rysownika do zilustrowania tej historii. Dzięki temu
jakość komiksu mocno wzrosła.
Mam
ogromny sentyment do tej historii, więc zawsze będę bronił HUSHA przed krytyką.
Każdy komiks ma swoje wady i zalety. Mimo słabszej końcówki tutaj zdecydowanie
przeważają te drugie. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji, to koniecznie musicie
przeczytać.
Ocena końcowa: 4,5/6
Do kupienia w sklepie ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz