„Właśnie dlatego Superman działa solo”. Ten cytat, pochodzący z
niesławnego BATMANA i ROBINA, to jak dotąd jedyny przypadek, w którym
zasugerowano nam, że filmowy Człowiek Nietoperz zna się z Człowiekiem ze Stali.
Nigdy wcześniej i nigdy później na ekranie panowie nie mieli pojęcia o swoim
istnieniu.
Mimo że dwie największe ikony wydawnictwa DC swój wspólny tytuł dzieliły już w 1940 roku (New York World's Fair Comics), to do ich pierwszego właściwego
spotkania na łamach komiksu doszło dopiero dwanaście lat później w
siedemdziesiątym szóstym numerze serii SUPERMAN. Kolejną ważną do odnotowania
datą łączącą obu herosów był rok 1973. Właśnie wtedy pojawili się razem w
kreskówce. Mowa naturalnie o wyprodukowanych przez studio Hanna-Barbera SUPER
FRIENDS, gdzie towarzyszyli im także Wonder Woman, Robin oraz Aquaman. Wydawać
by się mogło, że filmowe, aktorskie spotkanie Batmana i Supermana nastąpi
szybciej niż za… czterdzieści lat. A jednak. Dojdzie do niego dopiero za kilka
dni. W oczekiwanej przez wszystkich produkcji pt. BATMAN V SUPERMAN: DAWN OF
JUSTICE.
Nie oznacza to oczywiście, że
nikt wcześniej nie próbował. Były ambitne plany, ale nic z nich ostatecznie nie
wyszło. Oddzielnie obaj pokazywali się w kinach czy w telewizji od dawna, ale
zaadaptowanie ich przygód na jednym ekranie okazało się zadaniem trudniejszym,
niż można by się tego spodziewać. Zdarzało im się za to krzyżować ścieżki z
innymi superbohaterami. Pisząc o aktorskich team-upach trzeba wspomnieć o dwóch
mocno kampowych odcinkach telewizyjnego show LEGENDS OF THE SUPERHEROES z 1979
roku. Batman wystąpił tam u boku m.in. Flasha, Zielonej Latarni, Kapitana
Marvela oraz Black Canary. Co więcej, w rolę Bruce’a Wayne’a wcielił się
wówczas sam Adam West, znany z serialu z lat 60. Niestety, zabrakło Wonder
Woman i Supermana. Na przeszkodzie stanęło to, że oboje pojawiali się już w
innych produkcjach. Diana w serialu z Lyndą Carter, a Clark Kent w filmach z
nieodżałowanym Christopherem Reeve’em.
W 1997 roku Liga Sprawiedliwych
była bliska powrotu do telewizji. Nakręcony przez stację CBS pilot serialu JUSTICE
LEAGUE OF AMERICA zebrał jednak tak negatywne recenzje, że nie doczekał się
nawet emisji w Stanach Zjednoczonych (a w Polsce ponoć już tak). I tym razem
twórcy mieli ograniczone pole manewru. Nie dość, że ponownie nie mogli skorzystać
z postaci Supermana i Wonder Woman to dodatkowo zabroniono im użyć Batmana. Kolejna
okazja przeszła fanom koło nosa. Z braku innych możliwości funkcję głównych
bohaterów musieli pełnić Flash, Green Lantern, Atom oraz znacznie mniej znane
Fire i Ice.
Tamten rok dla miłośników DC był wyjątkowo
kiepski także z jeszcze jednego powodu. Wspomniany BATMAN I ROBIN w reżyserii
Joela Schumachera okazał się gigantyczną klapą. Jak głoszą plotki Warner Bros. podobno
dość szybko chciało się z tej porażki otrząsnąć i już parę miesięcy później
rozważało realizację następnego filmu związanego z postacią Mrocznego Rycerza.
Jeśli wierzyć pogłoskom, studio myślało o adaptacji kultowego komiksu Franka Millera,
czyli THE DARK KNIGHT RETURNS. Bruce’a Wayne’a miałby zagrać tam Clint
Eastwood, a Jokera zmarły niedawno David Bowie. Czy WB planowało wiernie zekranizować
komiks i włączyć do historii również Supermana, który u Millera odgrywał
przecież niemałą rolę? Tego się raczej nie dowiemy.
O wiele większe szanse na
produkcję jawiły się przed projektem, wstępnie zatytułowanym… BATMAN VS
SUPERMAN. Film nie tylko tytułem mógł przypominać wchodzące za chwilę do kin
dzieło Zacka Snydera. Historia miała opowiadać losy starszego Człowieka
Nietoperza, który z ręki Jokera traci świeżo poślubioną żonę. Załamany Bruce winą
obarcza obecnego na ceremonii Clarka, po czym rozpoczyna śledztwo, mające
ustalić jak to możliwe, że klaun, którego uważał za zmarłego, powrócił. Trop
prowadzi go do Metropolis i zamkniętego w więzieniu Lexa Luthora. Po
przeróżnych fabularnych zawirowaniach Wayne dochodzi do wniosku, że zanim
dopadnie Jokera, najpierw musi pozbyć się Supermana. Dwaj herosi zaczynają
walczyć, ale z czasem Batman zdaje sobie sprawę, że Kal-El nie jest jego wrogiem.
Ostatecznie łączą siły, żeby razem pokonać swoich dwóch największych
przeciwników.
Podobnie jak u Snydera mamy zatem
doświadczonego Mrocznego Rycerza, mamy konflikt na linii Bruce-Clark, mamy
szalony plan Luthora, mamy też rozejm tytułowej dwójki. Kto wie, być może Goyer
przygotowując zarys scenariusza, inspirował się porzuconym skryptem do BATMAN
VS SUPERMAN? O filmie wiadomo naprawdę sporo - w Internecie łatwo można znaleźć
o wiele dokładniejsze streszczenia fabuły. Reżyserią miał się zająć Wolfgang
Petersen (twórca m.in. NIEKOŃCZĄCEJ SIĘ OPOWIEŚCI oraz AIR FORCE ONE), historię
napisał Andrew Kevin Walker (autor scenariusza do SIEDEM), a swoje poprawki
wprowadził jeszcze Akiva Goldsman (a to dość dziwne, zważywszy, że pracował
wcześniej nad… BATMANEM I ROBINEM). Z kolei datę premiery studio wyznaczyło na
lato 2004 roku. Niewiadomą pozostawała za to kwestia aktorów.
Na celowniku Warner Bros. byli
ponoć Jude Law, Josh Hartnett (obaj rywalizowali o rolę Supermana) oraz Colin
Farrell (potencjalny Batman). Swoich sił na castingu próbował również Tom
Welling, który wcielał się już wówczas w postać Kenta w telewizyjnych TAJEMNICACH
SMALLVILLE. Serialowy Clark na przestrzeni lat spotykał Aquamana, Flasha,
Supergirl, Green Arrowa czy też Martian Manhuntera, ale Bruce’a poznał dopiero
w komiksowej kontynuacji. Innym kandydatem do zagrania Mrocznego Rycerza w
produkcji Petersena był… Christian Bale.
Nim obsadzono dwie najważniejsze
role, wystąpiły pierwsze problemy. Reżyser skupił się na kręceniu TROI, a wytwórnia
zainteresowała się realizacją piątej części przygód Kal-Ela. Ekipa tymczasowo odłożyła
BATMAN VS SUPERMAN na półkę, a szanse na dokończenie prac znacznie zmalały. Temat
kilka razy powracał, ale raczej mało kto wierzył wtedy w powodzenie projektu.
Tym bardziej, że na horyzoncie pojawił
się George Miller. W 2007 roku twórca serii MAD MAX został mianowany reżyserem szykowanego
przez Warner Bros. filmu pt. JUSTICE LEAGUE MORTAL. Scenariusz przygotowany
przez małżeństwo Mulroneyów przedstawiał ukształtowaną, działającą już od lat
Ligę Sprawiedliwych. Tamtejszy Batman śledzi pozostałych członków JL, dzięki
czemu odkrywa ich wszystkie słabe punkty. Dane zebrane przez Człowieka
Nietoperza wpadają w ręce złowrogiego Maxwella Lorda, współpracującego z Talią Al
Ghul. Skojarzenia z komiksowym Tower of
Babel nasuwają się niemal natychmiast. Skompletowana przez Millera obsada
prezentowała się iście zaskakująco. Reżyser, zamiast na pierwszoligowe gwiazdy,
postawił na mniej rozpoznawalne nazwiska. Batmanem miał zostać zaledwie
21-letni Armie Hammer, a Supermanem anonimowy D.J. Cotrona. Także reszta ekipy
(Megan Gale, Adam Brody, Common, Santiago Cabrera) zapewne nikogo nie rzuciłaby
dziś na kolana.
O dziwo, o wstrzymaniu produkcji
JUSTICE LEAGUE MORTAL nie zadecydowało to, że w tym samym czasie powstawała
trylogia o Batmanie. Główną przyczyną był bowiem głośny strajk scenarzystów,
przez który Miller i spółka musieli chwilowo zastopować prace. Tych, jak łatwo
można się domyślić, już nie wznowiono. Kiedy doszły obawy związane z ryzykiem
przekroczenia budżetu, studio powiedziało „pas”. O szczegółach tamtej historii
dowiemy się prawdopodobnie z tworzonego przez Ryana Unicomba dokumentu, zatytułowanego
po prostu MILLER’S JUSTICE LEAGUE MORTAL. Obraz powinien trafić do zagranicznych
kin w 2018 roku.
Jak widać, nie brakowało okazji,
żeby zapoznać ze sobą dwóch największych herosów DC Comics. Zawsze jednak coś
stawało na drodze. A to kruczki prawne, a to kolidujące projekty, a to
niespodziewane czynniki zewnętrzne. To, co nie udało się poprzednikom, uda się Zackowi
Snyderowi. Do spotkania Batmana z Supermanem wreszcie dojdzie. Już za moment.
Oby wszyscy fani zapamiętali je na długo.
"Oby wszyscy fani zapamiętali je na długo."
OdpowiedzUsuńPowiedziałbym raczej: Oby było ono dobrze. Batmana i Robina też fani już długo pamiętają.
A tekst ogólnie bardzo fajny.
Ja tam nie czekam na ten film. Jest co najmniej 20 lepiej się zapowiadających (w tym animacje WB - Batman 1966, Suicide Squad, Marvele)...
OdpowiedzUsuńAnimacja Batman 1966? Pierwsze słyszę.
UsuńAno widzisz. Ode mnie można się bardzo wiele rzeczy dowiedzieć.
Usuń