poniedziałek, 21 marca 2016

Serialownia #18

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, "Serialownia" ląduje na blogu dopiero dziś. Ponadto nie będzie zbyt okazała, ponieważ w minionym tygodniu pojawiły się tylko trzy nowe odsłony seriali DC, z których każdy cieszy się wśród DCManiaków nieco mniejszą popularnością. Mimo to przestrzegamy przed spoilerami, a reszta w rozwinięciu posta.
GOTHAM 2x14: This ball of mud and meaness
Tomek: Gotham póki co nie jest w stanie powrócić na poziom sprzed przerwy. Odcinek ten miał kilka fajnych momentów. Szczególnie udana była wizyta w klubie Jokersów, ale przetykane one były scenami głupimi (po co Alfred zabierał ze sobą Bruce’a?) albo niewiele wnoszącymi (o dziwo – konfrontacja Bruce’a z Malonem). A ostatnia scena była już wyjątkowo kretyńska – Nygma rysujący, przy bardzo dramatycznej muzyce, znak zapytania na zdjęciu Gordona. Także kierunek, w który poszedł wątek Pingwina niespecjalnie mnie ucieszył. Tym bardziej że i tak wiadomo, iż jego łagodność będzie jedynie tymczasowa. Tak więc ostatecznie odcinek wypadł równie słabo co poprzedni.
Radek: Nie mam pojęcia, co powiedzieć o tym odcinku. Nie mam nic konkretnego do zarzucenia (poza idiotycznym jak zawsze Brucem Waynem), ale też przez 40 kilka minut zostawałem kompletnie obojętny na to, co dzieje się na ekranie. Na plus wybija się BD Wong jako Hugo Strange. Cieszy mnie wykorzystanie formuły Crane'a, oby jak najszybciej powrócił Scarecrow - zresztą najlepszy złoczyńca tego serialu.
SUPERGIRL 1x16: Falling
Dawid: Odcinek oczywiście w większości przewidywalny i według utartego schematu, gdzie dobra dziewczynka staje się nagle zła i sprawia przykrość swoich bliskim, a później wszystkiego żałuje. Mimo to pojawiło się kilka fajnych momentów. Zwłaszcza zachowanie Kary w pracy, nowe ciuszki, pewność siebie oraz sposób, w jaki potraktowała nielubianą koleżankę. Mój ulubiony motyw to z kolei wyrzucenie Cat Grant, a później końcówka, gdy obie rozmawiały już po wszystkim. Denerwowały mnie z kolei sceny z udziałem Olsena, czy też rozwiązanie z Henshawem, który nie wiedzieć czemu zdecydował się na takie, a nie inne wyjście z sytuacji. Scena z baru to z kolei chyba ukłon w stronę trzeciej części SUPERMANA. Ogólnie rzecz biorąc, może i będę w mniejszości, ale odcinek ten pomimo braku jakiejś epickości i szokujących zwrotów akcji (no poza tym z Marsjaninem) przyjemnie mi się oglądało.
Krzysiek T.: To ja może najpierw odniosę się do powyższej opinii. W mojej ocenie ujawnienie się Henshawa w tamtej sytuacji było jedynym rozsądnym (z jego punktu widzenia) sposobem, by uratować od wydaje się pewnej śmierci jednej z najbliższych mu osób na Ziemi. I kupuję to w taki sposób, w jaki nam to pokazano. Ogólnie oceniam odcinek ten na plus, bo chociaż kolejny raz wzięto dość utarte schematy z mitologii Supermana i przemielono je na setny sposób, to jednak w efekcie mogliśmy spojrzeć na Karę z nieco innej strony. Takiej, która momentami intrygowała oraz ciekawiła, a z całą pewnością całkiem dobrze wyglądała ;)
Radek: Może samo zachowanie Supergirl po wystawieniu na promieniowanie Czerwonego Kryptonitu nie było jakimś wyjątkowo oryginalnym czy rewelacyjnym wątkiem, ale przynajmniej zostało nieźle zagrane przez Melissę Benoist. Ciekaw jestem, jak zostanie dalej rozwinięty najlepszy moment tego odcinka - ujawnienie się Martian Manhuntera jako Hanka Henshawa.
LUCIFER 1x08: Et tu, doctor?
Radek: Bawiłem się dobrze jak zawsze. Dobrze, że dalej scenarzyści idą w stronę rozwoju głównej fabuły, zamiast skupiać się na śledztwie tygodnia - które zresztą było zaskakujące, ciekawe w oglądaniu i dobrze się spisało jako tło.
Krzysiek T.: Dobra, w momencie, w którym mój główny podejrzany w sprawie Palmetto został pokazany martwy, aż nazbyt stało się, że zwiększona w ostatnich odcinkach rola Dana przypadkowa być nie może. Ale generalnie odcinek na kolana nie rzucił, nie zawaham się nawet nazwać go jednym ze słabszych spośród dotychczasowych. Sprawa tygodnia była do rozwiązania nawet przez średnio rozgarniętego widza właściwie już po pierwszych scenach jej dotyczących, zaś główny bohater tym razem znacznie częściej irytował, niż bawił. Oby następnym razem było lepiej.

Źródła zdjęć: Comicbook.com oraz SpoilerTV

3 komentarze:

  1. Małe sprostowanie, bo nie wiem, czy Krzysiek dobrze mnie zrozumiał ;) Odnośnie denerwującego rozwiązania z Hankiem chodziło mi oczywiście o jego pozostanie na miejscu i poddanie się po tylu latach, a nie uratowanie Kary i pokazanie światu, że ktoś taki jak Manhunter istnieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby uciekł i stał się poszukiwanym przez własną organizację zbiegiem byłoby to taaaakie słabe ;) Zaproponowane rozwiązanie bardziej jednak mi pasuje.

      Usuń
    2. Wyobraźmy to sobie:

      Hank ratuje Karę i mówi:
      "Nie obawiajcie się. Nazywam się J'onn J'onns i jestem Marsjańskim Łowcą Ludzi, ale takim po Waszej stronie i... eee... poluję na kosmitów. Wierzycie mi?" :D

      Usuń