Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, "Serialownia" ląduje na blogu dopiero dziś. Ponadto nie będzie zbyt okazała, ponieważ w minionym tygodniu pojawiły się tylko trzy nowe odsłony seriali DC, z których każdy cieszy się wśród DCManiaków nieco mniejszą popularnością. Mimo to przestrzegamy przed spoilerami, a reszta w rozwinięciu posta.
GOTHAM 2x14: This ball of mud and meaness
Tomek: Gotham póki co nie jest w stanie powrócić na poziom sprzed przerwy.
Odcinek ten miał kilka fajnych momentów. Szczególnie udana była wizyta w
klubie Jokersów, ale przetykane one były scenami głupimi (po co Alfred
zabierał ze sobą Bruce’a?) albo niewiele wnoszącymi (o dziwo –
konfrontacja Bruce’a z Malonem). A ostatnia scena była już wyjątkowo
kretyńska – Nygma rysujący, przy bardzo dramatycznej muzyce, znak
zapytania na zdjęciu Gordona. Także kierunek, w który poszedł wątek
Pingwina niespecjalnie mnie ucieszył. Tym bardziej że i tak wiadomo, iż
jego łagodność będzie jedynie tymczasowa. Tak więc ostatecznie odcinek
wypadł równie słabo co poprzedni.
Radek: Nie mam pojęcia, co powiedzieć o tym odcinku. Nie mam nic konkretnego do
zarzucenia (poza idiotycznym jak zawsze Brucem Waynem), ale też przez
40 kilka minut zostawałem kompletnie obojętny na to, co dzieje się na
ekranie. Na plus wybija się BD Wong jako Hugo Strange. Cieszy mnie
wykorzystanie formuły Crane'a, oby jak najszybciej powrócił Scarecrow -
zresztą najlepszy złoczyńca tego serialu.
SUPERGIRL 1x16: Falling
Dawid: Odcinek oczywiście w większości przewidywalny i według utartego
schematu, gdzie dobra dziewczynka staje się nagle zła i sprawia
przykrość swoich bliskim, a później wszystkiego żałuje. Mimo to pojawiło
się kilka fajnych momentów. Zwłaszcza zachowanie Kary w pracy, nowe
ciuszki, pewność siebie oraz sposób, w jaki potraktowała nielubianą
koleżankę. Mój ulubiony motyw to z kolei wyrzucenie Cat Grant, a później
końcówka, gdy obie rozmawiały już po wszystkim. Denerwowały mnie z
kolei sceny z udziałem Olsena, czy też rozwiązanie z Henshawem, który
nie wiedzieć czemu zdecydował się na takie, a nie inne wyjście z
sytuacji. Scena z baru to z kolei chyba ukłon w stronę trzeciej części
SUPERMANA. Ogólnie rzecz biorąc, może i będę w mniejszości, ale odcinek
ten pomimo braku jakiejś epickości i szokujących zwrotów akcji (no poza
tym z Marsjaninem) przyjemnie mi się oglądało.
Krzysiek T.: To ja może najpierw odniosę się do powyższej opinii. W mojej ocenie ujawnienie się Henshawa w tamtej sytuacji było jedynym rozsądnym (z jego punktu widzenia) sposobem, by uratować od wydaje się pewnej śmierci jednej z najbliższych mu osób na Ziemi. I kupuję to w taki sposób, w jaki nam to pokazano. Ogólnie oceniam odcinek ten na plus, bo chociaż kolejny raz wzięto dość utarte schematy z mitologii Supermana i przemielono je na setny sposób, to jednak w efekcie mogliśmy spojrzeć na Karę z nieco innej strony. Takiej, która momentami intrygowała oraz ciekawiła, a z całą pewnością całkiem dobrze wyglądała ;)
Radek: Może samo zachowanie Supergirl po wystawieniu na promieniowanie
Czerwonego Kryptonitu nie było jakimś wyjątkowo oryginalnym czy
rewelacyjnym wątkiem, ale przynajmniej zostało nieźle zagrane przez
Melissę Benoist. Ciekaw jestem, jak zostanie dalej rozwinięty najlepszy
moment tego odcinka - ujawnienie się Martian Manhuntera jako Hanka
Henshawa.
LUCIFER 1x08: Et tu, doctor?
Radek: Bawiłem się dobrze jak zawsze. Dobrze, że dalej scenarzyści idą w stronę
rozwoju głównej fabuły, zamiast skupiać się na śledztwie tygodnia -
które zresztą było zaskakujące, ciekawe w oglądaniu i dobrze się spisało
jako tło.
Krzysiek T.: Dobra, w momencie, w którym mój główny podejrzany w sprawie Palmetto został pokazany martwy, aż nazbyt stało się, że zwiększona w ostatnich odcinkach rola Dana przypadkowa być nie może. Ale generalnie odcinek na kolana nie rzucił, nie zawaham się nawet nazwać go jednym ze słabszych spośród dotychczasowych. Sprawa tygodnia była do rozwiązania nawet przez średnio rozgarniętego widza właściwie już po pierwszych scenach jej dotyczących, zaś główny bohater tym razem znacznie częściej irytował, niż bawił. Oby następnym razem było lepiej.
Źródła zdjęć: Comicbook.com oraz SpoilerTV
Małe sprostowanie, bo nie wiem, czy Krzysiek dobrze mnie zrozumiał ;) Odnośnie denerwującego rozwiązania z Hankiem chodziło mi oczywiście o jego pozostanie na miejscu i poddanie się po tylu latach, a nie uratowanie Kary i pokazanie światu, że ktoś taki jak Manhunter istnieje.
OdpowiedzUsuńGdyby uciekł i stał się poszukiwanym przez własną organizację zbiegiem byłoby to taaaakie słabe ;) Zaproponowane rozwiązanie bardziej jednak mi pasuje.
UsuńWyobraźmy to sobie:
UsuńHank ratuje Karę i mówi:
"Nie obawiajcie się. Nazywam się J'onn J'onns i jestem Marsjańskim Łowcą Ludzi, ale takim po Waszej stronie i... eee... poluję na kosmitów. Wierzycie mi?" :D