Kolejna odsłona "Serialowni" opóźnia się o dzień. Tym razem powodem jest mój pobyt na weselu jednego z byłych DCManiaków i nie żałuję niczego ;) Marto, Łukaszu - raz jeszcze wszystkiego najlepszego! No ale czas najwyższy zająć się opiniowaniem najnowszych odcinków seriali, które wyemitowane zostały w zeszłym tygodniu. Jak zwykle przestrzegamy przed ewentualnymi spoilerami.
GOTHAM 2x18: Pinewood
Tomek: Hmm, to chyba pierwszy od bardzo dawna odcinek (może nawet od początków
pierwszego sezonu) w całości poświęcony śledztwu w sprawie morderstwa
Wayne’ów. I przez większość czasu całkiem niezły. Może jedynie nieco
irytujący był Alfred, przy każdej nadarzającej się okazji stwierdzający,
że dalsze śledztwo nie ma sensu. Niestety pod koniec twórcy kompletnie
spartolili sprawę. Nie dość, że śmierć Karen jest wyjątkowo idiotyczna,
to jeszcze dodatkowo
okazuje się kompletnie bezsensowna. Bowiem i tak już w następnej scenie
nasi bohaterowie dowiadują się, że zabójstwo rodziców Bruce’a zlecił
Hugo Strange. Swoją drogą to bardzo dziwny wybór, ale zobaczymy, jak
scenarzyści dalej to poprowadzą. Dodam też, że póki co Galavan
powracający do życia jako bełkoczący wariat niespecjalnie mnie
przekonuje.
Radek: Przeraża mnie, że scenarzyści znowu zaczynają iść w stronę pierwszego
sezonu, jeśli chodzi o ilość wątków. Hugo Strange AKA Filozof i jego
"naukowe" projekty, Barbara, Victor Fries, Azrael, Tigress z Butcherem,
Falcone, śledztwo Gordona (swoją drogą, czy tylko mi przeszkadza Jim-Punisher?), działalność Batmana (tak, Batmana, już w
wieku 13 lat został Batmanem, tylko kostiumu mu brakuje), dopiero
odcinek temu zwieńczony wątek Riddlera... Ileż można? Ale tak poza tym
oglądało się to nawet nieźle. Kiedyś Barbara doprowadzała mnie do
wściekłości, tym razem oglądałem jej poczynania z zaciekawieniem (i
nawet aktorsko bywało gorzej). Ogólna fabuła na plus, z niecierpliwością
czekam na rozwiązanie się tajemnic.
SUPERGIRL 2x20: Better Angels
Maurycy: Finał okazał się w zasadzie esencją całego sezonu. Było trochę
infantylnie, trochę ckliwie, ale jednocześnie dało się tu odnaleźć
pokłady jakiegoś uroku. Zaczęło się kiepsko, bo sposób powstrzymania
Myriad zalatywał najbanalniejszymi rozwiązaniami w stylu "siły miłości".
Scenarzyści ewidentnie się tutaj nie postarali. Potem było już odrobinę
lepiej i poważniej przyczepić mogę się dopiero do ostatniej sceny - tak
bezczelny cliffhanger to bardzo tani chwyt, twórcy powinni inaczej
zachęcać do obejrzenia drugiego sezonu. Czy warto było śledzić Supergirl
od początku do końca? Sam nie wiem. Czasami podchodziło to pod pewien
masochizm, ale niekiedy odcinki prezentowały naprawdę przyzwoity poziom.
Może serial dotknie syndrom ARROW i drugi sezon przyniesie znaczny skok
jakościowy? Tego trzeba mu życzyć.
Radek: To było takie złe, że do tej pory nie wiem, co ja obejrzałem i dlaczego
to obejrzałem. Scena wyrwania się Alex i innych osób spod kontroli
Myriad wyglądała jak żywcem wyjęta z jakiejś parodii. Wszystkie ckliwe
sceny pożegnania Kary z przyjaciółmi albo impreza na końcu to poziom,
poniżej którego już chyba nie da się spaść. Odcinek zupełnie niczym mnie
nie zaskoczył. Jak już chcieli dawać jakieś wskazówki dotyczące
kontynuacji, to trzeba było pokazać, co jest w kapsule, reakcja "Oh my
God" bohaterki niewiele mi mówi. Nie wiem dlaczego, ale wszyscy poza Cat
Grant nawet aktorsko nie podołali - nawet ci, na których zazwyczaj nie
można narzekać. Jeden z najgorszych finałów sezonu, jakie widziałem w
życiu, mam nadzieję, że drugi sezon nie powstanie (szkoda, że Supergirl
nie zginęła w tym kosmosie), a jeśli tak, to że zaliczy taki wzrost
jakościowy, jaki minionej jesieni wykonało Gotham. Jeśli miałbym
podsumować ten cały sezon: na etapie odcinków od 8-18 było warto i
poleciłbym, w przypadku tolerancji na teen dramę.
Krzysiek T.: Kiepski finał sezonu. Zbyt banalny (brakowało mi tylko w tle jakiejś masakrycznie ckliwej piosenki o nadziei), zbyt cukierkowy (końcówka przypominała jakiś finał telenoweli), nudny i w ogóle nijaki. Cały sezon konsekwentnie udowadniał, że wątek Kryptończyków jest po prostu słaby i finał nic nie zmienił. Plan Nona był daremny, "pseudo-Mystique" tylko denerwowała, zaś aktorsko swojej roli nie uciągnął dosłownie nikt - uważam, że nawet Cat Grant była w tym epizodzie wyjątkowo kiepska, jakby chciała się dostosować do reszty obsady. Po takim finale bardzo ciężko mi zdecydować o tym, czy będę oglądać ewentualny drugi sezon. Ten na chwilę obecną wydaje się być pewny, ale jeśli jednak CBS skasuje ten serial, jakoś szczególnie mocno nie będę płakać.
LUCIFER 1x12: #Teamlucifer
Krzysiek T.: No to się porobiło. Co prawda udało mi się obejrzeć tylko dwa (i pół) odcinka spośród zeszłotygodniowych premier, ale trudno mi nawet sobie wyobrazić, by ktokolwiek chociażby zbliżył się poziomem do tego, co zaserwowali nam twórcy. Każdy wątek zagrał od początku do końca, dużo się wydarzyło, a widz nie miał prawa nudzić się nawet przez moment. Bardzo fajnie wyszedł twist związany ze sprawą tygodnia i tym samym muszę cofnąć to, co napisałem jakiś czas temu o wątku wybudzonego ze śpiączki detektywa. Okazało się bowiem, że jest na niego plan i to w dodatku taki, który solidnie namieszał. Jestem niesamowicie ciekaw finału pierwszego sezonu i już powoli odliczam czas do rozpoczęcia drugiego.
Krzysiek T.: No to się porobiło. Co prawda udało mi się obejrzeć tylko dwa (i pół) odcinka spośród zeszłotygodniowych premier, ale trudno mi nawet sobie wyobrazić, by ktokolwiek chociażby zbliżył się poziomem do tego, co zaserwowali nam twórcy. Każdy wątek zagrał od początku do końca, dużo się wydarzyło, a widz nie miał prawa nudzić się nawet przez moment. Bardzo fajnie wyszedł twist związany ze sprawą tygodnia i tym samym muszę cofnąć to, co napisałem jakiś czas temu o wątku wybudzonego ze śpiączki detektywa. Okazało się bowiem, że jest na niego plan i to w dodatku taki, który solidnie namieszał. Jestem niesamowicie ciekaw finału pierwszego sezonu i już powoli odliczam czas do rozpoczęcia drugiego.
THE FLASH 2x18: Versus Zoom
Tomek: Tragedia. Po prostu tragedia. Początek nie zapowiadał jeszcze katastrofy
– np. całkiem fajne były podobieństwa między losami Barry’ego i
Huntera. Niestety mniej więcej od połowy wszystko zaczęło się walić.
Najpierw wydumane opory Cisco przed używaniem mocy otwierania wyłomów, a
potem Wells walnął naprawdę gigantyczną bombę – otóż Jay Garrick/Hunter
Zolomon okazał się posiadać jedną z najbardziej znanych twarzy na
Ziemi-2 - twarz
najsłynniejszego tamtejszego seryjnego mordercy – którą, cytuję: „każdy
pozna”, a mimo to nikt go tam nie rozpoznał. Słów mi brak… A potem było
jeszcze gorzej. W ciągu ostatnich 15 minut odcinka nie zdarzyło się nic,
co miałoby jakikolwiek sens. W efekcie mamy kolejnego już w tym sezonie
kandydata do tytułu najgorszego odcinka serialu.
LEGENDS OF TOMORROW 1x12: Last Refuge
Tomek: No i na szczęście odcinek trzyma poziom. Chociaż lepiej mu się nie
przyglądać bliżej, bo wtedy okazuje się, że nie ma on za bardzo sensu. A
najlepszym tego przykładem jest to, że epizod powinien się skończyć już
po pierwszej scenie, w której Ray znokautował Pilgrim. No ale nasi
bohaterowie, najpewniej kierując się duchem fair play, postanowili puścić
ją wolno. Szkoda też, że jej rola sprowadzała się do wyglądania groźnie
i skakania przez okna. No ale przynajmniej
walki z jej udziałem wyglądały bardzo fajnie, dzięki wykorzystaniu
zdolności zatrzymania czasu. Tak więc cieszę się, mogąc powiedzieć, że
jest jak dawniej: głupio, ale zabawnie.
Radek: Najlepszym elementem odcinka była wyśmienita kreacja przybranej matki
Ripa Huntera (Michaela?). Ciekawa, zaskakująca wizja eleganckiej,
brytyjskiej kobiety (szkoda, że to najprawdopodobniej postać epizodyczna
i nie będziemy jej często widywać) i nietypowa wizja ośrodka, w którym wychowuje się młodych Władców Czasu - to równie dobrze mogły być typowe
futurystyczne koszary, gdzie dzieci są przetrzymywane wbrew swojej woli i
torturowane. Inne wątki były różnej jakości. Kendra zaczyna mnie
przyprawiać o ból głowy za każdym razem, jak się pojawi. Jakże ona jest
irytująca! Nie przypadła mi również do gustu większość misji
polegających na porywaniu młodszych wersji. Są jednak dwa wyjątki:
posiadająca niewyjaśniony dla mnie urok rozmowa Jeffersona z ojcem i
pokazująca zachodzącą w Rorym przemianę jego interakcja z nastoletnią
wersją. Ostatnia rzecz: ktoś już o tym pisał w Serialowni, ale jak to
jest, że Pilgrim jest najgroźniejszą bronią Time Masters, a walczy dużo
gorzej niż Chronos (poza możliwością manipulacji czasem) i nie ma nawet
żadnej potężnej, nowoczesnej broni?
Panie, idź pan panie z takim... takim tym.
OdpowiedzUsuńDwuodcinkowy finał "Supergirl" to tragedia, a rozwiązanie wszystkiego na zasadzie "siły przyjaźni" to można przepchnąć w bajce dla dzieci w wieku do lat 7.
"The Flash" strasznie mnie zawiódł, liczyłem na coś dużo lepszego. Najgorsze w odcinku jest to, że przy stopniu wyluzowaniu Zooma po obietnicy dania mu prędkości Barry'ego dałoby się go szybko i sprawnie spacyfikować, a nikt nie miał jaj, by to zrobić. BTW czy czasem Zoom nie mówił, że Jay to jego wcześniejsza wersja? Jak więc przeżył po jej zabiciu?
"Legends of Tommorow" najlepiej z tych odcinków, ale jednak i tak słabo - ani przeciwnik, ani ratowanie młodszych wersji nie jest zbyt pasjonujące. BTW czy tylko ja po poznaniu imienia Ripa spodziewałem się, że jego młodsza wersja, którą przedstawi Parjasce to będzie Booster Gold i skopie on jej tyłek?
To jego osoba z innego czasu a nie on z przeszłości ;)
UsuńGotham - trochę rozczarowanie głównie przez zbyt długi czas ekranowy irytującego Bruce'a
OdpowiedzUsuńSupergirl - Odcinek był okropny główny przeciwnik tak zepsuty, że szkoda gadać, jedynie ostatnie sekundy dają jakąś nadzieje na następny sezon...
The Flash - przyznaje, że odcinek był bardzo głupiutki ale przynajmniej posuwa historie do przodu i przyjemnie się oglądało
Legends of tomorrow - w końcu jakiś odcinek który pomimo swoich głupotek bardzo mi się podobał