środa, 6 kwietnia 2016

GOTHAM ACADEMY vol. 2: CALAMITY

Ponad osiem miesięcy – tyle przyszło czekać mi na moment, w którym dostanę w swoje chciwe łapska drugi tom GOTHAM ACADEMY. Pierwszy tom zbiorczy tej serii zachwycił mnie wieloma niebagatelnymi rozwiązaniami i świeżością, jaką wniósł do Batmanowego zakątka uniwersum DC Comics. CALAMITY miało przed sobą już znacznie trudniejsze zadanie, ponieważ czysto teoretycznie wiedziałem już, czego się spodziewać, i twórcy musieli dodać do opowiadanej przez siebie historii coś nowego, bym nie odniósł jakże powszechnego w DC czy Marvelu wrażenia, że czytam kolejny raz to samo. Jak wybrnęli z postawionego przed nimi zadania? Sprawdźmy.

Już samo rozpoczęcie lektury sugeruje, że twórcy nie osiedli na laurach i nadal potrafią pozytywnie zaskoczyć. CALAMITY otwiera bowiem krótka historia opublikowana wcześniej w ramach materiałów promocyjnych i skupia się na wymyślonej przez jedną z bohaterek historii o Obrońcach Gotham Academy. Zabawny szort w interesujący sposób przypomina czytelnikom poszczególnych bohaterów, a jeśli ktoś wcześniej nie sięgał po ten komiks, może się z niego dowiedzieć wszystkich potrzebnych informacji. Świetny pomysł, do tego bardzo przyjemnie narysowany przez Mingjue Helen Chen. Przyznam się szczerze, że bardzo sceptycznie podchodziłem do ogłaszanego już wcześniej udziału gościnnych artystów na łamach GOTHAM ACADEMY, ponieważ styl Karla Kerschla uważałem za absolutnie nie do podrobienia. Pani Chen udowodniła mi, że byłem w błędzie, bo chociaż już na pierwszy rzut oka widać, że nie jest ona rysownikiem odpowiedzialnym za pierwsze numery cyklu, to jednak jej prace doskonale wpasowały się w klimat, co zresztą udowodniła także w kolejnym rozdziale.

Ten z kolei skupił się na wspólnej przygodzie Maps – jednej z regularnych bohaterek serii – oraz Damiana Wayne’a. Tu przyznam się, że byłem niestety nieprzyjemnie zaskoczony, gdy okazało się, że te swego czasu również mocno promowane wydarzenie, jakim było dołączenie syna Batmana do szeregów uczniów Akademii, okazało się trwać tylko przez jeden zeszyt. Niemniej ten mały minus nie przesłonił mi zalet. Chociaż sama historia była w gruncie rzeczy głupiutka, a także bazująca na dość powszechnie znanym schemacie (dwa kompletne przeciwieństwa wspólnie wpadają w tarapaty), to jednak dokładnie taka miała być, a jej prawdziwym celem wydaje się rozwinięcie postaci Maps. To przynajmniej w moim przypadku akurat udało się w stu procentach, ponieważ dotąd nie byłem wielkim fanem młodej Mizoguchi, a twórcom udało się kompletnie to zmienić. Ogólnie lektura całego drugiego tomu GOTHAM ACADEMY sprawia, że małej Maps nie da się nie lubić, a specjalnie "przecukrzony", a jednocześnie świetnie zachowujący oraz podkreślający najważniejsze cechy obu postaci team-up z Damianem najmocniej na to wpływa.

Kolejnych pięć zeszytów to już jednak powrót do głównych wątków. Gdy po wydarzeniach z poprzedniego tomu Olive Silverlock wraca do Akademii, jest cieniem samej siebie. Na jej złą formę wpływa dodatkowo fakt, że... widzi ducha. I to nie byle jakiego. Zjawa ta bowiem zdaje się bardzo dużo wiedzieć o przeszłości Olive i jej rodziny.

To oczywiście nie wszystkie wątki, które pojawiają się na łamach CALAMITY. Po raz kolejny Becky Cloonan oraz Brenden Fletcher udowodnili, że potrafią świetnie zagospodarować dane im miejsce. Chociaż w komiksie pojawia się kilka spokojniejszych momentów, to jednak w żadnym przypadku nie można tu mówić o przestojach powodujących znudzenie. Każda scena ma jakieś znaczenie i popycha fabułę do przodu, zaś całość niezmiennie garściami czerpie z najpopularniejszych opowieści przygodowych dla młodszych czytelników. Tak, co do tego nie mam żadnych wątpliwości – GOTHAM ACADEMY jest idealnym komiksem dla Waszego młodszego rodzeństwa i/lub potomstwa od lat 10-12 wzwyż. Bajkowość opowiadanej historii bije po oczach nie tylko dzięki świetnej warstwie graficznej, ale także przy pomocy niesamowitego storytellingu. Jednocześnie dużo dla siebie znajdzie tu bardziej dojrzały czytelnik, a fani Batmana mogą nawet przecierać oczy ze zdumienia na widok znanych i lubianych przez nich postaci w nietypowej interpretacji. Mały spoiler: w CALAMITY w pewnym momencie pojawia się Clayface i nie zawaham się napisać, że jest to najlepiej rozpisana scena z udziałem tej postaci od wielu lat. GOTHAM ACADEMY to najlepszy przykład tego, co oznacza powiedzenie ”dla każdego coś dobrego”.

Oczywiście trudno tu pominąć zasługi Karla Kerschla, który zilustrował znakomitą większość głównej historii, tylko miejscami wspomagany przez artystę o imieniu, bądź też pseudonimie, Msassyk. Poziom rysunków z poprzedniego tomu został utrzymany - nadal jest bardzo kreskówkowo z mangowym zacięciem, lecz jednocześnie trudno nie dostrzec ogromnego wysiłku, z jakim Kerschl przykładał się do kolejnych kadrów. Widać to zwłaszcza, gdy czytelnik przypatrzy się tłom, które idealnie wpasowywane są w konkretne sceny. Co ważne, tym razem artysta nie był kolorowany przez całą armię zaciężną, a jedynie przez dwie osoby. To widać, ponieważ tym razem udało się uniknąć mocno widocznych w pierwszym tomie wtop, gdy poszczególne sceny w jednym zeszycie potrafiły być zaprezentowane kolorystycznie bardzo różnie, co trochę utrudniało odbiór. Tym razem tego uniknięto, a obie osoby odpowiedzialne za barwy spisały się bardzo dobrze.

Zabrakło mi w CALAMITY dodatków, których było sporo w pierwszym tomie. Tym razem otrzymaliśmy zaledwie dwie okładki wariantowe i nic ponadto. Wydaje mi się, że jest to spowodowane dorzuceniem do tomu dodatkowej historii, o której wspomniałem niemal na samym początku i chyba tylko dlatego mogę to wybaczyć wydawnictwu. Oprócz tego trejd wydany został w typowy dla DC sposób, czyli ogólnie rzecz ujmując kiepsko, ale nie będę się już nad tym pastwić.

Fakty są takie, że GOTHAM ACADEMY po raz drugi udowodniło, że jest serią nie tylko wyróżniającą się w ofercie DC Comics, ale także jednym z ciekawszych komiksów na rynku amerykańskim w ogóle. Niebywale cieszy fakt, że wraz z nastaniem DC Rebirth projekt ten nie idzie do piachu i jeśli tylko zachowa tych samych autorów, będę go polecać nieustannie. CALAMITY było dla mnie niebywale relaksującą i przyjemną lekturą. Dlatego też bez wahania wystawiam 5/6.


GOTHAM ACADEMY vol. 2: CALAMITY do kupienia w ATOM Comics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz