Ponad osiem miesięcy – tyle przyszło czekać mi na moment, w
którym dostanę w swoje chciwe łapska drugi tom GOTHAM ACADEMY. Pierwszy tom
zbiorczy tej serii zachwycił mnie wieloma niebagatelnymi rozwiązaniami i
świeżością, jaką wniósł do Batmanowego zakątka uniwersum DC Comics. CALAMITY
miało przed sobą już znacznie trudniejsze zadanie, ponieważ czysto teoretycznie
wiedziałem już, czego się spodziewać, i twórcy musieli dodać do opowiadanej przez
siebie historii coś nowego, bym nie odniósł jakże powszechnego w DC czy Marvelu
wrażenia, że czytam kolejny raz to samo. Jak wybrnęli z postawionego przed nimi
zadania? Sprawdźmy.
Już samo rozpoczęcie lektury sugeruje, że twórcy nie osiedli
na laurach i nadal potrafią pozytywnie zaskoczyć. CALAMITY otwiera bowiem
krótka historia opublikowana wcześniej w ramach materiałów promocyjnych i
skupia się na wymyślonej przez jedną z bohaterek historii o Obrońcach Gotham
Academy. Zabawny szort w interesujący sposób przypomina czytelnikom
poszczególnych bohaterów, a jeśli ktoś wcześniej nie sięgał po ten komiks, może
się z niego dowiedzieć wszystkich potrzebnych informacji. Świetny pomysł, do
tego bardzo przyjemnie narysowany przez Mingjue Helen Chen. Przyznam się
szczerze, że bardzo sceptycznie podchodziłem do ogłaszanego już wcześniej
udziału gościnnych artystów na łamach GOTHAM ACADEMY, ponieważ styl Karla
Kerschla uważałem za absolutnie nie do podrobienia. Pani Chen udowodniła mi, że
byłem w błędzie, bo chociaż już na pierwszy rzut oka widać, że nie jest ona
rysownikiem odpowiedzialnym za pierwsze numery cyklu, to jednak jej prace
doskonale wpasowały się w klimat, co zresztą udowodniła także w kolejnym
rozdziale.
Ten z kolei skupił się na wspólnej przygodzie Maps – jednej
z regularnych bohaterek serii – oraz Damiana Wayne’a. Tu przyznam się, że byłem
niestety nieprzyjemnie zaskoczony, gdy okazało się, że te swego czasu również
mocno promowane wydarzenie, jakim było dołączenie syna Batmana do szeregów
uczniów Akademii, okazało się trwać tylko przez jeden zeszyt. Niemniej ten mały
minus nie przesłonił mi zalet. Chociaż sama historia była w gruncie rzeczy
głupiutka, a także bazująca na dość powszechnie znanym schemacie (dwa kompletne
przeciwieństwa wspólnie wpadają w tarapaty), to jednak dokładnie taka miała być,
a jej prawdziwym celem wydaje się rozwinięcie postaci Maps. To przynajmniej w
moim przypadku akurat udało się w stu procentach, ponieważ dotąd nie byłem
wielkim fanem młodej Mizoguchi, a twórcom udało się kompletnie to zmienić.
Ogólnie lektura całego drugiego tomu GOTHAM ACADEMY sprawia, że małej Maps nie
da się nie lubić, a specjalnie "przecukrzony", a jednocześnie świetnie
zachowujący oraz podkreślający najważniejsze cechy obu postaci team-up z
Damianem najmocniej na to wpływa.
Kolejnych pięć zeszytów to już jednak powrót do głównych
wątków. Gdy po wydarzeniach z poprzedniego tomu Olive Silverlock wraca do
Akademii, jest cieniem samej siebie. Na jej złą formę wpływa dodatkowo fakt,
że... widzi ducha. I to nie byle jakiego. Zjawa ta bowiem zdaje się bardzo dużo
wiedzieć o przeszłości Olive i jej rodziny.
To oczywiście nie wszystkie wątki, które pojawiają się na
łamach CALAMITY. Po raz kolejny Becky Cloonan oraz Brenden Fletcher udowodnili,
że potrafią świetnie zagospodarować dane im miejsce. Chociaż w komiksie pojawia
się kilka spokojniejszych momentów, to jednak w żadnym przypadku nie można tu
mówić o przestojach powodujących znudzenie. Każda scena ma jakieś znaczenie i
popycha fabułę do przodu, zaś całość niezmiennie garściami czerpie z
najpopularniejszych opowieści przygodowych dla młodszych czytelników. Tak, co
do tego nie mam żadnych wątpliwości – GOTHAM ACADEMY jest idealnym komiksem dla
Waszego młodszego rodzeństwa i/lub potomstwa od lat 10-12 wzwyż. Bajkowość
opowiadanej historii bije po oczach nie tylko dzięki świetnej warstwie
graficznej, ale także przy pomocy niesamowitego storytellingu. Jednocześnie
dużo dla siebie znajdzie tu bardziej dojrzały czytelnik, a fani Batmana mogą
nawet przecierać oczy ze zdumienia na widok znanych i lubianych przez nich
postaci w nietypowej interpretacji. Mały spoiler: w CALAMITY w pewnym
momencie pojawia się Clayface i nie zawaham się napisać, że jest to najlepiej
rozpisana scena z udziałem tej postaci od wielu lat. GOTHAM ACADEMY to
najlepszy przykład tego, co oznacza powiedzenie ”dla każdego coś dobrego”.
Oczywiście trudno tu pominąć zasługi Karla Kerschla, który
zilustrował znakomitą większość głównej historii, tylko miejscami wspomagany
przez artystę o imieniu, bądź też pseudonimie, Msassyk. Poziom rysunków z poprzedniego
tomu został utrzymany - nadal jest bardzo kreskówkowo z mangowym zacięciem, lecz
jednocześnie trudno nie dostrzec ogromnego wysiłku, z jakim Kerschl przykładał
się do kolejnych kadrów. Widać to zwłaszcza, gdy czytelnik przypatrzy się tłom,
które idealnie wpasowywane są w konkretne sceny. Co ważne, tym razem artysta
nie był kolorowany przez całą armię zaciężną, a jedynie przez dwie osoby. To widać,
ponieważ tym razem udało się uniknąć mocno widocznych w pierwszym tomie wtop,
gdy poszczególne sceny w jednym zeszycie potrafiły być zaprezentowane
kolorystycznie bardzo różnie, co trochę utrudniało odbiór. Tym razem tego
uniknięto, a obie osoby odpowiedzialne za barwy spisały się bardzo dobrze.
Zabrakło mi w CALAMITY dodatków, których było sporo w
pierwszym tomie. Tym razem otrzymaliśmy zaledwie dwie okładki wariantowe i nic
ponadto. Wydaje mi się, że jest to spowodowane dorzuceniem do tomu dodatkowej historii,
o której wspomniałem niemal na samym początku i chyba tylko dlatego mogę to
wybaczyć wydawnictwu. Oprócz tego trejd wydany został w typowy dla DC sposób,
czyli ogólnie rzecz ujmując kiepsko, ale nie będę się już nad tym pastwić.
Fakty są takie, że GOTHAM ACADEMY po raz drugi udowodniło,
że jest serią nie tylko wyróżniającą się w ofercie DC Comics, ale także jednym
z ciekawszych komiksów na rynku amerykańskim w ogóle. Niebywale cieszy fakt, że
wraz z nastaniem DC Rebirth projekt ten nie idzie do piachu i jeśli tylko
zachowa tych samych autorów, będę go polecać nieustannie. CALAMITY było dla mnie
niebywale relaksującą i przyjemną lekturą. Dlatego też bez wahania wystawiam 5/6.
GOTHAM ACADEMY vol. 2: CALAMITY do kupienia w ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz