Pierwsza historia opowiedziana przez Dana Jurgensa w ramach serii ACTION COMICS toczyła się w szybkim tempie i pokazała, że scenarzysta potraktował bardzo dosłownie obecność słowa "akcja" w tytule. Jeśli spodobała Wam się niedawna walka z Doomsdayem i zastanawiacie się, czy w kolejnym tomie również spotkacie się z tego typu napakowaną mnóstwem spektakularnych wymian ciosów i ogromem zniszczeń opowieścią, to odpowiedź jest prosta - nic z tych rzeczy. Nie znaczy to jednak wcale, że należy sobie ten komiks odpuścić. Wręcz przeciwnie, według mnie jest równie dobrze, a momentami nawet lepiej. To pozycja dla tych, którzy lubią tajemnice, intrygi oraz ryzykowne detektywistyczne śledztwa.
WELCOME TO THE PLANET nie jest
tak bogato napakowany akcją, a i sam Superman po wyczerpującym pojedynku z
Doomsdayem schodzi na chwilę na dalszy plan. Zamiast walczyć z kolejnym wielkim złoczyńcą eS poświęca się
bardziej swojej rodzinie. Głównym celem jest tym razem uporządkowanie na nowo
status quo, jakie obecnie panuje w Metropolis oraz samej redakcji Daily Planet.
Wątki związane z sobowtórem Clarka i nową/starą rolą Lois w ramach odmiany
zmuszają bardziej do myślenia podczas lektury. Jednym z założeń Rebirth było
to, aby nie trzymać się sztywno długości poszczególnych arców tak, aby
koniecznie budowane były one pod kątem umieszczenia ich później w wydaniu
zbiorczym. Widać to chociażby na przykładzie omawianego komiksu. Zawiera on
dwie dwuczęściowe historie, do których w ramach bonusu i zapewnienia
odpowiedniej objętości dosztukowano ostatni numer serii JUSTICE LEAGUE z New
52. Nie ma jednak obawy, gdyż zeszyt ten również napisał Dan Jurgens i stanowi
on swoisty prolog do odrodzonej serii ACTION COMICS patrząc od strony Leksa
Luthora.
Wprowadzający one-shot rozgrywa
się krótko po zakończeniu DARKSEID WAR. Skupia się praktycznie w całości na
Luthorze, który wraca z Apokalips i dowiaduje się między innymi, że Człowiek ze
Stali nie żyje. Lex pełni tutaj rolę narratora i pokazuje na przestrzeni tych
dwudziestu stron, że jest to zupełnie inna, odmieniona postać, niż do nas do
tego przyzwyczaił. Jurgens wyjaśnia motywy oraz okoliczności, jakie zmusiły
Luthora do porzucenia bardzo przyjemnej posady następcy Darkseida i władcy
Apokalips, a w przyszłości zapewne możliwości podboju dużej części
wszechświata. Lex wykupuje Daily Planet, zakłada pelerynę należącą do Supermana
i wspomagany Mother Box zajmuje zwolnioną przez niego posadę dyżurnego obrońcy
Metropolis. Ciekawy zeszyt dobrze wyjaśniający, skąd taka a nie inna zmiana w
postępowaniu słynnego biznesmena.
Druga historia skupia się na
postaci Clarka Kenta, który niespodziewanie dla wszystkich pojawił się cały i
zdrowy w trakcie ataku Doomsdaya na Metropolis. Pod koniec New 52 Lois Lane
wyjawiła światu, iż Clark Kent i Superman to jedna i ta sama osoba. Łatwo zatem
zrozumieć zdziwienie ludzi, którzy nie chcą w żadnym wypadku uwierzyć publicznym
zapewnieniom Kenta, że nie jest i nigdy nie był superbohaterem. I to pomimo
tego, że ostatnio kilkukrotnie widziano Clarka i eSa obok siebie. oraz teorii,
że to wszystko był pomysł Kal-Ela. Dodatkowego smaczku całej intrydze dodaje
fakt, iż zarówno testy przeprowadzone w siedzibie Daily Planet, jak również te
wykonane przez Supermana w jego Fortecy potwierdzają, iż ten drugi Clark Kent
rzeczywiście mówi prawdę. W tle odbywa się również śledztwo dotyczące firmy
Geneticron i jej powiązania z atakiem Doomsdaya. Tak naprawdę nie dostajemy
żadnych konkretnych odpowiedzi, a zamiast tego pojawiają się jedynie kolejne
pytania. Cała prawda na temat drugiego Clarka Kenta ujrzy światło dzienne
dopiero w historii "Superman: Reborn".
Dwa ostatnie numery to Lois
Lane/Smith w roli głównej. Reporterka powraca do Daily Planet wchodząc w buty
swojej imienniczki i zapoznaje się z pewnymi zmianami w redakcji, w stosunku do
tego, co sama pamięta. Decyzja ta związana jest z listem zostawionym przed
śmiercią przez Lois z New 52, w którym prosi ona o pomoc i zostawia pewne
wskazówki wiedząc, że jej dni są już policzone. Gościnnie pojawia się Lana
Lang/Superwoman, która do tej pory jako jedyna znała prawdę na temat
zniknięcia/śmierci "swojej" Lois. Superman wspiera fizycznie oraz
duchowo swoją żonę, a pod jej nieobecność nadrabia zaległości odgrywając rolę
ojca i nauczyciela dla Jona, czyli widzimy go takiego, jak w serii Tomasiego
oraz Gleasona.
Za warstwę wizualną
odpowiadają ponownie Patrick Zircher oraz Stephen Segovia, a zamiast Tylera
Kirkhama - najsłabszego ogniwa pierwszego tomu, pojawia się Tom Grummett.
Zachowany został podział, że artyści pracujący nad serią ACTION COMICS
wymieniają się po dwóch zeszytach. Dwaj pierwsi rysownicy zaprezentowali się ze
swojej najlepszej strony i jestem zadowolony, gdyż właśnie takich efektów się
po nich spodziewałem. Trudno nawet powiedzieć, który spisał się lepiej. Dla
odmiany za oprawę graficzną pierwszego zeszytu odpowiada Tom Grummett, czyli
można powiedzieć weteran, jeśli chodzi o tworzenie przygód Człowieka ze Stali,
głównie pamiętany dzięki pracy nad serią THE ADVENTURES OF SUPERMAN w latach
1991-99. Kreska Grummetta jeszcze bardziej podkreśla specyficzny klimat lat
90-tych, do których tak usilnie i z pełną świadomością nawiązuje w swoim
scenariuszu Dan Jurgens. Gdy zaczynałem swoją przygodę z komiksami to właśnie
Grummett był jednym z artystów pracujących nad tytułami z rodziny Supermana,
stąd jego obecność w historii poświęconej Luthorowi bardzo mnie ucieszyła i
przywołała pewne pozytywne wspomnienia z dzieciństwa. Rysunki w całym zbiorze
nie są może jakieś genialne, ale są przyjemne dla oka i właściwie nie mam się
jak do ich wykonania przyczepić.
WELCOME TO THE PLANET to
skromniejszy pod względem objętościowym komiks, w porównaniu do PATH OF DOOM, a
do tego kompletnie różny patrząc pod kątem zawartości. Dan Jurgens po mocnym
uderzeniu na samym starcie swojego runu celowo wyhamowuje na chwilę akcję i
skupia się na bardziej przyziemnych problemach, uporządkowaniu i próbie
wyjaśnienia sytuacji, jaka dotyczy Leksa, Clarka oraz Lois. Scenarzysta dosyć
sensownie i w przystępny sposób porządkuje niemałe zamieszanie w kontinuum,
jakie spowodowane zostało przez pojawienie się "ludzkiego" Clarka
oraz nagłe zniknięcie Lois/Superwoman. Można potraktować to wydanie zbiorcze
jako swego rodzaju przerywnik (na pewno nie zapychacz) w oczekiwaniu na
kolejne, bardziej spektakularne i obfitujące w wymiany ciosów przygody, jakie
czekają na Luthora oraz Człowieka ze Stali już w kolejnej historii, którą
zapowiada znajdujący się pod koniec cliffhanger. Jurgens wyraźnie wyznaczył
sobie pewien poziom, z którego nie zamierza schodzić. Z żelazną konsekwencją
kontynuuje mieszanie Rebirth ze sprawdzonymi i klasycznymi elementami, co
owocuje całkiem przyjemną w odbiorze serią, którą dosyć szybko się czyta, a do
tego stanowi dobre uzupełnienie dla SUPERMANA Tomasi'ego i Gleasona. I o to
chyba chodziło.
Ocena: 4/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów JUSTICE LEAGUE #52 oraz
ACTION COMICS #963 - 966.
Omawiany komiks znajdziecie w sklepie ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz