czwartek, 22 czerwca 2017

ACTION COMICS VOL. 2: WELCOME TO THE PLANET


Pierwsza historia opowiedziana przez Dana Jurgensa w ramach serii ACTION COMICS toczyła się w szybkim tempie i pokazała, że scenarzysta potraktował bardzo dosłownie obecność słowa "akcja" w tytule. Jeśli spodobała Wam się niedawna walka z Doomsdayem i zastanawiacie się, czy w kolejnym tomie również spotkacie się z tego typu napakowaną mnóstwem spektakularnych wymian ciosów i ogromem zniszczeń opowieścią, to odpowiedź jest prosta - nic z tych rzeczy. Nie znaczy to jednak wcale, że należy sobie ten komiks odpuścić. Wręcz przeciwnie, według mnie jest równie dobrze, a momentami nawet lepiej. To pozycja dla tych, którzy lubią tajemnice, intrygi oraz ryzykowne detektywistyczne śledztwa.

WELCOME TO THE PLANET nie jest tak bogato napakowany akcją, a i sam Superman po wyczerpującym pojedynku z Doomsdayem schodzi na chwilę na dalszy plan. Zamiast walczyć  z kolejnym wielkim złoczyńcą eS poświęca się bardziej swojej rodzinie. Głównym celem jest tym razem uporządkowanie na nowo status quo, jakie obecnie panuje w Metropolis oraz samej redakcji Daily Planet. Wątki związane z sobowtórem Clarka i nową/starą rolą Lois w ramach odmiany zmuszają bardziej do myślenia podczas lektury. Jednym z założeń Rebirth było to, aby nie trzymać się sztywno długości poszczególnych arców tak, aby koniecznie budowane były one pod kątem umieszczenia ich później w wydaniu zbiorczym. Widać to chociażby na przykładzie omawianego komiksu. Zawiera on dwie dwuczęściowe historie, do których w ramach bonusu i zapewnienia odpowiedniej objętości dosztukowano ostatni numer serii JUSTICE LEAGUE z New 52. Nie ma jednak obawy, gdyż zeszyt ten również napisał Dan Jurgens i stanowi on swoisty prolog do odrodzonej serii ACTION COMICS patrząc od strony Leksa Luthora.

Wprowadzający one-shot rozgrywa się krótko po zakończeniu DARKSEID WAR. Skupia się praktycznie w całości na Luthorze, który wraca z Apokalips i dowiaduje się między innymi, że Człowiek ze Stali nie żyje. Lex pełni tutaj rolę narratora i pokazuje na przestrzeni tych dwudziestu stron, że jest to zupełnie inna, odmieniona postać, niż do nas do tego przyzwyczaił. Jurgens wyjaśnia motywy oraz okoliczności, jakie zmusiły Luthora do porzucenia bardzo przyjemnej posady następcy Darkseida i władcy Apokalips, a w przyszłości zapewne możliwości podboju dużej części wszechświata. Lex wykupuje Daily Planet, zakłada pelerynę należącą do Supermana i wspomagany Mother Box zajmuje zwolnioną przez niego posadę dyżurnego obrońcy Metropolis. Ciekawy zeszyt dobrze wyjaśniający, skąd taka a nie inna zmiana w postępowaniu słynnego biznesmena.

Druga historia skupia się na postaci Clarka Kenta, który niespodziewanie dla wszystkich pojawił się cały i zdrowy w trakcie ataku Doomsdaya na Metropolis. Pod koniec New 52 Lois Lane wyjawiła światu, iż Clark Kent i Superman to jedna i ta sama osoba. Łatwo zatem zrozumieć zdziwienie ludzi, którzy nie chcą w żadnym wypadku uwierzyć publicznym zapewnieniom Kenta, że nie jest i nigdy nie był superbohaterem. I to pomimo tego, że ostatnio kilkukrotnie widziano Clarka i eSa obok siebie. oraz teorii, że to wszystko był pomysł Kal-Ela. Dodatkowego smaczku całej intrydze dodaje fakt, iż zarówno testy przeprowadzone w siedzibie Daily Planet, jak również te wykonane przez Supermana w jego Fortecy potwierdzają, iż ten drugi Clark Kent rzeczywiście mówi prawdę. W tle odbywa się również śledztwo dotyczące firmy Geneticron i jej powiązania z atakiem Doomsdaya. Tak naprawdę nie dostajemy żadnych konkretnych odpowiedzi, a zamiast tego pojawiają się jedynie kolejne pytania. Cała prawda na temat drugiego Clarka Kenta ujrzy światło dzienne dopiero w historii "Superman: Reborn".

Dwa ostatnie numery to Lois Lane/Smith w roli głównej. Reporterka powraca do Daily Planet wchodząc w buty swojej imienniczki i zapoznaje się z pewnymi zmianami w redakcji, w stosunku do tego, co sama pamięta. Decyzja ta związana jest z listem zostawionym przed śmiercią przez Lois z New 52, w którym prosi ona o pomoc i zostawia pewne wskazówki wiedząc, że jej dni są już policzone. Gościnnie pojawia się Lana Lang/Superwoman, która do tej pory jako jedyna znała prawdę na temat zniknięcia/śmierci "swojej" Lois. Superman wspiera fizycznie oraz duchowo swoją żonę, a pod jej nieobecność nadrabia zaległości odgrywając rolę ojca i nauczyciela dla Jona, czyli widzimy go takiego, jak w serii Tomasiego oraz Gleasona.

Za warstwę wizualną odpowiadają ponownie Patrick Zircher oraz Stephen Segovia, a zamiast Tylera Kirkhama - najsłabszego ogniwa pierwszego tomu, pojawia się Tom Grummett. Zachowany został podział, że artyści pracujący nad serią ACTION COMICS wymieniają się po dwóch zeszytach. Dwaj pierwsi rysownicy zaprezentowali się ze swojej najlepszej strony i jestem zadowolony, gdyż właśnie takich efektów się po nich spodziewałem. Trudno nawet powiedzieć, który spisał się lepiej. Dla odmiany za oprawę graficzną pierwszego zeszytu odpowiada Tom Grummett, czyli można powiedzieć weteran, jeśli chodzi o tworzenie przygód Człowieka ze Stali, głównie pamiętany dzięki pracy nad serią THE ADVENTURES OF SUPERMAN w latach 1991-99. Kreska Grummetta jeszcze bardziej podkreśla specyficzny klimat lat 90-tych, do których tak usilnie i z pełną świadomością nawiązuje w swoim scenariuszu Dan Jurgens. Gdy zaczynałem swoją przygodę z komiksami to właśnie Grummett był jednym z artystów pracujących nad tytułami z rodziny Supermana, stąd jego obecność w historii poświęconej Luthorowi bardzo mnie ucieszyła i przywołała pewne pozytywne wspomnienia z dzieciństwa. Rysunki w całym zbiorze nie są może jakieś genialne, ale są przyjemne dla oka i właściwie nie mam się jak do ich wykonania przyczepić.

WELCOME TO THE PLANET to skromniejszy pod względem objętościowym komiks, w porównaniu do PATH OF DOOM, a do tego kompletnie różny patrząc pod kątem zawartości. Dan Jurgens po mocnym uderzeniu na samym starcie swojego runu celowo wyhamowuje na chwilę akcję i skupia się na bardziej przyziemnych problemach, uporządkowaniu i próbie wyjaśnienia sytuacji, jaka dotyczy Leksa, Clarka oraz Lois. Scenarzysta dosyć sensownie i w przystępny sposób porządkuje niemałe zamieszanie w kontinuum, jakie spowodowane zostało przez pojawienie się "ludzkiego" Clarka oraz nagłe zniknięcie Lois/Superwoman. Można potraktować to wydanie zbiorcze jako swego rodzaju przerywnik (na pewno nie zapychacz) w oczekiwaniu na kolejne, bardziej spektakularne i obfitujące w wymiany ciosów przygody, jakie czekają na Luthora oraz Człowieka ze Stali już w kolejnej historii, którą zapowiada znajdujący się pod koniec cliffhanger. Jurgens wyraźnie wyznaczył sobie pewien poziom, z którego nie zamierza schodzić. Z żelazną konsekwencją kontynuuje mieszanie Rebirth ze sprawdzonymi i klasycznymi elementami, co owocuje całkiem przyjemną w odbiorze serią, którą dosyć szybko się czyta, a do tego stanowi dobre uzupełnienie dla SUPERMANA Tomasi'ego i Gleasona. I o to chyba chodziło.

Ocena: 4/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów JUSTICE LEAGUE #52 oraz ACTION COMICS #963 - 966.

Omawiany komiks znajdziecie w sklepie ATOM Comics.


Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz