"Serialownia" powoli wpada w tryb wakacyjny. Coraz mniej seriali jest emitowanych, a w minionym tygodniu doczekaliśmy się kolejnego finału. Co na jego temat i pozostałych produkcji uważa nasz redakcyjny dwugłos? Tego dowiecie się z rozwinięcia posta. Jak zwykle przestrzegamy przed spoilerami.
GOTHAM 3x21 oraz 3x22
Tomek: Straszliwe nagromadzenie różnych wątków mieliśmy w finale. Ale to bardzo
dobrze, bo dzięki temu nawet te który wypadły mniej satysfakcjonująco,
nie rzutują tak bardzo na ogólną dobrą ocenę całości. Najbardziej
zawiódł chyba Ra’s, który pojawił się jedynie po to by powiedzieć
Bruce’owi, że ma wobec niego wielkie plany i dosłownie rozpłynąć się w
powietrzu. Także wyjątkowo szybka i w zasadzie
przypadkowa śmierć Fish była raczej rozczarowująca. A twist dotyczący
prawdziwej tożsamości Butcha był wyciągnięty kompletnie z d… Reszta była
już znacznie bardziej udana, ze szczególnym uwzględnieniem kolejnej
konfrontacji między Pingwinem a Nygmą, no ale oni już nas przyzwyczaili,
że zazwyczaj są najlepszą częścią odcinka. Generalnie było to bardzo
udane zwieńczenie udanego sezonu i mam nadzieję, iż serial nie spocznie
na laurach i utrzyma tendencję zwyżkującą.
Krzysiek T.: Końcowe fragmenty finałowego odcinka pokazały dość wyraźnie, że twórcy GOTHAM trochę obawiali się kasacji, w zasadzie pozamykali wszystkie najważniejsze wątki i nawet dali nam coś na kształt debiutu Batmana, który według wcześniejszych zapowiedzi miał pojawić się dopiero w ostatnim odcinku. Momentami wyszło to wszystko bardzo dobrze, lecz wprowadzenie i równie szybkie wyprowadzenie Ra's Al Ghula wyszło akurat tak sobie. Jak zwykle najlepszymi fragmentami były sceny z Edem i Oswaldem, najmniej interesującymi zaś - te z udziałem Bruce'a Wayne'a. Trup w epizodzie ściele się gęsto, co akurat w przypadku GOTHAM jest standardem, ale tym razem trochę przesadzono z zachowawczością. Jak mam bowiem uwierzyć, że Butch/Cyrus przeżył takiego headshota? Niemniej oba odcinki bardzo fajne, świetnie spinają udany sezon i oby tak dalej. GOTHAM w moich oczach o kilka długości wyprzedziło w tym sezonie dowolną produkcję z Arrowverse.
IZOMBIE 3x10: Return of the Dead Guy
Tomek: Serial się rozpędza przed finiszem. Działo się dużo i ciekawie, a jedyny
wątek który wypadł słabiej to ten z Majorem, który dosłownie cały
odcinek spędził w łóżku z Shawną. Kiedy Liv zdecydowała się zjeść mózg
osobnika z problemami psychicznymi, nauczony doświadczeniem ostatnich
odcinków spodziewałem się kolejnej przegiętej osobowości, zamiast tego
jednak twórcy uraczyli nas całkiem sympatycznym i
zabawnym powrotem Drake’a jako halucynacji.
Krzysiek T.: Faktycznie lepszy odcinek od tych paru poprzednich, gdy Liv na kolejnych mózgach bardziej irytowała niż bawiła. Tym razem jest nieźle, z fajnym pomysłem oraz jajem, którego dawno już nie było. Spodobało mi się bardzo nie pokazywanie wizji, a skupienie się na reakcjach Peyton oraz Clive'a podczas ich trwania. Wątek Raviego też niczego sobie, chociaż cały czas bardzo przewidywalny. Zaś sceny z udziałem Majora były w większości kompletnie zbędne. Postać Shawny trudno polubić po takim jej wprowadzeniu do produkcji.
Krzysiek T.: Faktycznie lepszy odcinek od tych paru poprzednich, gdy Liv na kolejnych mózgach bardziej irytowała niż bawiła. Tym razem jest nieźle, z fajnym pomysłem oraz jajem, którego dawno już nie było. Spodobało mi się bardzo nie pokazywanie wizji, a skupienie się na reakcjach Peyton oraz Clive'a podczas ich trwania. Wątek Raviego też niczego sobie, chociaż cały czas bardzo przewidywalny. Zaś sceny z udziałem Majora były w większości kompletnie zbędne. Postać Shawny trudno polubić po takim jej wprowadzeniu do produkcji.
TEEN TITANS: GO! 4x23: Jinxed
Krzysiek T.: Robin traci głos i stanowi to zawiązanie fabuły bodaj jednego z najlepszych odcinków tego serialu animowanego, jakie dotąd miałem okazje oglądać. Tym razem nieco mocniej mogli wykazać się animatorzy i spisali się oni bardzo dobrze. Dodatkowo sporo absurdalnego jak zawsze, ale przy tym miejscami wyjątkowo trafnego humoru absolutnie nie mam się do czego przyczepić.
Krzysiek T.: Robin traci głos i stanowi to zawiązanie fabuły bodaj jednego z najlepszych odcinków tego serialu animowanego, jakie dotąd miałem okazje oglądać. Tym razem nieco mocniej mogli wykazać się animatorzy i spisali się oni bardzo dobrze. Dodatkowo sporo absurdalnego jak zawsze, ale przy tym miejscami wyjątkowo trafnego humoru absolutnie nie mam się do czego przyczepić.
JUSTICE LEAGUE ACTION 1x23: Double Cross
Tomek: O wiele bardziej udany od poprzedniego odcinka z Plastic Manem. Nie
tylko tym razem samemu jest zabawniejszy, to jeszcze do spółki ma tu
Firestorma, który też daje powody do śmiechu. Batman i Two-Face
oczywiście są poważniejsi, ale i oni od czasu do czasu rzucą jakimś
zabawnym tekstem. Ogólnie fabułka jest czysto pretekstowa, ale humor
całkiem niezły. I ponownie ostatnia scena jest kompletnie rozwalająca.
Zdjęcia pochodzą ze strony Comicbook.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz