poniedziałek, 12 czerwca 2017

TOP 10

W ostatnich tygodniach pojawiło się nowe wydanie TOP 10, 12-częściowej serii Alana Moore’a, oryginalnie wydanej przez imprint America’s Best Comics a teraz pod szyldem Vertigo. Zbiera ono jej całość w jednym tomie o twardej okładce. Tym, którzy nie wiedzą o czym jest, rzut oka na nią mógłby sugerować, że to kolejny komiks o drużynie superbohaterów, co nie do końca  jest prawdą. Owszem jego bohaterowie posiadają supermoce i wspólnie bronią porządku, ale  jako policjanci pracujący na tytułowym posterunku w mieście Neopolis, które zamieszkane jest wyłącznie przez istoty o nadludzkich zdolnościach. Oprócz tradycyjnych superbohaterów pełne jest ono również kosmitów, bogów, robotów i inteligentnych zwierząt, którzy prowadzą w nim w miarę zwyczajne życie i chodzą do pracy jak każdy inny człowiek.


Podczas czytania nasuwały mi się nieodparte skojarzenia z dwoma innym seriami. Pierwszą z nich jest kolejne dzieło Moore’a LIGA NIEZWYKŁYCH DŻENTELMENÓW, powstająca mniej więcej tym samym czasie co recenzowany komiks. Podobnie jak w tym tytule znajdziemy tu olbrzymią liczbę nawiązań i mrugnięć okiem do czytelnika. Dotyczą one głównie komiksów superbohaterskich (np. billboardy na których Wolverine reklamuje żel do włosów) ale też i najróżniejszych innych dzieł fantastycznych. Niemal na każdej stronie uważne oko wypatrzy jakąś znajomą postać czy nazwę. Na szczęście podobnie jak we wcześniejszych tomach LIGI nie przytłaczają one fabuły, a jedynie stanowią dodatkowy smaczek. Drugim dziełem, które nieustannie przychodziło mi na myśl było GOTHAM CENRAL, którego twórcy wpadli na nieco podobny pomysł uczynienia bohaterami policjantów pracujących w bardzo nietypowym mieście. Bowiem problemy przed jakimi stają gliniarze z Neopolis to raczej mniej lub bardziej przyziemne przestępstwa niż np. inwazje z kosmosu. A nawet jeśli trzeba się uporać z potworem rozmiarów Godzilli, to okazuje się on wkurzonym ojcem po pijaku domagającym się wypuszczenia jego syna z aresztu. Inna sprawa, że czasem gdy w domu zalegną się myszy próba pozbycia się ich może przerodzić się w zwierzęcy odpowiednik KRYZYSU NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH, a prowadząc śledztwo w sprawie morderstwa można zostać wciągniętym w międzywymiarowe igrzyska gladiatorskie. Zresztą cała seria jest dosłownie eksplozją wyobraźni scenarzysty i co rusz czytelnik zaskakiwany jest zwariowanymi zwrotami akcji czy sytuacjami.

Także postacie są bardzo nietuzinkowe i barwne. Nawet te epizodyczne zapadają w pamięć, a do głównych bohaterów łatwo się przywiązać i przejmować ich problemami, nawet jeśli są np. inteligentnym psem w humanoidalnym egzoszkieletonie czy mrukliwym i mającym problemy z trzymaniem nerwów na wodzy granatowym olbrzymem. Natomiast śledztwa którymi się zajmują podzielić można na krótkie, rozwiązywane zazwyczaj w ramach jednego numeru oraz te które ciągną się przez kilka zeszytów lub nawet całą serię. I tu pojawia się kolejne skojarzenie, które krążyło mi po głowie w trakcie lektury. Chodzi o serial Wydział Zabójstw Baltimore, mający bardzo podobną konstrukcję. Zresztą kończąc czytanie komiksu miałem wrażenie podobne do obejrzenia pojedynczego sezonu takiego właśnie serialu, bowiem nie wszystkie wątki znalazły swoje rozwiązanie, a niektóre były w zasadzie jedynie zasygnalizowane. Wprawdzie powstało kilka spinoffów autorstwa samego Moore’a oraz dwie następne części samej serii już spod ręki innych scenarzystów, ale z tego co wiem te pierwsze skupiają się albo na pojedynczych postaciach, albo dzieją się przed wydarzeniami z recenzowanego komiksu a drugie przeskakują o kilka lat do przodu, więc nie jestem pewien czy można w nich znaleźć kontynuacje rozpoczętych wątków. W tej sytuacji w sumie można to uznać za wadę, ale sprowadza się ona do tego, że album zostawia czytelnika z uczuciem niedosytu, więc nie stanowi to dużego problemu.

Za ilustracje w TOP 10 odpowiadają Gene Ha i Zander Cannon. Ich prace nie wywołają u nikogo opadu szczęki, ale są kawałkiem porządnego rzemiosła nie wykraczającego jednak poza superbohaterską średnią. Trzeba im jednak przyznać, że bardzo dobrze wywiązali się z umieszczania na kadrach wspomnianych wcześniej nawiązań i postacie widoczne gdzieś na dalszym planie są od razu rozpoznawalne. Nawet mimo tego, że zazwyczaj musieli oni nieco zmienić ich wygląd. Tak więc ostatecznie za stronę graficzną również należy się plus. Jako dodatek znajdziemy w wydaniu kilka stron szkiców postaci autorstwa Gene’a, pokazujących także ich wcześniejsze projekty i tu muszę zaznaczyć, że jedna z nich – Elektryczny Peter przeszła gigantyczną metamorfozę.

Cała seria, jak łatwo się domyślić, jest czysto rozrywkowa, choć czasem zdarza się jej poruszać poważniejsze problemy, jak np. rasizm (w Neopolis skierowanego najczęściej wobec robotów) czy wzruszający wątek w rozdziale 8, w którym jedna z bohaterek pomaga się pogodzić ofierze wypadku z nieuchronną śmiercią. Trudno ją więc porównywać z najwyżej cenionym dziełami Alana Moore’a, ale obok lżejszych jego komiksów pokroju wspomnianej wcześniej LIGI można go spokojnie postawić. Jest to bowiem rozrywka na najwyższym poziomie.

5/6

Tomasz Kabza

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji

TOP 10 do kupienia w sklepie ATOM COMICS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz