sobota, 13 czerwca 2015

BATMAN: ZIEMIA JEDEN TOM 2

Geoff Johns oraz Gary Frank co raz bardziej zagłębiają się w świat młodego Batmana z alternatywnej Ziemi.



Mniej więcej w tym samym czasie, co w naszym kraju pojawił się pierwszy tom w ramach egmontowskiej linii DC Deluxe, za wielką wodą zadebiutował już drugi zbiór z cyklu BATMAN: ZIEMIA JEDEN. Po lekturze tego komiksu jedno jest pewne, jeśli komuś nie przypadła do gustu wersja Zamaskowanego Krzyżowca zaprezentowana przez Johnsa i Franka w tomie pierwszym, to i kontynuacja ZIEMI JEDEN tego zdania zapewne nie zmieni. Jeśli natomiast należycie do miłośników takich klimatów, to mam dobrą wiadomość, gdyż według mnie vol. 2 jest pod względem rozwiązań scenariusza jeszcze ciekawszy.
  
Zacznijmy od początku. Jak widzieliśmy już pierwszy tom pod sam koniec zapowiadał nam głównego antagonistę, z jakim przyjdzie się zmierzyć Batmanowi w następnej kolejności. I tak oto wiodącym łotrem w kontynuacji BATMAN: ZIEMIA JEDEN jest znany i lubiany Riddler, którego całkiem niedawno mogliśmy podziwiać w wersji Scotta Snydera w ramach Zero Year, a który u Johnsa odbiega od klasycznego wizerunku złoczyńcy-psychopaty czerpiącego chorą radość z wymyślania skomplikowanych zagadek dla Batmana, Gordona i spółki. Riddler w nowej wersji to cholernie inteligentny przestępca, którego nie można nazwać pod żadnym pozorem szalonym, i który posługuje się zagadkami jedynie w formie dodatku, sposobu na maskowanie swoich prawdziwych intencji oraz mylenie przeciwnika. Istotna zmiana jest taka, że Riddler z Ziemi Jeden nie przestrzega honoru i nie ma dla niego kompletnie znaczenia, czy ktoś poda mu prawidłową odpowiedź. On i tak zrobi to, co wcześniej zakładał, czyli stanie się wybawcą Gotham City, albo przynajmniej tak mu się wydaje.

Galeria łotrów w świecie Ziemi Jeden została oprócz Riddlera powiększona również o postacie Killer Croca, Two-Face’a oraz Catwoman, przy czym Selina Kyle zostaje ukazana jedynie na kilku stronach. Być może więcej miejsca dostanie w odsłonie numer trzy. Jeśli chodzi o Waylona Jonesa, to zamiast potwora rozszarpującego ludzi ukazany został tym razem znacznie łagodniej, jako zwykły człowiek z problemami skórnymi, przez które to zmiany w wyglądzie stał się automatycznie wyobcowany i zdecydował się zamieszkać w podziemiach. Nie chce on problemów, a jedynie spokoju i samotności. Nie jest on tak naprawdę złoczyńcą w klasycznym znaczeniu tego słowa, a wręcz przeciwnie można go nazwać nawet bohaterem, który jak wszystko na to wskazuje będzie jedną z istotnych postaci również i w kolejnym tomie. Geoff Johns chciał pokazać bardziej ludzką twarz Croca i nadać mu takie cechy, jak dobroduszność czy poczucie humoru. I to mu się na pewno udało. Bardzo fajnie i nawet śmiesznie wypadają zwłaszcza dialogi pomiędzy Waylonem a Batmanem i pytania tego pierwszego typu: „do diabła, co ty masz na sobie ubrane?”

Skoro Riddlera i Croca dotknęły znaczące modyfikacje, jeśli mówimy o charakterach i sposobie postępowania, to czego można się spodziewać po Two-Face? Ano tego, że określenie Dwie-Twarze nabrało dzięki Johnsowi kompletnie nowego znaczenia i oznacza w tym wypadku dwoje bliźniaków, dwie osobowości uwięzione w jednym ciele. Było już wiele interpretacji tego złoczyńcy, ale tak oryginalnej jeszcze nie widziałem. Nie obchodzi mnie, co o takim pomyśle sądzą inni, ale mnie to rozwiązanie szalenie się podoba, podobnie jak wspomniane wyżej uczłowieczenie i „oswojenie” Killer Croca. O ile Riddler wypadł dosyć niemrawo i pewnie więcej się nie pojawi, o tyle dwójkę pozostałych członków galerii łotrów Mrocznego Rycerza bardzo chętnie zobaczę w tomie trzecim.

A jak się sprawy mają z naszym głównym bohaterem? Akcja drugiego tomu dzieje się sześć miesięcy po wydarzeniach z pierwszego rozdziału, Batman powoli pracuje na swoją reputację i jego pseudonim co raz częściej budzi strach wśród przestępców. Udoskonalił trochę swoją technikę, ale nadal jest ona daleka od doskonałości. Jako ciekawostka na początku widzimy taką samą sekwencję kadrów, jak w tomie pierwszym, co ma pokazać, że istotnie postęp jakiś nastąpił w pracy Bruce’a, który szkoli się teraz pod okiem swojego mistrza - Alfreda. Widzimy pewne modyfikacje w stroju Człowieka-Nietoperza, zaczyna on używać bat-peleryny i doczekał się nawet pierwszego, specyficznego bat-sygnału, ale przykładowo nadal ma problem chociażby z otwarciem zwykłego zamka do drzwi. Nie mówiąc już o pracy detektywa, która Batmanowi jest kompletnie obca, a której chciałby się nauczyć pod okiem Gordona.

BATMAN: EARTH ONE VOL. 2 to pod wieloma względami ciekawy komiks, przepełniony akcją i różnymi zwrotami akcji, a do tego przecudnie po raz kolejny zilustrowany przez Gary’ego Franka. Jedyną bolączką wydaje się fakt, że postaci i wątków jest zbyt dużo, jak na tak ograniczoną ilość stron, przez co widać, że scenarzysta nie zawsze ma możliwość wyciągnięcia z danej postaci wszystkiego, co by chciał. James Gordon staje się powoli co raz ważniejszą postacią w życiu Batmana, a ten drugi co raz więcej dowiaduje się o sobie i o misji, jaka przed nim stoi. Zapowiedziany został już kolejny tom w przyszłym roku, po który z pewnością sięgnę. Świat Batmana z Ziemi Jeden rozbudowuje się i zmierza w interesującym kierunku, dlatego zachęcam, aby dać szansę Geoffowi Johnsowi oraz Gary’emu Frankowi i zagłębić się w ich bardziej ludzkiego, popełniającego błędy, ale wyciągającego z nich właściwe wnioski niedoświadczonego Mrocznego Rycerza.

Ocena: 4,5/6

Omawiany komiks dostępny jest w sklepie ATOM Comics.

Dawid Scheibe

1 komentarz: