Mamy w tym miesiącu taki jakby mini relaunch, który kampania reklamowa wydawnictwa określa mianem "DC You". W skrócie, to ponad 20 nowych serii i podobna ilość nowych historii w tych, które ocalały kasacyjny pogrom z marca. To także nowi twórcy, większa różnorodność tematyczna i duża swoboda względem kontinuum.
Moi blogowi koledzy planują przegląd tych z #1 na okładce w bardziej rozszerzonej formie. Ja zaś pokrótce o tym, co ucieszyło moje wewnętrznego geeka w pierwszych dwóch tygodniach czerwca. W kilku wypadkach zmieniłem swoje zdanie, które po lekturze kilkustronicowych zapowiedzi było dość krytyczne.
03.06:
Nie licząc annuala WONDER WOMAN ukazało się wtedy 10 komiksów. Moje top 5 to:
BATMAN BEYOND miał prezentować "definitywną wersję przyszłości DCU". Nie jest to optymistyczna przyszłość i po lekturze #1 zdaje się, że takaż sama przyszłość czeka tę serię. Nie mogę zaprzeczyć, że potencjał jest, są jednak dwa duże ALE. Po pierwsze, seria nawiązuje do fatalnego FUTURES END. Po drugie, Dan Jurgens niezmiennie pisze scenariusze na poziomie tych z początku lat 90-tych.
Jak już jesteśmy przy słabych pierwszych numerach i Jurgensie, to trzeba wspomnieć o mini serii BAT-MITE. Ten satyryczny tytuł również pisany jest stylem z lat 90-tych, ale w tym wypadku nie jest to zarzut. Komiks ten jest kreskówkowy na wskroś i przywołuje mi klimat ANIMKÓW. Niestety, Jurgens większość żartów i gagów rozgrywa z lekkim brakiem wyczucia przez co tytuł ten nie ma szans na bycie czymś więcej niż szybką, jednorazową lekturą.
Zupełnie inaczej ma się sprawa z humorystycznym BIZARRO. Kreskówkowe perypetie Jimmy'ego Olsena i Bizzarro są tak dobrze napisane, że uśmiech nie chodził z mej twarzy ani na chwilę. Do tego pod względem graficznym jest naprawdę fenomenalnie.
Czy jest ktoś, komu podobały się dotychczasowe numery LOBO? Domyślam się, że nie. Powiem tylko tyle, że nic się nie zmieniło i #7 jest tak samo kiepski, jak poprzedzające go numery.
GREEN LANTERN #41 przedstawia kolosalne zmiany w status quo Hala Jordana. Wyszło lepiej niż sądziłem i twórcy mają okazję napisać interesujący rozdział w mitologii tej postaci. Minusem jest przewidywalna (z powodu wcześniejszych zapowiedzi) końcówka, ale i tak myślę, że sprawdzę kolejne numery.
Nie mogło być inaczej, 41 numer JUSTICE LEAGUE miażdży :) . Prolog do Darkseid War narobił apetytu, a pierwszy rozdział nie zawodzi oczekiwań. To Johns w najlepszym wydaniu - tak dobrej historii dawno nie napisał. Będzie spektakularnie!
Po sukcesie serii GRAYSON, występująca tam gościnnie postać dostała własny miesięcznik. MIDNIGHTER, bo o nim mowa ma dobre otwarcie. Tylko dobre. Przy tej postaci liczyłem na #1, który kopie z taką siłą, że oczy wypadają. Nie dostałem tego, ale i tak czytało się nieźle i seria zasługuje, by sprawdzić pierwszą historię do końca.
OMEGA MEN to dziwny komiks, ale w pozytywny sposób. W #1 jest dużo postaci - różnorodne rasy mówiące w odmiennych językach i wszechobecny konflikt. Właściwie nie wiadomo do końca w czym rzecz. Jednocześnie czuje się, że to zaledwie ułamek większej całości i być może mamy tu do czynienia z sci-fi na ogromną skalę. Oby tak było, bo ten komiks ma to "coś", że przyciąga. Zwróćcie uwagę na plansze podzielone na 9 kadrów - oldschool pełną gębą.
W ACTION COMICS #41 mamy Supermana bez kostiumu, pełni mocy i sekretnej tożsamości - powinienem nienawidzić tego komiksu. Jednakże Greg Pak napisał ten zeszyt tak dobrze, że mimo usilnych starań nie jestem w stanie. Sypię głowę popiołem, podobało mi się.
Jest jeszcze jeden komiks, w który nie wierzyłem - GREEN ARROW. I to znowu niespodzianeczka, bo 41 numer jest satysfakcjonujący. Przekonałem się, że klimat horroru pasuje do Szmaragdowego Łucznika. Kto by pomyślał...
Jak już jesteśmy przy słabych pierwszych numerach i Jurgensie, to trzeba wspomnieć o mini serii BAT-MITE. Ten satyryczny tytuł również pisany jest stylem z lat 90-tych, ale w tym wypadku nie jest to zarzut. Komiks ten jest kreskówkowy na wskroś i przywołuje mi klimat ANIMKÓW. Niestety, Jurgens większość żartów i gagów rozgrywa z lekkim brakiem wyczucia przez co tytuł ten nie ma szans na bycie czymś więcej niż szybką, jednorazową lekturą.
Zupełnie inaczej ma się sprawa z humorystycznym BIZARRO. Kreskówkowe perypetie Jimmy'ego Olsena i Bizzarro są tak dobrze napisane, że uśmiech nie chodził z mej twarzy ani na chwilę. Do tego pod względem graficznym jest naprawdę fenomenalnie.
Czy jest ktoś, komu podobały się dotychczasowe numery LOBO? Domyślam się, że nie. Powiem tylko tyle, że nic się nie zmieniło i #7 jest tak samo kiepski, jak poprzedzające go numery.
GREEN LANTERN #41 przedstawia kolosalne zmiany w status quo Hala Jordana. Wyszło lepiej niż sądziłem i twórcy mają okazję napisać interesujący rozdział w mitologii tej postaci. Minusem jest przewidywalna (z powodu wcześniejszych zapowiedzi) końcówka, ale i tak myślę, że sprawdzę kolejne numery.
Nie mogło być inaczej, 41 numer JUSTICE LEAGUE miażdży :) . Prolog do Darkseid War narobił apetytu, a pierwszy rozdział nie zawodzi oczekiwań. To Johns w najlepszym wydaniu - tak dobrej historii dawno nie napisał. Będzie spektakularnie!
Po sukcesie serii GRAYSON, występująca tam gościnnie postać dostała własny miesięcznik. MIDNIGHTER, bo o nim mowa ma dobre otwarcie. Tylko dobre. Przy tej postaci liczyłem na #1, który kopie z taką siłą, że oczy wypadają. Nie dostałem tego, ale i tak czytało się nieźle i seria zasługuje, by sprawdzić pierwszą historię do końca.
OMEGA MEN to dziwny komiks, ale w pozytywny sposób. W #1 jest dużo postaci - różnorodne rasy mówiące w odmiennych językach i wszechobecny konflikt. Właściwie nie wiadomo do końca w czym rzecz. Jednocześnie czuje się, że to zaledwie ułamek większej całości i być może mamy tu do czynienia z sci-fi na ogromną skalę. Oby tak było, bo ten komiks ma to "coś", że przyciąga. Zwróćcie uwagę na plansze podzielone na 9 kadrów - oldschool pełną gębą.
W ACTION COMICS #41 mamy Supermana bez kostiumu, pełni mocy i sekretnej tożsamości - powinienem nienawidzić tego komiksu. Jednakże Greg Pak napisał ten zeszyt tak dobrze, że mimo usilnych starań nie jestem w stanie. Sypię głowę popiołem, podobało mi się.
Jest jeszcze jeden komiks, w który nie wierzyłem - GREEN ARROW. I to znowu niespodzianeczka, bo 41 numer jest satysfakcjonujący. Przekonałem się, że klimat horroru pasuje do Szmaragdowego Łucznika. Kto by pomyślał...
10.06.:
Z pośród tuzina komiksów, 1/3 zrobiła na mnie o wiele lepsze wrażenie niż się spodziewałem:
Selina Kyle w CATWOMAN występuje w podwójnej roli. Bieganie po dachach w kocim kostiumie dzieli na czas, gdy zarządza przestępczym światem Gotham. Nadal nie zamierzam śledzić tej serii, ale jest o niebo lepiej niż, gdy ostatnio czytałem jakiś jej numer. Właściwie jedynym problemem #41 jest to, że nie jest zbyt przyjazny dla świeżego czytelnika, a miało to być jednym z nadrzędnych celi czerwcowych komiksów.
EARTH 2: SOCIETY - jestem na nie. Lubiłem run Robinsona i Taylora w EARTH 2, ale późniejszy tygodnik i występ postaci z Ziemi-2 w CONVERGENCE doszczętnie obrzydził mi ten świat. Nowi czytelnicy mogą spróbować zmierzyć się z kolejnym rozdziałem przygód bohaterów z Ziemi-2, ja podziękuję.
Uwielbiam GOTHAM ACADEMY z tym jego klimatem a'la Scooby Doo. W #7 Damian Wayne dołącza do uczniów Akademii, ale seria nie traci, lecz zyskuje nowy wymiar. Niesamowity rysownik Karl Kerschl ma teraz krótką przerwę, Mingjue Helen Chen ze swym disneyowskim stylem jest znakomitym wyborem na gościnnego artystę. Moje obawy wobec nowej historii zostały rozwiane.
Nie jestem fanem obecnego runu w DETECTIVE COMICS. Jeśli Ty zaś, drogi czytelniku jesteś, to #41 powinien Ci się spodobać.
Skoro już jesteśmy w Gotham, to trzeba powiedzieć o kontrowersyjnym nowym Batmanie - Jimie Gordonie. W BATMAN #41 rozpoczyna się nowa historia z jego udziałem. Mając na uwadze, że Bruce i tak w końcu wróci przyznam, że czytało mi się ten numer przyjemnie. Nie sądzę bym kiedyś trzymał tę historię na honorowym miejscu. Ba, nie wiem nawet, czy bym ją drugi raz przeczytał, ale tydzień temu czerpałem przyjemność z lektury. Polecam komfort dystansu do tego wszystkiego i sprawdzenie na własna rękę.
ALL-STAR SECTION 8 Ennisa to mini seria zdecydowanie dla wielbicieli jego serii HITMAN. Ja nie byłem zachwycony, ale pośród morza absurdu bardzo spodobało mi się użycie klasycznych bat-scen.
NEW SUICIDE SQUAD #9 wciąż chybia celu. Póki co najlepszy był krótki run Alesa Kota w 1 serii z nowego DCU. Jeśli chcecie dobre historie ze Squadem to sięgnijcie po wznowienia klasycznego runu Ostrandera, bo na NSS póki co szkoda czasu i pieniędzy.
Cóż można powiedzieć o 17 numerze HARLEY QUINN... Jeśli podobały się Wam poprzednie numery, to namawiać Was nie trzeba.
Mam już lekki przesyt HQ, ale z otwartymi ramionami przywitałem podobny klimatycznie komiks, jakim jest STARFIRE. Humor w #1 bazuje na tym, że tytułowa bohaterka kompletnie nie rozumie naszej (ludzkiej) kultury i wszelkiego typu metafor. Bazowanie tylko na tym to może nie być wystarczajcie na dłuższą metę, ale póki co dostaliśmy dobry, rozrywkowy zeszyt.
Jeśli tak, jak ja mieliście szczyptę nadziei, że RED HOOD/ARSENAL będzie lepsze od RED HOOD AND THE OUTLAWS, to mam dla Was przykrą wiadomość. Ten komiks ssie. #1 jest nie tylko słaby, jest też głupi. Scott Lobdell pisarsko w swym najgorszym wydaniu.
Pak kupił mnie swym ACTION COMICS, ale z BATMAN/SUPERMAN mu się nie udało. 21 numer ma swoje momenty, ale nie ma w sobie niczego "wow!", co by zachęciło mnie do lektury kolejnych części.
Przychodzi nagi, zakrwawiony mag do sklepu odzieżowego... - to nie początek jakiegoś makabrycznego dowcipu, a początek CONSTANTINE: THE HELLBLAZER #1. John nie miał szczęścia w nowym DCU. Do teraz. Nowa seria klimatem jest bliska tej znanej z wieloletniej serii HELLBLAZER z Vertigo. Jasne, Johns jest tu młodszy i biseksualny (!), ale charakterek ma taki, jak trzeba. Horrorowy klimat, brak członków Justice League Dark i pasujące jak ulał rysunki powinny ucieszyć większość fanów starego Constantine'a. Cheers mates ;) .
EARTH 2: SOCIETY - jestem na nie. Lubiłem run Robinsona i Taylora w EARTH 2, ale późniejszy tygodnik i występ postaci z Ziemi-2 w CONVERGENCE doszczętnie obrzydził mi ten świat. Nowi czytelnicy mogą spróbować zmierzyć się z kolejnym rozdziałem przygód bohaterów z Ziemi-2, ja podziękuję.
Uwielbiam GOTHAM ACADEMY z tym jego klimatem a'la Scooby Doo. W #7 Damian Wayne dołącza do uczniów Akademii, ale seria nie traci, lecz zyskuje nowy wymiar. Niesamowity rysownik Karl Kerschl ma teraz krótką przerwę, Mingjue Helen Chen ze swym disneyowskim stylem jest znakomitym wyborem na gościnnego artystę. Moje obawy wobec nowej historii zostały rozwiane.
Nie jestem fanem obecnego runu w DETECTIVE COMICS. Jeśli Ty zaś, drogi czytelniku jesteś, to #41 powinien Ci się spodobać.
Skoro już jesteśmy w Gotham, to trzeba powiedzieć o kontrowersyjnym nowym Batmanie - Jimie Gordonie. W BATMAN #41 rozpoczyna się nowa historia z jego udziałem. Mając na uwadze, że Bruce i tak w końcu wróci przyznam, że czytało mi się ten numer przyjemnie. Nie sądzę bym kiedyś trzymał tę historię na honorowym miejscu. Ba, nie wiem nawet, czy bym ją drugi raz przeczytał, ale tydzień temu czerpałem przyjemność z lektury. Polecam komfort dystansu do tego wszystkiego i sprawdzenie na własna rękę.
ALL-STAR SECTION 8 Ennisa to mini seria zdecydowanie dla wielbicieli jego serii HITMAN. Ja nie byłem zachwycony, ale pośród morza absurdu bardzo spodobało mi się użycie klasycznych bat-scen.
NEW SUICIDE SQUAD #9 wciąż chybia celu. Póki co najlepszy był krótki run Alesa Kota w 1 serii z nowego DCU. Jeśli chcecie dobre historie ze Squadem to sięgnijcie po wznowienia klasycznego runu Ostrandera, bo na NSS póki co szkoda czasu i pieniędzy.
Cóż można powiedzieć o 17 numerze HARLEY QUINN... Jeśli podobały się Wam poprzednie numery, to namawiać Was nie trzeba.
Mam już lekki przesyt HQ, ale z otwartymi ramionami przywitałem podobny klimatycznie komiks, jakim jest STARFIRE. Humor w #1 bazuje na tym, że tytułowa bohaterka kompletnie nie rozumie naszej (ludzkiej) kultury i wszelkiego typu metafor. Bazowanie tylko na tym to może nie być wystarczajcie na dłuższą metę, ale póki co dostaliśmy dobry, rozrywkowy zeszyt.
Jeśli tak, jak ja mieliście szczyptę nadziei, że RED HOOD/ARSENAL będzie lepsze od RED HOOD AND THE OUTLAWS, to mam dla Was przykrą wiadomość. Ten komiks ssie. #1 jest nie tylko słaby, jest też głupi. Scott Lobdell pisarsko w swym najgorszym wydaniu.
Pak kupił mnie swym ACTION COMICS, ale z BATMAN/SUPERMAN mu się nie udało. 21 numer ma swoje momenty, ale nie ma w sobie niczego "wow!", co by zachęciło mnie do lektury kolejnych części.
Przychodzi nagi, zakrwawiony mag do sklepu odzieżowego... - to nie początek jakiegoś makabrycznego dowcipu, a początek CONSTANTINE: THE HELLBLAZER #1. John nie miał szczęścia w nowym DCU. Do teraz. Nowa seria klimatem jest bliska tej znanej z wieloletniej serii HELLBLAZER z Vertigo. Jasne, Johns jest tu młodszy i biseksualny (!), ale charakterek ma taki, jak trzeba. Horrorowy klimat, brak członków Justice League Dark i pasujące jak ulał rysunki powinny ucieszyć większość fanów starego Constantine'a. Cheers mates ;) .
Wrażenia z komiksów, które ukazały się 17 czerwca już wkrótce. Z tego miejsca zachęcam do komentowania powyższego posta.
Damex
Ja się trochę pogubiłem, czy Action Comica, Batman, Superman & Batman i Justice League Of America #1 i Justice League rozgrywa się w tym samym czasie?? tu mam eSa bez mocy i Bat's "żyje" a w tamtych zaś po staremu jak by się nic nie wydarzyło? Swoją drogą przedstawienie eSa bez mocy wyszło im lepiej niż się spodziewałem AC41 był bardzo dobry, a JL 41 po prostu wymiata :)
OdpowiedzUsuńJLA i JL nie dzieją się w tym samym czasie, co eSowe ibatsoww tytuły. W obu Batsem jest Bruce, es ma moce, Hal Jordan jest regularnym GL i WW ma niezmieniony kostium.
UsuńA jest szansa na jakąś mini chronologie? Na zasadzie jakie zbiorczy tom czytać przed jakim jesli chodzi o Batsa i Esa?
OdpowiedzUsuńe? o którą konkretnie bat-serię i eS-serię pytasz? w wypadku BATMANA Snydera - po kolei :P . w wypadku eSa , to przy ACTION COMICS ta historia jest jumping pointem.
UsuńZnalazłem coś takiego dla Esa http://www.howtolovecomics.com/2015/05/31/superman-truth-reading-guide/
OdpowiedzUsuńto nie jest typowy crossover. można czytać tylko jeden tytuł samodzielnie.
UsuńNajbardziej mnie interesuje z tych nowości Starfire mam nadzieje, że seria będzie dobra, ale na zakup raczej poczekam do wydania zbiorczego.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Constantine wraca do normy, mamy dobry stary klimat :) Do nowego Batmana jak i Supermana nie byłem przekonany ale muszę powiedzieć, że całkiem dobrze prezentują się te serie, szczególnie Batman mimo, że wygląd robota bardziej królika górą przypomina :D Zapraszam także do siebie gdzie przygotowałem recenzje serii, które wystartowały 1 numerami w tym tygodniu, link do recenzji w nicku ;)
OdpowiedzUsuńNie sądzisz, że lepszym pomysłem byłoby dołączenie do ekipy DCManiaka, niż tworzenie własnego bloga?
UsuńA to coś złego ? ;) Nie stwarzam nikomu konkurencji tylko tez chce przyczynić się do rozwoju popularności komiksów w naszym kraju a czym więcej takich blogów tym większy zasięg i efekt tego będzie ale dyskusja dotyczy tego co się dzieje aktualnie w komiksach a nie co do blogów ;)
UsuńZłego? Nie. Ale Avalon i DCManiak mają już wyrobiona markę w informowaniu o komiksach Marvela i DC, więc nie widzę powodu, żeby robić im konkurencję. Jak do nich dołączysz też przyczynisz się do rozwoju popularności komiksów w naszym kraju ;) Ewentualnie załóż bloga o wydawnictwach, o których się jeszcze w Polsce nie pisze. Pewnie DCManiak Ci wtedy nawet przyklaśnie ;)
UsuńZnów o nas bez nas? ;)
UsuńSebastianie, jedna rada. Czytaj dwa lub nawet trzy razy to co piszesz zanim wrzucisz na swojego bloga. Literówek oraz naprawdę dziwnych konstrukcji zdań u Ciebie mnóstwo, w tym kilka takich że oczy bolą.
Przejrzałem to i owo na Twoim blogu. Uważam że długa droga przed Tobą, zwłaszcza jeśli chodzi o warsztat. Kluczem jednak będzie wytrwałość i jej Ci życzę.
Anonimowy - Ale ja nie zamierzam nikomu robić konkurencji jeśli o to chodzi. Znam się na reklamie bo od kilku lat pracuję w tym środowisku na co dzień i wiem co to znaczy wyrobiona marka ale to nie znaczy, że nie mogą powstawać inne tego typu strony. Każdy od czegoś zaczyna i mam kilka dobrych pomysłów na to :)
OdpowiedzUsuńKrzysztof - Dzięki, nad warsztatem muszę trochę jeszcze popracować ale za to postaram się nadrobić innymi rzeczami ;)
Tylko że, z całym szacunkiem dla Twojej pracy oczywiście, warsztat to podstawa. Jeśli będzie nadal taki jaki jest, to choćbyś nie wiem jak się starał, regularnych czytelników możesz mieć niewielu.
UsuńMi wystarczyło wejść na Twojego bloga i dostać w pysk tym, że według Ciebie Meredith Finch to mężczyzna, a chwilę potem jeszcze nadziać się na "Aquamena", "X-menów" czy taki kwiatek jak "numer #0 serii Dr. Fate", by wiedzieć że to nie jest miejsce na które chciałbym zaglądać zbyt często.
Przykro mi, ale taka jest moja szczera opinia.
Nic nie szkodzi. Szczerze to spodziewałem się takiej reakcji z waszej strony, że postaracie się delikatnie odciągnąć ludzi od strony aby wasza na tym nie utraciła ;) Równie dobrze uwagi mogły zostać wysłane mailowo zamiast w offtopie na waszą korzyść ;)
UsuńMimo wszystko dziękuję za wcześniejsze słowa otuchy i wam życzę tego samego.Pozdrawiam :)
Proponuję wyeliminować literówki i błędy na własnym blogu, zanim się zacznie pouczać innych :)
Usuń-Breja
Ja tak tylko zauważę, że Constantine był biseksualny już w czasach prawdziwego Hellblazera, żadna to nowość i wielkie zaskoczenie.
OdpowiedzUsuń-Breja