wtorek, 13 czerwca 2017

BATMAN: NEW GOTHAM


Wprawdzie to komiksy z linii Rebirth cieszą się aktualnie największą popularnością w ofercie DC, ale ja na chwilę skupię się dziś na nieco starszych przygodach, a konkretnie na historiach z udziałem Mrocznego Rycerza z lat 2000-2001. Ich autorem jest znany i lubiany Greg Rucka, który po kilku gościnnych występach w trakcie trwania NO MAN'S LAND (NML), począwszy od zeszytu 742 na dłuższy czas rozsiadł się wygodnie w fotelu scenarzysty serii DETECTIVE COMICS. Już samo nazwisko tego pana sprawiło, że BATMAN: NEW GOTHAM automatycznie wylądował na liście moich komiksowych zakupów.

Wśród komiksów z przedrukami starszych zeszytów, które praktycznie co miesiąc pojawiają się w ofercie DC znajdują oczywiście te lepsze, jak i te gorsze. To, że coś nigdy wcześniej nie było opublikowane w formie zbiorczej wcale nie znaczy, że trzeba koniecznie po to sięgnąć, o czym nie raz przekonałem się na własnej skórze i potem żałowałem. Daleko nie trzeba szukać - obie części opatrzone jako ROAD TO NO MAN'S LAND, czyli niby ważne, ale jak się okazało bardzo przeciętne i wcale nie obowiązkowe wprowadzenie do NML. Akurat w przypadku BATMAN: NEW GOTHAM mamy do czynienia z numerami, które wcześniej ukazały się już w większości pod postacią trejda BATMAN: EVOLUTION. Różnica jest taka, że w nowym wydaniu umieszczono dodatkowo istotny zeszyt skupiający się na komisarzu Gordonie, jak również dwuczęściową historię z udziałem Poison Ivy oraz humorystyczny one-shot z Harveyem Dentem. Recenzje EVOLUTION były bardzo różne, ale ponieważ Greg Rucka do tej pory jeszcze mnie nie zawiódł, także bardzo szybko zdecydowałem się w ten komiks zaopatrzyć.

Chyba najtrudniejszy i najtragiczniejszy dla Gotham City okres znany jako NML dobiegł końca, ale w żadnym wypadku nie oznacza to problemów, z jakimi muszą borykać się mieszkańcy. W Gotham zauważyć można wyraźny podział na dwa obozy: oryginalnych mieszkańców zwanych OG (Oryginal Gothamites) oraz dezerterów, czyli DeeZee's (DZ). Pierwsza grupa to ci, którzy pozostali w mieście, gdy to zostało odcięte od reszty świata i zdane tylko na siebie. Stracili oni praktycznie cały dobytek i nie do końca wiedzą, jak go odzyskać i znów wyjść na swoje. Mroczny Rycerz oraz komisarz Gordon muszą nie tylko zapanować nad licznymi spięciami pomiędzy dwiema wrogo do siebie nastawionymi frakcjami. Wraz ze stopniową odbudową zniszczonych budynków na scenę ponownie wkraczają zorganizowane grupy przestępcze, a do tego ktoś celowo doprowadza do wojny gangów. Swoje plany wobec Batmana ma również Ra's Al Ghul, który przy pomocy swojej asystentki i pewnego eliksiru wprowadza w życie groźny plan, który ma stworzyć nowy, lepszy gatunek.

Najwięcej miejsca zajmuje historia związana z Ra's Al Ghulem i jego dwojgiem poddanych - Whisper oraz Abbotem, ale to wcale nie te zeszyty stanowią o sile całego zbioru. Wspomniana historia jest poprawna, ale brakuje jej tego czegoś, co zdecydowanie zauważyć można czytając krótsze opowieści z udziałem członków GCPD. Już pierwszy zeszyt skupiający się na Gordonie sprawia, że czytelnik nabiera apetytu i przekonania, że całość będzie równie dobra. Komisarz musi pogodzić się ze śmiercią żony i szybko odnaleźć się w nowych/starych realiach, gdy podczas strzelaniny jedną z ofiar okazuje się funkcjonariusz policji. Obserwujemy krótkie śledztwo zdesperowanego i zdecydowanego jak nigdy Gordona, a Batman pełni tutaj rolę pomocnika i dobrego anioła stróża. Równie dobry klimat utrzymany jest w zeszycie skupiającym się na Montoyi, której nietypowe śledztwo ma zupełnie inny wymiar, a także w sprawie dotykającej bezpośrednio konfliktu na linii OG - DZ. we wspomnianych historiach na pierwszy plan wysuwają się podopieczni Gordona, zaś Batman operuje na drugim planie. Efekt takiego posunięcia ze strony scenarzysty jest jak najbardziej pozytywny i stanowi zapowiedź jeszcze lepszych opowieści, jakie Rucka wspólnie z Brubakerem pokażą w serii GOTHAM CENTRAL.

Pod koniec Rucka skupia się na problemie central Parku, który od czasu NML znajduje się w całkowitym posiadaniu Poison Ivy oraz jej wyznawców. Nie ma co się nad tą częścią dużo rozpisywać, jest to po prostu przykład na to, że warto pokojowo rozwiązać pewne sprawy dla dobra obu stron, a także dla ochrony środowiska. W tym miejscu warto podkreślić, że swój debiut zalicza Sasha Bordeaux, której osoba od tej pory będzie co raz bardziej zżywać się z Bruce'em/Batmanem. Z kolei na samym końcu znajduje się taki mały i zabawny elseworld, którego głównym bohaterem jest... Copernicus Dent.

Za rysunki odpowiadają w przeważającej mierze mało znany artysta  Shawn Martinbrough oraz inker Steve Mitchell. I nie ma co ukrywać, że strona plastyczna tego zbioru delikatnie rzecz ujmując nie porywa. Kreska jest dosyć prosta, niezbyt szczegółowa, mało poważna i chyba nie do końca oddaje to, co chciał ukazać Greg Rucka. Widać wyraźnie próbę nawiązania do stylu Tima Sale'a i stworzenia atmosfery niczym z lat 30-40 ubiegłego stulecia, ale chyba nie do końca wszystko wypaliło. Co ciekawe akurat w tym samym czasie ilustracje do siostrzanej serii BATMAN tworzył Scott McDaniel, czyli jakby nie patrzeć był to okres, gdzie Człowiek-Nietoperz w mojej ocenie zdecydowanie nie miał szczęścia do dobrych rysowników. Warta podkreślenia jest w tym komiksie nietypowa i oryginalnie dobrana kolorystyka, czyli bazowanie na dwóch głównych barwach w każdym z rozdziałów, oprócz ostatniego. Czerń oraz czerwień przypominają warsztat J.H. Williamsa III i dobrze się sprawdzają, podobnie jak połączenie odcieni błękitu z pomarańczem. Nieco słabiej moim zdaniem prezentują się z kolei mieszanka zieleni z pomarańczem, czy zieleni z szarym, ale to oczywiście kwestia gustu. Podsumowując warstwa graficzna jest kontrowersyjna i można albo delektować się umieszczonymi w omawianym zbiorze ilustracjami, albo znaleźć się w totalnej opozycji do wyczynów artystów. Mnie niestety znacznie bliżej do tego drugiego obozu.

NEW GOTHAM to przede wszystkim pozycja skierowana do tych osób, które pragną poznać ciągłość wydarzeń, jakie nastąpiły po zakończeniu NO MAN'S LAND. Zbiór ten czyta się bardzo szybko, w miarę przyjemnie i zalicza się do tych, gdzie nie uświadczycie ogromu chmurek z tekstem. W pewnym stopniu, patrząc na rozdziały z GCPD w roli głównej, jest to także namiastka tego, co później pojawi się na łamach serii GOTHAM CENTRAL. Jeśli podobnie jak ja tęsknicie za Batmanem-detektywem, należycie do sympatyków twórczości Grega Rucki i do tego nie przeszkadza Wam przyozdobienie całości niekoniecznie ilustracjami z tej górnej półki, to chyba dobrze trafiliście. Komiks dobry, ale szczerze spodziewałem się czegoś jeszcze lepszego, stąd wystawiam czwóreczkę.

Ocena: 4/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów DETECTIVE COMICS #742 - 753.

Omawiany komiks znajdziecie w ofercie sklepu ATOM Comics.


Dawid Scheibe

4 komentarze:

  1. Mam nadzieje ze w Polsce wydadza kiedys
    no man's land.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoją drogą ciekaw jestem w jakiej formie by to mialo byc wydane u nas .bądź co bądź cale to wydarzenie w stanach w zbiorczych komiksach wydane bylo chyba w 6 częściach.jesli sie mylę niech mnie ktos poprawi.

      Usuń
  2. Samo no mans land 4 tomy z prequelami 7

    OdpowiedzUsuń