Dzisiejsza odsłona rubryki poświęcona jest w całości Legionowi Superbohaterów. Przypomnienie kilku mniej lub bardziej związanych z tą drużyną ciekawostek znajdziecie poniżej. Zapraszam :)
Fatal
Five była wzorowana na grupie Masters of Evil
Jest to jedynie plotka, którą szybko
zdementował twórca Fatal Five – Jim Shooter. Fatal Five zadebiutowała w roku
1967 na łamach komiksu ADVENTURE COMICS #352, a ich wygląd oraz moce nie były w
żaden sposób wzorowane na Marvelowskiej grupie złoczyńców – Masters of Evil.
Jeden z czytelników zasugerował, jakoby Emerald Empress była kopią Enchantress,
Persuader kopią Executionera, Validus - Radioactive Mana, Tharok – Barona Zemo,
a Mano kopią Meltera.
Historia stworzenia Fatal Five związana
była natomiast z filmem DIRTY DOZEN. Ówczesny edytor chciał bowiem, aby
Shooter napisał komiks w tym samym stylu, co film, a ten po części spełnił tę
prośbę. Zamiast dwunastu złych stworzył jedynie pięcioro, a ich moce miały być
na tyle potężne, aby przeciwstawić się mocy poszczególnych Legionistów. Emerald
Empress miała być podobna do Green Lanterna, natomiast Validus miał być
odzwierciedleniem pewnej postaci z książki fantastycznej, pół-robotem
pół-człowiekiem, którego moc dorównywałaby Superboy’owi.
Fani udali się pod dom Shootera, aby nakłonić go do ponownego
pisania Legionu
Jim Shooter zaczął swoją przygodę
z Legionem w wielu 14 lat (!), kiedy to napisał i narysował ACTION COMICS #346.
Karierę postanowił zakończyć, gdy dostał się na studia, czyli w wieku zaledwie
18 lat, gdyż zwyczajnie znudziło go pisanie komiksów. Czytelnicy nie zapomnieli jednak o
swoim idolu i postanowili założyć własny magazyn, który poświęcony został w
całości zagadnieniom związanym z Legionem Superbohaterów. Gazeta nazywała się
LEGION OUTPOST. Domagano się w niej m.in. tego, aby Legioniści otrzymali na
stałe swoje miejsce w komiksie SUPERBOY. Nie wiadomo, czy miało to jakiś wpływ
na decyzję DC, ale Legion rzeczywiście stał się nieodłącznym towarzyszem
przygód Chłopca ze Stali.
Harry Broertjes odwiedził później
Shootera i przeprowadził z nim wywiad do jednego z numerów kierowanego przez
siebie LEGION OUTPOST. Podczas drugiej wizyty wspólnie z innym fanem komiksu
udało im się namówić Jima do ponownego pisania komiksów. Tak też się w końcu
stało i po czterech latach przerwy Shooter znów zaczął pisać, a pierwszym
zeszytem po powrocie był SUPERBOY STARRING THE LEGION OF SUPER-HEROES #209. I
tak oto po raz kolejny okazało się, jak wielki mają wpływ na historię komiksu
oraz jak potężną siłą dysponują czytelnicy.
Postać z Legionu została nazwana na cześć jednego z fanów
Jednym z aktywnie działających
fanów drużyny Legion of Super-Heroes był Rich Morrissey, który zmarł
przedwcześnie w roku 2001 mając zaledwie 47 lat. Rich znany był z tego, że był
bardzo inteligentną osobą i najbardziej kochał komiksy.
Jim Shooter postanowił uczcić
pamięć Morrisey’a, którego uznawał za swojego przyjaciela i stworzył swego
czasu postać o imieniu M’rissey. Zapewne mało osób pamięta tego Legionistę, ale
bohater ten dzięki swoim mocom polegającym na szybkim i sprawnym kalkulowaniu,
obliczaniu i logicznym myśleniu był kimś, kto pełnił rolę menagera Legionu.
Scenarzyści Legionu zmienili płeć postaci, aby udowodnić
homoseksualizm jednego z członków Legionu.
Element Lad od dawna budził
wątpliwości fanów, którzy podejrzewali, że bohater jest homoseksualistą.
Wskazywały na to pewne jego zachowania i to, że jako jedyny ocalały ze swojej
planety nigdy nie dążył do przedłużenia gatunku. Sam Jim Shooter przyznawał, że
pisząc o Janie Arrah myślał często, że właśnie ta postać ma inną orientację
seksualną. Paul Levitz podczas swojego runu jednoznacznie pokazał jednak, że
Element Lad jest hetero i doprowadził do romansu bohatera z oficer policji –
Shvaughn Erin.
Keith Giffen wspólnie z
małżeństwem Bierbaum, która to trójka odpowiadała za niezapomnianą inkarnację
Legionu na przełomie lat 80-tych i 90-tych postanowili jasno podkreślić
odmienną orientację Jana. Podczas „Five Years Later” ukazali szokującą prawdę
na temat Erin, która tak naprawdę była mężczyzną (o imieniu Sean), który
wcześniej będąc zakochanym w Element Ladzie zmienił płeć. Ten drugi nie był w
szoku i przyznał, że łączyła i łączy ich coś więcej, niż fizyczność. Tym samym
Giffen i jego współpracownicy ucięli wszelkie wieloletnie spekulacje fanów,
gdyż według nich Jan zawsze był gejem. Oczywiście później przyszło ZERO HOUR i dotychczasowy Legion z jego problemami został całkowicie wymazany...
Keith Giffen zniszczył Ziemię, ponieważ nikt nie zdążył mu w tym
przeszkodzić.
To oczywiście prawda i ciekawostka
z cyklu "kiedy kota nie ma, to myszy harcują". Był to akurat ten moment przestoju, gdy
poprzedni edytor serii LEGION OF SUPER-HEROES VOL. 4 zakończył swoją pracę, a
nowy miał dopiero przyjść. Giffen wykorzystał chwilowe zamieszanie oraz brak
nadzoru z góry i stworzył numer (#38), w którym planeta Ziemia została
całkowicie i nieodwracalnie zniszczona. Oczywiście "góra" dowiedziała
się o zamiarach Keitha i nakazała nowemu edytorowi - KC Carlsonowi, aby
wstrzymał publikację tego zeszytu. Ze względu na to, że prace nad zeszytem były
na ukończeniu i nie było już czasu na napisanie nowej historii (dodatkowo Carlson
nie chciał rozpocząć swojej pracy od opóźnień), edytor zdecydował się puścić ją
do druku.
Wykorzystano materiały z Comic Book Legends Revealed History , a kilka grafik zapożyczono również z tej strony.
R.J. Brande po Zero Hour miał być Martianem Manhunterem.
Jak wiadomo wszystkim fanom
Legionu, przez wydarzeniem o nazwie Zero Hour założyciel Legionu był z
pochodzenia zmiennokształtnym Durlanem i jednocześnie ojcem Chameleon Boy’a. Po
relaunchu przeszłość Brande owiana natomiast była tajemnicą. Po tym, jak
przyczynił się on do zmiany imienia przez Valora na M’Onel oraz bazując na
kilku innych elementach łamigłówki podkładanych przez scenarzystów, czytelnicy
zaczęli podejrzewać, iż Brande oraz J’onn J’onzz to jedna i ta sam postać.
Edytor serii wyjaśnił, że owszem, pierwotnie takie były plany, ale ostatecznie
za długo czekano z ujawnieniem tej rewelacji i z czasem porzucono ten pomysł.
Mogłoby to źle wpłynąć na postać Marsjanina, którego przyszłość została w
między czasie przedstawiona na łamach jego własnej serii i nie zazębiała się z
tym, co R.J. Brande robi w Legionie.
Wykorzystano materiały z Comic Book Legends Revealed History , a kilka grafik zapożyczono również z tej strony.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz