Było już całkiem sporo
klasycznych opowieści skupionych przede wszystkim na Batmanie, a oprócz niego w
trochę mniejszym stopniu także na Supermanie czy Lidze Sprawiedliwości. Miesiąc
temu swoje pięć minut otrzymał wreszcie Hal Jordan, tym razem przyszła zaś
kolej na Szkarłatnego Speedstera, czyli jedną z tych postaci, która w naszym
kraju z różnych powodów nie doczekała się zbyt wielu solowych, komiksowych
występów. W ramach WKKDC pojawią się jeszcze (tylko i aż) trzy albumy
poświęcone w całości Flashowi, z czego oczywiście najbardziej przeze mnie
wyczekiwaną jest POWRÓT BARRY'EGO ALLENA. Historia ta przez wiele osób nie bez
powodu określana jest jako jedna z najlepszych, jeśli nie właśnie najlepszą z
udziałem Flasha. Stworzyli ją Mark Waid (scenariusz) oraz Greg Larocque
(rysunki). Zanim polski czytelnik będzie miał możliwość zapoznania się ze
wspomnianą historią, dostaje on w swoje ręce umiejscowioną chronologicznie
kilka zeszytów wcześniej opowieść, za którą odpowiadają dokładnie ci sami
twórcy. Opowieść, która rozpoczyna złotą erę i szczytowy okres w karierze
Wally'ego Westa.
Wymieniłem Wally'ego Westa,
gdyż to właśnie on, a nie bardziej kojarzony z rolą Flasha Barry Allen, jest
głównym bohaterem zawartych w 25 tomie WKKDC opowieści. Po heroicznej śmierci
Allena opisanej na łamach KRYZYSU NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH, Wally zakłada
jego strój i porzuca dotychczasową rolę Kid Flasha na rzecz jakże
odpowiedzialnej funkcji - Najszybszego Człowieka na Ziemi. Staje się tym samym
trzecim w historii (pierwszym jest Jay Garrick) bohaterem noszącym pseudonim
Flash.
Mark Waid teoretycznie
obejmuje obowiązki scenarzysty serii THE FLASH współtworząc specjalny,
jubileuszowy one-shot, ale w praktyce symboliczne przekazanie pałeczki
następuje wraz z #62. Waid rozpoczyna pracę w momencie, gdy Wally próbuje wyjść
z cienia, znaleźć swoją własną drogę, własny styl jako Flash. W krótkim czasie
pomaga pisanemu przez siebie bohaterowi nie tylko dorosnąć i osiągnąć standardy
prezentowane przez jego zmarłego poprzednika, ale również je przekroczyć,
ewoluując na wyższy poziom zarówno jako człowiek, jak i superbohater.
Już na samym starcie nowy
scenarzysta decyduje się zaprezentować coś na kształt "Roku
Zerowego", aby wykonać mały relaunch w ramach serii i pokazać, w którym
kierunku twórca zamierza podążać, do jakich tematów będzie przykładał
szczególną uwagę. W ramach retrospekcji Wally cofa się do okresu, gdy jako
dziesięciolatek spędzał wakacje u cioci Iris. Widzimy, jak głęboka więź łączy
go z Iris, jak bardzo uwielbia postać Flasha, i jak dokonuje się jego przemiana
w młodego Speedstera. Teoretycznie piorun nie trafia dwa razy w to samo
miejsce, ale na potrzeby komiksu wszystko jest możliwe. Chłopak staje się
nieoczekiwanie sidekickiem swojego wielkiego idola i pobiera ważne lekcje,
które później pomogą mu wyrosnąć na prawdziwego superbohatera. Przeżywa przy
tym osobiste dramaty, jak chociażby problemy z rodzicami, czy też
niespodziewany zwrot w sprawie wykorzystania jego niezwykłych mocy. Wally z
czasem nauczył się przełamywać barierę bólu, jaka powstaje przy jego
superszybkim bieganiu i tym samym mógł nadal korzystać z mocy. Jego choroba
zniknęła na zawsze pod koniec KRYZYSU... gdy został trafiony przez
Anty-Monitora, ale jednocześnie nie był już tak szybki, jak przedtem. Coś za
coś. Wątek ten nie został w tym tomie zakończony, stąd rozumiem, że część osób
mogła być zniesmaczona takim urwaniem się tego tematu.
Mark Waid w trakcie swojego
runu wprowadził kilka istotnych zmian w świecie Flasha, z czego jedną z
najważniejszych była kreacja Speed Force, o której jeszcze nieśmiało, ale jednak
jest wspomniane w omawianym zbiorze. W tym konkretnym komiksie pojawia się
jeszcze kilka ciekawych pytań, na które odpowiedzi należy szukać w kolejnych
zeszytach serii pisanej przez Waida. Jeśli wciągnęliście się i chcecie więcej,
to zostaje sięgnięcie po wydania anglojęzyczne, lub poczekanie jakiś rok czasu na
polską wersję kolejnego kawałka tego smakowitego "waidowego tortu" -
POWRÓT BARRY'EGO ALLENA.
Opisywany tom zawiera
dokładnie ten sam materiał, co wydany swego czasu za oceanem trejd zatytułowany
FLASH: BORN TO RUN. Tym samym znajdziemy tutaj trzy dodatkowe historie
nawiązujące do początków kariery Wally'ego Westa i jego współpracy ze swoim
mentorem. Pierwsza składa się z 12, następna z 14, a ostatnia z 10 stron. Kid
Flash mierzy się w nich z takimi przeciwnikami, jak Mister Element, czy
Błękitny Kobalt. Są to pojedyncze historyjki pochodzące z różnych okazjonalnych
one-shotów, jakie powstały w latach 90-tych. Nie są to może jakieś porywające
opowieści, ale zostały one dobrze wyselekcjonowane jako takie dopełnienie i w
pewnym sensie rozwinięcie wątku zawartego w głównej historii.
Na samym końcu umieszczony
został tradycyjnie przedruk starszego zeszytu. Tym razem pochodzi on z roku
1963 i składa z aż 25 stron (jeśli się nie mylę jest to chyba najdłuższy
dodatek w stylu retro z dotychczasowych tomów WKKDC). Przedstawiona zostaje
tutaj niezwykle oryginalna geneza nowego kostiumu Kid Flasha, a także walka o
uniknięcie inwazji najeźdźców z innego wymiaru. Jak zwykle ciężko mi ocenić
poziom takiej oldskulowej historyjki, gdyż dla mnie stanowią one jedynie pewną egzotyczną ciekawostkę.
Rysunki w tym komiksie
zdecydowanie nie należą do porywających. Greg Larocque zgodnie z oczekiwaniami
prezentuje łagodną, mało skomplikowaną i raczej neutralną kreskę, która z
jednej strony nie przeszkadza, zaś z drugiej przypomina o tym, że na początku
lat 90-tych twórcy mocno trzymali się pewnych utartych, sprawdzonych szablonów.
Pozostali artyści odpowiedzialni za ilustracje w omawianym albumie akurat tym
razem nie trafili w moje gusta. Przykładowo szkice lubianego przeze mnie Jima
Aparo z tuszem nakładanym gościnnie przez Billa Sienkiewicza okazały się bardzo
słabym eksperymentem, a kreskówkowy styl Humbert Ramosa to kompletnie nie moje
klimaty. Nie lubię też cofać się do czasów, gdy twórcy rysowali Flasha w
kostiumie tak, jakby miał wodogłowie.
FLASH: URODZONY SPRINTER to
początek drogi do wyciągnięcia przez Marka Waida Wally'ego Westa z szeregu
drugoligowych bohaterów i zrobienia z niego interesującej postaci. Kogoś, kim
jego poprzednik - Barry Allen, tak naprawdę nigdy nie potrafił się stać. Komiks
ten należy traktować jako wstęp i zachętę do dalszego zagłębienia się w run
Marka Waida, który DC Comics niedawno zaczęło wreszcie wydawać w formie
zbiorczej. Zastanawiacie się, dlaczego wiele osób uznaje właśnie Wally'ego
Westa za jedynego i prawdziwego Flasha (pozdrowienia dla kolegi Damiana), a
Marka Waida za najlepszego scenarzystę, jaki kiedykolwiek pracował nad
przygodami Szkarłatnego Speedstera? Czteroczęściowa historia Born to Run to pierwszy z wielu
fragmentów tego długiego runu, które to uzasadniają. Klasyka, z którą warto się
zapoznać.
Ocena: 4,5/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów THE FLASH vol. 2 #62 -
65, THE FLASH ANNUAL #8, SPEED FORCE #1 oraz THE FLASH 80-PAGE GIANT #1.
Dawid Scheibe
Przeczytane. Zgadzam się z oceną. Faktycznie, coś jest w tych komiksach z lat 60-tych i wcześniejszych, że jakoś nie bardzo da się je czytać... Przynajmniej ja tak mam. ;-)
OdpowiedzUsuńChyba historyjka w Długie Halloween było dłuższe (pierwsze pojawienia Ridlera i Poson Ivy)
OdpowiedzUsuń