środa, 26 lipca 2017

WKKDC #25 - FLASH: URODZONY SPRINTER


Było już całkiem sporo klasycznych opowieści skupionych przede wszystkim na Batmanie, a oprócz niego w trochę mniejszym stopniu także na Supermanie czy Lidze Sprawiedliwości. Miesiąc temu swoje pięć minut otrzymał wreszcie Hal Jordan, tym razem przyszła zaś kolej na Szkarłatnego Speedstera, czyli jedną z tych postaci, która w naszym kraju z różnych powodów nie doczekała się zbyt wielu solowych, komiksowych występów. W ramach WKKDC pojawią się jeszcze (tylko i aż) trzy albumy poświęcone w całości Flashowi, z czego oczywiście najbardziej przeze mnie wyczekiwaną jest POWRÓT BARRY'EGO ALLENA. Historia ta przez wiele osób nie bez powodu określana jest jako jedna z najlepszych, jeśli nie właśnie najlepszą z udziałem Flasha. Stworzyli ją Mark Waid (scenariusz) oraz Greg Larocque (rysunki). Zanim polski czytelnik będzie miał możliwość zapoznania się ze wspomnianą historią, dostaje on w swoje ręce umiejscowioną chronologicznie kilka zeszytów wcześniej opowieść, za którą odpowiadają dokładnie ci sami twórcy. Opowieść, która rozpoczyna złotą erę i szczytowy okres w karierze Wally'ego Westa.

Wymieniłem Wally'ego Westa, gdyż to właśnie on, a nie bardziej kojarzony z rolą Flasha Barry Allen, jest głównym bohaterem zawartych w 25 tomie WKKDC opowieści. Po heroicznej śmierci Allena opisanej na łamach KRYZYSU NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH, Wally zakłada jego strój i porzuca dotychczasową rolę Kid Flasha na rzecz jakże odpowiedzialnej funkcji - Najszybszego Człowieka na Ziemi. Staje się tym samym trzecim w historii (pierwszym jest Jay Garrick) bohaterem noszącym pseudonim Flash.

Mark Waid teoretycznie obejmuje obowiązki scenarzysty serii THE FLASH współtworząc specjalny, jubileuszowy one-shot, ale w praktyce symboliczne przekazanie pałeczki następuje wraz z #62. Waid rozpoczyna pracę w momencie, gdy Wally próbuje wyjść z cienia, znaleźć swoją własną drogę, własny styl jako Flash. W krótkim czasie pomaga pisanemu przez siebie bohaterowi nie tylko dorosnąć i osiągnąć standardy prezentowane przez jego zmarłego poprzednika, ale również je przekroczyć, ewoluując na wyższy poziom zarówno jako człowiek, jak i superbohater.

Już na samym starcie nowy scenarzysta decyduje się zaprezentować coś na kształt "Roku Zerowego", aby wykonać mały relaunch w ramach serii i pokazać, w którym kierunku twórca zamierza podążać, do jakich tematów będzie przykładał szczególną uwagę. W ramach retrospekcji Wally cofa się do okresu, gdy jako dziesięciolatek spędzał wakacje u cioci Iris. Widzimy, jak głęboka więź łączy go z Iris, jak bardzo uwielbia postać Flasha, i jak dokonuje się jego przemiana w młodego Speedstera. Teoretycznie piorun nie trafia dwa razy w to samo miejsce, ale na potrzeby komiksu wszystko jest możliwe. Chłopak staje się nieoczekiwanie sidekickiem swojego wielkiego idola i pobiera ważne lekcje, które później pomogą mu wyrosnąć na prawdziwego superbohatera. Przeżywa przy tym osobiste dramaty, jak chociażby problemy z rodzicami, czy też niespodziewany zwrot w sprawie wykorzystania jego niezwykłych mocy. Wally z czasem nauczył się przełamywać barierę bólu, jaka powstaje przy jego superszybkim bieganiu i tym samym mógł nadal korzystać z mocy. Jego choroba zniknęła na zawsze pod koniec KRYZYSU... gdy został trafiony przez Anty-Monitora, ale jednocześnie nie był już tak szybki, jak przedtem. Coś za coś. Wątek ten nie został w tym tomie zakończony, stąd rozumiem, że część osób mogła być zniesmaczona takim urwaniem się tego tematu.

Mark Waid w trakcie swojego runu wprowadził kilka istotnych zmian w świecie Flasha, z czego jedną z najważniejszych była kreacja Speed Force, o której jeszcze nieśmiało, ale jednak jest wspomniane w omawianym zbiorze. W tym konkretnym komiksie pojawia się jeszcze kilka ciekawych pytań, na które odpowiedzi należy szukać w kolejnych zeszytach serii pisanej przez Waida. Jeśli wciągnęliście się i chcecie więcej, to zostaje sięgnięcie po wydania anglojęzyczne, lub poczekanie jakiś rok czasu na polską wersję kolejnego kawałka tego smakowitego "waidowego tortu" - POWRÓT BARRY'EGO ALLENA.

Opisywany tom zawiera dokładnie ten sam materiał, co wydany swego czasu za oceanem trejd zatytułowany FLASH: BORN TO RUN. Tym samym znajdziemy tutaj trzy dodatkowe historie nawiązujące do początków kariery Wally'ego Westa i jego współpracy ze swoim mentorem. Pierwsza składa się z 12, następna z 14, a ostatnia z 10 stron. Kid Flash mierzy się w nich z takimi przeciwnikami, jak Mister Element, czy Błękitny Kobalt. Są to pojedyncze historyjki pochodzące z różnych okazjonalnych one-shotów, jakie powstały w latach 90-tych. Nie są to może jakieś porywające opowieści, ale zostały one dobrze wyselekcjonowane jako takie dopełnienie i w pewnym sensie rozwinięcie wątku zawartego w głównej historii.

Na samym końcu umieszczony został tradycyjnie przedruk starszego zeszytu. Tym razem pochodzi on z roku 1963 i składa z aż 25 stron (jeśli się nie mylę jest to chyba najdłuższy dodatek w stylu retro z dotychczasowych tomów WKKDC). Przedstawiona zostaje tutaj niezwykle oryginalna geneza nowego kostiumu Kid Flasha, a także walka o uniknięcie inwazji najeźdźców z innego wymiaru. Jak zwykle ciężko mi ocenić poziom takiej oldskulowej historyjki, gdyż dla mnie stanowią one jedynie pewną egzotyczną ciekawostkę.

Rysunki w tym komiksie zdecydowanie nie należą do porywających. Greg Larocque zgodnie z oczekiwaniami prezentuje łagodną, mało skomplikowaną i raczej neutralną kreskę, która z jednej strony nie przeszkadza, zaś z drugiej przypomina o tym, że na początku lat 90-tych twórcy mocno trzymali się pewnych utartych, sprawdzonych szablonów. Pozostali artyści odpowiedzialni za ilustracje w omawianym albumie akurat tym razem nie trafili w moje gusta. Przykładowo szkice lubianego przeze mnie Jima Aparo z tuszem nakładanym gościnnie przez Billa Sienkiewicza okazały się bardzo słabym eksperymentem, a kreskówkowy styl Humbert Ramosa to kompletnie nie moje klimaty. Nie lubię też cofać się do czasów, gdy twórcy rysowali Flasha w kostiumie tak, jakby miał wodogłowie.

FLASH: URODZONY SPRINTER to początek drogi do wyciągnięcia przez Marka Waida Wally'ego Westa z szeregu drugoligowych bohaterów i zrobienia z niego interesującej postaci. Kogoś, kim jego poprzednik - Barry Allen, tak naprawdę nigdy nie potrafił się stać. Komiks ten należy traktować jako wstęp i zachętę do dalszego zagłębienia się w run Marka Waida, który DC Comics niedawno zaczęło wreszcie wydawać w formie zbiorczej. Zastanawiacie się, dlaczego wiele osób uznaje właśnie Wally'ego Westa za jedynego i prawdziwego Flasha (pozdrowienia dla kolegi Damiana), a Marka Waida za najlepszego scenarzystę, jaki kiedykolwiek pracował nad przygodami Szkarłatnego Speedstera? Czteroczęściowa historia Born to Run to pierwszy z wielu fragmentów tego długiego runu, które to uzasadniają. Klasyka, z którą warto się zapoznać.

Ocena: 4,5/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów THE FLASH vol. 2 #62 - 65, THE FLASH ANNUAL #8, SPEED FORCE #1 oraz THE FLASH 80-PAGE GIANT #1.


Dawid Scheibe

2 komentarze:

  1. Przeczytane. Zgadzam się z oceną. Faktycznie, coś jest w tych komiksach z lat 60-tych i wcześniejszych, że jakoś nie bardzo da się je czytać... Przynajmniej ja tak mam. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba historyjka w Długie Halloween było dłuższe (pierwsze pojawienia Ridlera i Poson Ivy)

    OdpowiedzUsuń