Wraz ze startem Rebirth nastąpiło
poszerzenie oferty DC w ramach tytułów z rodziny Supermana. Niespodziewanie na
liście nowych serii znalazła się THE NEW SUPER-MAN pisana przez Gene Luena
Yanga. Scenarzystę tego bardzo dobrze kojarzą fani Człowieka ze Stali, gdyż to
on w dużej mierze odpowiadał za ten okres w ramach serii SUPERMAN, kiedy to
główny bohater stracił prawie wszystkie swoje moce oraz Lois ujawniała światu
jego sekretną tożsamość. W moim odczuciu Yang kompletnie nie sprawdził się w
swojej poprzedniej roli i dlatego z dużymi obawami oraz po długiej chwili
zawahania zdecydowałem się ostatecznie sięgnąć po pierwsze wydanie zbiorcze w
ramach jego nowej serii. Opcje były dwie: albo ostatecznie utwierdzę się w
przekonaniu, że DC to nie jest dobre miejsce dla tego scenarzysty, albo wręcz
przeciwnie - Yang zaskoczy mnie tym razem pozytywnie.
To, że Yang nie zapisał się najlepiej
w mojej pamięci swoim supermanowym runem nie oznacza, że nie potrafił znaleźć
sobie takiego zakątka w świecie DC, gdzie mógłby pokazać się z lepszej strony.
W jednym z wywiadów Amerykanin chińskiego pochodzenia nie ukrywał, iż praca nad
SUPERMANEM była dla niego dużym szokiem i szansą na zdobycie niezbędnego doświadczenia,
jeśli chodzi o tworzenie miesięcznika. Chiński Superman najwyraźniej znacznie
lepiej mu odpowiada, co jest zapewne po części konsekwencją wspomnianej przed
chwilą pracy nad SUPERMANEM, zaś z drugiej strony wynika to z faktu, iż akcja
umiejscowiona jest w Chinach. Tym razem Gene Luen nie musiał mierzyć się z
postacią o długiej i bogatej tradycji, bazować na znanym i ograniczonym przez
różne czynniki materiale, tylko stworzył coś zupełnie nowego. Zbudował
praktycznie od podstaw swój własny zakątek, a w jego centrum umieścił Kenana
Konga. Tym samym powstała seria skierowana głównie do młodszej grupy odbiorców,
ale z pewnością i ci starsi fani DC mogą ją polubić i docenić.
Kong to nastolatek, który zgadza się
wziąć udział w eksperymencie prowadzonym przez Dr. Omen, dzięki któremu zyskał
nadludzkie moce. Stał się tym samym chińską odpowiedzią na Człowieka ze Stali,
chińskim Super-Manem (obecność myślnika w środku nie jest przypadkowa). Od
samego początku nastolatek musi borykać się z wieloma problemami, z czego
najważniejszy dotyczy jego nowych umiejętności. Na tę chwilę nie są one
stabilne i potrafią się "wyłączyć", gdy Super-Man akurat najbardziej
ich potrzebuje. Kong to ciekawa postać charakteryzująca się dużym poczuciem
humoru i traktująca swoją nową rolę bardziej jako zabawę, a nie poważną pracę w
walce o prawdę, sprawiedliwość i... demokrację. To taki podekscytowany
dzieciak, który przypadkowo staje się celebrytą i zdecydowanie nie potrafi
trzymać języka za zębami, co odbija się nie tylko na jego, ale również na życiu
otaczających go osób.
W komiksie pojawia się oprócz Kenana
Konga również mnóstwo innych postaci, będących odpowiednikami amerykańskich
bohaterów. Jest wścibska, zauroczona w nowym herosie dziennikarka Lanel Lan,
Chińska Liga Sprawiedliwości (JLC) z Bat-Manem oraz Wonder-Woman w składzie,
czy też Freedom Fighters of China oraz Starro. Fajnym smaczkiem jest również
scena nawiązująca do okładki ACTION COMICS #1, gdzie Kenan Kong w
charakterystycznej pozie unosi policyjny radiowóz. Gościnnie pojawia się znana
grupa chińskich bohaterów znana jako The Great Ten, której Justice League China
ma być naturalnym następcą. Należę akurat do grona bardzo nielicznej grupy
czytelników, która dobrze wspomina lekturę serii THE GREAT TEN Tony'ego Bedarda
z lat 2009/2010, stąd klimat panujący w THE NEW SUPER-MAN bardzo mi odpowiada.
Pierwszy tom NEW SUPER-MAN oferuje
zatem sporą dawkę humoru, dużo akcji, osobistą tragedię głównego bohatera oraz
stawia kilka istotnych pytań. Pytań związanych z przeszłością rodziców Kenana
Konga, prawdą na temat śmierci jego matki oraz tego, kto właściwie mówi prawdę,
a kto kłamie. Intrygujące zakończenie zdecydowanie zachęca do sięgnięcia po
kontynuację i dalszego trwania przy tym tytule.
Jeśli
chodzi o rysunki, to odpowiada za nie wschodząca gwiazda - Victor Bogdanovic,
który co nie jest dzisiaj często spotykane, zilustrował wszystkie sześć
zeszytów wchodzących w skład omawianego wydania zbiorczego. Jest to moja
pierwsza styczność z tym artystą, który w roku 2014 dołączył do ekipy DC
Comics, i już teraz wiem, że z pewnością nie ostatnia. Z początku wyobrażałem
sobie w roli ilustratora serii Scotta McDaniela, którego charakterystyczna
kreska idealnie sprawdzałaby się właśnie w komiksie, gdzie mamy do czynienia
głównie ze skośnookimi postaciami. Jeśli kojarzycie chodź trochę styl
McDaniela, to zapewne przyznacie mi rację. Bogdanovic z miejsca przekonał mnie
jednak swoimi pracami, że wybór na rysownika NEW SUPER-MAN nie był przypadkiem.
Widać w jego pracach dużą inspirację warsztatem prezentowanym przez Grega
Capullo, przez co dodatkowo szybko zaskarbił sobie moją sympatię. Zresztą nie
jest przypadkiem, że DC doceniło niemieckiego plastyka i dołączono go niedawno
do obsady serii ACTION COMICS.
Czy w
uniwersum DC potrzebny był chiński Superman? Okazuje się, że tak. Jest to
bardzo dobry przykład na to, że pewne z pozoru dziwaczne i przez wielu
skazywane na niepowodzenie eksperymenty jednak okazują się sukcesem. Przyznam
się szczerze, że w momencie pierwszych zapowiedzi nie wróżyłem dobrze tej
serii, ale teraz o dziwo należę do sympatyków przygód Kenana Konga i jego
nietypowych towarzyszy. NEW SUPER-MAN to jeden z pozytywów i plusów, jakie
przyniosło ze sobą Rebirth. Można przystąpić do czytania #1 bez żadnego
przygotowania, bez znajomości wcześniejszych wydarzeń z końca New 52, co
stanowi jeszcze jeden czynnik przemawiający na korzyść tego tytułu. Oczywiście
nie jest to seria prezentująca poziom SUPERMANA czy DETECTIVE COMICS, ale jako
lekka, humorystyczna i przepełniona akcją lektura sprawdza się idealnie.
Polecam sprawdzić, być może Wam również przypadnie ona do gustu.
Ocena: 4/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów NEW SUPER-MAN #1 - 6.
Omawiany komiks do nabycia m.in. w sklepie ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Wcale mi się to nie podoba. Chamerykański przemysł rozrywkowy ładuje te Chiny ostatnio wszędzie gdzie się da, aż pawia można puścić (drugą sprawą jest ładowanie wszędzie gejów - niezależnie czy ma to sens czy nie).
OdpowiedzUsuń